Rozdział 8 – “Pod ostrzałem”

No chyba sobie jaja robicie!” powiedziałem, pomagając Ulrichowi odepchnąć do tyłu tłum i zamknąć drzwi. “Oczywiście, że Xana musiał zacząć sprowadzać swoje potwory do prawdziwego świata. Zajebiście.”

Cała klasa skupiła się z tyłu pomieszczenia, lecz nasza piątka została by przedyskutować sytuację.


“Xana zmienił taktykę, wysłał jednego ze swoich potworów na Ziemię. Jak mu się to udało?” Jeremy zastanawiał się.

“Na razie nie martwmy się tym jak, i skupmy się na tu i teraz. A teraz musimy ponownie skopać Xanie jego cyfrową dupę.” powiedziałem mu.

“Ale jak sobie z nimi poradzimy? Jeśli ominiemy tego który jest za drzwiami, skąd mamy pewność, że nie natkniemy się na więcej wysłanych przez Xanę?” zapytał Odd.


“Tak jak zawsze. Będziemy z nimi walczyć. Wy lećcie do Lyoko i dezaktywujcie wieżę. Ja zostanę tutaj i będę pilnował podwórka,” powiedział Ulrich.

“Będziecie potrzebowali pomocy. Nie będzie kolorowo,” powiedziałem mu, występując do przodu.

“Nie mogę cię o to prosić,” powiedział Ulrich.

“Kto powiedział, że musisz?” powiedziałem z uśmieszkiem. Ulrich uśmiechnął się na chwilę, po czym zadzwonił do Yumi. Ja odwróciłem się do pozostałych.

“Idźcie. Teraz,” powiedziałem im.

“Bądź ostrożny,” powiedziała mi Aelita. Zasalutowałem jej.

“Nie martw się, ‘Lita! To jestem ja, pamiętasz?” powiedziałem jej z większą dozą pewności siebie, niż czułem w środku.

“Dlatego właśnie się martwię,” powiedziała Aelita, po czym oddaliła się z resztą. Nie minęło wiele czasu zanim Ulrich przekazał wiadomość do Yumi, po czym zwrócił się do mnie.

“Spotkamy się z Yumi przed klasą matematyczną,” powiedział mi.

“Musimy znaleźć coś aby rozprawić się z tymi rzeczami. Rany, ile bym dał aby mieć teraz przy sobie moje miecze,” powiedziałem.

“Ja również. Ale będziemy musieli sobie jakoś poradzić,” powiedział Ulrich, gdy wyszliśmy z korytarza. Kolejny uczeń uciekał przed potworem, gdy odwróciliśmy się w jego kierunku. Mieliśmy dość tych paskudztw.

Ulrich przyjął waleczną postawę, a moje bojowe instynkty aktywowały się, gdy wyciągnąłem ręce przed siebie.

“Zobaczmy, co potrafisz,” powiedział Ulrich, po czym zaczął biec w kierunku potwora. Zrobiłem tak samo i potwór nie trafił nas oboje, zanim go przeskoczyliśmy. Odwróciłem się i kopnąłem go jak futbolówkę. 

“Jednego mniej,” powiedziałem, po czym podążyłem za Ulrichiem w dół schodów. Po tym jak byliśmy już na dole i biegliśmy korytarzem, kilka laserów przeleciało obok nas. Gdy spojrzałem za siebie, zobaczyłem kolejnego ścigającego nas Karalucha.

“Nosz cholera,” powiedziałem, zaraz po czym oberwałem laserem w bok. Zatoczyłem się, jednak szedłem dalej do przodu. “Rany, Lyoko mnie rozpieściło. To zabolało o wiele bardziej.” 

“Tak to wyglądało,” powiedział Ulrich. Miałem oko na Karalucha biegnącego za mną, by wiedzieć w którą stronę będzie strzelać.

“Padnij!” krzyknął Ulrich. Zrobiłem to i po chwili nad moją głową przeleciał oszczep, przebijając na wylot potwora. Spojrzałem za siebie i zauważyłem, że rzucającym była Yumi.

“Hej, dzięki!” powiedziałem z wdzięcznością

“Co wy byście beze mnie zrobili?” powiedziała Yumi, zakładając rozluźnioną dłoń za głowę. Przewróciłem oczami i zauważyłem więcej potworów zmierzających w naszym kierunku.

“Masz pomysł jak załatwić również te?” zapytałem ją, wskazując za siebie.

Jej oczy rozszerzyły się gdy na nie spojrzała, i natychmiast złapała za rękę Ulricha ciągnąc go za sobą.

“Dzięki, że zostawiłaś gościa który już oberwał” powiedziałem do siebie, po czym ruszyłem za nimi. Gdy udało nam się wydostać na zewnątrz, zobaczyłem całą grupę nich biegnących w naszym kierunku ze stołówki.

“Chyba sobie jaja robicie,” krzyknąłem z nerwów, po czym ponownie rozpocząłem sprint. Gdy biegłem obok budki z narzędziami, dwie pary rąk złapały mnie za ramię i wciągnęły do środka. Praktycznie natychmiast zauważyłem, że byli to Ulrich i Yumi i równie szybko też spostrzegłem masę narzędzi które znajdowały się w budce.

“Co tu wybrać… co tu wybrać,” powiedziałem rozglądając się. Ulrich i Yumi wybrali piłę mechaniczną i siekierę. Ja zauważyłem kilof wiszący na ścianie, oraz niewielki  sierp. Schowałem sierp w mojej tylnej kieszeni, używając kilofa jako mojej głównej broni, wymachując nim jak kijem bo.

“Skąd ja w ogóle wiem, co to jest?” pomyślałem do siebie, potrząsając głową. Teraz musiałem się skupić na tym, by pozabijać trochę potworów.


“Dobra, pokażmy im co potrafimy,” powiedziała Yumi, gdy nasza trójka stała pośrodku budki.

“Ok,” powiedziałem, trzymając kurczowo kilofa. Wybiegliśmy na zewnątrz, a ja pobiegłem za małą grupą składającą się z trzech Karaluchów z przodu i jednego z tyłu. Zamachnąłem się uderzając jednego z prawej, po czym szybko odwróciłem się siekąc drugiego po środku. Na koniec wyjąłem sierp, rzucając i trafiając również i trzeciego potwora.

“Tak, wciąż to mam,” powiedziałem unikając lasera czwartego Karalucha. Chowałem się za drzewem, gdy usłyszałem krzyk Ulricha i Yumi, a po nim głośny łoskot. Wyszedłem zza rogu pozbywając się potworów które były nabite na mój kilof i wyciągając sierp z potwora w którego nim rzuciłem.


“No i to by było na tyle,” powiedziałem spokojnie, chowając sierp do tylnej kieszeni. Minęło ledwie kilka sekund nim kolejne potwory zaczęły nas otaczać. A najgorsze w tej sytuacji było to, że nie mieliśmy Jima. Nie mieliśmy wsparcia. Ten pistolet na gwoździe naprawdę by się teraz przydał.

“Cholera. Nie jest ciekawie.” powiedziałem.

“Myślisz? Gdzie jest twoja znajomość przyszłości?” zapytał Ulrich, gdy się wycofywaliśmy.

“Nie mam nic, co mogłoby pomóc nam w tej sytuacji. Jedyne co możemy zrobić, to odciągnąć je stąd i nie dać się przy tym postrzelić,” powiedziałem im.

“Powinniśmy się rozdzielić?” zapytała Yumi. Pokręciłem głową.

“Rozdzielenie się to najgorsze co możemy zrobić w tej sytuacji. Trzymajmy się razem i odciągnijmy je w bardziej pustą część miasta. Tak nikomu nie stanie się krzywda,” powiedziałem im. Przytaknęli, a ja rozejrzałem się dookoła.

Dookoła nas stała znaczna liczba potworów i mogłem dostrzec tylko niewielkie przerwy między nimi. Byliśmy otoczeni. Wtedy wpadłem na pomysł.

“Jeśli uda nam dostać na drzewo i na nim zostać, powinniśmy być bezpieczni. Nie potrafią strzelać do góry. Ale powinniśmy wybrać miejsce w pobliżu fabryki, na wszelki wypadek,” powiedziałem.

“To dobry pomysł, ale one przecież potrafią wspinać się na drzewa,” powiedziała Yumi.

“A my mamy broń aby je z niego strącić,” powiedziałem uchylając się przed laserem. “Chodźmy!”

Naszym jedynym wyjściem było zaryzykować. Musieliśmy unikać laserów, aż udało nam się wydostać z tego małego kółka śmierci. Znaleźliśmy się w pobliżu włazu, przez który dostawaliśmy się do fabryki i zaczęliśmy wspinać się na pobliskie drzewo tak szybko, jak to tylko możliwe. Pozwoliłem Ulrichowi i Yumi wejść pierwszym, gdy ja obserwowałem potwory zmierzające w naszym kierunku. Bez zaskoczenia, poruszały się w kierunku w którym biegliśmy, Ale wyglądało na to, że jeszcze nas nie zauważyły.

“No szybciej,” powiedziałem pod nosem.

“Wspinamy się najszybciej jak możemy,” odparła Yumi. Kontynuowałem wspinaczkę by nie zostać zauważonym przez Karaluchy, po czym usiadłem na gałęzi. Pozostało nam czekać aż Jeremy i reszta dezaktywują wieżę.

Wtedy nagle zadzwonił telefon Ulricha. Odebrał go szybko, by nie ściągać na nas uwagi.

“Utknęliśmy tutaj. Wszędzie pełno jest potworów. Dobra, zobaczymy czy uda się dwojgu z nas tam dotrzeć. Mam nadzieję, że damy radę,” powiedział Ulrich kończąc połączenie. Spojrzeliśmy w dół. Potwory zdecydowanie nas zauważyły i czekały u konarów drzewa.

“No to świetnie. Myślę, że zostanę tutaj podczas gdy wy lećcie. Odciągnę część z nich, żeby ułatwić wam zadanie,” powiedziałem im.

“To szaleństwo,’ powiedział Ulrich.

“Od zawsze byłem szalony. Ruszajmy się,” powiedziałem schodząc z drzewa i lądując bezpośrednio na kilofie i utrzymując się na jego końcu. Okazuje się, że zachowałem część umiejętności z Lyoko, co naprawdę teraz się przydało.

Wyjąłem kilofa z potwora którego nadziałem i natychmiast zacząłem biec z dala od fabryki. Spojrzałem za siebie i zobaczyłem ścigające mnie Karaluchy. Wiedziałem jednak, że było ich więcej. Wyglądało na to, że będą mieli trochę kłopotów, ale nie tyle co ja.

Słyszałem lasery wystrzeliwane w moim kierunku, na szczęście byłem w lesie. Te drzewa dostarczały mi dobrą osłonę, co było idealne w tej sytuacji.

“Nie mogę uciekać bez końca. Muszę znaleźć jakieś miejsce, żeby się ukryć,” pomyślałem biegnąc.

Gdy oddaliłem się na bezpieczną odległość od potworów, by nie mogły już we mnie strzelać, zdecydowałem się wspiąć na kolejne drzewo, które było niedaleko. Westchnąłem z ulgą gdy udało mi się dostać wystarczająco wysoko i wiedziałem, że teraz będzie tylko łatwiej.

Zwyczajnie rozluźniłem się, i oparłem na gałęzi, wyjmując telefon podarowany mi przez Jeremiego dzisiaj rano w szkole, i wybierając numer Superkomputera.

“Robert? Wszystko ok?” zapytał Jeremy. “Jesteś w drodze tutaj?”

“Yumi i Ulrich już do was zmierzają. Zostałem z tyłu, aby odwrócić uwagę potworów. Teraz siedzę na gałęzi drzewa i… Nosz spadaj stąd, mała suko!” krzyknąłem, jednym ramieniem wymachując mój sierp w kierunku Karalucha, który próbował wspiąć się na drzewo na którym byłem. “No ale. Nie mogą trafić we mnie tu gdzie jestem, a gdy spróbują tu wejść, zwyczajnie będę je strącał. To takie łatwe, że mogę w międzyczasie z tobą rozmawiać.”

“Cieszę się, że chociaż ty się dobrze bawisz,” powiedział sucho Jeremy.

“Kto powiedział, że dobrze się bawię? Nudzę się, szczerze. Czekam tylko, aż załatwicie tą wieżę. Odkąd zostałem oznaczony jako ‘Wojownik Lyoko’, to czyni mnie równie ważnym celem XANA’y, co wy. Bo wydaje mi się, że trochę go wkurzyłem,” powiedziałem.

“Jeśli przez ‘wkurzenie; masz na myśli niweczenie kilku jego planów, to tak. Zdecydowanie jest na ciebie wkurzony. Szukam informacji na temat tego Sektora Piątego o którym wspomniałeś. Nie znalazłem jeszcze hasła, ale wciąż szukam. Próbuję również dowiedzieć się więcej na temat brakującej pamięci Aelity, na razie jednak nie mam nic,” wyjaśnił mi Jeremy.

“Uda ci się, Pamiętaj, ja to wiem,” powiedziałem, w tonie pełnym odwagi. 

“Dzięki za upewnienie. Muszę teraz wracać do Lyoko,” powiedział mi Jeremy.

“Jestem pewien, że Powrót do Przeszłości da mi znać…” powiedziałem zamachując się na kolejne dwa Karaluchy, które próbowały wspiąć się na drzewo. Nie musiałem się przy tym zbytnio wysilać, “…gdy wam się uda.”

“Z pewnością. Na razie,” powiedział Jeremy.

“ Do zobaczenia,” powiedziałem, rozłączając się. Włożyłem telefon z powrotem do kieszeni. Był tak stary, że gdybyście nosili taki w mojej rzeczywistości, prawdopodobnie zostalibyście wyśmiani za to, że nie stać was na porządny telefon. Ale hej. W przeciwieństwie do mojego wymiaru, spędzałem miło czas z przyjaciółmi, a nie z moim telefonem.

Prawie nie przejmowałem się potworami, które wciąż usiłowały dostać się tutaj i mnie zabić, ponieważ nie stwarzały praktycznie żadnego zagrożenia. Ale gdy zauważyłem, że się oddalają, skrzywiłem się. To nie był dobry znak.

Wbiłem mój kilof w drzewo, po tym jak schowałem sierp w tylną kieszeń i użyłem kilofa aby szybciej zejść na ziemię. Wtedy poczułem laser trafiający w moje kolano.

“O wy małe skur…”  powiedziałem gdy uświadomiłem sobie, że czekały na mnie.

Schowałem się za drzewem przed kilkoma laserami lecącymi w moim kierunku i syknąłem z bólu. Wiedziałem, że przez to kolano nie będę mógł biec tak szybko jak normalnie. Ale gdyby tylko udało mi się pozbyć tych ostatnich dwóch paskudztw, byłoby po wszystkim. Wybrałem drugą opcję.

“Czekałem cierpliwie przysłuchując się potworom biegającym dookoła. Byłoby zwyczajnym idiotyzmem odsłonić się teraz. Szczególnie z raną na nodze. Bolało nawet zwyczajnie na niej stać, a co dopiero chodzić. Czekanie było więc najrozsądniejszą opcją.

Widziałem jak przebiegały obok mnie i powstrzymywałem chęć ciągłego mówienia ‘ał’, ze względu na moją nogę. Podszedłem od tyłu jednego potwora biegnącego po lewej, zamachnąłem się kilofem i uderzyłem go z całej siły w głowę. Nawet z moją niesprawną nogą, w porównaniu do mnie te potwory były powolne i głupie.

Wyjąłem kilof z potwora i zacząłem utykać w kierunku drugiego, tylko by zostać trafionym w drugie kolano. Rany, co te potwory mają z celowaniem w moje kolana? Co one im zrobiły? Oprócz kopania jego kolegów. Może to był ten Karaluch którego kopnąłem i był ostro teraz na mnie wkurzony? Nie mogę go winić. Też nie chciałbym być traktowany jak piłka do nogi.

Wyrwałem się jednak z moich przemyśleń by wyjąć z tylnej kieszeni sierp i rzucić go w kierunku potwora. Przebił go na wylot, wcześniej jednak ten zdążył wystrzelić laser w moim kierunku. Krzyknąłem, czując że trafia mnie w kość policzkową. Bolało gorzej, niż gdybym położył się na rozgrzanym piekarniku.

Czułem napięcie w całym ciele i trzymałem policzek z bólu. Bałem się w ogóle poruszyć ustami, w strachu przed ogromnym bólem.

“Robert!” usłyszałem krzyk Odda. Podniosłem głowę, widząc go biegnącego w moim kierunku. “Pomyślałem, że przydałaby ci się pomoc.”


“Byłoby miło, gdybyś dotarł tu jakieś trzydzieści sekund wcześniej. Ugh…” powiedziałem trzymając policzek jeszcze mocniej i zagryzając język aby powstrzymać się od jęków z bólu.

“Wszystko ok?” zapytał Odd, z niepokojem w głosie.

“Nie do końca. Jeden z potworów trafił mnie w policzek, zanim go zniszczyłem. To…” zatrzymałem w środku wypowiedzi, czując rwący ból w policzku. Czułem, jak gdybym miał przebitą kość.


“Auć. Możemy spróbować zabrać cię do gabinetu pielęgniarki,” powiedział Odd łapiąc mnie za jedno ramię zarzucając je za swój bark. Moje kolana jednak ugięły się gdy tylko spróbowałem stanąć na ziemi. “Nie ułatwiasz tego.”

“To dlatego, że moje kolana są teraz całkowicie bezużyteczne. Może lepiej będzie po po prostu to przeczekać. Jakoś poradzę sobie z bólem, dopóki się to nie skończy,” zapewniłem Odda.


“Jeśli tak… o choroba!” wykrzyknął Odd. “Ta rana nie wygląda dobrze.”

“Boli jak cholera, jak możesz sobie wyobrazić. Ale wytrzymam,” zapewniłem go. “Poza tym, tak czy inaczej nie minie wiele czasu zanim wieża zostanie dezaktywowana.”

“Ale nie mogę zwyczajnie na to patrzeć. Zabieram cię,” powiedział Odd.

“Dobrze. Jak chcesz. Ale pozwól mi pomóc,” powiedziałem używając kilofa w formie laski, by móc stać. Udało nam się wreszcie zacząć iść, gdy zobaczyłem falę białego światła zalewającego moją wizję i nagle czułem się bardziej jak świadomość, nie osoba. Po paru sekundach byłem z powrotem w klasie, a wszystkie moje rany zniknęły. Była to tak nagła zmiana, że zachwiałem się na moim krześle i spojrzałem na ziemię chwytając się za głowę.

“Rany, to prawdziwy mindfuck,” pomyślałem, czując mdłości. Nieświadomie przejechałem ręką miejsca w które trafiły mnie Karaluchy.

“Panie Morgan,” usłyszałem głos nauczycielki. Instynktownie spojrzałem z powrotem na nią, próbując ukryć jak niekomfortowo się czułem. Nie ze względu na spojrzenia większości osób w klasie, ale z mdlącego doświadczenia Powrotu do Przeszłości. Podniosłem ołówek w ramach wymówki.

“Upuściłem to,” skłamałem na szybko. Mój wyraz twarzy nie zmienił się nawet na chwilę. Jestem zaskoczony tym, jak dobrze nauczyłem się kłamać w przeciągu ostatnich kilku lat.

“Cóż, może powiesz nam co to jest liczba pierwsza,” powiedział nauczyciel. Zajęczałem wewnętrznie i czułem jak kilku uczniów szczerzyło zęby. Ale wtedy odrobinę się skrzywiłem. Nagle, wiedza przyszła do mnie sama.

“No więc?” Spojrzałem mu prosto w oczy.

“Para liczb pierwszych pojawia się, gdy ich największym wspólnym dzielnikiem jest jeden,” powiedziałem wzdychając z ulgą, że udało mi się odpowiedzieć. Ale… tego było więcej.

“Bardzo dobrze. Chociaż…” 

“W pierścieniu ideałów głównych jest to równoznaczne temu, że ich suma równa się jeden, ale rzecz jasna nie jest to prawdą w wypadku innych pierścieni z jednoznacznością rozkładu,” wyjaśniłem strumieniem wiedzy, który wychodził ze mnie jak słowne wymioty. I prawie nie chciałem przestać. Ale przez to wszyscy patrzyli na mnie, jak gdybym miał trzy głowy.

“Um, dobrze. Masz absolutnie rację,” powiedział nauczyciel, odwracając się z powrotem do tablicy z poruszonym wyrazem twarzy. Spojrzałem na wszystkich, podnosząc jedną brew. 

“Macie zamiar coś powiedzieć, czy będziecie gapić się na mnie jakbym miał trzy głowy? Nie jestem obiektem naukowym,” powiedziałem niecierpliwym tonem. Niektórzy wciąż na mnie patrzyli, ale większość odwróciła się i wolałem by tak było. Przeniosłem spojrzenie na przód klasy, pocierając czoło. 

“Aelita naprawdę uratowała ci tyłek, co? Wciąż nie mogę uwierzyć, że zapamiętałeś wszystko co powiedziała,” Odd wyszeptał do mnie. Skrzywiłem się. To nie sprawiało wrażenia wspomnienia. Bardziej czegoś, co po prostu wiedziałem. Ale pomyślałem, że Odd ma rację.

“Ja też nie. To po prostu… przyszło do mnie. Może moja pamięć jest lepsza, niż sądziłem,” powiedziałem. Pozostałem cichy do końca lekcji, a nauczyciel nie przywoływał mnie już do odpowiedzi. Prawdopodobnie sam dałem mu lekcję. A to on ma być tu nauczycielem!

Rozkojarzony wyszedłem z klasy, nie do końca czując się częścią reszty świata. Nagle poczułem delikatną dłoń na moim barku i podskoczyłem o wiele gwałtowniej niż było to potrzebne. Kątem oka zobaczyłem, że Aelita cofnęła rękę jak gdyby mój bark był gorętszy od laserów Karaluchów.

“Wyglądasz jakoś nieswojo,” powiedział mi Jeremy. Podniosłem rękę w zbywającym geście..

“Jest w porządku. Trochę źle się czułem po Powrocie do Przeszłości. Trochę mnie mdliło,” powiedziałem.

“Czemu? Nigdy nie mieliśmy takiego problemu,” powiedział Jeremy.

“Cóż, czułem się tak kilka razy. Zazwyczaj gdy miałem jakieś obrażenia,” powiedział Ulrich. Wskazałem na niego palcem.

“Jestem pewien, że to jest właśnie powód. Oberwałem w policzek i kolana od tych draństw. To naprawdę boli,” powiedziałem gdy szliśmy do następnej klasy.

“Musisz być już nieco do tego przyzwyczajony. Byłeś przez dobrą chwilę w Lyoko,” powiedział Jeremy.

“Te lasery bolą o wiele bardziej w prawdziwym świecie. Ten strzał przeszedł mi przez skórę i zatrzymał się na kości. Jak niby mam zbyć coś takiego?” zapytałem, przez co oczy Jeremiego rozszerzyły się. “I w przeciwieństwie do Lyoko, ból nie ustaje. Ciągle trwa.”

“Rany, to musiało być okropne. Cieszę się, że ja tak nie oberwałem,” powiedział Ulrich.

“Ja też,” dodał Odd.

“Ironicznie, w kanonicznej wersji tych wydarzeń, oberwałeś. Więc nie ma sprawy,” powiedziałem Ulrichowi. “Ale wydaje mi się, że Powrót do Przeszłości leczy wszystkie twoje rany, lecz przystosowujesz się do powrotnej podróży z większymi trudnościami.”

“Zdecydowanie wezmę to pod uwagę,” powiedział Jeremy.

“Przynajmniej teraz wszystko jest w porządku. O wiele bardziej wolę mdłości, od naturalnego leczenia tych ran,” powiedziałem, kontynuując wypowiedź.

“Więc teraz dobrze się czujesz?” zapytała mnie Aelita.

“Tak. Dzięki, że pytasz. Czy teraz możemy wrócić z powrotem do naszego życia? Wolę zapomnieć, że prawie zostałem zastrzelony laserami na śmierć,” zapytałem.

“Chętnie,” powiedział Jeremy. Uśmiechnąłem się i założyłem ręce na barki moich przyjaciół, gdy wspólnie wychodziliśmy z budynku.

Autor: The Blade of Osh-Tekk
Tłumaczenie: Likki (https://fanfikipl.blogspot.com/)

Rozdział 7 – “Trzecie koło”

Niekoniecznie tęskniłem za tymi dniami,” powiedziałem gdy zbliżaliśmy się do Kadic.

“Mi to mówisz” powiedział Odd.

“Jak radziłeś sobie w szkole?” zapytał Jeremy.

“Całkiem dobrze. Moim problemem była motywacja gdy doskwierało mi żmudne szkolne życie,” powiedziałem przecierając oczy. “W każdym razie dzięki za ubrania, Jeremy, podobają mi się.” Praktycznie wszystko co nosiłem miało kolor czarny. Moja koszulka, moje jeansy, buty, a także skórzana kurtka którą nosiłem.

“Pomyślałem, że jesteś typem który lubi czerń. To albo niebieski,” powiedział Jeremy.

“I absolutnie miałeś rację. Nie po raz pierwszy zresztą,” powiedziałem z uśmieszkiem. Jeremy wzruszył tylko ramionami.

“Możliwe,” powiedział Jeremy.

“Za czym ze szkoły nie tęsknisz?” zapytała Aelita,

“Za wczesnymi porankami i irytującymi ludźmi. Te dwie rzeczy nie łączą się dobrze ze sobą,” powiedziałem.

“Musimy użerać się z Sissi każdego ranka, więc zdecydowanie możemy to zrozumieć,” powiedziała Yumi z uśmiechem. Popatrzyłem na nią żałośnie.

“Teraz prawie żałuję bycie tutaj,” powiedziałem spoglądając w kierunku szkoły.

“Ah, nie mów tak,” powiedziała Aelita.

 “Kiedy spotkasz Sissi, będziesz myślała to samo co ja,” powiedziałem jej.

“On ma rację. Tak czy inaczej, gotowi na spotkanie z całą klasą?” zapytał Odd. 

“Teraz albo nigdy, prawda?” powiedziałem wstrząsając ramionami. Nie pozostało nic innego niż udać się do szkoły. Wiedziałem, że będzie mi trochę brakowało nie musieć spać i budzić się do szkoły zmęczonym, ale w świecie ludzi było wiele rzeczy dzięki którymi mogłem poczuć się znacznie lepiej.

“Co mamy najpierw?” zapytałem.

“Historię. Nie martwcie się, pójdzie wam dobrze,” powiedział Jeremy.

“Czułabym się o wiele lepiej, gdyby była to lekcja przy komputerach. Nie wiem nic o historii,” powiedziała Aelita.

“To jest nas dwoje,” powiedziałem.

“O to w tym chodzi. Jesteście tutaj aby się uczyć. Gdyby to była lekcja o komputerach, ty byłabyś nauczycielką,” powiedział Ulrich. Uśmiechnąłem się.

“Serio. Ona jest prawdziwą czarodziejką jeśli chodzi o komputery,” powiedziałem siadając na krześle przy wolnej ławce. Aelita uśmiechnęła się, po czym usiadła na krześle obok mnie. Założyłem nogę na nogę i umieściłem ręce z tyłu głowy, relaksując się.

“Krzesła wciąż są do kitu,” powiedziałem uśmiechając się mimowolnie. Wtedy usłyszałem głos Sissi, przez co natychmiast otworzyłem oczy.

“Kim ta nowa dziewczyna niby myśli, że jest? Obchodzi ją tylko to, by mieć chłopców dookoła,” powiedziała. Zamknąłem oczy, wziąłem głęboki oddech. To dopiero pierwszy dzień. Podejdźmy do tego na spokojnie. Wyprę ją z moich myśli i zajmę się swoimi rzeczami, to najlepsze co mogę w tej chwili zrobić. Nie chcę zrobić złego pierwszego wrażenia śląc wiązanki w kierunku Sissi.

“Czy możesz mi z tym pomóc?” zapytała Aelita. Otworzyłem jedno oko i spojrzałem na jej zaniepokojoną twarz.

“Na pewno pomogę kiedy będę mógł. Ale części tego będziesz musiała uczyć się sama,” powiedziałem jej.

“W porządku. Chciałam pomocy w zrozumieniu tematu,” powiedziała Aelita.

“I w tym ci pomogę. Ale nie musisz się martwić. Jesteś mądra, Rozpracujesz to szybko,” zapewniłem ją.

“Więc mamy dwóch nowych uczniów w naszej klasie. Pozwolę im się przedstawić,” nagle powiedział nauczyciel, wskazując abyśmy podeszli do tablicy. Spojrzałem na Aelitę.

“Idź pierwsza,” powiedziałem jej uspokajająco, gdy wszyscy patrzyli na nią.

“Um, ja… moje…”, uśmiechnąłem się do niej, po czym język jej się trochę rozplątał. “Jestem Aelita.”

“Aelita. A ty?” zapytał nauczyciel, zwracając się do mnie.

“Jestem Robert. To moje pierwsze dni we Francji. Pochodzę z Ameryki,” powiedziałem nauczycielowi.

“Ameryka? Część mojej rodziny tam mieszka. Jest tam przyjemnie?” nauczyciel zapytał.

“To dom. Co nie znaczy, że nie dam szansy mojemu pobytowi tutaj. Może być pan pewny,” powiedziałem.

“Ta pozytywność jest mile widziana, młody człowieku. Miło to słyszeć.” powiedział ciepło nauczyciel. “Pozwólcie, że jako pierwszy przywitam was w Gimnazjum Kadic. Mamy nadzieję, że wam się tu spodoba.” Aelita wyglądała na  nerwową, gdy nauczyciel rozpoczął lekcję.

“Wszystko będzie w porządku. Ile razy muszę cię zapewniać?” zapytałem. nie otwierając szeroko ust.


“Nie o to chodzi. To po prostu presja bycia w tak dużej grupie ludzi, pomijając waszą,” powiedziała Aelita.

“Może wydawać się przytłaczające na początku. Ale przyzwyczaisz się do tego,” zapewniłem ją.

“Mam nadzieję, że masz rację,” powiedziała Aelita. “W końcu do tej pory zawsze ją miałeś, prawda?” Uśmiechnąłem się.

“Spodziewaj się, że któregoś dnia popełnię błąd. Wtedy moje konto nie będzie takie czyste,” powiedziałem z uśmieszkiem.

Historia minęła szybciej niż się spodziewałem. W ciągu chwili byliśmy na zewnątrz, siedząc na ławce.

“Widzisz? Wszystko jest w porządku. Nie było powodu do zmartwień,” powiedział Jeremy.

“Faktycznie. Poza tym, naprawdę lubię historię. Ale musicie przyznać, że wy tutaj sporo walczycie. Co chwila są jakieś wojny,” powiedziała Aelita.

“To dlatego, że ludzie potrafią być głupi, chciwi i nielogiczni. Głównie nielogiczni, bo gdyby byli logiczni, nie byłoby w ogóle żadnych wojen,” powiedziałem rozciągając ręce z tyłu ławki.

“Całkowicie się z tobą zgadzam,” powiedział Jeremy.

“Hej moi drodzy. Jak radzą sobie nasi Ziemianie?” zapytała Yumi podchodząc do nas.

“Przychodzimy w pokoju. Przybyliśmy na tę planetę w poszukiwaniu inteligentnego życia. Ups. Pomyliliśmy się,” powiedziałem moim głosem marsjanina, przez co cała nasza grupa zaniosła się śmiechem. “Mówiąc serio jednak, powiedziałbym że jest całkiem dobrze.”

“Jest w porządku. Próbuję się przyzwyczaić do tak wielu nowych doświadczeń. Jak powietrze którym oddychamy, wszystkie kolory, zapachy… ale czuję się dobrze.” zapewniła ją Aelita.

“Ja również,” dodałem.

“To dobrze,” powiedziała Yumi.

“Chciałbym tylko abyśmy mogli wyłączyć Superkomputer. Pamiętam jednak co mówiłeś o fragmencie wspomnień Aelity,” powiedział Jeremy.

“Gdyby to tylko było takie proste. Niestety nie jest,” powiedziałem.

“Możemy rozpocząć analizę później. Zobaczymy, czy uda nam się namierzyć ten fragment jej pamięci,“ powiedział Jeremy.

“Tak, to zdecydowanie dobry pomysł. Może uda nam się go odnaleźć,” powiedziałem.

“Byłoby miło. Na pewno oszczędziłoby to nam wiele ciężkich dni,” powiedział Jeremy.

“Do dzieła,” Odd klasnął dłońmi. Reszta dnia zleciała drętwo, do czego przyzwyczaiłem się już chodząc do szkoły. Przynajmniej dzień był normalny. Tyle dobrego.

Ulrich i Odd zdecydowali się zostać w internacie. Wiedzieli, że sami sobie poradzimy. Yumi poszła do domu wcześniej, wymyślając jakąś wymówkę odnośnie naszego późnego przyjścia, co było naprawdę pomocne. Yumi wiedziała jak wybrnąć z sytuacji.

Zjeżdżanie po linach wiszących w pobliżu fabryki było o wiele łatwiejsze i bardziej zabawne niż myślałem. Nie byłem tak pewien swoich umiejętności jak w Lyoko, ale z pewnością chciałem je sprawdzić. Co w gruncie rzeczy oznaczało sparing z Ulrichem, w którym powinienem dostać po tyłku w przeciągu… dziesięciu sekund?

“Myślisz, że będziemy w stanie coś znaleźć?” zapytał Jeremy.

“Nie mam pewności. Wiem, że odkryłeś że był to fragment pamięci a nie wirus później, przez co rozumiałem jako badania,” powiedziałem Jeremiemu gdy wchodziliśmy do windy.

“Mam szczerą nadzieję. Nawet nie wiem co się stało w oryginalnej linii czasowej, boję się że usłyszę coś co mi się nie spodoba,” powiedział Jeremy. Spojrzałem przez chwilę na Aelitę, po czym oparłem się o ścianę windy.

“Nie mylisz się,” powiedziałem.

Dotarliśmy do fabryki i wyglądała o wiele bardziej zadziwiająco niż na ekranie telewizora. Czułem się jakbym był w jakimś statku z Gwiezdnych Wojen. Uwielbiałem to.

“Idź do skanerów. Są na piętrze pod nami,” Jeremy powiedział Aelicie. Skinęła głową, po czym weszła do windy i zjechała na dół.

“Włączam program. Odzyskiwanie danych,” powiedział Jeremy, pisząc na klawiaturze. “Możemy zacząć analizę. W porządku Aelita. Możesz już wrócić.”

“Znalazłeś już coś?” zapytałem

“Nie, jeszcze nie. Komputer dalej analizuje dane,” powiedział Jeremy, po czym komputer zaczął głośno piszczeć.

“To wygląda na wirusa,” powiedziała Aelita.

“Nie. Wiem na pewno, że to brakująca pamięć,” powiedziałem.

“Z pewnością na to nie wygląda,” powiedział Jeremy.

“Czy do tej pory się myliłem?” zapytałem.

“Cóż, nie. Ale fakty są tutaj.” powiedział Jeremy wskazując na swój ekran.

“Jeremy, to nie pierwszy raz kiedy XANA próbował nas oszukać. Wiesz o tym,” powiedziała Aelita. “Rzeczy nigdy nie są na jakie się wydają gdy chodzi o XANĘ.”

“Masz racje. Zastanawia mnie tylko skąd XANA w ogóle wie jak naginać fakty,” powiedział Jeremy.

“Ponieważ jest uczącym się AI. Próbuje różnych taktyk za każdym razem gdy mu się nie udaje. On w ten sposób działa,” wyjaśniłem mu.

“Co czyni go bardziej niebezpieczny z każdą jego porażką. To mnie niepokoi,” powiedział Jeremy wstając z fotela. “Wiecie, robi się późno. Muszę odprowadzić waszą dwójkę do domu Yumi.”

“Tak, proszę,” powiedziałem. Byłem zdecydowanie gotów położyć się spać. Jeremy zostawił program działający gdy wyszliśmy z laboratorium. Zaczęliśmy długi spacer do mieszkania Yumi, z Jeremiem w roli przewodnika.

“Co za dziwne uczucie,” powiedziała Aelita, krzyżując ramiona od chłodnego powietrza. Oj, to było takie tandetne.

“Załóż to. Pomoże ci,” powiedziałem, zdejmując kurtkę i podając ją jej. Złapała i nałożyła ją, trzymając niezapięte strony.

“Co ja czuję?” zapytała Aelita.

“Trzęsiesz się. To naturalna reakcja na zimno,” powiedział Jeremy.

“Absolutnie tego nie cierpię. Osobiście, wolę ciepło. Nie czuję się z nim tak niekomfortowo,” powiedziałem.

“Lubię, gdy jest odrobinę chłodno,” powiedziała Aelita. Musiałem powstrzymać się przed prychnięciem. Zobaczymy, czy powie to samo gdy przyjdzie zima.

“Dźwięki i zapachy są też zupełnie inne w nocy,” kontynuowała.

“Tak,” powiedział Jeremy. “Jest cicho i spokojnie, rośliny też oddychają całkiem inaczej.”

Kiedy szli razem, czułem się dziwnie będąc tutaj. Trzymałem się z tyłu, czując się jak trzecie koło. To zawsze było niekomfortowe uczucie, więc nie mówiłem nic starając się tylko dotrzymać im kroku.

Jeremy zerwał kwiat z pobliskiego krzewu i wręczył go Aelicie. 

“Masz, powąchaj to,” powiedział podając go jej. Powąchała go i na jej twarzy pojawił się uśmiech.

“Mmm. Jest wspaniale być żywym,” powiedziała. Trzymałem ręce w kieszeniach, kierując twarz w stronę nieba, z zamkniętymi oczami. Wiatr na twarzy był wspaniałym uczuciem. Miała rację. Dobrze było znów być żywym. To było takie wyzwalające, na sposób którego po prostu nie można było doświadczyć w Lyoko.

“Jesteś jakiś małomówny,” powiedziała Aelita nagle odwracając się w moim kierunku. “Wszystko w porządku?”

“Tak. Po prostu się zamyśliłem,” powiedziałem zanim musiałem powstrzymać drżenie z zimna. Zaczęło mi powoli doskwierać. Jednak prawdziwym powodem dla którego byłem cicho było to, że chciałem dać im chwilę dla siebie. Trzymałem się ich tylko dlatego, że nie znałem drogi do domu Yumi.

Nie zauważyłem kiedy się zatrzymali, przez co wpadłem prosto na Jeremiego, omal go nie przewracając. Zakłopotany, podrapałem się z tyłu głowy.

“Wybacz, po prostu byłem rozkojarzony,” powiedziałem mu.

“Nic się nie stało,” powiedział Jeremy poprawiając swoje okulary. Mimo to mogłem w jego głosie wyczuć nutkę irytacji.

“Co ci doskwiera?” zapytała Aelita.

“Nic. Jak powiedziałem, jestem po prostu rozkojarzony,” powiedziałem. Wyglądało, że Aelita oceniała moją szczerość, po czym uśmiechnęła się. Rany, wiedziałem, że to było nieintencjonalne wchodzenie im w paradę. Nie dziwię się Jeremiemu, że trochę się na mnie zdenerwował.

“No dobrze. Ale nie obrazisz się, jeśli zboczymy na chwilę z trasy?” zapytała Aelita.

“To znaczy?” zapytałem. Aelita złapała Jeremiego za rękę i pociągnęła go za sobą. Zajęczałem. Nie mogłem się doczekać kiedy będę mógł trafić do domu Yumi sam. Nie musiałbym wtedy martwić się, że zepsuję to co ma między sobą  ta dwójka. Oprócz tego, było mi zimno i wiedziałem że mogę iść o wiele szybciej samemu.

Bez względu na moją niecierpliwość, poszedłem w kierunku w którym Aelita zaciągnęła Jeremiego. Wskazała na fotobudkę. 

“Czy to jest skaner?” zapytała Aelita.

“Nie, to fotobudka,” powiedziałem jej. “Robi zdjęcia tego jak wyglądasz.Chcecie ją wypróbować?”

“Pewnie. Dołączysz do nas?” zapytała Aelita. Pokręciłem głową.

“Nie. Nie przepadam koniecznie za zdjęciami. Ale wy idźcie, utwórzcie trochę wspomnień,” powiedziałem z uśmieszkiem. To nie była wymówka, czasami naprawdę nie lubiłem robić sobie zdjęć, szczególnie tych z fleszem. Byłem prawie ślepy po nich. 

“Jak wolisz,” powiedziała Aelita, ciągnąc Jeremiego do budki. Oparłem się na zewnątrz o ścianę budki, i gdy dwójka robiła sobie zdjęcia ponownie zagłębiłem się w moje rozmyślania.

“Ok, więc XANA ma fragment pamięci Aelity którego potrzebuje i do tej pory nie zmienił swojej taktyki. Na razie  idzie dobrze. Martwię się tylko tym, że może spróbować innej metody aby ją dostać. Takiej której nie będę w stanie przewidzieć, i XANA zdoła uwolnić się z Lyoko. Na dodatek jest jeszcze codzienne życie, kłamstwa, szkoła i inne rzeczy które będę musiał jakoś ze sobą pogodzić,” mówiłem w myślach. Rany, aż w głowie mi się kręci od tego całego gówna. Nigdy nie czułem się taki zestresowany. To na pewno największa ilość stresu jaką kiedykolwiek czułem, bez wątpienia. Ale to jest brzemię jakie płynie z bycia Wojownikiem Lyoko. Nie będzie łatwo, ale-”

“Hej, wciąż jesteś zagubiony w swoich myślach?” zapytała Aelita, na co natychmiast podniosłem wzrok. 

“Tak, martwię się XANA’ą. Trochę mnie to stresuje,” powiedziałem mu. Jeremy położył dłoń na moim ramieniu.

“Będzie dobrze. Zobaczysz,” powiedział Jeremy. Skinąłem głową, ale tak naprawdę się z nim nie zgadzałem. Zrobiłem to po to by zeszli z moich pleców. Ktoś musi się martwić w tym momencie. Jeśli nie, to jest już po nas. Byłem mistrzem skupiania się na najgorszym możliwym scenariuszu.

Po dłuższej chwili wreszcie dotarliśmy do domu Yumi i nie mogłem się doczekać, aż do niego wejdę. Wchodząc do środka byłem nareszcie wolny od bycia trzecim kołem. Zobaczyłem państwo Ishiyama siedzących na sofie.

“Ah, ty musisz być bratem Aelity,” powiedział pan Ishiyama.

“Skąd pan wie?” zapytałem.

“Nie wyglądasz na kogoś stąd i wszedłeś do środka jakbyś tu mieszkał. Nie mogłeś przynajmniej zapukać?” powiedział pan Ishiyama, przez co złapałem się za tył głowy ze wstydu.

“Bardzo przepraszam. Miałem dużo rzeczy na głowie. Ten dzień był trochę stresujący,” powiedziałem mu.

“Tak, zauważyłem. Z tego względu nie jestem za bardzo na ciebie zły. Gdzie twoja siostra?” zapytał pan Ishiyama.

“Na zewnątrz. Kończy rozmawiać z kimś. Przyjdzie niedługo,” powiedziałem, przecierając oczy. “Nie wiem jeszcze, gdzie będę spał,”

“Z twoją siostrą. To jedyny wolny pokój jaki mamy. Chyba, że wolisz wersalkę,” powiedziała pani Ishiyama.

“Nie, będzie w porządku. Które to drzwi?” zapytałem grzecznie.

“Trzecie z prawej. I nie zapomnij pukać, na przyszłość.” przypomniał mi pan Ishiyama. Skinąłem.

“Zdecydowanie będę o tym pamiętał,” powiedziałem, idąc w kierunku drzwi które wskazał. Wszedłem do pokoju i zobaczyłem, że był on dosyć mały. Był zdecydowanie przeznaczony dla jednej osoby, ale dwoje dzieci mogło go dzielić.

Zajrzałem do środka szafy, widząc w niej całą torbę ubrań dla mnie. Po drugiej stronie była też torba dla Aelity. Oba pakunki miały osobne szczoteczki i tubki pasty do zębów dla naszej dwójki. Rany, skąd oni wytrzasnęli to wszystko?

Złapałem moją szczoteczkę i pastę, po czym udałem się do łazienki umyć zęby. Chwilę później usłyszałem jak Aelita wchodzi do pomieszczenia. Spojrzałem w jej kierunku i pomachałem, mając w ustach zbyt dużo pasty do zębów by móc cokolwiek powiedzieć.

“Jak leci?” zapytała Aelita?

“Dobrze,” powiedziałem głosem zagłuszonym przez pastę do zębów.

“Miałam wspaniałą noc,” powiedziała Aelita gdy wypluwałem pastę z ust. 

“Tak myślałem. Ty i Jeremy świetnie się dogadujecie, prawda?” powiedziałem zanim zacząłem ponownie szczotkować.

“Tak. Trochę tak jak ja i ty gdy pojawiłeś się w Lyoko,” powiedziała Aelita. Wzruszyłem ramionami.

“Macie ze sobą wiele wspólnego,” powiedziałem, szczotkując dolne zęby.

“Na to wygląda. No to, co dalej?” zapytała Aelita.

“Myjesz zęby i idziesz spać,” powiedziałem jej.

“Pokażesz mi jak?” zapytała Aelita. Spojrzałem na nią dziwnie. Rozumiałem czemu o to poprosiła, wciąż jednak była to najdziwniejsza prośba jaką kiedykolwiek otrzymałem. Pomyślałem jednak, że nadszedł czas na trening jej człowieczeństwa. Przesunąłem pastę w lewą stronę mojej jamy ustnej, aby móc mówić wyraźniej. Musiałem tylko uważać, aby jej przypadkowo nie wypluć.

“Na twoim worku leży przedmiot podobny do tych tutaj,” powiedziałem, pokazując jej szczoteczkę i pastę. “Weź je.” Aelita podeszła do szafy i wzięła tubkę i szczoteczkę, po czym wróciła z powrotem do mnie.

“Ok, co teraz?” zapytała Aelita

“Odkręć zatyczkę pasty i lekko wyciśnij ją trzymając szyjkę tubki blisko szczoteczki,” powiedziałem jej spokojnie. Zrobiła dokładnie tak i wycisnęła tylko trochę. Niecały centymetr.

“Za mało. Rozprowadź ją do połowy główki,’ powiedziałem jej. Skinęła głową wyciskając więcej pasty na szczoteczkę, po czym spojrzała z powrotem na mnie.

“Teraz, kiedy szczotkujesz zęby, poruszasz szczoteczką w lewo i w prawo oraz w górę i w dół, ale spróbuj to zrobić z większą siłą, aby pasta zmieniła swoją formę ze swojej normalnej w bardziej ciekłą. O tak,” powiedziałem, zaczynając energicznie szczotkować zęby. Aelita przyjrzała się temu co robię i spróbowała naśladować moje ruchy. W dużej mierze się jej to udało.

“Bardzo dobrze. Pamiętaj żeby wyszczotkować wszystkie zęby, aby były czyste. Jeśli zbierze ci się za dużo pasty, wypluj ją do zlewu. I nie przesadzaj ze szczotkowaniem, wystarczy dziesięć do piętnastu minut. Powiem ci kiedy,” powiedziałem jej.

Skinęła głową i oboje zaczęliśmy czyścić zęby w ciszy. Wyglądało na to, że nie potrzebowała mojej pomocy. Szczotkowanie zębów może nie było najbardziej skomplikowaną czynnością, ale miło było zobaczyć, że się przystosowuje. Głównie dlatego, że wiedziałem jak męczące potrafiło być powtarzanie rzeczy. Z ulgą zobaczyłem, że opanowała to prawie natychmiast. Skończyłem czyścić język, po czym wyplułem pastę.

“To zabrzmiało nieprzyjemnie,” powiedziała Aelita, słysząc moje krztuszenie się od szczotkowania języka.

“Bo tak jest. Ale mój język także musi być czysty,” powiedziałem.

“Język też?” zapytała Aelita.

“Tak. W skrócie szczotkuje język, czekam aż pojawi się mój odruch wykrztuśny, po czym odchrząkuję jakbym chciał się pozbyć flegmy i wypluwam. Nic trudnego,” powiedziałem jej. Aelita pochyliła się nad zlewem i zaczęła szczotkować język tak jak robiłem ja, zaczęła się krztusić, przestała, po czym odchrząknęła i wypluła wszystko do zlewu. Uśmiechnąłem się.

“Zaczynasz przystosowywać się do tego, jak działa twoje ciało. To dobrze,” powiedziałem wkładając moją szczoteczkę do jednego z plastikowych worków, które jak się domyśliłem służyły do ich przechowywania. “Nie wychodź, dopóki nie powiem. Przebiorę się w inne ubranie.” Skinęła gdy wyszedłem przez drzwi.

Przeszukałem torbę by znaleźć coś, co mógłbym na siebie nałożyć i znalazłem szorty oraz obcisły podkoszulek. Co prawda byłem chudy jak szczapa, ale przynajmniej był wygodny.

Szybko się przebrałem i powiedziałem jej, że może już wejść, odrzucając zdjęte obrania na bok. Po krótkiej chwili Aelita weszła trzymając w rękach moja kurtkę.

“Domyślam się, że chcesz to z powrotem,” powiedziała Aelita.

“Tak, będę tego trochę potrzebował,” powiedziałem odbierając kurtkę i wrzucając ją do szafy. “Zostanę w łazience kiedy ty się będziesz przebierać.”

“Co jest nie tak z ubraniem które mam na sobie?” zapytała Aelita. Patrzyłem się na nią o wiele za długo zanim odpowiedziałem.

“Nic. Jeśli przebierzesz się w coś bardziej wygodnego, będziesz bardziej zadowolona gdy położysz się spać,” powiedziałem jej.

“Aha. Cóż, zobaczę czy uda mi się znaleźć coś odpowiedniego w torbie. W międzyczasie, wyjdź do łazienki dopóki nie powiem, że możesz wrócić,” powiedziała Aelita. Skinąłem i poszedłem do łazienki, siadając na toalecie. Siedząc, czułem się zmęczony. Prawie zasnąłem, gdy Aelita dała mi znać, że jest gotowa.

Półprzytomny wstałem i wyszedłem z łazienki. Aelita nałożyła długą nocną koszulę z literą A. Pokazałem jej kciuk w górę, po czym wyłączyłem światło i położyłem się. 

“Dobranoc,” powiedziała Aelita, wdrapując się na jedyne łóżko w pokoju. Założyłem ręce za głowę, wpatrując się w sufit. Zazwyczaj przed snem byłem zagubiony w myślach. Zaśnięcie zazwyczaj zajmowało mi długą chwilę, co było dziwne zważywszy jak zmęczony dzisiaj się czułem. W końcu jednak udało mi się odpłynąć w sen.

Autor: The Blade of Osh-Tekk
Tłumaczenie: Likki (https://fanfikipl.blogspot.com/)

Rozdział 6 – “Udało się”

Mówiłeś, że masz dobre wieści, a torturujesz nas od kilku godzin, tylko dlatego że nie możemy się doczekać, żeby dowiedzieć się o chodzi. Jesteś sadystą, wiesz o tym?” powiedziałem.

“Czuję się obrażony tym,” Jeremy powiedział poważnie.

“Nie czuj się tak, zrobiłbym to samo dla was wszystkich,” powiedziałem z przyjaznym uśmiechem. Aelita odwróciła się w kierunku Jeremiego z szerokim uśmiechem na twarzy.

“Nie wiem, jak powiedzieć to wam obojgu, ale… czekamy na was tutaj,” powiedział Jeremy. Moje oczy rozszerzyły się, natomiast Aelita uśmiechnęła się szeroko.

“Program materializacyjny działa?!” krzyknąłem.

“Tak,” Jeremy powiedział uśmiechnięty.

“Naprawdę?” zapytała Aelita, pełnym entuzjazmu tonem.

“Naprawdę!” Wszyscy krzyknęli w tym samym momencie. Aelita odwróciliśmy się do siebie w tym samym czasie, zanim przytuliliśmy się. Założyłem rękę za jej ramię, a ona zrobiła to samo, po czym zaczęliśmy skakać z radości. Nie wiedziałem, że będę aż tak podekscytowany, ale byłem gotowy ponownie stać się człowiekiem.

“Wiedziałem, że to tylko kwestia czasu. Dobra robota, Jeremy,” powiedziałem mu.

“Dzięki. Cały program materializacyjny jest tutaj,” powiedział, trzymając srebrny dysk. Moje oczy się rozszerzyły. Pamiętałem, że wszystko miało pójść w złym kierunku.

“To było naprawdę skomplikowane. Defragmentowanie inercyjnej matrycy nie wystarczyło, musiałem więc przekompilować całe DNA–”

“Wystarczy, Einstein,” powiedział Odd przerywając Jeremiemu. Ulrich udał ziewanie, a ja uśmiechnąłem się złośliwie, zanim zacząłem mówić.

“Dzięki, Odd. Ale musisz się upewnić, aby trzymać ten dysk z dala od innych, a przynajmniej oznacz go właściwie” powiedziałem mu.

“Czemu?” zapytał Jeremy.

“Bo wszystko pójdzie nie tak. Zawsze tak, jest, gdy ma się stać coś dobrego,’ powiedziałem mu.

“On ma rację, wiesz. Powinieneś schować go w jakimś specjalnym miejscu. W razie czego,” powiedział Odd.

“Uwierzę ci na słowo. Ale… gdzie?” zapytał Jeremy.

“Pod twoim materacem. To dobre miejsce do chowania rzeczy,” powiedziałem, nagle uświadamiając coś sobie. “Proszę powiedzcie, że będę miał gdzie mieszkać zanim przyjmą mnie do szkoły.”

“Spokojnie. Już o tym pomyśleliśmy. Będziesz mieszkać u rodziców Yumi,” powiedział Jeremy, a na mojej twarzy pojawił się wyraz zaskoczenia.

“Nie ma nic przeciwko facetowi mieszkającemu z dwiema dziewczynami w jego wieku?” zapytałem. “To brzmi trochę podejrzanie.”

“Wiedzą o tobie tylko tyle, że jesteś bratem Aelity. Jesteś tam. Jesteś tam po to, aby się nią opiekować, ponieważ wasi rodzice nie chcieli wysyłać jej tutaj samej. Nie martw się. Podkreśliłem, że jesteście ze sobą bardzo zżyci, żebyś nie musiał się z nią na siłę kłócić jak ja z Hirokim, aby podtrzymać pozory,” powiedziała Yumi, na co ja i Aelita szeroko się uśmiechnęliśmy.

“Dzięki, naprawdę. Szczerze. Będzie dobrze znów być człowiekiem. Lyoko czasem jest trochę puste.”

“To najmniejsze co możemy zrobić. Ryzykujesz swoim życiem aby nam pomagać. I uprzedziłeś nas o rzeczach o których nie mogliśmy mieć pojęcia. To jest jedno z naszych podziękowań,” powiedział Jeremy. Uśmiechnąłem się.

“Co musimy zrobić najpierw?” zapytałem.

“Najpierw muszę zainstalować program w Superkomputerze. Później musicie się dostać do wieży przejścia w Regionie Leśnym. Tam oboje zostaniecie zdewirtualizowani. Wtedy po raz pierwszy pojawicie się w skanerach,” wyjaśnił Jeremy.

“W takim razie, ruszamy do Regionu Leśnego.” powiedziała Aelita.

“Dobrze. My w międzyczasie pójdziemy na lekcje. A później, fabryka,” powiedział Jeremy.

“Zobaczę was później, moi przyjaciele,” powiedziała Aelita, naśladując dwoma palcami przywitanie, które zazwyczaj robię. Ja również sparodiowałem jej zachowanie przed innymi.

“Tą kolację jemy w szóstkę,” powiedział Jeremy. Wtedy zerwaliśmy połączenie. Aelita odwróciła się do mnie, wyraźnie podekscytowana.

“Dasz wiarę, żę naprawdę udajemy się do prawdziwego świata?” powiedziała, zanim uświadomiła sobie swoje słowa. “Wróć. Oczywiście, że tak. Przecież wiesz, co się wydarzy,”

“Nie mogę się doczekać. Najpierw chcę wiedzieć, jaka ta truskawkowa czuprynka jest w dotyku,” powiedziałem, gładząc jej włosy moją ręką.

“Również chciałabym się dowiedzieć, jakie to uczucie dotykać twoich włosów,” powiedziała Aelita.

“Mogę ci zagwarantować, że nie będą takie miękkie jak twoje. Ale przynajmniej nie będą jak papier ścierny,” zapewniłem ją.

Wtedy oboje podeszliśmy do krawędzi platformy i spadliśmy z niej, aby znaleźć się na następnej. Po chwili byliśmy już w Regionie Leśnym.

“Jak za starych dobrych czasów, co?” powiedziałem z uśmiechem, gdy wziąłem ją na swoje plecy. Nawet pomimo, że byliśmy tutaj przez tylko kilka tygodni.

“Miejmy nadzieję, że lepiej,” powiedziała Aelita, gdy biegłem w kierunku wieży. Byliśmy już blisko, gdy zauważyliśmy że, bez zaskoczenia, pilnowana była przez trzy bloki. Szczerze, to nie było wiele za wolność Aelity. Wydawało mi się, że pamiętałem, że powinien tam być również Mega Czołg. Zły odcinek? Może. Mogłem czasem to poplątać.

“Te głąby nie mają szans,” powiedziałem gdy zdjąłem ją z pleców w pobliżu powalonego drzewa. “Chociaż trochę waham się by zostawić cię tutaj samą. Nie zdziwiłbym się, gdyby XANA wysłał tutaj Scyfozoę, podczas gdy ja zajmuję się tymi kolesiami.”

“Co powiesz na to? Mogę pomóc ci zamykając bloki w ścianie skalnej. Możesz załatwić je przez dziurę na górze. I ja będę w pobliżu ciebie, gdyby pojawiła się Scyfozoa,” powiedziała Aelita.

“Zdecydowanie lubię ten pomysł. Gotowa?” zapytałem. Skinęła głową. “Dalej!” Zacząłem biec w kierunku bloków z wyciągniętym jednym mieczem, a obok mnie biegła Aelita aby znaleźć się wystarczająco blisko by móc użyć Kreatywności. Odbijałem lasery lecące w jej kierunku, aby mogła stworzyć ścianę.

Gdy była gotowa, natychmiast wskoczyłem do środka i sprzedałem wszystkim trzem blokom szybkie pchnięcia mieczem, zanim wyskoczyłem na zewnątrz. Usłyszałem trzy satysfakcjonujące eksplozje, i pokazałem Aelicie kciuk w górę. Uśmiechnęła się, podchodząc do mnie.

“To było łatwe,” powiedziała Aelita.

“Bardzo. Teraz musimy tylko czekać na Jeremiego,” powiedziałem jej.

“Na ile chcesz obstawić, że XANA jeszcze nie powiedział ostatniego słowa?” zapytała Aelita.

“Moje ramiona i nogi,” powiedziałem sucho.

“Jestem rozdarta. Z jednej strony chcę, byś miał rację, a z drugiej byś się mylił,” powiedziała Aelita. Zaśmiałem się cicho i pokręciłem głową. Poczekaliśmy kilka minut, aż zobaczyliśmy zbliżającego się do nas Mega Czołga.

“Wygląda na to, że zachowam moje nogi i ramiona,” powiedziałem, po czym wyciągnąłem miecz. Czołg jednak nie skupiał się już na mnie, a na zniszczeniu wieży.

“Nosz cholera,” krzyknąłem biegnąc w jego kierunku. Naładował kolejny strzał, a ja przesunąłem ciało by uniknąć promienia. Wyskoczyłem wtedy na niego, z moim mieczem gotowym do ugodzenia go w Oko XANA”y. Zamknął się jednak gdy czubek miecza był w zasięgu jego skorupy, ale nie w zasięgu jego Oka.

“Ty sukinsynu,” zakląłem, próbując wyciągnąć miecz zakleszczony między lewą i prawą stroną pancerza Mega Czołgu. Na nic.

Wtedy Mega Czołg otworzył się, i zaczął przygotowywać się na kolejny strzał. Nie miałem nawet czasu martwić się mieczem, uskakując w bok. Część promienia trafiła mnie jednak w nogę, posyłając mnie w pobliże krawędzi platformy. Musiałem robić wszystko, żeby nie spaść.

“Szlag, szlag, szlag. Nie teraz!” krzyknąłem.

Czołg odwrócił się do mnie i stałem się nawet bardziej nerwowy. Co jeśli tym razem mnie dorwie? Tą myśl natychmiast zastąpiło twarde postanowienie. Nie. Ten drań nie wygra.

Czołg naładował strzał, ale przesunąłem się w bok, przenosząc jedno z moich ramion poza krawędź, aby uniknąć trafienia. Kiedy było już po strzale, ponownie złapałem krawędź drugą ręką. Nie było dobrze. Nie pomagało również to, że nie miałem żadnych broni.

Wtedy Czołg odwrócił się ode mnie i ponownie skoncentrował na wieży. Żałowałem teraz, że nie krzyczałem o pomoc. Teraz możemy przez to przegrać. W tym momencie jednak między Czołgiem z wieżą pojawiła się wysoka skalna ściana, blokując strzały potwora. Nie wyglądało jednak, by wytrzymała zbyt długo.

Wykorzystałem okazję aby wspiąć się na platformę i podbiec do Aelity, która była naprzeciwko wieży.

“Jesteś cała?”zapytałem..

“To ja powinnam zadać to pytanie. Trafił cię?” zapytała Aelita.

“Tylko w nogę. Ale nie jestem pewien, ile punktów życia mi zostało. To wygląda źle. Naprawdę źle,” powiedziałem, gdy usłyszałem głośną eksplozję.Spojrzałem za siebie i zobaczyłem,jak ściana powoli się rozpada.

“To nie wytrzyma zbyt długo. Skontaktowałaś się z innymi?” zapytałem.

“Tak. Są już w drodze,” powiedziała Aelita..

“Miejmy nadzieję, że wytrzymamy tak długo. Przynajmniej jest za głupi by spróbować ominąć ścianę,” powiedziałem, gdy usłyszałem za sobą kolejną eksplozję. I nie pochodziła ona od Czołgu którym obecnie się zajmowaliśmy. Ten Megaczołg znajdował się na innej platformie.

“Ah, szlag. Ten nie poczeka,” zajęczałem. Klęknąłem przed Aelitą i spojrzałem jej prosto w oczy, trzymając jej ramiona. “Słuchaj, mogę nie dać rady…”

“Poprawka. My,” powiedziała Aelita z przekonaniem.

“Ale gdy nie wytrzymamy i coś mi się stanie, uciekaj. Chcę, byś uciekała,” powiedziałem jej. Nie dałem jej czasu na odpowiedź, wyciągając oba miecze i biegnąc w kierunku Mega Czołgu, który właśnie się zjawił. Ściana stworzona przez Aelitę ledwo się trzymała, więc miałem jeszcze kilka chwil za osłoną.

Przeskoczyłem po platformach, które nie były na głównej ścieżce i szybko zaszedłem go od boku. Uderzyłem go ramieniem, ale nie wystarczyło to aby strącić go w przepaść. Odwrócił się w moim kierunku, i czekałem na to aż otworzy się by wbić miecz w jego Oko XANA’y. Z jakiegoś powodu miałem większą trudność z wyciągnięciem miecza. I gdy mi się to udało, eksplozja Mega Czołgu posłała mnie w tył.

“Ugh. Dlaczego wciąż tu jestem?” powiedziałem podnosząc się na nogi. Wiedziałem, że jeszcze jedno trafienie i będzie po mnie. W tym momencie Czołg po drugiej stronie przebił się przez ścianę którą stworzyła Aelita i ponownie zaczął strzelać w wieżę. Zmusiłem się by wstać i zacząć biec w jego stronę. Dlaczego tak się bałem, że ten potwór mnie wykończy?

Znajdując siłę w nogach, zacząłem biec w jego kierunku, wiedziałem jednak, że muszę coś szybko wymyślić. Nie mogłem zablokować strzału. Ostatecznie jego siła przeważyłaby, a to oznaczało moją śmierć. Potrzebowałem innego pomysłu.

“Na wszystko co dobre, Jeremy. Czy możesz być jeszcze wolniejszy?” zapytałem, przemyśliwując moje podejście.

“Starczy mi siły na jeszcze jedną blokadę. Zyskamy trochę czasu,” powiedziała Aelita.

“Zrób to, ale nie nadwyrężaj się,” powiedziałem. Skinęła głową, po czym uklęknęła, aktywując śpiewem swoją Kreatywność. Kolejna ściana była gotowa, jednak Aelita osunęła się, wyglądając na półprzytomną. Ukląkłem przy niej, łapiąc jej policzki moimi rękami, aby zmusić ją do patrzenia na mnie

“Patrz na mnie Lita, nie zasypiaj,” powiedziałem, delikatnie uderzając ją dłonią w policzki.

“Nie umieram. Po prostu jestem trochę zmęczona. Nigdy nie używałam mojej mocy tak wiele razy. Nie miałam okazji jej przetestować, używałam jej gdy było naprawdę źle,” powiedziała Aelita.

“Dobrze. Musimy po prostu poczekać. Chciałbym jednak, by Jeremy się trochę pospieszył,” powiedziałem.

“On robi co może,” odparła Aelita.

“Wiem. Po prostu mam dość tych głupich Czołgów. Mam tyle szczęścia, że oberwałem jedynie w nogę, a nie w całe ciało,” powiedziałem.

“Poczekaj tutaj. Złap oddech,” powiedziała Aeltia, która teraz odzyskała już trochę siły. Zaprowadziła mnie do drzewa, o które oparłem się, wciąż jednak mając na oku Czołg.

“Robisz dobre bariery,” powiedziałem jej. Zniszczenie tej ściany zajęło Czołgom dość dużo czasu, co oznaczało że żaden inny potwór nie był w stanie tego zrobić.

“Dzięki. To dziwne jaki wpływ mają na ciebie ataki XANA’y. Odczuwasz je mocniej niż wszyscy inni.” powiedziała Aelita.

“Myślałem, że tylko ja tak uważam,” powiedziałem podśmiewając się. “XANA, ty rasistowski dziadu.” Pokręciłem głową na myśl o oskarżaniu sztucznej inteligencji o rasizm. Jestem pewien, że XANA nie ma żadnych stereotypów na mój temat. Po prostu chce mnie zabić, tak jak i wszystkich innych.

“Robert! Aelita! Jesteście cali?” zapytal Jeremy.

“Nie za bardzo. Nie jest dobrze, Jeremy. Możesz wysłać tu pozostałych? Ten głupi Czołg trzyma nas w potrzasku. Raczej nie zostało mi wiele punktów życia. Aelita stworzyła barierę, ale nie wiem jak długo ona wytrzyma,” powiedziałem mu.

“Nie martwcie się. Pomoc jest w drodze,” powiedział Jeremy.

“Proszę, pospieszcie się. Nie wiem, czy wieża również wytrzyma zbyt długo,” powiedziałem mu.

“Oczywiście chce zniszczyć wieżę. XANA, zaczynasz mnie denerwować,” powiedział Jeremy.

“A jak ja mam się czuć? To ja tu jestem atakowany przez Mega Czołgi,” powiedziałem wstając na nogi i trzymając oba miecze po bokach. Dalej obserwowałem, jak Mega Czołg próbował zniszczyć barierę.

Wtedy z daleka zauważyłem Odda skaczącego do góry i trafiającego Czołg w jego oko XANA’y zanim potwór zdołał zniszczyć ścianę. Westchnąłem z ulgą. Już po wszystkim.

“Żyjemy,” powiedziałem. Gdy tylko słowa opuściły moje usta, poczułem jak moje nogi i ręce zostają związane, natomiast moje miecze upadają na ziemię. Spojrzałem w dół i zobaczyłem oplatające mnie macki. Nie musiałem zgadywać, w co się wpakowałem.

“Uciekaj,” natychmiast powiedziałem Aelicie. Jednak zamiast to zrobić, podniosła jeden z moich mieczy i odcięła jedną z oplatających mnie macek. Dwie pozostałe dotknęły teraz mojej głowy. Zamachnęła się jeszcze kilka razy, uwalniając mnie od Scyfozoi.

“Dlaczego musiałem mieć rację, że ta obślizgła rzecz pojawi się prędzej czy później?” powiedziałem, zmuszając się by stanąć na nogach. Schowałem swoje miecze i patrzyłem jak Scyfozoa odlatuje. Podszedłem do wieży, gdy zobaczyłem resztę dochodzącą do nas, zanim odwróciłem się do Aelity.

“Dzięki za pomoc,” powiedziałem jej.

“Nie ma sprawy. Siedzimy w tym razem,” powiedziała Aelita. Uśmiechnąłem się gdy podeszliśmy do innych.

“Dzięki, że przybyliście tutaj na czas,” powiedziałem im z wdzięcznością.

“Żaden problem. Wystarczy, że twoimi pierwszymi słowami po wyjściu ze skanera będą “Odd jest najlepszym człowiekiem na świecie,” powiedział Odd z szerokim uśmiechem, na co my jedynie przewróciliśmy oczami.

“Co powiesz na…nie? Gdyby coś, powiedziałbym raczej, że jesteś jedną z najgorszych,” powiedziałem, na co inni się roześmiali.

“Cóż, wieża na was czeka. Aelita, ty pierwsza,” powiedział Jeremy. Aelita odwróciła się i mnie przytuliła.

“Do zobaczenia po drugiej stronie,” powiedziała. Uśmiechnąłem się i pozwoliłem jej udać się w kierunku wieży, zanim odwróciłem się do innych.

“Szczerze, jestem zaskoczony, że wciąż żyję. Jeszcze raz dzięki za pomoc,” powiedziałem.

“Nie ma problemu,” powiedział Ulrich. “Będzie wam znacznie łatwiej, gdy znajdziecie się w świecie ludzi. Cóż, przynajmniej będziecie mieli więcej rozrywek niż w Lyoko.

“Tak, przynajmniej tyle,” powiedziałem. Ulrich uśmiechnął się.

“Dzięki za wcześniej,” powiedział. Skinąłem głową. Nie musiałem nic powiedzieć by wiedział, że lubię pomagać. A przynajmniej mam nadzieję, że tak było.

“Przy czym mu pomogłeś?” zapytał Odd.

“Trochę rad na przyszłość,” powiedziałem mu.

“Jesteś następny, Robert,” powiedział Jeremy. Wszedłem do wieży i stanąłem na środku platformy. “Kod: Ziemia”.

Uniosłem się wysoko w wieży z zamkniętymi oczami i rozpostartymi ramionami. Słyszałem w uszach piszczenie, po czym przestałem czuć cokolwiek.

Uczucie unoszenia się w cyberprzestrzeni było bardzo dziwne. Dosłownie czułem jak moje ciało się na nowo buduje, podczas gdy poruszałem się z prędkością stu mil na godzinę.

Wtedy skończyło się to równie szybko jak się zaczęło i poczułem, że leżę na gładkiej, zimnej metalowej powierzchni. Odwróciłem głowę i otworzyłem oczy. Zobaczyłem całą paczkę stojącą przede mną. Moje oczy natychmiast zwróciły się do Aelity. Uśmiechnęła się, po czym przyklękła przy mnie gdy wciąż leżałem we skanerze.

“Dotarliśmy. Udało się nam,” powiedziała.

“Tak. Udało się,” powiedziałem, przybijając piątkę z Ulrichem w geście celebracji. Wszyscy byli szczęśliwi. Było dobrze być ponownie w ludzkim ciele.

Rozdział 5 – “Porada”

Hej! Przestań!” Aelita krzyknęła.

“Nie wmówisz mi, że nigdy nikt cię nie łaskotał” powiedziałem, biegnąc za nią.

“Nikt!” powiedziała gdy tylko przewróciłem ją na ziemię, schylając się ponad jej ciałem. W dodatku przez cały czas miałem na twarzy zuchwały uśmieszek.

“Cóż, pora to zmienić! Chodź tu, Truskaweczko!” krzyknąłem, łaskocząc ją pod ramionami. Śmiała się histerycznie i uśmieszek na mojej twarzy przerodził się w szczery uśmiech. Było sporo zabawy gdy XANA nie atakował, albo gdy Aelita i Jeremy nie pracowali nad programem jak niewolnicy. Kiedy nasza dwójka mogła po prostu spędzać miło czas ze sobą. Dodatkowo, ona czuła tutaj łaskotki, co było przydatne.

“S-stop, dość!” Aelita wydała z siebie, wciąż się śmiejąc.

“Powiedz, że wygrałem! Powiedz, że jestem najlepszy!” powiedziałem, wciąż ją łaskocząc.

“Wygrałeś! Jesteś najlepszy!” wstałem z niej z żartobliwym dąsem na twarzy.

“Och, nie umiesz się bawić!” powiedziałem i odwróciłem się od niej. To był duży błąd, ponieważ powaliła mnie na ziemię i zaczęła mnie łaskotać pod pachami, tak jak ja ją. Zacząłem się z jakiegoś powodu szaleńczo śmiać, mój zmysł czucia zdawał się być kilka razy bardziej wyczulony w Lyoko. Normalnie, nie byłem tak podatny na łaskotki.

“Powiedz, że wygrałam!” Aelita krzyknęła.

“NIgdy nie poddam się cnotliwej niewiaście” powiedziałem głosem rycerza, wciąż się śmiejąc.

“Więc przepadniesz, rycerzu.” Aelita oznajmiła zdwajając intensywność łaskotek. Próbowałem się uwolnić, ale skutecznie mi to uniemożliwiła. Udało mi się w końcu na chwilę dojść do siebie, chwyciłem jej ramiona i przewróciłem ją. Teraz ja byłem na górze.

“Więc… wciąż chcesz się bawić?” zapytałem, zniżając twarz aż byliśmy od siebie na kilka cali. Uśmiechnęła się.

“No pewnie.” Aelita powiedziała. Westchnąłem spokojnie w dalszym ciągu pochylony nad nią. Czułem spokój w sposób, którego nie byłem w stanie do końca pojąć. Wtedy jej dłoń przejechała po moich włosach – a w zasadzie tam gdzie powinny one być.

“Jakie są zazwyczaj twoje włosy?” Aelita zapytała.

“Cóż, normalnie nie są ścięte. Przez większość czasu to niepoukładana plątanina. Ale nie teraz. Lyoko wydaje się o mnie dbać” powiedziałem. Zabrała rękę z mojej głowy i popatrzyła prosto na mnie.

“Nie mogę się doczekać, aż trafię do świata ludzi. Jest tyle rzeczy, których chcę doświadzczyć,” Aelita powiedziała.

“Nie martw się. Prawdopodobnie poczujesz moc moich łaskotek dziesięciokrotnie większą, niż teraz.” powiedziałem z uśmieszkiem.

“No to dawaj,” powiedziała wyzywająco Aelita. Uśmiechnąłem się ciepło.

“Na co ja właśnie trafiłem?” usłyszałem pytający głos. Natychmiast wstałem i obróciłem się, by zobaczyć stojącego przed nami Ulricha. Jednak nie słyszałem Jeremiego. “Dzięki za sugestię, byśmy wszyscy nauczyli się obsługi superkomputera, tak przy okazji.”

“Och. Hej, Ulrich. Nie ma sprawy. Czy coś się dzieje?” zapytałem go, wyprostowując moje szaty.

“Nie. Nic związanego z Xaną w każdym razie. Przyszedłem zobaczyć cię przed szkołą. Powiedziałeś, że gdybym był ciekawy czegokolwiek, mam przyjść do ciebie. No więc jestem” Ulrich powiedział.

“Tak. Jasne, stary. Czego potrzebujesz?” zapytałem.

“Aelita, mogłabyś zostawić nas na chwilkę? Potrzebujemy odbyć trochę męską rozmowę,” powiedział Ulrich.

“Co to jest?” Aelita zapytała.

“W skrócie, rozmowa tylko dla facetów. Musimy pogadać o rzeczach, których dziewczyny nie zrozumiałyby. No i to jest trochę prywatne,” wyjaśnił Ulrich. Aelita skinęła.

“W porządku. Zostawiam was samych” powiedziała, oddalając się od nas. Odwróciłem się do Ulricha.

“O co chodzi?” zapytałem go.

“Yumi i ja,” odpowiedział.

“Co między wami?” zapytałem unosząc brew.

“Zaczynam czuć, że ona tak naprawdę mnie nie lubi” Ulrich powiedział.

“To niedorzeczne,” powiedziałem mu.

“Cóż, tak właśnie czuję. Mam wrażenie, że ostatnio oddalamy się od siebie,” Ulrich powiedział siedząc na ziemi. “Jakieś przyszłościowe porady?” Usiadłem na ziemi naprzeciwko niego i spojrzałem mu prosto w oczy.

“Cóż, jeśli chodzi o związki, przyszłość nie okaże się aż tak pomocna, jeśli chcesz coś zmienić. Wszystko się może zdarzyć. Zarówno dobrego, jak i złego. Podczas gdy nie mogę dać ci konkretów, wysłuchaj mojej rady. Tu chodzi o Emily, prawda?” zapytałem, przypominając sobie odcinek na którym teraz byliśmy.

“Tak. Sprawia wrażenie, jakby coś do mnie czuła. I szczerze… zastanawiam się, czy na to nie odpowiedzieć.” Ulrich powiedział.

“Zrób to,” powiedziałem prosto. Ulrich wyglądał na zaskoczonego.

“Co? Jesteś pewien?” zapytał.

“Właściwe pytanie, czy ty jesteś pewien?” zapytałem go.

“Co to ma znaczyć?” Ulrich odpowiedział pytaniem.

“Czy jesteś absolutnie pewien, że próbowałeś już wszystkiego z Yumi? Dałeś z siebie wszystko? Dostarczyłeś jej twardych dowodów na to, że ją lubisz? Randka? Wyznanie? Szlag, nawet głupi poemat czy liścik miłosny?” zapytałem. Ulrich podrapał się z tyłu głowy.

“Nie. Chyba nie.”. Podrapałem się w miejsce ponad wargami, po czym mówiłem dalej.

“Więc to zmień. Daj jej coś, czego absolutnie nie będzie mogła zignorować i będzie dowodem, że ją kochasz. Że w jej myślach nie będzie żadnych wątpliwości. Upewnij się tylko, że da konkretną odpowiedź, tak albo nie. Nie pozwól jej uciekać, nie pozwól zmieniać tematu czy omijać pytań. Wiesz, że będzie tego próbowała.”

“Więc mówisz, że powinienem spróbować?” zapytał Ulrich.

“Dokładnie. Jeśli powie tak, będziecie żyli długo i szczęśliwie i będzie wam zielono” powiedziałem, na co Ulrich chwilowo się uśmiechnął, szybko jednak spoważniał.

“A jeśli powie nie?” powiedział ze śladem strachu na twarzy.

“Wtedy dostaniesz swoją odpowiedź. Możesz spróbować z innymi dziewczynami w szkole. Emily, lub nawet Sissi,” powiedziałem mu.

“Sissi? Chyba zwariowałeś.” Ulrich powiedział, patrząc na mnie jakbym był niespełna rozumu. W sumie nie mogę go winić.

“Wiem, że to brzmi szaleńczo. Ale to jest dziwne. W niektórych momentach gdy nie zachowuje się jak fanatyczka, potrafi być – powiedziałbym – całkiem dojrzała. Nie daj się zwieść szaleństwu, stary. Po prostu o tym pomyśl,” powiedziałem mu.

“Tak, rozumiem. Dzięki za radę. I Robert?” Ulrich powiedział, podnosząc się z ziemi.

“Hmm? Jeszcze jedna sprawa?” zapytałem.

“Tak.” Ulrich powiedział.

“No dalej. O co chodzi?” dopytywałem.

“Nie powiem Jeremiemu o tym, co właśnie zobaczyłem.” Ulrich powiedział z uśmieszkiem na twarzy.

“Ale ja nie zrobiłem nic złego,” odpowiedziałem.

“Jasne, że nie. Tak czy inaczej, nie powiem mu o tym,” powiedział ponownie Ulrich.

“Ah. Dzięki… Chyba..” odpłynałęm. Szczerze, mało mnie to obchodziło. To naprawdę była niewinna zabawa.

“Nie ma sprawy. Mógłbyś mnie dźgnąć, abym wrócił do prawdziwego świata?” Ulrich zapytał. Wyjąłem jeden z moich mieczy i przebiłem go przez brzuch, przez co został natychmiast zdewirtualizowany. Aelita wtedy z powrotem podeszła do mnie.

“Dobrze wam się rozmawiało?” Aelita zapytała.

“Tak. Był tylko nieco niepewny odnośnie Yumi. Pomogłem mu jak tylko mogłem.” powiedziałem.

“Oczywiście, że tak. Oni nigdy nie wiedzą, czego od siebie chcą, no nie?” stwierdziła Aelita.

“Tylko postaraj się nie popełnić tego samego błędu,” powiedziałem jej.

“Co to miało znaczyć?” Aelita zapytała. Natychmiast na nią naskoczyłem.

“To, że przegapisz element zaskoczenia w naszej walce na łaskotki!” krzyknąłem, ponownie zaczynając ją łaskotać. Ponownie zaczęła się histerycznie śmiać, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Byłem wdzięczny, że przez jakiś czas nie będzie ataków XANA’y.

“Ugh. Aktywowana wieża? Naprawdę?” Ja i moja wielka głowa musieliśmy wspominać o ataku XANA’y.

“Tak. Wszędzie poznam te pulsacje,” odpowiedziała. Jęknąłem.

“Świetnie. Musimy ściągnąć resztę do fabryki. W międzyczasie, udajmy się do wieży.

“Możesz skontaktować się z Jeremiem bez wieży, więc to się teraz przyda,” powiedziałem po czym podniosłem ją na plecy i zacząłem biec.

“Jeremy! Xana przypuścił kolejny atak!” Aelita krzyknęła.

“Czujesz pulsacje?” Jeremie zapytał.

“Tak, w regionie pustynnym. Są naprawdę silne,” Aelita odpowiedziała.

“Nigdy nie widziałem go tak aktywnego, jak teraz. Wybaczcie ludzie, ale musicie dotrzeć do fabryki, i to biegiem!” Jeremy powiedział innym.

“Gdzie jest Ulrich” zapytałem. Byłem naprawdę ciekaw, ponieważ w tym momencie powinien być z Emily. Teraz już nie byłem tak pewien.”

“Jest u siebie w internacie. Wydawał się naprawdę przybity z jakiegoś powodu.” Odd powiedział. Skrzywiłem się smutno. Wygląda na to, że nie poszło po jego myśli. Rany, Yumi czasem potrafi być uparta.

“Pójdę po niego,” usłyszałem głos Yumi.

“To nie najlepszy pomysł. Odd, ty idź,” powiedziałem mu. Nie mogłem tego zobaczyć, ale czułem że Yumi skrzywiła się na moje słowa.

“Dlaczego to muszę być ja?” Odd jęknął.

“Chcesz abym wyszedł z komputera i cię udusił?” zapytałem spokojnie.

“Dobra, idę, już idę,” Odd odpowiedział. Słyszałem jego cichnące kroki. Nie mogłem teraz przywołać widoku na innych, jedynie głos gdyż musiałem skupić się nad kierunkiem biegu.

“Dostańcie się do wieży. Wszyscy. Im szybciej to załatwimy, tym lepiej,” powiedziałem im.

“Co jest z Ulrichem?” zapytał Jeremie.

“Nie martw się teraz tym. Najważniejsza jest wieża,” powiedziałem mu. Zerwaliśmy połączenie z komputerem Jeremiego i zajęliśmy miejsca w pobliżu wieży. Co dziwne, nie było żadnych potworów. Wtedy do mnie dotarło.

“Nie wysyłaj innych,” szepnąłem.

“Czemu?” zapytała Aelita.

“O to właśnie chodziło XANA’ie. Wprowadził wirusa do systemu materializacji. Jeśli Jeremie zwirtualizuje innych, potwory XANA”y będą w stanie załatwić ich na dobre,” powiedziałem im.

“Cóż, w chwili obecnej nie ma żadnych potworów. XANA czekał aż reszta tutaj dotrze. Najpierw muszę dostać się do dezaktywowanej wieży, dowiedzieć się co trzeba zrobić,” powiedziała Aelita. Przytaknąłem zanim zacząłem biec w kierunku najbliższej wieży. Zdjąłem ją ze swoich pleców przy wejściu i cierpliwie czekałem aż skończy analizę.

“Miałeś rację,” powiedziała Aelita gdy tylko wyszła z wieży.

“Potwory Xany są teraz dołączone do programu wirtualizacji. Jeśli inni wejdą do Lyoko i oberwą wystarczającą ilość razy, przepadną na zawsze.”

“Nie próbuje zabić ich w prawdziwym świecie. Teraz próbuje zrobić to w Lyoko,” powiedziałem jej.

“To jest problem. Ale musimy znaleźć inną wieżę,” powiedziała Aelita. “I jeśli się nie obrazisz, chciałabym rozprostować nogi.”

“Nie umiesz się bawić. No i pomagasz w cardio,” powiedziałem z udawaną drwiną.

“Myślę, że dasz sobie radę,” Aelita powiedziała z uśmiechem, zanim zaczęliśmy biec w kierunku aktywowanej przez XANA’ę wieży. Szczerze mówiąc, przyzwyczaiłem się do noszenia jej na moich plecach. Teraz czułem się jeszcze bardziej lekko.

Dotarliśmy do wieży, która jak się okazało była teraz pilnowana przez dwa Megaczołgi oraz Kraba. Cholera. Megaczołgi nie były czymś, czym chciałbym się teraz zajmować.

“Wiedziałem, że kiedyś trafię na te przerośnięte kule do kręgli,” powiedziałem spoglądając nie. “Przydałaby mi się teraz pomoc.”

“Poczekajmy na Jeremiego i resztę. Może Jeremie znajdzie sposób aby odwrócić działanie wirusa Xany,’ powiedziała Aelita.

“Mam taką nadzieję. Nie chciałbym aby musieli ryzykować tak samo jak ja,” powiedziałem wciąż opierając się lekko o skałę, tak aby mieć oko na potwory.

“Aelita? Robert? Jesteście cali?” zapytał Jeremie. To było szybkie.

“Tak, jakoś się trzymamy. Jesteśmy przy wieży Xany, ale jest pilnowana przez dwa Megaczołgi i Kraba. Dałbym radę innym potworom, ale nie tym,” powiedziałem mu.

“Pozostali niedługo będą na miejscu aby wam pomóc” powiedział Jeremie.

“Nie wysyłaj ich. Jeszcze nie. Xana dodał potwory do programu wirtualizacji. Mogą teraz naprawdę zabić innych,” powiedziałem mu.

“To źle. Trzymajcie się jakoś, a ja postaram się pozbyć tego głupiego wirusa,” powiedział Jeremie.

“Dobrze. Nie będziemy się wychylać,” powiedziałem, wciąż obserwując potwory. Uważałem, aby moja głowa nie wystawała poza skałę. Zauważyłem,że Krab spojrzał w moim kierunku, i natychmiast się cofnąłem. Poczekałem kilka sekund po czym znowu wyjrzałem. Nie sprowokowałem go, na szczęście.

“Poruszyły się?” zapytała Aelita.

“Nie. Ciągle stoją w miejscu. Obserwuję je.”

“Może wypróbujmy tę nową technikę? Rzut rakietowy?” zapytała Aelita.

“Jeszcze nie teraz. Nie tylko jest to ryzykowne z tymi głupimi Czołgami, ale musimy również poczekać aż Jeremie pozbędzie się tego wirusa. Nie jestem pewien czy zniknie gdy zrobimy powrót do przeszłości,” wyjaśniłem jej.

“W takim razie poczekamy, aż Jeremie skończy,” powiedziała Aelita. Wtedy usłyszeliśmy głośną eksplozję za skałą za którą się ukrywaliśmy.

“Oczywiście jego potwory nie mogłyby być miłe i cierpliwe. Cofnij się trochę. Zobacz, czy możesz utworzyć jakąś osłonę używając Kreatywności. Naprawdę będę jej teraz potrzebował,” powiedziałem jej.

Skinęła i pobiegła w kierunku z którego przybyliśmy. Wziąłem głęboki oddech, zanim wyskoczyłem zza osłony z krzykiem.

“No chodź tu!” wrzasnąłem, brzmiąc o wiele bardziej pewnym siebie, niż byłem w rzeczywistości.

Krab zaczął do mnie strzelać, jednak szybko wyjąłem jeden z mieczy i odbiłem wszystkie wiązki laserów. Megaczołgi jednak ustawiły się po obu moich bokach i zakląłem pod nosem. Wyskoczyłem do góry, wskakując na Kraba i wbijając miecz w jego oko Xany. Zeskoczyłem, skacząc w kierunku Megaczołga i kopiąc go najsilniej jak potrafiłem. Udało mi się go trochę przesunąć, ale nie wystarczyło to by spadł poza krawędź.

“O cholera,” zakląłem gdy Czołg zaczął obracać się w moim kierunku. Przetoczyłem się po ziemi w stylu Metal Gear Solid, aby zejść z jego linii widoku.

Wtedy poczułem, że uderzyłem bokiem w skałę. Rozejrzałem się. Dookoła mnie była teraz skalista bariera. Po chwili poczułem jak uderzenie MegaCzołga trafia w skałę zamiast we mnie. Uśmiechnąłem się ponieważ wiedziałem, że Aelita stworzyła tę osłonę dla mnie, gdy zobaczyła że Megaczołg usiłuje mnie udupić. Dobrze mieć jej wsparcie.

Wyskoczyłem przez dziurę między skalnymi ścianami i wylądowałem na pobliskim Czołgu. Przetoczył się w bok, próbując mnie zrzucić i w miarę możliwości zmiażdżyć, ale utrzymałem się na nim. Wtedy otworzył się i zaczął przygotowywać się do strzału. Właśnie o to mi chodziło. Szybko wbiłem miecz w jego oko XANA’y i odskoczyłem lądując jakieś dwadzieścia metrów od Megaczołgu podczas gdy ten eksplodował.

“Został jeszcze jeden,” pomyślałem. “Ale dlaczego musi to być cholerny Megaczołg?”

Megaczołg zaczął przygotowywać swój atak podczas gdy byłem zwrócony w jego kierunku, więc odskoczyłem w bok aby uniknąć jego promienia. Wykorzystałem tą małą przewagę i zacząłem biec w jego kierunku. Przygotowywał się do drugiego strzału, a ja w tym samym momencie wyciągnąłem jeden z moich mieczy. Gdy wystrzelił, ja rzuciłem miecz trafiając go prosto w oko Xany. Promień jednak trafił mnie w ramię i odrzucił mnie w kierunku krawędzi. Prawie na tyle, abym spadł.

“Cholera, było blisko,” powiedziałem podnosząc się z ziemi, trzymając się za lewe ramię. Skrzywiłem się trochę, ponieważ ból nie ustępował tak szybko jak zazwyczaj. “Ja nie mogę, ale boli.”

“Wszystko w porządku?” zapytała mnie Aelita.

“Tak. Dzięki za pomoc, Lita,” powiedziałem gdy ból zaczął ustępować.

“Pomyśl o tym jak o rewanżu za wszystkie okazje w których pomogłeś mi,” powiedziała z ciepłym uśmiechem. Odwzajemniłem uśmiech po czym spojrzałem na wieżę. “Jeremie jeszcze nic nie powiedział.”

“Prawdopodobnie wciąż walczy z wirusem. Myślę, że nie powinno mu to jeszcze zająć dłużej niż kilka minut.” powiedziała Aelita.

Miała rację, gdyż po chwili usłyszałem szuranie, co oznaczało, że wrócił.

“W porządku. Wymieniłem obwody którymi manipulował XANA. Mogę teraz wysłać innych z mniejszym ryzykiem,” powiedział Jeremie.

“Nie ma potrzeby. Wszystkie potwory są martwe,” powiedziałem mu.

“Myślałem, że chciałeś zaczekać?” zapytał Jeremie.

“Tak, ale potwory chciały bawić się tu i teraz. Niecierpliwe dranie. Oberwałem, ale jestem cały,” powiedziałem mu.

“W takim razie udajcie się do wieży i możemy zakończyć na dziś,” powiedział Jeremie. Odwróciłem się do Aelity i ukłoniłem, ręką wskazując wieżę.

“Twój tron czeka, milady,” powiedziałem z przesadzonym rycerskim głosem.

“Dasz sobie kiedykolwiek spokój z tym głosem?” zapytała mnie Aelita.

“Nie!” powiedziałem prawie natychmiast z szerokim uśmiechem na twarzy.

“To dobrze, bo go lubię,” powiedziała Aelita, idąc w kierunku wieży. Puściłem jej uśmieszek.

“Jak często bawicie się w tego ‘rycerza i niewiastę’”? zapytał Jeremie.

“Dosyć często. To taki trend między nami,” powiedziałem mu.

“Masz świadomość, że ten głos jest obciachowy? zapytał go Jeremie.

“O to właśnie w tym chodzi!” wykrzyknąłem. Jeremie zaśmiał się pod nosem.

“To brzmi jak coś, co Odd by zrobił,” powiedział Jeremie.

“On nawet nie mógłby marzyć o tym poziomie przystojności.” powiedziałem poprawiając przód moich szat, tak jakbym poprawiał krawat, tylko z tupetem. Jeremie chrząknął.

“Niekoniecznie zgodziłby się z tobą w tej kwestii,” powiedział, a ja zobaczyłem jak wieża się dezaktywuje. Niedługo po tym Jeremie przestał odpowiadać, wykonał więc powrót do przeszłości. Nasza robota tutaj była skończona.

“Nie zadziałało,” nagle usłyszałem głos. Ja i Aelita podskoczyliśmy przez pojawienie się Ulricha.

“Kurde! Wiesz, że nie wyczuwam przyjaznych obecności!” krzyknąłem na niego. Na jego twarzy widać było przygnębienie. “Co nie zadziałało?”

“Porozmawiałem otwarcie z Yumi tak jak powiedziałeś. Nie udało mi się uzyskać od niej konkretnej odpowiedzi. Więc.. to by było na tyle,” powiedział Ulrich. Nie widać było nawet po nim smutku czy złości. Sprawiał wrażenie po prostu zmęczonego. Co było nawet gorsze. Spojrzałem na niego ze współczuciem.

“Przykro mi. Wiedziałem, że jest uparta, ale nie spodziewałem się tego. Jakich dokładnie słów użyłeś?” zapytałem go. Wyglądał na nieco skrępowanego i zauważyłem, że jego oczy kierowały się w stronę Aelity. Nie czuł się dobrze rozmawiając o tym w jej obecności.

“Dam wam dwóm trochę prywatności,” powiedziała Aelita, wstając. Ulrich uśmiechnął się do niej.

“Dzięki za zrozumienie,” powiedział. Skinęła głową i wyszła z wieży.

“Mało jest tak dobrych ludzi w tych czasach. W każdym razie, co jej powiedziałeś?” zapytałem.

Podszedłem do niej gdy była w towarzystwie i zapytałem, czy ma chwilkę czasu. Z dala od kogokolwiek kto mógłby usłyszeć naszą rozmowę,” powiedział Ulrich. Skinąłem. To była chyba najlepsza decyzja. Wiedziałem, że woleliby oni zatrzymać to między sobą.

Ulrich usiadł przede mną i patrzył prosto przed siebie, ale wyraz na jego twarzy wskazywał, że nie patrzył tak jak sugerowały to jego oczy.

“Byłem zdenerwowany. Bardzo zdenerwowany. Ale wziąłem twoje słowa do serca i trochę ukoiły one moje nerwy. Spojrzałem jej prosto w oczy i zapytałem, czy mnie lubi. Nie jako przyjaciela, ale jako partnera. Postawiłem sprawę jasno,” powiedział Ulrich. “Odpowiedziała, ‘Czemu pytasz?’. Przełknąłem kilka razy zanim w ogóle zdołałem wydać z siebie głos. Nawet wtedy ledwo wykrztusiłem z siebie słowa.”

“Ale ona nie miała zielonego pojęcia, co chciałeś powiedzieć,” odpowiedziałem.

“Myślisz?” Ulrich odpowiedział retorycznie, po czym kontynuował. “Za drugim razem moje słowa były jasne. Powiedziałem jej, że jest dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką. Nawet nic nie odpowiedziała. Ani słowa. Po prostu… patrzyła na mnie.”

“Słyszałem, że w Japońskich kulturach zazwyczaj do mężczyzny należy pierwszy ruch,” powiedziałem.

“To o co chodzi?!” Ulrich krzyknął, zrywając się na nogi. Podniosłem ręce w poddańczym geście.

“Hej, uspokój się, pozwól mi dokończyć,” powiedziałem. Jego ramiona rozluźniły się, po czym nieco spokojniejszy usiadł z powrotem.

“Wybacz, ja po prostu…”

“Nie musisz się tłumaczyć. Chciałem powiedzieć, że nie mam pojęcia co się dzieje z Yumi, bo to jest naprawdę nietypowe. Oprócz tego, nie rozumiem jej logiki. Zrobiłeś to wszystko dla niej i ona to odrzuca? Sam prawdopodobnie nie wyszedłbym z inicjatywą związku, ale gdyby ktoś przyszedł do mnie i wykonał całą ciężką pracę za mnie, nie zastanawiałbym się długo.” powiedziałem, trzymając palcami brodę w zamyśleniu.

“Może myliłeś się co do Yumi,” powiedział Ulrich i posmutniałem.

“Możliwe. Czasami jest różnica między byciem zaborczym a lubieniem,” powiedziałem, przypominając sobie jej kanoniczne zachowanie. Szczerze, zawsze wkurzało mnie, gdy Ulrich został spławiany w ten sposób.

“Tak, gdyby chociaż chciała czegoś więcej od przyjaźni ze mną,” Ulrich powiedział cierpko.

“Pamiętasz co ci powiedziałem aby robić, gdyby nie wyszło?” zapytałem go.

“Nie jestem gotowy, aby szukać kogoś innego. Nie teraz.” powiedział Ulrich.

“No i w porządku. Zastanów się nad tym, co chcesz robić. Spędzaj czas z przyjaciółmi, i poczekaj aż naprawdę będziesz gotowy na prawdziwy związek,” powiedziałem mu.

“Wiesz, byłbyś idealnym terapeutą dla par,” powiedział Ulrich.

“Nie powiedziałbym tego. Po prostu jestem gościem z opinią,” powiedziałem.

“Twoje porady i opinie są doskonałe i naprawdę dziękuję za pomoc,” powiedział Ulrich.

“Proszę bardzo. Do usług. Ale mam nadzieje, że Yumi jednak zmieni zdanie. Miałem wielkie nadzieje, co do waszej dwójki,” powiedziałem.

“Ja również. Ale póki co, te nadzieje zostały trochę rozwiane. Słuchaj, nie wiem jak dobry w tym jesteś, ale ale trochę walki oczyściło by mi głowę,” powiedział Ulrich.

“W porządku, dobrze będzie zdobyć trochę doświadczenia. Miejmy nadzieję, że zachowam je po powrocie do prawdziwego świata,” powiedziałem z uśmiechem. “Chociażby po to by dokopać Sissy gdy przyjdzie taka potrzeba.” Ulrich uśmiechnął się, po czym zaatakował. Uniknąłem jego pięści, po czym sam spróbowałem go uderzyć, co również zablokował.

“Yumi, nigdy nie przestajesz robić rzeczy trudniejszymi niż muszą być,” pomyślałem, sparingując się z Ulrichiem.

Autor: The Blade of Osh-Tekk
Tłumaczenie: Likki (https://www.facebook.com/fanfictionpopolsku/)

Rozdział 4 -“Odkrycia”

“Wiesz o tym, że on cię lubi, prawda?” powiedziałem do Aelity.

“Kto?” zapytała.

“Mam na myśli Jeremiego. Wiem, że go lubisz, ale nie wiem czy wiesz, że on to odwzajemnia,” powiedziałem jej.

“Skąd o tym wiesz?” zapytała Aelita.

“To jestem ja, pamiętasz?” powiedziałem z uśmieszkiem. Ona po prostu pokręciła głową, rozmyślając nad tym co powiedziałem.

“A ty?” zapytała Aelita.

“Co ja?” zapytałem.

“Lubisz mnie?” zapytała Aelita. Zaśmiałem się.

“Oczywiście, że lubię. Czy miałaś jakiekolwiek wątpliwości?” powiedziałem, unosząc brew. W każdym razie, wszystko zależało od tego, jak rozumiałeś znaczenie tego słowa. Nie powiedziałem jednak nic ZBYT zuchwałego, więc w moim odczuciu, brzmiałem platonicznie.

“Nie, myślę że nie. Jesteś po prostu zuchwały, prawda?” zapytała Aelita.

ds

“Nom. Kiedyś byłem nieśmiały, jeśli dasz wiarę. Teraz mogę robić z siebie głąba i mnie to nie rusza. To jest takie wyzwalające.” Powiedziałem, rozkładając ramiona. “Ale to poza tematem. Co chcesz robić, kiedy znajdziesz się w prawdziwym świecie?”

“Nie wiem. Czuję, że powinnam bardziej zapoznać się z tym miejscem, zanim zrobię cokolwiek innego. Kto wie, może jednak nie polubię ludzkiego świata tak bardzo, jak myślę.” powiedziała Aelita, zamyślona.

“Zdecydowanie ma zalety i wady. Wady są oczywiste. Ale kocham jego zalety. Przez nie tęsknię za nim,” powiedziałem.

“Co masz na myśli?” zapytałem Aelitę.

“W Lyoko mogę tylko widzieć i słyszeć. Czuję tylko, gdy zostanę trafiony laserem. W prawdziwym świecie, mogę dotykać i naprawdę czuć. Mogę czuć zapachy i kochać, jak dobrze niektóre rzeczy pachną. Kochać jak niektóre jedzenia smakują. Tutaj nawet nie muszę jeść. Chociaż to jest użyteczne, po prostu nie jest tak fajne jak niektóre rzeczy których mogę doświadczyć w prawdziwym świecie, wiesz?” wyjaśniłem.

“Chyba wiem, o czym mówisz. To jak wymienianie niektórych przywilejów na inne.”

“Dokładnie tak. Ale w ludzkim świecie jestem gównianym wojownikiem, więc to jest jakiś plus,” powiedziałem, podśmiewając się.

“Jesteś? Wydawało mi się, że przyswoiłeś umiejętności w Lyoko w miarę szybko,” powiedziała mi Aelita.

“To dlatego, że Lyoko robi coś, abym nabywał umiejętności automatycznie. To nie ja, to tylko programowanie. To samo tyczy się Ulricha, Odda i Yumi. Oni wszyscy opanowali swoje umiejętności natychmiast. Nie inaczej jest w moim wypadku,” powiedziałem.

“Ja jednak wciąż jestem jedyną, która nie potrafi walczyć.” powiedziała Aelita.

“Nie martw się, to się zmieni,” powiedziałem jej.

“Zmieni?” zapytała z nadzieją.

“Tak. W końcu zdobędziesz umiejętność rzucania różowymi kulami energii. Są są powolne, ale potężne.” powiedziałem.

“Kiedy to się stanie?” zapytała Aelita.

“Jeszcze trochę–,” moją wypowiedź przerwało znajome brzęczenie z tyłu głowy, przez co natychmiast wyciągnąłem miecz, i zacząłem rozglądać się dookoła.

“Coś tutaj jest” powiedziałem.

“Jak myślisz, co to?” zapytała Aelita.

“Czymkolwiek to jest, nie jest przyjazne,” powiedziałem. Wtedy zobaczyłem tę samą pomarańczową kulę sprzed kilku dni.

“Kolejny Strażnik!” krzyknęła Aelita.

“Jeszcze jeden? Nie mam zamiaru wchodzić w to coś!” powiedziałem, łapiąc Aelitę na plecy i natychmiast biegnąc w przeciwnym kierunku. Wszedłem w Sprint Mocy, ale to coś było w stanie mnie dogonić.

“Wow, to jest zaskakująco szybkie, jak na wielką kulę lodów sorbetowych,” pomyślałem w czasie biegu. Wtedy zobaczyłem Megaczołga blokującego naszą dalszą drogę.

“Jezu, czy to jest jakiś żart?” krzyknąłem.

“Spróbuj go wyminąć!” krzyknęła Aelita.

“Mam lepszy pomysł.” powiedziałem, trzymając na oku Megaczołga, Naładował swoje uderzenie, jednak mi udało się wyskoczyć do góry i przeskoczyć nad laserem, który uderzył prosto w Strażnika.

Mój skok załatwił Megaczołga i rozejrzałem się, aby zobaczyć, że zarówno Strażnik jak i Megaczołg pozostawały w bezruchu. Uderzyłem pięścią w powietrze.

“Tak! Udało się! Jestem trochę zaskoczony,” powiedziałem, robiąc swego rodzaju taniec zwycięstwa.

“To było szalone. Tak szalone, że zadziałało,” powiedziała z uśmiechem Aelita. Nie miałem jednak czasu odwzajemnić uśmiechu, gdyż Megaczołg eksplodował, odrzucając nas do tyłu. Wtedy usłyszałem krzyk Aelity. Szybko spojrzałem do tyłu, by zobaczyć że Strażnik porwał Aelitę i zaczął uciekać, zanim zdołałem podnieść się z powrotem.

“Aelita!” krzyknąłem. “Cholera, muszę jakoś skontaktować się z Jeremiem. Modliłem się by dostęp do panelu wieży nie był ekskluzywny dla Aelity, chociaż była to złudna nadzieja.

Zamknąłem oczy i spróbowałem wyczuć najbliższą wieżę. Moja podświadomość wysłała coś w stylu superszybkiej zwiadowczej drony, która skanowała cały sektor z prędkością dźwięku. Wtedy namierzyłem znajdującą się najbliżej. W kierunku, w którym udał się Strażnik. Natychmiast zacząłem biec w tamtym kierunku, by dostać się do wieży tak szybko, jak to możliwe.

W końcu dotarłem do wieży i wszedłem do środka, podchodząc do jej centrum i powoli podnosząc dłoń w miejsce w którym Aelita zazwyczaj aktywuje cyfrowy interfejs. Byłem zaskoczony widząc, że się pojawił, a mój odcisk dłoni został zaakceptowany. Moje oczy rozszerzyły się, gdy moje imię pojawiło się na ekranie, i uzyskałem pełny dostęp.

“Jak? Jak to jest w ogóle możliwe? Nie jestem częścią Lyoko jak Aelita.” pomyślałem. Nie miałem jednak zamiaru teraz tego podważać. Pierwsza sprawa: alarm. Zajęło mi to chwilę, ale znalazłem odpowiedni panel.

Kiedy go wcisnąłem, nie stało się nic. Mogłem to przewidzieć, ale obyłbym się bez tego. Jednak po kilku sekundach, dostałem rezultat.

“Aelita?” zapytał natychmiast.

“Nie Aelita. Została porwana przez Strażnika. Nie wiem dlaczego XANA byłby wystarczająco głupi, by zostawić mnie, ale nie będę tego teraz rozważał,” powiedziałem. “Słuchaj, wszyscy muszą tutaj przybyć, i to szybko.”

“Wezwę wszystkich tak szybko, jak to możliwe. Spróbuj znaleźć Strażnika. Ale.. co z tą dziewczyną?” zapytał Jeremy.

“Jaką dziewczyną?” zapytałem.

“Jest tutaj dziewczyna, która wygląda jak Aelita. To jest naprawdę dziwne,” powiedział Jeremy. Wtedy do mnie dotarło.

“Och, ona. Nie, ona jest kompletną nieznajomą. Nie zabieraj jej do fabryki. Wezwie tutaj innych,” powiedziałem mu.

“Ach, cóż. Zapamiętam to.” Jeremy powiedział, gdy wybiegłem z wieży. Przyłożyłem palce z boku mojej głowy, próbując znaleźć Strażnika. Trik z podświadomością którego użyłem wcześniej naprawdę działał i mogłem dosyć szybko przeszukać cały sektor. Tym razem jednak, moja podświadomość nie mogła znaleźć Aelity nigdzie w tym sektorze. XANA musiał ją gdzieś przenieść.

Nie myśląc nawet o tym, zbliżyłem się do krawędzi platformy i zeskoczyłem z niej. Z początku byłem niepewny, ale ostatecznie wylądowałem na kolejnej platformie, prowadzącej do innego sektora.

Wyszedłem z wieży, widząc że znalazłem się w regionie polarnym. Próbowałem ją wyczuć, ale jak ostatnim razem, nie przyniosło to żadnych skutków. Miałem nadzieję, że Strażnik nie poruszał się zbyt szybko między sektorami.

Wróciłem do wieży ponownie skacząc z platformy. Tym razem okazało się że jestem w sektorze pustynnym. Nie było jej tutaj. W końcu znalazłem ją w sektorze leśnym.

“Oczywiście to ten sektor, który sprawdziłem jako ostatni. XANA, jesteś prawdziwym dupkiem,” powiedziałem, biegnąc w kierunku który wyczułem. Strażnik stał w miejscu, nic nie robiąc. Oby tylko Scyfozoi nie było spieszno, jeśli to był właśnie plan XANA’y.

“Mamy problem. XANA ożywił zbroję samurajską Yumi, która teraz ściga ją i Ulricha,” powiedział mi Jeremy.

“Tak, to zdecydowanie nic dobrego. Słuchaj, wiem gdzie jest Aelita. Gdyby Odd mógł tu się dostać i mi pomóc, byłoby świetnie,” powiedziałem.

“Niedługo go zwirtualizuję. Dostań się do niej w tym czasie” powiedział Jeremy.

“Już ją znalazłem. Odzyskam ją, możesz być tego pewien,” powiedziałem mu.

Po tym zacząłem biec w jej kierunku. Jakby dla ułatwienia, Strażnik trzymał ją w pobliżu wieży aktywowanej przez XANA’ę. Jednak do tej pory nic, co XANA zrobił nie było wynikiem przypadku.

Wtedy poczułem niebezpieczeństwo i odwracając się zauważyłem podchodzące do mnie bloki.

“Jeremy, gdzie jest Odd?” zapytałem go.

“Zwirtualizowałem go kilkaset metrów od ciebie. Dotrze tam niedługo,” powiedział Jeremy, gdy bloki pilnujące wieży również zwróciły się w moim kierunku.

“Cholera,” zakląłem wyciągając oba moje miecze. W tym momencie zauważyłem również Scyofozoę za blokami nieopodal wieży. Jak można się było spodziewać, Scyfozoa była dokładnie tym, co XANA zaplanował. Na dodatek, Aelita była osłabiona przez Strażnika. Nie było szans, by zdołała uciec od niej sama. Byłem zaskoczony, że sam miałem siłę walczyć, gdy się z niego wydostałem.

Bloki po mojej prawej i lewej zaczęły do mnie strzelać, na szczęście szybko przyzwyczaiłem się do walki dwoma mieczami i zacząłem odbijać lasery z szaloną precyzją. Wyskoczyłem jak pocisk w stronę jednego z bloków przy wieży, trafiając go w oko XANA’y i pozostawiając w nim jeden z moich mieczy, gdy ten eksplodował.

“Co się dzieje?” zapytał Jeremy, gdy wyciągnąłem dłoń w kierunku miecza. Zdumiewająco, udało mi się go przyciągnąć siłą woli i po chwili miałem go spowrotem. Kto by pomyślał?

“Wyjaśnij,” powiedziałem.

“Ta Scyfozoa o której mówiłeś wcześniej, kradnie pamięć Aelicie!” Szybko dobiegając do wieży, w jakiś sposób uniknąłem laserów celowanych w moje plecy, dalej zmierzając w kierunku tego stwora.

Wyskoczyłem wydając okrzyk, i zwijając się w kulę zmierzałem w kierunku macek Scyfozoi, z oboma mieczami u boku. Przecinając macki, udało mi się zatrzymać wysysanie pamięci, po czym Aelita upadła na ziemię.

Obnażając zęby ze złością, wyskoczyłem próbując trafić Scyfozoę w oko XANA’y, jednak będąc w powietrzu oberwałem laserem w żebra. Zdołałem zmienić ułożenie mojego ciała w locie, dzięki czemu wylądowałem na nogach, chociaż mój bok mnie palił.

“Laserowa Strzała!” usłyszałem krzyk Odda. Obejrzałem się za siebie, by zobaczyć jak wyskakuje wysoko w górę, trafiając i eliminując strzałkami dwa bloki. Pozostały blok natychmiast zwrócił swoją uwagę na Odda, ale na szczęście miałem pomysł.

“Tutaj, ty przerośnięta Kostko Rubika!” zawołałem, po czym rzuciłem jeden z mieczy trafiając bezpośrednio w oko XANA’y. Potwór eksplodował, posyłając mój miecz w powietrze. Jak poprzednio jednak, wystarczyło że wyciągnąłem w jego kierunku rękę, a po chwili wylądował z powrotem w mojej dłoni.

“Słodko,” powiedział Odd.

“W samą porę, Odd” powiedziałem z wdzięcznością.

“Cóż mogę powiedzieć? Jestem w tym dobry,” powiedział Odd, po czym spojrzał na nieprzytomną Aelitę. “Wszystko z nią w porządku?”

“Tak, ale myślę, że Scyfozoi udało się wydostać z jej pamięci to, czego XANA potrzebował aby ją tutaj uwięzić,” powiedziałem.

“Aelita musi trafić do nieaktywnej wieży, aby dojść do siebie.” powiedział Jeremy.

“Ale ktoś musi dezaktywować wieżę. Nie wiemy też w ogóle, jak radzą sobie Ulrich i Yumi,” przypomniał geniuszowi Odd. Zmarszczyłem brwii. Miałem dostęp do głównego cyfrowego systemu Lyoko. Z tego co mi wiadomo, inni nie mogą tego zrobić. Ale jeśli ja mogę, to być może…

“Zabierz ją do wieży. Najbliższa jest 2 kilometry stąd.” Powiedziałem, wskazując na prowadzący do niej szlak.

“Co zamierzasz zrobić?” zapytał Odd.

“Dezaktywować tą wieżę” powiedziałem stanowczym tonem.

“Oszalałeś? Tylko Aelita może to zrobić!” powiedział Jeremy.

“Słuchaj Jeremy, nie jestem nawet pewny że to zadziała, ale musisz mi po prostu zaufać, dobrze?” poprosiłem go.

“To jest szaleństwo, nawet biorąc pod uwagę nasze standardy,” powiedział Jeremy.

“Jeśli znasz szybszy sposób aby to zrobić, proszę podziel się nim,” powiedziałem. Nie dostałem odpowiedzi. Odd podbiegł do Aelity i wziął ją na plecy, po czym ruszył w kierunku który wskazałem.

“Czemu myślisz, że będziesz w stanie ją dezaktywować?” zapytał mnie Jeremy.

“Nie myślę. Działam instynktownie.” Powiedziałem, idąc w kierunku aktywowane wieży. Wbiegłem na środek platformy, która uniosła mnie w górę.

Lądując delikatnie jak piórko, wkroczyłem na oko XANA’y które zaświeciło się gdy tylko to zrobiłem. Wszedłem na środek platformy i cyfrowy interfejs pojawił się przede mną.

“Wpisz Kod Lyoko.. Wpisz Kod Lyoko..” powtarzałem w kółko w myślach.

Z początku nieco się wahałem, ale umieściłem moją dłoń na pustym cyfrowym ekranie. Jej odcisk świecił się przez chwilę, po czym został zastąpiony moim imieniem, tak jak ostatnim razem. Słowo “Kod” pojawiło się na ekranie na kilka sekund, po czym zostało zastąpione przez “Lyoko”.

“Zadziałało?” zapytałem Jeremiego.

“Jeszcze nic nie widzę. Czekaj… mogę włączyć powrót do przeszłości!” powiedział Jeremy.

“Nie teraz. Najpierw Odd musi dostarczyć Aelitę do wieży. To ma pierwszeństwo,” przypomniałem mu.

“Odd, jesteś już przy wieży?” zapytał go Jeremy. Nie słyszałem jego odpowiedzi, ale nie było to konieczne.

“Mówi, że ma wieżę w zasięgu wzroku. Zapytał także, co ma zrobić z Aelitą kiedy tam dotrze,” powiedział Jeremy.

“Po prostu połóż ją na platformie. Wpadnę tam gdy tylko opuszczę tą wieżę,” powiedziałem stojąc na brzegu platformy i spadając z niej. Wyszedłem z wieży do której dotarłem i zacząłem biec w kierunku tej w której była Aelita. Czasami zastanawiałem się, dlaczego tak zależy mi na tych ludziach. W końcu, są fikcyjni.

“W chwili obecnej, oni nie są fikcyjni. Są twoimi przyjaciółmi,” pomyślałem. “Przynajmniej mam taką nadzieję.”

Wbiegłem do wieży którą wyczułem i natychmiast zobaczyłem leżącą na platformie, wciąż nieprzytomną Aelitę.

Siedziałem na ziemi, z ramionami na kolanach, pilnując jej. Myślałem o moim połączeniu z Lyoko. Nie widziałem nigdy aby ktokolwiek inny mógł dezaktywować wieże oprócz Aelity. I był ku temu powód. Nikt do tej pory nie miał połączenia z Lyoko. Wydawało się mi to zbyt na rękę.

“Przecież teraz mogę dezaktywować wieże. Nie ma już powodu, aby Aelita ryzykowała swoje życie. Z drugiej strony, może to źle zrozumieć. Nie chcę aby odebrała to negatywnie. Po prostu chcę uczynić to bezpieczniejszym dla niej,” roztrząsałem to wszystko w myślach.

“Wyglądasz, jakbyś się czymś martwił,” powiedziała Aelita, przez co podskoczyłem do góry.

“Nie rób takich rzeczy!” krzyknąłem.

“Wybacz. Nie chciałam cię przestraszyć,” powiedziała Aelita, z odrobiną skruchy. Spojrzałem na nią przepraszająco.

“W porządku… po prostu…” westchnąłem. “Mam dużo na głowie. Nie chciałem zabrzmieć nieprzyjaźnie.”

“Wyglądasz na zatroskanego. Coś się stało? Czekaj!” powiedziała Aelita, nagle stając na nogi. “XANA! Wieża!”

“Spokojnie,” powiedziałem, “Jest dezaktywowana.”

“Tak? W sensie, wniosłeś mnie do środka, czy..”

“Nie. Ja ją wyłączyłem.”

“Co? To niemożliwe,” powiedziała.

“Nie mam powodu, by cię okłamywać,” powiedziałem delikatnie. “Zaufaj mi, ciężko mi w to uwierzyć samemu.”

“Chcę jakiegoś dowodu. Spróbuj uzyskać dostęp do panelu po środku,” powiedziała mi. Z trudem podniosłem się na nogi i wszedłem na środek platformy, wyciągając do przodu dłoń. Jak poprzednim razem, cyfrowy ekran pojawił się pod wpływem mojego ruchu i umieściłem na nim dłoń. Pojawiło się moje imię, po czym uzyskałem pełny dostęp.

Spojrzałem na Aelitę, która wyglądała na zaskoczoną. Podszedłem do niej, ale zwyczajnie odsunęła się ode mnie i zaczęła chodzić w kółko po platformie. Miałem wrażenie, że zrobiłem coś złego.

“Czemu jesteś zła?” zapytałem ją.

“Nie jestem zła,” powiedziała zdecydowanie zbyt szybko. Spojrzałem na nią sceptycznie, krzyżując ramiona. Westchnęła.

“Przepraszam, po prostu…” zawahała się.

“No dalej. Wyrzuć to z siebie,” poganiałem ją.

“Nie wiem. Czułam, że panowanie nad wieżami czyniło mnie wyjątkową. Byłam w stanie robić coś, czego nikt inny nie potrafił. Wiesz, oprócz tego nie jestem w stanie sama się obronić.” powiedziała Aelita.

“Jesteś wyjątkowa,” powiedziałem jej.

“Wiem, wiem. Mam Kreatywność, która pozwala mi robić inne rzeczy…” przerwałem jej, łapiąc ją za podbródek i zmuszając by popatrzyła mi prosto w oczy.

“Nie to mi chodziło,” powiedziałem jej ze stanowczym spojrzeniem.

“Och. Więc o co?” zapytała Aelita.

“O to, że zawsze będziesz wyjątkowa. Jesteś dobrą, czystą duszą i nie spotkałem takich zbyt wiele. Nawet jeśli nikt inny nie myśli w ten sposób, dla mnie zawsze będziesz specjalna,” powiedziałem jej szczerze.

“Naprawdę tak myślisz?” zapytała.

“Jeśli możesz mi dać jeden dobry powód dla którego miałbym kłamać, proszę daj mi go,” powiedziałem jej.

“Żebym poczuła się lepiej.” odpowiedziała Aelita.

“Powtarzam, dobry powód. Dużo bardziej cenię sobie szczerość, niż uczucia. Wierz mi, w niektórych przypadkach ludzie woleliby aby być z nimi brutalnie szczerymi, niż słyszeć to co chcą słyszeć,” wyjaśniłem jej.

“Z tego co słyszę, byłbyś okropnym partnerem.” zachichotała Aelita. Moja twarz natychmiast spochmurniała, po czym odwróciłem się odruchowo próbując włożyć ręce do kieszeni, ale przypomniałem sobie, że ich nie miałem.

“Um, powiedziałam coś nie tak?” zapytała Aelita.

“Nie, po prostu boli mnie głowa,” powiedziałem, przecierając lewą ręką twarz.

“Nie dałeś mi się oszukać. Teraz moja kolej,” powiedział Aelita, krzyżując ręce. Powinienem wiedzieć że to nie zadziała. Westchnąłem, odwracając się do niej.

“Słuchaj, po prostu… minęło sporo czasu od kiedy ostatnim razem byłem w związku. Możemy zostawić ten temat?” poprosiłem ją.

“Tak, dobrze. Ale to naprawdę smutne. Całkiem cię lubię,” powiedziała Aelita. Uśmiechnąłem się lekko do niej.

“Dzięki. Ale nie wszyscy myślą tak samo jak ty. Mój wymiar byłby o wiele mniej okropny, gdyby tak było,” powiedziałem kładąc się na platformie i zamykając oczy. Nagle, uśmiechnąłem się.

“Co?” zapytała Aelita.

“To dziwne. Twoje oczy są przyklejone do moich powiek,’ powiedziałem uśmiechając się.

“Moje oczy…” zaczęła niepewnie. Musiałem zaśmiać się z tego. Chyba naprawdę sprawdziła, czy jej oczy są wciąż na miejscu.

“Nie, nie. Nie zrozumiałaś mnie. Chociaż to było naprawdę zabawne,” powiedziałem podnosząc się aby na nią spojrzeć.

“Więc o co ci chodziło?” zapytała mnie.

“Miałem na myśli twoje oczy. Są uderzająco zielone,” powiedziałem jej.

“Naprawdę? Nigdy ich nie widziałam. Są zielone?” zapytała mnie.

“Tak. W wieży są nawet jaśniejsze,” powiedziałem. “Podobają mi się.”

“Dzięki. Trochę wstydzę się, że wzięłam to dosłownie,” powiedziała.

“W porządku. Jak powiedziałem, lubię cię taką, jaka jesteś,” powiedziałem z uśmiechem. Nareszcie zacząłem się odprężać.

“Aelita!” usłyszałem krzyk Jeremiego. Natychmiast otworzyłem oczy, a moja nadzieja na relaks uleciała równie szybko.

“Jestem tutaj Jeremy,” powiedziała.

“Jest cała. Wieża pomogła jej odzyskać przytomność,” powiedziałem mu. W tej chwili właśnie przypomniałem sobie, że wieże regenerują. Przydatne.

“Więc zdołałeś dezaktywować wieżę. Jak?” zapytał mnie Jeremy.

“Szczerze, nie mam zielonego pojęcia. To znaczy, szukałem desperacko sposobu aby skontaktować się z tobą gdy Aelita została uwięziona. Więc spróbowałem… i zadziałało,” zakończyłem nieprzekonująco.

“Ciekawe. Czy jest możliwość, że jesteś w jakiś sposób połączony z Lyoko?” zapytał Jeremy.

“To nic pewnego, ale nie widzę innego powodu dla którego byłby w stanie uzyskać dostęp do panelu wieży,” powiedziała Aelita.

“Nie kwestionujmy tego. To praktycznie zapewnia tobie bezpieczeństwo,” powiedziałem. Aelita skrzywiła się.

“Co masz na myśli?” zapytała. Nerwowo ugryzłem się w dolną wargę, wahając się przed dokończeniem tego co chciałem powiedzieć.

“Teraz nie ma już powodu, dla którego musiałabyś opuszczać wieże. Ja mogę je wyczuć i dezaktywować,” powiedziałem jej.

“Co chcesz przez to powiedzieć? Że jestem bezużyteczna?” zapytała, jednak głosem bardziej zranionym i delikatnym, niż ostrym i zdenerwowanym, co sprawiło że się wzdrygnąłem.

“Wcale tego nie powiedziałem-”

“Proszę wytłumacz, w takim razie,” powiedziała.

“Nie chcę, aby stała ci się krzywda,” powiedziałem szczerze. “W ten sposób, nie ma ku temu powodu.”

“Czy każde z was nie ryzykuje swojego życia dla mnie praktycznie codziennie?” zapytała Aelita.

“Nie. Oni wracają z powrotem do realnego świata, gdy zostaną zdewirtualizowani,” przypomniałem jej.

“Ale ty nie. Jesteś tak jak ja. Jeśli zginiesz, zginiesz na dobre. Jedyne co mogę zrobić, to to samo,” powiedziała Aelita.

“Aelita, to szaleństwo!” krzyknąłem na nią. “W ten sposób nie musi stać ci się krzywda!”

“Nie pozwolę, abyście ryzykowali swoje życia, podczas gdy ja siedzę bezczynnie. I tak z wami pójdę,” powiedziała Aelita. Skrzywiłem się. Wiedziałem, że to nie będzie takie łatwe. Ale ona była po prostu uparta. Nie mogłem się nie zdenerwować.

“W porządku. To w końcu twoja decyzja,” powiedziałem zamykając oczy i masując czoło.

“Aelita, jaka logika kieruje twoją decyzją? Nie musisz się już narażać,” zapytał Jeremy. Zdecydowanie zgadzałem się z nim w tej sprawie.

Aelita klepnęła mnie w ramię, po czym spojrzała na ze zdecydowanym wyrazem twarzy.

“Niektóre rzeczy po prostu musisz zrobić,” powiedziała; wiadomość skierowana do nas oboje. Skinąłem. To był jej wkład, poza tym nie mogłem zmusić ją do zostania w wieży, gdyby coś się stało. Podczas gdy nie miało to sensu z logicznego punktu widzenia, myślę że miało trochę z emocjonalnego.

“To twoja decyzja. Ale ja będę jednym z twoich rycerzy, czy raczej Jedi w lśniącej zbroi,” powiedziałem wyciągając jeden z mieczy i trzymając go blisko mojej twarzy. Aelita zaśmiała się widząc moje wygłupy i atmosfera ponownie się rozluźniła.

“Może nie jestem w stanie ochronić cię w Lyoko, ale-” natychmiast przerwałem Jeremiemu.

“Tak, skończ już z tym. Pomagasz nam poza Lyoko, więc nie umniejszaj sobie,” powiedziałem mu.

“On ma rację, przestań się dołować. Jesteś bardzo pomocny w innych rzeczach, niż ochrona.” powiedziała Aelita.

“Chyba macie rację,” powiedział Jeremy.

“Nie chyba, tylko na pewno,” powiedziałem, uśmiechając się z pewnością siebie. Jeremy i Aelita uśmiechnęli się.

“Rozsiewasz bardzo narcystyczną aurę,” powiedział Jeremy.

“Jest różnica między byciem narcystycznym, a mieniem racji. Bo ja mam rację, mam rację?” powiedziałem z podniesioną brwią.

“Hmm. Rozumiem. W każdym razie, niedługo mam lekcje, porozmawiam z wami później,” powiedział Jeremy, wylogowując się. Odwróciłem się do Aelity.

“Słuchaj, w dalszym ciągu będę martwił się o twoje bezpieczeństwo, ale hej. Moja obecność tutaj jakoś nic w tej kwestii nie zmieniła.”

“Cóż, czasem masz z tego zabawę. Czemu ja nie mogę?” powiedziała z uśmieszkiem.

“Powiedziane jak osoba, którą zaraziłem moją gównianą logiką. Uch, nie cytuj mnie” powiedziałem, zdając sobie sprawę, że wolałbym aby przekleństwa niż rozniosły się po tym świecie. To że są w świecie z którego pochodzę, nie znaczy że muszą być również i tu. Chociaż przyznam, że prawdopodobnie nic nie było by w stanie powstrzymać mnie przed przeklinaniem.

“W porządku. Mam tylko nadzieję, że nie dasz się zabić,” powiedziałem.

“Będę cała. W końcu jesteś moim “Jedi’, pamiętasz? Do czego to w ogóle jest odniesienie?” zapytała Aelita. Z szerokim uśmiechem przywitałem myśl wyjaśniania Gwiezdnych Wojen Aelicie. Cholera, byłbym podekscytowany wyjaśnianiem tego każdemu. To by mi się spodobało.

Autor: The Blade of Osh-Tekk
Tłumaczenie: Likki (https://www.facebook.com/fanfictionpopolsku/)

Rozdział 3 – “Mówiąc o przyszłości”

Oznaki życiowe pacjenta spadają. Czekam na instrukcje.”

“Nie przepuścimy tej okazji tak łatwo. Przygotować techniki rewitalizujące o których mówiliśmy.”

“Jego odczyty już spadają. Jedna pomyłka i…”

“Zaryzykujemy. Przygotować.”

“Tak jest. Przygotowuję proces resuscytacyjny. Czysto.”

“Brak reakcji.”

“Jeszcze raz.”

“I czysto.”

“Brak reakcji.”

“Ostatni raz.”

“I czysto! Wciąż bez reakcji.”

“Rozpocząć ręczną resuscytację.”

Kolejną rzeczą którą zobaczyłem był świat rozpadający się dookoła mnie. Zamrugałem, widząc jak szybko ziemia zbliżała się do mnie. Wtedy do mnie dotarło. Spadałem!

“Ląduj na nogach! Ląduj na nogach!” krzyczałem w głowie. Zmieniłem pozycję, aby moje stopy jako pierwsze dotknęły ziemi. Przygotowałem się na uderzenie, ale nic się nie stało, przez co omal nie przewróciłem się po lądowaniu.

“Brak obrażeń od upadku? Huh. Może być.” Powiedziałem, łapiąc się za klatkę piersiową aby upewnić się, że to że wciąż żyję nie jest jakąś iluzją. Nie mogłem uwierzyć, że wciąż byłem tutaj. Po tym jak oberwałem od tego szerszenia myślałem, że jest już po mnie. Ciężko było mi przetrawić fakt, że wciąż byłem przy życiu.

Wtedy moje oczy się rozszerzyły. Czy… czy oni poświęcili kod materializacyjny dla mnie? Nieprawdopodobne. Więc moja próba przyspieszenia materializacji Aelity, by uporać się szybciej z tym wszystkim, nic nie zmieniła, ponieważ dałem się zabić. “Im bardziej rzeczy się zmieniają, tym bardziej pozostają takie same”, pomyślałem.

“Ale hej, udało mi się zabić kilka potworów. Jakaś połowa ich była zajęta czym innym, ale nie będę narzekał.” Pomyślałem.

Rozejrzałem się dookoła, ale nie zobaczyłem nikogo. Nie zrobili powrotu do przeszłości, ponieważ było to niekonieczne, i zwiększało moc Xany Domyśliłem się więc, że wszyscy są bezpieczni, nawet ja.

Wtedy na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Przeżyłem. Przeżyłem! Do cholery, przeżyłem!”.

Zacząłem uderzać pięścią w powietrze, by to uczcić. Ciężko było uwierzyć, że przetrwałem walkę w tym miejscu. Moje umiejętności przetrwania w Lyoko były małe w najlepszym razie i absolutnie gówniane w najgorszym. Ale udało mi się.

Teraz jednak nie pozostało mi nic więcej, jak tylko znaleźć najbliższą wieżę, w której

mógłbym odpocząć. Idąc, przez cały czas byłem głęboko zamyślony.

“Cóż, to w ogóle nie pomogło. Chociaż mogę z pewnością stwierdzić, że robię się w tym gównie coraz lepszy. Ale grupa prawdopodobnie nie wie kim jestem i skąd się wziąłem…”

“Przepraszam”. Nagle usłyszałem delikatny głos. Był jednak znajomy. Szybko podniosłem wzrok, zauważając stojącą przede mną Aelitę. Mogę powiedzieć, że Aelita była zdecydowanie najmilszą osobą z grupy. Była jednak nieco naiwna, co mogło sprawiać problemy. Miejmy nadzieję, że przy mnie – aroganckim sukinsynu, którym byłem – udałoby się to trochę zniwelować. Miejmy nadzieję.

Osób takich jak Aelita nie widuje się obecnie zbyt często. W dzisiejszym społeczeństwie ciągle słyszymy “na Boga” to, czy “na krew” i nie tylko mnie to irytuje, ale też czasami po prostu wytrąca z równowagi. (Ugh, wierzcie mi. Obrzydza mnie to, że to jest pokolenie, którego jestem częścią. Wydaje się, że odkąd mamy demokrację, ludzie zdecydowali zachowywać się jak pieprzeni idioci).

Nie mogłem jednak nie uśmiechnąć się, na widok dziewczyny. Miło jest zobaczyć przyjazną twarz, gdy nic w nas nie strzela.

“Witaj, jak leci?” Zapytałem grzecznie.

“Ty również witaj. Dobrze. Dziękuję, że pytasz” powiedziała Aelita, w jakiś sposób brzmiąc grzeczniej ode mnie. “Ale… kim jesteś?”

“Och, wybacz mi. Nazywam się Robert Morgan. Możesz mnie nie znać, ale ja znam ciebie. Znam wszystkich twoich przyjaciół. Nie winię cię, jeśli brzmi to trochę strasznie.” Powiedziałem, po czym cicho się zaśmiałem.

“Trochę. Ale, skąd nas znasz?” zapytała.

“Oszczędzi mi to czasu, jeśli możesz jakoś zebrać wszystkich tutaj. Wiesz, jak wysłać powiadomienie na jego komputer, prawda?” zapytałem. Ona przytaknęła.

“Muszę tylko dostać się do wieży. Najbliższa jest w przeciwnym kierunku do tego, w którym szedłeś” powiedziała Aelita, wskazując za mnie. Zakryłem twarz dłonią.

“Oczywiście, musi być w kierunku w którym NIE szedłem. Świetnie.” Powiedziałem, kręcąc głową, zanim odwróciłem się i zacząłem iść we właściwą stronę.

“Więc, skąd nas znasz?” zapytała mnie Aelita.

“Tak jak powiedziałem, oszczędzi mi to czasu jeśli powiem wam wszystkim jednocześnie” powiedziałem jej.

“Mamy czas” powiedziała rozsądnie Aelita.

“Ale nie będziesz zaskoczona kiedy powiem innym, prawda?” powiedziałem z figlarnym uśmieszkiem na twarzy. Kochałem bawić się z ludźmi w ten sposób.

“Brzmi jak coś, co Odd by zrobił,” powiedziała Aelita.

“On nie mógłby nawet marzyć o takim poziomie przebiegłości. Lub złośliwych myśli.” Powiedziałem mimochodem, po czym złączyłem palce i zmieniłem wyraz twarzy na chytrą, jakbym był stereotypowym złoczyńcą.

“Wyglądasz na… trochę złego”, powiedziała Aelita.

“Oto mi właśnie chodzi.” Mój przebiegły uśmieszek zamienił się w bardziej szczery uśmiech. “Ale spokojnie, jestem tylko żartownisiem”.

“W takim razie dogadacie się z Oddem bez problemu” powiedziała. “O ile będą ufali ci tak jak ja.”

“Szczerze, nie byłbym zaskoczony gdyby załatwili mnie od razu, jako że wyglądam tak nie na miejscu, ale będę się starał. I, uch, nie wiń mnie jeśli potnę któregoś z nich. Chociaż to mało prawdopodobne,” powiedziałem, wspominając tą nieudolną walkę, która miała miejsce nie wiem jak dawno temu.

“Jestem pewna, że nic się nie stanie. To są wyrozumiali ludzie.” stwierdziła.

“Tak, wiem. Są przyjacielscy, ale jestem pewien, że ze względu na Xanę zawieranie nowych znajomości nie jest takie proste,” powiedziałem, postanawiając zmienić temat. “Masz do mnie jakieś pytania? Takie, które nie dotyczą mojej historii.” Aelita otworzyła usta, ale szybko je zamknęła, słysząc to ostatnie zdanie.

“Cóż, domyślam się, że mieszkałeś we Francji gdy znalazłeś się w Lyoko,” powiedziała Aelita. “Prawda?”.

“Nie. W Stanach Zjednoczonych, w stanie Arkansas,” odpowiedziałem. “Nic wielkiego, ale to mój dom.”

“Nie ma tu zbyt wielu informacji na temat świata zewnętrznego. Jeśli chodzi o przedmioty szkolne, opanowałam je dosyć dobrze, jednak słownictwo, geografia oraz inne rzeczy sprawiają mi trudność,” wyjaśniła Aelita.

“Jestem pewien, że są rzeczy których możesz mnie nauczyć, ale zostawmy to na później,” powiedziałem. Przytaknęła.

“Cóż, podejrzewam, że będziesz tutaj przynajmniej tak długo jak ja, możemy więc wykorzystać ten czas, żeby się lepiej poznać.”

“Liczę na to. Mogę jednak powiedzieć, że od czasu do czasu lubię zabijać potwory,” powiedziałem.

“Jak możesz to lubić?” zapytała Aelita.

“Gdy będziesz mogła walczyć, zrozumiesz. Wierz mi, ten czas nadejdzie. Zaufaj mi.” Powiedziałem, klepiąc ją pocieszająco po ramieniu.

“Ok, ale nie wydaje mi się, abym to polubiła.” odparła.

“W porządku, Lita.” Powiedziałem, trzymając dłonie na bokach. “Lubisz nową ksywkę?”.

“Ksywkę? Ty po prostu usunąłeś a i e z mojego imienia,” powiedziała Aelita, przywołując uśmieszek na mojej twarzy.

“Hej, powiedziałem, że to ksywka. Nie, że jest kreatywna.” powiedziałem, na co ona zaniosła się śmiechem.

“Tak, ty i Odd definitywnie się ze sobą dogadacie,” powiedziała, ledwo mogąc ustać ze śmiechu. Przytrzymałem ją i spojrzałem żartobliwie udając przejęcie.

“Nie upadniesz mi tu?” zapytałem, z uśmieszkiem na ustach. Uśmiechnęła się, powoli się opanowując.

“Nie, wszystko w porządku,” zapewniła mnie.

“Dobrze. Bo nie jestem wystarczająco silny, aby przeciągnąć cię samemu do wieży,” powiedziałem jej. Wtedy poczułem brzęczące uczucie z tyłu głowy. Przypomniało mi to pierwszy raz gdy trafiłem do Lyoko, będąc ściganym przez karaluchy. Co oznaczało, że nic dobrego nie zmierzało w naszym kierunku.

Odwróciłem się, błyskawicznie wyciągając jeden z mieczy. Robiłem się w tym coraz lepszy. Aelita spojrzała na mnie, zaniepokojona.

“Co jest nie tak?” zapytała.

“Nie wiem. Poczułem.. zaburzenie,” powiedziałem, co było najbliższym określeniem tego uczucia. “To nie jest nic dobrego.”

“Cóż, wieża nie jest daleko stąd. Możemy tam pobiec,” powiedziała Aelita.

“Dobry pomysł” powiedziałem, chowając miecz i zaczynając biec obok Aelity. Z jakiegoś dziwnego powodu, gdy starałem się dotrzymać jej kroku, czułem się… wolniejszy niż normalnie. To było dziwne.

Nie minęło jednak wiele czasu, zanim musieliśmy się kompletnie zatrzymać, ponieważ dwa kraby stały na naszej drodze. Nie ruszały się, ale kompletnie nas zablokowały.

“Ugh. Pułapka. XANA nas się spodziewał,” powiedziałem jej.

“Jakieś pomysły?” Aelita zapytała. Skrzywiłem się. Pomiędzy krabami było małe miejsce. Może…

“Ta piosenka, którą używasz do modyfikowania terenu…” powiedziałem.

“Tak, moja piosenka Kreatywności. Co masz na myśli?” zapytała.

“Jeśli mogłabyś utworzyć dwie klatki skalne, aby rozdzielić kraby, będziemy mieli wystarczająco dużo miejsca, by się przecisnąć,” powiedziałem jej.

“Spróbuję.” powiedziała Aelita, zanim po raz kolejny poczułem znajome uczucie z tyłu głowy. Odwróciłem się, by zobaczyć jak XANA zmaterializował za nami kolejne dwa kraby, którę wylądowały na ziemi z łoskotem.

“Świetnie. XANA, jesteś największym gnojkiem wszechczasów,” burknąłem, wyciągając przed siebie miecz, gotowy do walki. Jednak kraby nie robiły nic, co mnie zastanowiło.

“Nie atakują,” zauważyła Aelita.

“Tym większy powód any je uwięzić i przedostać się do wieży,” powiedziałem jej, obserwując uważnie kraby i spoglądając co jakiś czas za siebie, by mieć oko na te stojące za nami.

Skinęła i zaczęła śpiewać, próbując uwięzić dwa kraby. Jednak wszystkie cztery kraby wystrzeliły w tym samym czasie, z czego trzy udało mi się zablokować, a czwarty trafił mnie w kolano. Jęknąłem z bólu.

“Cholera, to bolało” charknąłem. Przerwało to koncentrację Aelity, która spojrzała na mnie z niepokojem.

“Jesteś cały?” Zapytała. Zacisnąłem zęby, aż ból ustał i ponownie stanąłem na nogach.

“Tak, wszystko w porządku. Zastanawiam się, dlaczego nas tu zatrzymują”, powiedziałem.

“To nie może być dobre, cokolwiek to jest,” powiedziała Aelita, zanim usłyszałem głośny pisk, od którego moje oczy rozszerzyły się. Aelita szybko podniosła się ze swojej klęczącej pozycji, nerwowo rozglądając się dookoła.

“Co to było?” zapytała.

“Chyba wiem, ale mam nadzieję, że się mylę,” powiedziałem. Wtedy zobaczyłem znajome macki. Dwa kraby stojące z przodu odsunęły się, ustępując drogę Scyfozoi.

“Nie, nie, nie! To jest za wcześnie!” krzyknąłem z frustracją, gdy przerażająca myśl przyszła mi do głowy. “Czy on staje się potężniejszy… ponieważ ja tu jestem?”.

“Co to jest?” zapytała Aelita, cofając się do tyłu.

“Scyfozoa. Jej nie powinno tutaj być. Słuchaj mnie. Cokolwiek robisz, NIE pozwól się jej złapać.” Powiedziałem jej, podczas gdy potwór powoli się do nas zbliżał.

“Więc musimy stąd uciekać!” Powiedziała w panice.

“Wiesz co się stanie, jeśli ją złapie. Działaj!” Mój umysł krzyczał na mnie. Działając instynktownie, złapałem ją i zacząłem biec w przeciwnym kierunku. Stojące tam kraby zaczęły strzelać do mnie i nie miałem czasu ostrzec Aelitę, zanim przerzuciłem ją za przeciwników, samemu jednak obrywając laserami z braku czasu na reakcję.

Moja klatka piersiowa bolała jakby leżało na niej coś ciężkiego i piekła jakbym miał zgagę, gdy usiłowałem ponownie stanąć na nogach. Ścisnąłem dłoń w pięść i uderzyłem nią w ziemię.

“Ignoruj ból. Wstań!” powiedziałem sam do siebie. Podniosłem, odwróciłem się, widząc że Scyfozoa była kilka kroków ode mnie. Aelita stała w miejscu.

“Uciekaj!” krzyknąłem na nią, wyciągając mój drugi miecz, jako że pierwszy upuściłem od uderzeń laserów. Kraby stojące za mną trafiły mnie w ramię. Syknąłem z bólu, ale starałem się go z całej siły go ignorować i uciekać od Scyfozoi.

Kraby ponownie zaczęły strzelać, tym razem jednak znalazłem wystarczająco dużo siły w nogach, by przeskoczyć nad laserami, wylądować na jednym z nich i wbić miecz w oko Xany. Odbiegłem jak najdalej mogłem i po chwili usłyszałem jak krab eksploduje za mną.

“Sprint Mocy!” krzyknąłem, mając nadzieję, że nie brzmiałem głupio. To jednak nie miało znaczenia, gdyż po chwili zacząłem poruszać się tak szybko, że drzewa dookoła wydawały się jedynie rozmytymi plamami.

Szybko dotarłem do Aelity i zdołałem podnieść ją na plecy, nie tracąc przy tym rozpędu. Jak u licha byłem w stanie to zrobić?

“Jak ty…:”

“Nie mam pojęcia, ale to działa!” powiedziałem, wciąż biegnąc bardzo szybko do przodu. Po dobrych kilku minutach sprintu, znalazłem wieżę i wniosłem nas oboje do środka. Delikatnie postawiłem Aelitę, po czym schowałem miecz. Nie mogłem uwierzyć, że dałem radę trzymać go i Aelitę przez cały czas gdy biegłem.

“Szybko biegasz,” powiedziała.

“Tak, to było przydatne. Ale.. czy teraz możesz skontaktować się z Jeremiem? Myślę, że kazałem wam wystarczająco długo czekać,” powiedziałem.

“A co z tym ‘lubię zabijać potwory’?” docięła mi Aelita.

“Ugryź mnie,” powiedziałem z figlarnym uśmieszkiem. Ostatnią rzeczą jaką się spodziewałem, było to, że ugryzie mnie w nos.

“Co to było?” zapytałem, robiąc krok do tyłu, trzymając się za nos.

“Powiedziałeś ugryź mnie.” odpowiedziała niewinnie.

“Nie mówiłem tego dosłownie,” powiedziałem, pocierając swój nos.

“Wiedziałam, co miałeś na myśli.” Powiedziała z uśmiechem tak ciepłym, jak wakacyjne słońce. Ale wiedziałem lepiej. Na mojej twarzy zawitał uśmieszek.

“Żartobliwa, lubię to,” powiedziałem, rozciągając ramiona. Zobaczyłem jak przywołuje jeden z tych cyfrowych paneli i umieszcza swoją dłoń na nim. Zajęło to kilka sekund, ale ostatecznie nawiązaliśmy połączenie.

“Aelita, co się dzieje? Czy Xana znowu zaatakował?” Jeremy zapytał.

“Tak, ale nie aktywował wieży. Próbował zastawić pułapkę, ale udało nam się uciec. Czy zdołałbyś przywołać tutaj wszystkich?” zapytała.

“Nam?” Jeremy zapytał, zanim Aelita dała mi znać, abym do niej podszedł. Odsunęła się dla mnie, abym wszedł w kadr. Zobaczyłem Jeremiego na małym ekranie i przyjaźnie pomachałem.

“Hej,” powiedziałem uprzejmie.

“Hej. A więc materializacja cię przywróciła.” Jeremy powiedział do mnie.

“Tak, i jestem wdzięczny za to. Niczego mi nie zawdzięczaliście,” powiedziałem mu z wdzięcznością.

“Zawdzięczamy ci więcej, niż myślisz. Ocaliłeś Aelitę i w pewien sposób uratowałeś Yumi,” powiedział Jeremy.

“Przywrócilibyście Yumi zamiast mnie. Nie zdałem się nazbyt wiele,” powiedziałem.

“Nie bij się tym. Robiłeś co mogłeś, podczas gdy nie musiałeś w ogóle ingerować. Nic się nie stało” Jeremy zapewnił mnie. “Potrzebujesz czegoś?”

“Tak. Myślisz, że udałoby się zebrać tutaj wszystkich? Myślę, że posiadam informacje, które chcielibyście usłyszeć,” powiedziałem.

“W porządku. Zobaczymy, co da się zrobić. Ale musimy działać szybko. Robi się późno. Zostawcie ten kanał otwartym,” powiedział Jeremy.

“Będę czekał,” powiedziałem, zanim Jeremy zniknął. Domyśliłem się, że kontaktował się z nami ze swojego laptopa. Jego komputer mógł dzwonić do ludzi, nie widziałem więc innego powodu, dla którego nie mógłby skontaktować się z nimi w ten sposób.

“Będziemy gotowi, by wysłuchać twojej historii,” powiedziała Aelita.

“Powiem ci tyle. Nie wiem, jak tutaj trafiłem,” powiedziałem chodząc dookoła wieży.

“Cóż, jeśli poczujesz się dzięki temu lepiej, jestem wdzięczna, że tu jesteś,” powiedziała.

“Nie byłem zbytnio przydatny, póki co,” przypomniałem jej.

“Uratowałeś mi życie,” przypomniała mi.

“Yumi zrobiłaby to samo, gdybym tutaj nie był. A wy użylibyście programu materializującego na niej,” powiedziałem.

“Powiedz mi jedno. Jakie miałeś zamiary przychodząc tam za nami?” Aelita zapytała.

“Próbowałem uratować Yumi od upadku do Cyfrowego Morza, żeby Jeremy nie musiał używać swojego programu na niej i użył go na tobie. To była totalna porażka,” przyznałem, mocną się krzywiąc.

“Liczyła się sama myśl. Słuchaj, znam Jeremiego. Jest wystarczająco inteligentny, by stworzyć ten program jeszcze raz. Wtedy oboje będziemy mogli się stąd wydostać,” powiedziała Aelita, jednak ja westchnąłem.

“To nie będzie takie proste,” powiedziałem jej.

“Co masz na myśli?” zapytała, marszcząc brwii. Nie mogłem zatrzymywać tej informacji ani trochę dłużej.

“Xana połączył cię z Lyoko. Częścią twojej pamięci,” powiedziałem.

“Jak część mojej pamięci…”

“Nie jestem do końca pewny jak to działa, ale myślę, że tak długo jak Xana będzie posiadać tą część twojej pamięci w swoich pazurach, będzie trzymał cię związaną z Lyoko na poziomie fizycznym. Jeśli Jeremy bądź ktokolwiek inny wyłączy Superkomputer, zginie nie tylko Xana ale również i ty. Xana dobrze wie, że Jeremy nigdy nie wyłączy go, gdy od tego zależy twoje życie,” wyjaśniłem.

“Więc, Xana związał mnie z tym miejscem. Przez co Jeremy nie może wyłączyć Superkomputera?” podsumowała Aelita.

“Dokładnie. A to oznacza więcej problemów w przyszłości,” powiedziałem jej.

“To… trochę ciężkie do przyjęcia.” powiedziała mi Aelita.

“Nie spiesz się. Po prostu pamiętaj o tym, gdy nadejdzie czas.” powiedziałem, siedząc na platformie z ramionami na kolanach.

Przecierałem oczy. Nie ze zdziwienia, czy irytacji, po prostu robię to czasem z czystego stresu. Czasem zastanawiam się, w co ja się do cholery władowałem. To nie będzie spacer po parku o którym zawsze marzyłem. Nie będę z łatwością szatkował te potwory, nie pokonamy XANA’y na początku drugiego sezonu i ja pewnie… cóż, to raczej zostawię dla siebie. Gdyby w Lyoko dało się zarumienić, teraz właśnie bym to zrobił.

Po kilku minutach ciszy, ponownie usłyszałem głos Jeremiego.

“Jesteście tam?” usłyszałem. Wstałem i podszedłem z powrotem do ekranu.

“Tak, wciąż tu jesteśmy,” powiedziałem mu.

“Gościu, kim ty jesteś?” Odd spoglądał z prawej strony ekranu, Ulrich sponad niego, zaś Yumi stała po lewej stronie, podczas gdy Jeremy był w samym środku. Nabrałem powietrza, po czym zacząłem mówić.

“Nazywam się Robert Morgan. Wy pewnie mnie nie znacie, ale ja znam was. Was wszystkich. Odd, Ulrich, Yumi, Jeremy i stojąca obok mnie Aelita. Wiem kim jesteście i co robicie. XANA, Superkomputer, wiem to wszystko,” powiedziałem im.

W zamian dostałem zaskoczone spojrzenia.

“Skąd znasz nas wszystkich?” zapytał Jeremy.

“Cóż, tu historia robi się nieco zagmatwana. Czy wierzycie w alternatywne rzeczywistości?” zapytałem.

“Jesteś z innego wymiaru?” Odd odpowiedział pytaniem na moje pytanie.

“Tak. Mogę powiedzieć, że jestem. Albo to, albo to wszystko jest najwyraźniejszym snem, jaki kiedykolwiek miałem. Jeśli chodzi o to, jak się tutaj dostałem, nie mam pojęcia. Powiem wam jednak tyle. Znam niektóre z planów Xany. W niektórych przypadkach będę w stanie ostrzec was przed jego zamiarami. Mogę też zdradzić niektóre problemy z którymi będziecie się musieli zmierzyć. Wierzcie mi, będzie ich dużo,” powiedziałem, rozpościerając ręce, aby podkreślić moją wypowiedź.

“Na przykład?” zapytał Jeremy.

“Cóż, na początek, problem z Xaną nie skończy się tylko dlatego, że zmaterializujecie Aelitę. On jest na to za sprytny,” powiedziałem, a Jeremy zmarszczył brwii.

“Co chcesz przez to powiedzieć?” zapytał.

“Xana ukradł część pamięci Aelity, przywiązując ją do Lyoko. Wyłączycie Superkomputer i do widzenia Xana oraz Aelita. Xana wie, że tego nie zrobicie, gdy zależy od tego jej życie i właśnie dlatego to zrobił,” wyjaśniłem mu to. Oczy wszystkich obecnych rozszerzyły się.

“Mówisz serio?” krzyknął Ulrich.

“Jestem uwięziony w samym środku tego całego chaosu. Oczywiście, że mówię serio. Przykro mi to mówić, ale to są fakty o których musicie wiedzieć. Jak również o Sektorze Piątym,” powiedziałem mu.

“Sektor Piąty?” zapytała Yumi.

“Cóż, poza lo-… to znaczy, polarnym, leśnym, pustynnym i górzystym, jest jeszcze jeden sektor. Sektor Piąty, znany również jako Kartagina,” powiedziałem jej.

“Czy to jest odniesienie do miasta, które prowadziło wojny z Imperium Rzymskim?” zapytał Jeremy.

“Myślę, że tak. Taka również była pewnie intencja Franza Hoppera,” powiedziałem.

“Czekaj, czekaj, Franz Hopper? Pędzisz do przodu tak szybko, że nie nadążam,” powiedział Odd. Kusiło mnie by z tego zażartować, ale teraz nie był na to czas.

“Jestem pewien, że Jeremy daje radę bez problemu. Nie musisz się tym przejmować,” powiedziałem.

“Więc kim jest ten Franz Hopper?” zapytał Ulrich.

“Był profesorem w Kadic, twórcą Superkomputera i…” w tym momencie odwróciłem się w stronę Aelity. “…ojcem Aelity.”

Wszystkim zaparło dech, ale Aelita była szczególnie zszokowana. Ja jednak zwróciłem się z powrotem do ekranu i kontynuowałem.”

“Dekady temu Franz, oraz jego żona mieli dziecko. Aelitę. Zapomniałem, co się stało z jej matką, ale Franz skonstruował Superkomputer. Uch..” pocierałem skronie, próbując uruchomić moją pamięć. “Wybaczcie, od dawna nie musiałem przypominać sobie tych informacji.”

“Nie spiesz się,” powiedział Jeremie, mimo że czułem niecierpliwość z jego strony.

“Pamiętam, że stworzył Xanę by zwalczyć jakąś militarną organizację. Po tym…” w tym momencie Odd wszedł mi w słowo.

“Chwila moment. On stworzył Xanę?” zapytał. Ulrich dał Oddowi z łokcia, aby go uciszyć.

“Tak, on stworzył Xanę. Dowiedziałbyś się więcej, gdybyś pozwolił mi mówić.” odpowiedziałem, nieco zirytowany. Zawsze nie lubiłem, gdy ktoś mi wchodził w słowo.

“Odd, ścisz się. Kontynuuj,” powiedziała Yumi. Skinąłem.

“Cóż, mogę powiedzieć że nie skończyło się to dobrze. Okazało się, że Xanę wypracował swoją własną sztuczną inteligencję, by zbuntować się przeciwko swojemu twórcy. Franz zwirtualizował siebie i Aelitę, ale już w Lyoko zorientował się, że Xana zaczął samemu się uczyć i wysłał potwory za Aelitą, jako że ona jedyna posiadała fizyczną formę,” wyjaśniłem, oblizując wargi. “Nie wiem co sprawiło, że Superkomputer się wyłączył, ale powinniśmy być za to wdzięczni. Wyobraźcie sobie co by się stało, gdyby nikt go nie wyłączył, a XANA mógł robić co chciał bez żadnych przeszkód.”

Zebrani spojrzeli po sobie porozumiewawczo. Wiedzieli, że świat prawdopodobnie zostałby podbity przez Xanę, gdyby tak się stało.

“To jest wiele do przyjęcia naraz, wiem to,” powiedziałem, odwracając się do Aelity. “Szczególnie dla ciebie.”

“Wracając do tego, co powiedziałeś o Sektorze Piątym. Jaką funkcję on pełni?” zapytał Jeremy.

“Nie jestem do końca pewien. Nie, czekaj…” powiedziałem, nerwowo stukając się po głowie, aby sobie przypomnieć. “Myślę, że można tam zdobyć informacje, których nie ma w innych sektorach. Trochę jak wielka biblioteka. Niebezpieczna, wypełniona potworami i pułapkami biblioteka.”

“Jak się do niej dostaniemy?” zapytał Jeremy.

“Pamiętam, że był pewnego rodzaju kod, który wpisywałeś na swoim ekranie. Ten kod to SCYPION,” powiedziałem.

“Odniesienie do Rzymskiego generała, który pomógł podbić Kartaginę podczas Wojen Punickich. Franz Hopper bardzo lubi historię. Czego nauczał?” zapytał Jeremy, wyraźnie zaciekawiony.

“Tego akurat nie wiem. Ale biorąc wszystko pod uwagę, to jest mało ważny detal. Spróbuj jednak odnaleźć to pole hasła. Dzięki temu, będziecie mogli dostać się do Sektora Piątego i zapoznać się z nim. Kiedy to już zrobicie, będziesz musiał znaleźć sposób by wirtualizować ich bezpośrednio w nim,” powiedziałem mu.

“Czemu to takie ważne?” zapytała Yumi.

“Ponieważ gdy wpisujesz kod SCYPION, przylatuje biała kula, która zabiera wszystkich z dowolnego sektora do Sektora Piątego. Będzie trochę ciężko to zrobić, gdy nie będziecie mieli żadnych innych sektorów z których mogłaby was zabrać” powiedziałem im, co ponownie wywołało szok na ich twarzach.

“Jak to, żadnych sektorów?!” Odd krzyknął.

“Dokładnie tak,” powiedziałem i zwróciłem się do Aelity. “Pamiętasz jak powiedziałem, byś uciekała od Scyfozoi? Cóż, zdecydowanie był ku temu powód.”

“Co to jest Scyfozoa?” zapytał Jeremy.

“Przypominające meduzę stworzenie, od którego kazał mi się trzymać z daleka.,” powiedziała Aelita.

“I z dobrego powodu. Powiem wam, co on ma w planach. Po pierwsze, Aelita posiada w pamięci coś, czego Xana potrzebuje. Sposób, aby uwolnić się od Superkomputera,” powiedziałem.

“Uwolnić? Gdzie jeszcze mógłby pójść oprócz Superkomputera?” zapytał Jeremy.

“Do jedynego miejsca na tyle dużego, by pomieścić jego sztuczną inteligencję. Do Internetu,” powiedziałem.

“Oczywiście. Jakie inne miejsce wystarczyłoby szalonemu AI?” powiedział retorycznie Odd.

“Więc, co jeszcze na nas ma?” zapytał Ulrich.

Tutaj robi się nieciekawie. Jego drugi i ostateczny krok, to użyć władzy nad Lyoko Aelity i zmusić ją do wpisania Kodu Xana w wieży każdego sektora. Jeśli mu się uda, może zniszczyć WSZYSTKIE SEKTORY,” podkreśliłem wagę tych słów. “Nie musisz być specjalnie bystrym, by zrozumieć co to oznacza.”

“Brak sektorów do wirtualizowania się i brak przywiązania XANA’y do Superkomputera oznacza, że wygrał.” Podsumował Odd. Ja skinąłem.

“Dokładnie. Więc brońcie Aelity za wszelką cenę. Nie tylko to, ale brońcie siebie. Nie pozwólcie mu się podzielić i oddać mu zwycięstwo. Trzymajcie się razem i brońcie siebie nawzajem,” powiedziałem na co oni skinęli w zdecydowany sposób. Co dziwne, czułem się jak mówca motywacyjny gdy to powiedziałem.

“Ciekawi mnie tylko jedna rzecz. Chodzi bardziej o ciebie, tak naprawdę,” powiedziała Yumi.

“Strzelaj” odpowiedziałem.

“Skąd ty to wszystko wiesz? Powiedziałeś, że pochodzisz z innego wymiaru, ale to wciąż nie wyjaśnia jak wiesz rzeczy, których my nie wiemy” powiedziała.

“W porządku. Ale nie jestem pewien, czy uwierzylibyście, gdybym wam powiedział,” powiedziałem jej.

“W chwili obecnej, znasz nas wszystkich, wszystkie plany Xany i tajemnice Lyoko. Myślę, że to nie czas na wątpliwości,” powiedziała rozsądnie Yumi.

“Racja. Cóż, jak powiedziałem, pochodzę z innego wymiaru, w którym wy wszyscy jesteście fikcyjnymi postaciami,” powiedziałem im. Spojrzeli na mnie dziwnie.

“Jak w serialu telewizyjnym?” zapytał Jeremy.

“Dokładnie tak. Trwał on cztery czy pięć sezonów. Nie byłem usatysfakcjonowany z niektórych rzeczy, ale wszystko zakończyło się dobrze,” powiedziałem.

“Cóż, to z pewnością jest dziwne. Ale pokazuje tylko jak inne wymiary są dziwaczne w porównaniu z naszym” powiedział Jeremy.

“Bardzo. Ale mamy wspólny cel, pokonać Xanę. I jestem tutaj, aby wam w tym pomóc,” powiedziałem.

“Dziękujemy. To naprawdę wiele znaczy.” Aelita powiedziała. Skinąłem.

“W porządku, wystarczy na dzisiaj. Muszę wrócić do domu, zanim moi rodzice oszaleją,” powiedziała Yumi, po czym rzuciła tylko “Dzięki za info!” I wyszła.

“Tak, a my musimy przekraść się z powrotem do internatu,” powiedział Ulrich. “Idźcie. Musicie odpocząć, rozumiem to. Możemy porozmawiać dłużej jutro.” powiedziałem.

“Dzięki, zobaczymy się później,” rzekł Jeremy.

“Dobrej zabawy z Aelitą!” zawołał Odd.

“Odd!” krzyknął zirytowany Jeremy. Postanowiłem podroczyć się trochę z Jeremiem.

“Och nie martw się o to”, powiedziałem z sugestywnym uśmieszkiem. Ale odkładając na bok wszystkie żarty, mówiłem to szczerze. Jeremy po prostu pokręcił głową, po czym rozłączył się. Zwróciłem się do Aelity.

“To dziwne, nie czuję się zmęczony. Normalnie po zrobieniu tego wszystkiego i nie spaniu przez tak długo, byłbym wykończony. Jednak nie jestem,” powiedziałem jej.

“Tak to działa w Lyoko. Możesz nie spać tyle, ile chcesz. Wiem, że w prawdziwym świecie tak się nie da, ale nie mam pojęcia jak to działa,” powiedziała Aelita.

“My to nazywamy byciem śpiącym. W przeciwieństwie do Lyoko, nasze ciała mają limit wysiłku który możemy włożyć, zanim musimy się przespać. Zawsze nie cierpiałem, jak wiele czasu z naszego życia kradnie sen. Potrzebujesz minimum osiem godzin snu, aby być w pełni wypoczęty. To jedna trzecia twojego życia, stracona,” wyjaśniłem.

“Mogę to zrozumieć. Ale nigdy nie miałam takiego problemu. Chociaż nie pamiętam bycia w prawdziwym świecie.” powiedziała, siedząc przede mną.

“Nie martw się, przypomnisz sobie.” odpowiedziałem, również siedząc.

“Co z twoją rodziną?” zapytała Aelita. “Czy będą wiedzieć, że cię nie ma?”

“Najprawdopodobniej.” Zazwyczaj nie ruszałem się zbyt często, a gdy już, zawsze im o tym mówiłem’.

“Tęsknisz za nimi?” zadała pytanie.

“Nie chcę aby się o mnie martwili, ale nie brakuje mi ich. Jakkolwiek chłodno to brzmi, taka jest prawda,” powiedziałem.

“Dlaczego?” zapytała.

“Zobaczmy. Jedna sprawa, nigdy nie spędzaliśmy razem wystarczająco dużo czasu, by być nazywanym rodziną. Mogę policzyć na palcach jednej ręki każdy raz kiedy któryś z moich bliskich powiedział mi, że mnie kocha. Moja rodzina jest rozbita od wielu lat,” wyjaśniłem.

“Rozbita?” zapytała.

“Moja rodzina nie jest, jak inne rodziny. Lub jak twoja kiedyś była. W mojej rodzinie nie ma szczęśliwego męża i żony. Nie ma kochających rodziców, by pocałować mnie na dobranoc i powiedzieć, że mnie kochają,” powiedziałem. Po tych wszystkich latach zdążyłem się do tego przyzwyczaić, więc mowa o tym nie sprawiała mi trudności.

“Prawie boję się spytać…” zaczęła Aelita.

“Więc nie pytaj. Po prostu to powiem. Moi rodzice nie są razem od długiego czasu. Nigdy nie dorastałem w obecności mojego ojca, więc w pewnym sensie, mam wzór do naśladowania. Muszę po prostu robić odwrotność tego, co on.” powiedziałem.

“To nie brzmi dobrze. Myślałam, że rodzice powinni być ze sobą na zawsze.” Powiedziała Aelita.

‘Są. Ale ja żyję w świecie grzechu. Gorszym od tego wymiaru. Ale przyzwyczaiłem się. Więc jeśli chcesz wiedzieć, czemu za nimi nie tęsknię, to odpowiada na twoje pytanie. Ludzie chcą się zachowywać, jakby to było coś, czego należy się wstydzić. Że to jest bolesne. Ja już o to tak naprawdę nie dbam, więc nie mogę powiedzieć, żę to rozumiem.” wyjaśniłem.

“Cóż, tak czy inaczej, moje kondolencje,” powiedziała Aelita.

“Dzięki. Ale dosyć tego gówna. Masz do mnie jakieś inne pytania?”

“Ile masz lat?” zapytała.

“Czternaście,” odpowiedziałem.

“Yumi chyba mówiła, że ma tyle.” przypomniała sobie Aelita.

“Tak, ale nie często widuje się rozmowy o wieku. Ale w rzeczywistości, ty jesteś najstarsza z nas wszystkich,” stwierdziłem.

“Naprawdę?” Aelita zapytała.

“Naprawdę. Ale jako, że Superkomputer był wyłączony, a w Lyoko nie ma starzenia się, to nie do końca się liczy. Kiedy trafisz na Ziemię, będziesz miała dwanaście lat w każdym aspekcie, więc to nie ma tak naprawdę znaczenia,” powiedziałem jej.

“Dobrze to wiedzieć. Chcesz dalej rozmawiać?”

“Definitywnie,” powiedziałem.

Autor: The Blade of Osh-Tekk
Tłumaczenie: Likki (https://www.facebook.com/fanfictionpopolsku/)

Rozdział 2 – “Usiłując walczyć”

Siedziałem w pozie medytacyjnej pośrodku wieży, próbując osiągnąć stan spokoju. Dobrze, skłamałem. Chciałem przekonać się, czy miałem jakieś moce. Posiadanie samych mieczy byłoby okropnie nudne, chociaż z drugiej strony miałem już wystarczające trudności z nauczeniem się jak ich używać. Nie mogłem też ryzykować gdy chodziło o życie w Lyoko.

Nie potrafiłem się bronić i nie chciałem zdematerializować i zabić sam siebie, upuszczając miecz na stopę czy coś takiego. Musiałem jednak nauczyć się walczyć.

“Jeśli coś nie wyjdzie, przerywam. Miejmy nadzieję, że dożyję aby nauczyć się na swoich błędach,” pomyślałem sam do siebie, wyjmując jeden z mieczy. Trzymałem go przed moją twarzą, po czym przeniosłem przed siebie w postawie obronnej, zamykając oczy.

Zamachnąłem się mieczem z prawej do lewej, trzymając go pewnie obiema rękami. Moje cięcia nie były niedbałe, nie była też taka moja forma, ale byłem zdecydowanie za wolny. Jeśli walczyłbym z kimś, trafiłby mnie zanim mój miecz przebyłby połowę drogi do jego ciała. Zupełnie jakbym miał nauczyciela Kenjutsu z tyłu głowy, bezsłownie krytykującego wszystko co robię. Hej, byłem daleki od ideału. Ale musiałem się uczyć.

Zdecydowałem przyspieszyć swoje ruchy, naśladując cięcia mieczy świetlnych z Gwiezdnych Wojen. Wykonując szybkie zamachnięcia z dołu bądź z boku do środka, zachowując postawę i nie tracąc równowagi. Jestem pewien, że gdybym stracił postawę, został bym wybity z równowagi przez uderzenie przeciwnika (to jest tylko mój domysł, nie wiem tego na pewno).

Skoncentrowałem się i skupiłem moje ataki by ruszać się szybciej, ale dokładniej, jak gdybym walczył z prawdziwym przeciwnikiem stojącym przede mną. Wyobrażałem sobie, że mój oponent blokował moje uderzenia z idealną precyzją. Trzymałem pozycję i parłem do przodu, chodząc w kółko platformy wieży.

Udawałem także, że mój przeciwnik starał się zepchnąć moje ostrze do boku z całą swoją siłą, aby kopnąć mnie w nogę na której opierałem swój ciężar, wytrącając miecz z mojej dłoni.

Odskoczyłem unikając kopniaka i zablokowałem jego ostrze gdy zbliżyło się do mojej twarzy. Zacisnąłem zęby i użyłem całego swojego ciała wywierając na nim presję i prąc do przodu w jego kierunku.

Na początku była to walka o to, kto będzie silniejszy od kogo. Ale wtedy, z prędkością którą nawet nie wiedziałem, że posiadam, wyciągnąłem zza pleców drugi miecz, i dźgnąłem go w brzuch. Pokręciłem głową.

“Cóż, pobiłem wyobrażonego szermierza. To mi zbytnio nie pomoże,” powiedziałem sam do siebie chodząc po platformie. Schowałem jeden z mieczy za plecami, skupiając się na swojej postawie i szybkich atakach, starając się jednocześnie nie zostać pokonanym siłą. Był z tym jednak mały problem.

Mój “trening” skupiał się na jednym celu posiadającym miecz. I nie zapomniałem, że potwory Xany używały wyłącznie laserów. Musiałbym umieć jakoś przewidzieć, gdzie zamierzały strzelać i trafić w to miejsce. Odbić lasery z powrotem w nich, jeśli zdołałbym. Rany, walka mieczem jest o wiele bardziej skomplikowana od zwykłego machania.

Westchnąłem, wiedząc że moja wyobraźnia nie zda się tutaj na wiele. Schematy strzałów potworów były nie do przewidzenia i samo wyobrażanie sobie, że biegną w moim kierunku nie pomogłoby mi w walce z nimi. To wymagałoby doświadczenia. Doświadczenia, którego za bardzo bałem się zdobyć.

Schowałem swój miecz do uchwytu za plecami i wróciłem do postawy medytacyjnej. Była to jedna rzecz o której wiedziałem, że mnie uspokoi.

Trzy dni później.

Ponownie westchnąłem. Tak naprawdę jedyną rzeczą którą robiłem, była medytacja i nie miałem czym się zająć za wyjątkiem swoich własnych myśli, które po jakimś czasie stały się zastałe. Nie potrzebowałem jedzenia, jako że nie zrobiłem się głodny w przeciągu pięciu minut od przybycia tutaj, co było zwyczajowym czasem po jakim pojawiał się głód. Przynajmniej u mnie. Trochę ironiczne, biorąc pod uwagę, że jestem chudy jak patyk.

“Ok, jedyną chociaż trochę interesującą rzeczą w tym miejscu, jest zabijanie potworów i nie mam nic innego czego mógłbym spróbować. Mam nadzieję, że nie trafię na rój. Ale jeśli nie zginę od potworów, umrę z nudów.” Pomyślałem. Zrobiłem najgłębszy wdech jaki tylko potrafiłem, po czym opuściłem bezpieczeństwo wieży. Natychmiast wyciągnąłem miecz i trzymałem go przed sobą, idąc do przodu. Szczęśliwie, nie widziałem żadnych chcących mnie zabić potworów Xany, więc tyle dobrego.

Szedłem dalej z mieczem u boku, chociaż nic nie wskazywało bym miał za chwilę oberwać laserem. Dobrze było rozprostować nogi. Po jakimś czasie zauważyłem… Aelitę i Odda? O Boże. Wiedziałem, że coś było nie tak. Cokolwiek to było, nie mogło być dobre. Widziałem też grupę Karaluchów otaczających ich. Jeszcze gorzej, byłem zbyt daleko od nich, by cokolwiek zrobić.

“Pozwól mocy płynąć przez ciebie”.

Zmarszczyłem brwi. Z jakiegoś powodu przypomniałem sobie ten cytat, nie byłem jednak w stanie powiedzieć, dlaczego. Spojrzałem na kilka szerokich gałęzi. Zacisnąłem moje dłonie na mieczu i zacząłem biec. Nie myślałem o tym.

“Co ja do cholery robię?” pomyślałem. Skoczyłem i wylądowałem na gałęzi, a następnie zacząłem przemieszczać się z gałęzi na gałąź, jakbym nagle stał się Shinobim z Naruto. W jakiś sposób bezmyślne ruchy czyniły to łatwiejszym.

Wspinając się na drzewo za pomocą obu moich mieczy, udało mi się dostać na górę, skąd zobaczyłem Odda samotnie walczącego z Karaluchami i Aelitę biegnącą do wieży.

“Szlag, muszę się pospieszyć,” powiedziałem do siebie, wciąż wspinając się po drzewie.

Przeskoczyłem na ścieżkę i ruszyłem tak szybko jak mogłem w kierunku Odda. Czułem jak moje stopy niosą mnie z prędkością pocisku w stronę potworów. Wyciągnąłem oba miecze i przeciąłem Karalucha na pół, przez co natychmiast eksplodował. Trzymałem miecz obok siebie, spoglądając w dół.

“Zabity,” powiedziałem z małym, dumnym uśmiechem na twarzy, czując ekscytujący przypływ emocji.

“Jeremy, czy Ulrich zdecydował się zmienić strój?” usłyszałem pytanie Odda. Stałem prosto, spoglądając na Odda i Yumi, która stała za nim. Natychmiast uśmiechnąłem się na ich widok i wskazałem mieczem w kierunku wieży. To było niesamowite.

“Musimy się ruszać” powiedziałem, biegnąc w stronę Aelity i aktywowanej wieży, do której starała się dostać. Przed nią jednak stał Megaczołg. To przypomniało mi który to był odcinek.

“O cholera” powiedziałem natychmiast widząc tego potwora. Ponownie zacząłem biec tak szybko, jak pozwalały na to moje nogi. Mówiąc szczerze bałem się, że przez jakąś głupotę, typu skórka od banana, poślizgnę się i spadnę do Cyfrowego Morza. Na szczęście jednak tak się nie stało i zmierzałem w jego kierunku.

Byłem w biegu, gdy nagle zobaczyłem błysk i przed oczami stanął mi obraz mnie, zwijającego się z bólu na łóżku. To kompletnie wywaliło mnie z rytmu i efekcie potknąłem się o własne nogi, nieomal spadając z platformy. Ledwo udało mi się złapać za krawędź, jak przerażony kot starając wspiąć się z powrotem na górę.

“Czemu mnie to nie dziwi!?” krzyknąłem, starając się nie stracić chwytu. Megaczołg odwrócił się od Aelity i uznał, że ja byłem lepszym celem.

“Niedobrze, niedobrze, niedobrze!” wykrzyczałem. Boże, jak teraz żałuję bycia najgorszym w podciągnięciach na wuefie. Usiłowałem podnieść się jednocześnie nie spadając, widziałem jednak, że Megaczołg przygotowywał się do strzału. Miałem jedno wyjście. Drzewo obok mnie, musiałbym na nie wskoczyć.

“Trzymaj się!” usłyszałem krzyk Odda, ale zdecydowałem się zrealizować mój plan, zanim zmienię zdanie.Mając nadzieję, że uda mi się przywołać te same akrobatyczne zdolności, których użyłem wcześniej, na ułamek sekundy przed strzałem Megaczołgu skoczyłem z krawędzi, wyjmując w powietrzu miecz. Laser jednak trafił moje ramię i wybił mnie z kursu. Musiałem wbić miecz w ziemię i trzymać się go aby nie spaść. Moje ramię dosłownie płoneło. Po jakimś czasie, uczucie ustało.

“Gah! Nie mogło być bliżej”, powiedziałem, nie patrząc w dół. Spojrzałem na Megaczołg, który był teraz skupiony na Oddzie biegnącym ścieżką przed Yumi.

Zaczął przygotowywać swój laser, gdy Odd wyskoczył z wyciągniętymi ramionami, wystrzeliwując swoją laserową strzałę w tym samym momencie, w którym Megaczołg uwolnił swój atak. Strzałka Odda minęła czuły punkt Megaczołgu, jednak potwór XANA”y nie chybił, natychmiastowo eliminując Odda z gry. Burknąłem zdenerwowany. To nie wyglądało dobrze.

Wtedy, nagle, tuż obok mnie przeleciały laserowe pociski, przez które omal nie straciłem chwytu. Spoglądając w górę, zobaczyłem nade mną trzy szerszenie, starające się ze wszystkich sił mnie zestrzelić.

“JAJA SOBIE ROBICIE?!” wykrzyknąłem z frustracją. Czy XANA jest w stanie tworzyć więcej potworów, ponieważ ja tu jestem?

“Pozwól jej płynąć. We wszystkich twoich akcjach”. Próbując wziąć do serca tą poradę, podciągnąłem się z całej siły i udało mi się wręcz skoczyć do góry. Będąc teraz na jednym poziomie z szerszeniami i nie marnując tej okazji, wyciągnąłem jeden miecz i przeciąłem nim jednego z szerszeni.

“Nie myśl. Po prostu czuj” powiedziałem sobie. Z jakiegoś powodu przypomniałem sobie wszystkie te cytaty związane z działaniem instynktownym. Szalone było to, że one naprawdę działały. Ponieważ uczyłem się nadnaturalnie szybko. Szybko, niż kiedykolwiek mógłbym przewidzieć.

Szerszenie zaczęły latać dookoła mnie jak wkurzony rój os, a ja rzuciłem się do przodu pomiędzy laserami, nie starając się ich unikać, czy odbijać. Wtedy postanowiły, że zajmą się Yumi, po tym jak nie trafiła jednego z szerszeni rzucając swoim wachlarzem.

“Zajmij się nimi, ja pomogę Aelicie” powiedziałem Yumi, po czym pobiegłem tak szybko jak mogłem w kierunku Aelity, którą w tej chwili atakował megaczołg. Musiałem tylko upewnić się, aby uderzyć go nie spadając samemu.

Gdy potwór przygotowywał się do strzału, uderzyłem go od tyłu. W tym samym momencie jednak potwór strzelił trafiając mnie w ramię i posyłając prosto w drzewo. To nie był najlepszy dzień dla moich ramion.

“O rany, tak. To bolało wiele bardziej,” jęknąłem, próbując się podnieść. Zacisnąłem pięść i kilka razy uderzyłem z całej siły w ziemię. Był tutaj jeden szerszeń, co oznaczało, że Yumi walczyła z drugim.

“Dlaczego ja?” pytałem w tonie desperacji, podnosząc się niepewnie i chwytając mój miecz. Podniosłem go chwiejnie, próbując przybrać postawę waleczną, którą ćwiczyłem wcześniej.

Szerszeń pozostawał w miejscu, starając się trafić mnie swoimi laserami. Skierowałem miecz tam, gdzie przewidywałem że polecą lasery i udało mi się odbić je wszystkie, co mnie bardzo zaskoczyło. Miałem teraz nadzieję, że uda mi się je odbić w taki sposób, aby trafiły z powrotem w potwora.

Usłyszałem krzyk Yumi, która rzuciła wachlarz w kierunku szerszenia, który wyczuł wcześniej zamiary Yumi i zrobił unik na czas. Szerszeń miał najwyraźniej już dość tej zabawy, ponieważ podleciał w moim kierunku, po czym wypuścił na mnie kwas którego nie zdołałem uniknąć. Co było najgorsze? Ból, jakbym przyłożył ręce do rozgrzanego do 450 stopni piekarnika. Wierzcie mi, wiem jak bardzo to boli.

“Kurwa, to bolało!” krzyknąłem, padając na kolano i wbijając miecz silniej w ziemię. Kątem oka zobaczyłem, jak szerszeń zawraca i przygotowuje swój laser do strzału. Nie miałem nawet siły by podnieść miecz.

Dobra wiadomość. Gdy tylko wystrzelił, jakby znikąd pojawił się wachlarz Yumi trafiając go i natychmiast unicestwiając. Zła wiadomość, laser trafił mnie prosto w plecy. Zamarzłem z plecami zgiętymi w łuk i lekko otworzonymi ze zdziwienia ustami. Szok wywołany uczuciem szybko ustał. Powiedziałem tylko “szlag”, po czym zostałem zdewirtualizowany.

Autor: The Blade of Osh-Tekk
Tłumaczenie: Likki (https://www.facebook.com/fanfictionpopolsku)

Rozdział 1 – “Przypadki się nie zdarzają”

Wypadki się zdarzają. Przynajmniej tak ludzie wyjaśniają nieszczęścia i różne inne niezwykłe wydarzenia. Ja jednak nie jestem takim człowiekiem. Wszystko dzieje się po coś jest inną frazą, w którą wierzą ludzie. Ja należę właśnie do nich. Od bycia oszukanym ze względu na swoją głupotę po brak śniegu w zimie. Niektóre rzeczy jestem w stanie wyjaśnić, innych nie. To była właśnie jedna z sytuacji, których nie mogłem nawet zrozumieć, co dopiero wyjaśnić. 

Tego ranka obudziłem się z wyjątkowo obolałymi plecami. Obróciłem się i podniosłem pomagając sobie rękami i kolanami, patrząc prosto w ziemię. Jednak ziemia wyglądała… delikatnie mówiąc, dziwnie. Ni mniej ni więcej, była to cyfrowa ziemia. Gdy przejechałem po niej dłonią poczułem, że jest gładka, nie zaś jak się spodziewałem twarda i kamienista. Było to niepokojące, by nie powiedzieć dosadniej.

“Czy ktoś mi czegoś dosypał?” powiedziałem sam do siebie, podnosząc się. Rozejrzałem się. Jedynym co widziałem dookoła były drzewa i ziemia. Pojedyncze skały rozrzucone w różnych miejscach tworzyły dosyć pusty obraz lasu. Pytanie, dlaczego ja tutaj byłem?


“Ok, moje sny wskakują zazwyczaj na jakąś minutę przed przebudzeniem, więc albo to się zmieniło, albo to się dzieje naprawdę,” powiedziałem, natychmiast odrzucając tą drugą opcję. Wiedziałem, że Kod Lyoko był tylko kreskówką, nie istniał naprawdę. Cóż, może i istniał gdzieś, dla tych którzy wierzą w alternatywne wszechświaty i tego typu bzdury. Prawdopodobne miałem teraz bardzo realistyczny sen. Chociaż nie było to aż takie nieprzyjemne.


Przyjrzałem się swojemu strojowi i ku mojej uciesze, nosiłem ceremonialne szaty Jedi z gry Force Unleashed (tak, jestem fanem Gwiezdnych Wojen). Te szaty nie tylko wyglądały niesamowicie, ale również świetnie się nosiły. Kozackie i zaskakująco wygodne. Tak, to musiał być sen. Za bardzo odpowiadało to mojej wyobraźni.

Spojrzałem na swój pas, ale co zaskakujące, nie było przy nim miecza świetlnego. Byłem trochę zawiedziony, ale po chwili zacząłem szukać przy swoim ciele jakiejś broni. Zauważyłem końce ostrzy wystające z obu stron za moimi plecami i nieświadomie sięgnąłem rękojeści. Nie wyciągnąłem ich z uchwytów, ale dziwnie było mieć je w tym miejscu. Bawiłem się tak często gdy byłem młodszy, ale to nigdy nie było naprawdę.

Wtedy poczułem dziwne mrowienie z tyłu głowy. Nie było nieprzyjemne, raczej jakby ktoś przyłożył mi przyrząd do masażu do czaszki. Odwróciłem się i zobaczyłem grupkę małym potworów zmierzających w moim kierunku. Były to te małe potwory, których nazwy nigdy nie pamiętałem. Spójrzmy prawdzie w oczy, one zawsze były najmniej groźnymi przeciwnikami w serialu. Nazywały się.. Karaluchy. Tak, teraz pamiętam.

Tak czy inaczej jednak, na pewno nie były przyjazne. Tyle wiedziałem. Miałem dwie możliwości. Uciekać jak suka, albo szybko nauczyć się używać moich broni. Jako, że nie mogłem tutaj umrzeć, nie miałem czym się martwić. Chociaż, sen albo nie, nie przepadałem gdy ktoś we mnie strzelał.

Wyciągnąłem oba miecze i trzymałem je w niezgrabnej postawie. Próbowałem naśladować to co widziałem w filmach, ale moja postawa była całkowicie zła. Nie wydawało mi się to tak ważne, ale szybko przekonałem się, że byłem w błędzie.

Trzy Karaluchy które mnie ścigały, podeszły bliżej po czym zaczęły strzelać, traktując mnie najwyraźniej jako cel do ćwiczeń. Ruszyłem moimi ostrzami w niezdarnej próbie zablokowania laserów, ale nic z tego nie wyszło. Strzały nie trafiły we mnie. Pamiętałem, że te potwory nigdy nie były najlepszymi strzelcami, ale potrafiły utrzymywać nieprzerwanie stały ogień.

Ze strzałów które mnie dosięgnęły, zdołałem zablokować kilka zanim moja niewłaściwa postawa, naiwność w walce mieczem oraz nieudolne ruchy spowodowały, że przewróciłem się i oberwałem laserem w kolano.

“Ah, szlag!” krzyknąłem, starając się utrzymać miecze w dłoniach. Wtedy do mnie dotarło. To bolało jak cholera. Co oznaczało, że to nie jest sen. To podnosi moje gówniane szczęście na zupełnie nowy poziom. Ucieczka była teraz pierwszą rzeczą, o której pomyślałem.


Schowałem miecze do uchwytów, po czym zacząłem biec w przeciwny kierunek do potworów. Teraz jeszcze bardziej cieszyłem się, że były one marnymi strzelcami. Gdyby to był Krab, Blok, czy broń Boże Megaczołg, miałbym totalnie przerąbane. 

Biegłem nie oglądając się za siebie. Nie byłem jak ci idioci z horrorów. Nie musiałem patrzeć za siebie, wiedziałem co tam jest. Śmierć. Śmierć była za mną. Biegnij dalej, nie przewróć się o coś i nie zginiesz. Proste.


Wprost przed sobą zobaczyłem nieaktywną wieżę, co oznaczało że nie trafiłem w środek jakiegoś wielkiego ataku Xany, czy innego gówna. Dzięki Bogu.

Wieża nie odrzuciła mnie, więc mogłem wbiec do środka i złapać oddech. Wiedziałem, że stwory nie mogły wchodzić do dezaktywowanych wież, więc byłem na razie bezpieczny. Gorzej, gdyby goniły mnie Megaczołgi. Chociaż gdyby tak było, prawdopodobnie nie zdołałbym w ogóle tutaj dotrzeć.

Gdy moje tętno zwolniło do normalniejszego rytmu, zacząłem po cichu trawić to, że w jakiś sposób trafiłem do świata Kodu Lyoko, gdzie mogłem zginąć o wiele łatwiej niż w moim własnym. Był spieprzony, ale nie było w nim dziwnie wyglądających potworów strzelających w ciebie laserami, czy psychotycznych sztucznych inteligencji przejmujących kontrolę nad maszynami i żywymi istotami i zmuszających je do wykonywania swoich złowrogich zamiarów. No i biorąc pod uwagę, że jedyną rzeczą która wychodziła mi w prawdziwym świecie, jeśli chodzi o umiejętności fizyczne było bieganie, musiałem szybko nauczyć się walczyć, albo było po mnie.

“Ok, spokojnie. Biorąc pod uwagę to, że nie umiem się bronić i nie jestem pewien czy punkty życia regenerują się po spędzeniu wystarczająco długiego czasu w Lyoko, nie mogę stąd wychodzić jeśli nie chcę zginąć,” pomyślałem do siebie.

Usiadłem pośrodku wieży i położyłem się na plecach. Gdy wyobrażałem sobie, jak byłoby być w Lyoko i jakie moce miałbym tam, nigdy nie przypuszczałem, że to się stanie naprawdę!

Wyciągnąłem miecz zza pleców, unosząc go by się mu przyjrzeć. Sytuacja była spieprzona, ale przynajmniej miałem dwa fajne miecze. Których nie potrafiłem używać, co czyniło moje szanse na wyjście stąd bardzo małymi.

Nie chciałem próbować nimi ćwiczyć, na wypadek gdybym przypadkowo zabił się za ich pomocą. Myślałem o Lyoko jak o każdej innej grze, a w większości gier możesz umrzeć od strzału stopę, jeśli masz wystarczająco mało zdrowia – lub, w tym wypadku, punktów życia.

Jeśli nie potrzebowałem jedzenia, właściwie mogłem tu zaczekać, aż pojawią się dzieciaki. Być może pomogliby mi i dali podwózkę do realnego świata. Może wtedy mógłbym wrócić do mojego wszechświata. Z drugiej strony, nie chciałbym się znaleźć w realnym świecie Kodu Lyoko, gdzie miałbym o wiele mniej możliwości by uciekać, chować się i przeżyć różne ataki XANA’y. Mówcie co chcecie o SI, ale miał wiele różnych pomysłów jak próbować zabijać ludzi. Irytujące i kompletnie bezowocne, ale miał ich dużo i były kompletnie nieprzewidywalne.


Uśmiechnąłem się, gdy przyszła mi myśl. Wiedziałem co się wydarzy w przyszłości. Przynajmniej, w wielu ważniejszych odcinkach. Nakłonić Jeremiego by zaczął wcześniej pracować nad Sektorem Piątym, sprowadzić Aelitę na Ziemię zanim XANA zdąży ukraść jej część która związała ją z superkomputerem. Byłoby tyle korzyści. Myśląc o tym, moja obecność tutaj tylko by pomogła. Musiałem tylko uważać, by samemu nie zostać opętanym przez Xanę lub umrzeć. Tak czy inaczej, miałem cel. Ale najpierw, musiałem zaczekać aż pojawi się paczka.

Autor: The Blade of Osh-Tekk
Tłumaczenie: Likki (https://www.facebook.com/fanfictionpopolsku)