Rozdział 8 – “Pod ostrzałem”

No chyba sobie jaja robicie!” powiedziałem, pomagając Ulrichowi odepchnąć do tyłu tłum i zamknąć drzwi. “Oczywiście, że Xana musiał zacząć sprowadzać swoje potwory do prawdziwego świata. Zajebiście.”

Cała klasa skupiła się z tyłu pomieszczenia, lecz nasza piątka została by przedyskutować sytuację.


“Xana zmienił taktykę, wysłał jednego ze swoich potworów na Ziemię. Jak mu się to udało?” Jeremy zastanawiał się.

“Na razie nie martwmy się tym jak, i skupmy się na tu i teraz. A teraz musimy ponownie skopać Xanie jego cyfrową dupę.” powiedziałem mu.

“Ale jak sobie z nimi poradzimy? Jeśli ominiemy tego który jest za drzwiami, skąd mamy pewność, że nie natkniemy się na więcej wysłanych przez Xanę?” zapytał Odd.


“Tak jak zawsze. Będziemy z nimi walczyć. Wy lećcie do Lyoko i dezaktywujcie wieżę. Ja zostanę tutaj i będę pilnował podwórka,” powiedział Ulrich.

“Będziecie potrzebowali pomocy. Nie będzie kolorowo,” powiedziałem mu, występując do przodu.

“Nie mogę cię o to prosić,” powiedział Ulrich.

“Kto powiedział, że musisz?” powiedziałem z uśmieszkiem. Ulrich uśmiechnął się na chwilę, po czym zadzwonił do Yumi. Ja odwróciłem się do pozostałych.

“Idźcie. Teraz,” powiedziałem im.

“Bądź ostrożny,” powiedziała mi Aelita. Zasalutowałem jej.

“Nie martw się, ‘Lita! To jestem ja, pamiętasz?” powiedziałem jej z większą dozą pewności siebie, niż czułem w środku.

“Dlatego właśnie się martwię,” powiedziała Aelita, po czym oddaliła się z resztą. Nie minęło wiele czasu zanim Ulrich przekazał wiadomość do Yumi, po czym zwrócił się do mnie.

“Spotkamy się z Yumi przed klasą matematyczną,” powiedział mi.

“Musimy znaleźć coś aby rozprawić się z tymi rzeczami. Rany, ile bym dał aby mieć teraz przy sobie moje miecze,” powiedziałem.

“Ja również. Ale będziemy musieli sobie jakoś poradzić,” powiedział Ulrich, gdy wyszliśmy z korytarza. Kolejny uczeń uciekał przed potworem, gdy odwróciliśmy się w jego kierunku. Mieliśmy dość tych paskudztw.

Ulrich przyjął waleczną postawę, a moje bojowe instynkty aktywowały się, gdy wyciągnąłem ręce przed siebie.

“Zobaczmy, co potrafisz,” powiedział Ulrich, po czym zaczął biec w kierunku potwora. Zrobiłem tak samo i potwór nie trafił nas oboje, zanim go przeskoczyliśmy. Odwróciłem się i kopnąłem go jak futbolówkę. 

“Jednego mniej,” powiedziałem, po czym podążyłem za Ulrichiem w dół schodów. Po tym jak byliśmy już na dole i biegliśmy korytarzem, kilka laserów przeleciało obok nas. Gdy spojrzałem za siebie, zobaczyłem kolejnego ścigającego nas Karalucha.

“Nosz cholera,” powiedziałem, zaraz po czym oberwałem laserem w bok. Zatoczyłem się, jednak szedłem dalej do przodu. “Rany, Lyoko mnie rozpieściło. To zabolało o wiele bardziej.” 

“Tak to wyglądało,” powiedział Ulrich. Miałem oko na Karalucha biegnącego za mną, by wiedzieć w którą stronę będzie strzelać.

“Padnij!” krzyknął Ulrich. Zrobiłem to i po chwili nad moją głową przeleciał oszczep, przebijając na wylot potwora. Spojrzałem za siebie i zauważyłem, że rzucającym była Yumi.

“Hej, dzięki!” powiedziałem z wdzięcznością

“Co wy byście beze mnie zrobili?” powiedziała Yumi, zakładając rozluźnioną dłoń za głowę. Przewróciłem oczami i zauważyłem więcej potworów zmierzających w naszym kierunku.

“Masz pomysł jak załatwić również te?” zapytałem ją, wskazując za siebie.

Jej oczy rozszerzyły się gdy na nie spojrzała, i natychmiast złapała za rękę Ulricha ciągnąc go za sobą.

“Dzięki, że zostawiłaś gościa który już oberwał” powiedziałem do siebie, po czym ruszyłem za nimi. Gdy udało nam się wydostać na zewnątrz, zobaczyłem całą grupę nich biegnących w naszym kierunku ze stołówki.

“Chyba sobie jaja robicie,” krzyknąłem z nerwów, po czym ponownie rozpocząłem sprint. Gdy biegłem obok budki z narzędziami, dwie pary rąk złapały mnie za ramię i wciągnęły do środka. Praktycznie natychmiast zauważyłem, że byli to Ulrich i Yumi i równie szybko też spostrzegłem masę narzędzi które znajdowały się w budce.

“Co tu wybrać… co tu wybrać,” powiedziałem rozglądając się. Ulrich i Yumi wybrali piłę mechaniczną i siekierę. Ja zauważyłem kilof wiszący na ścianie, oraz niewielki  sierp. Schowałem sierp w mojej tylnej kieszeni, używając kilofa jako mojej głównej broni, wymachując nim jak kijem bo.

“Skąd ja w ogóle wiem, co to jest?” pomyślałem do siebie, potrząsając głową. Teraz musiałem się skupić na tym, by pozabijać trochę potworów.


“Dobra, pokażmy im co potrafimy,” powiedziała Yumi, gdy nasza trójka stała pośrodku budki.

“Ok,” powiedziałem, trzymając kurczowo kilofa. Wybiegliśmy na zewnątrz, a ja pobiegłem za małą grupą składającą się z trzech Karaluchów z przodu i jednego z tyłu. Zamachnąłem się uderzając jednego z prawej, po czym szybko odwróciłem się siekąc drugiego po środku. Na koniec wyjąłem sierp, rzucając i trafiając również i trzeciego potwora.

“Tak, wciąż to mam,” powiedziałem unikając lasera czwartego Karalucha. Chowałem się za drzewem, gdy usłyszałem krzyk Ulricha i Yumi, a po nim głośny łoskot. Wyszedłem zza rogu pozbywając się potworów które były nabite na mój kilof i wyciągając sierp z potwora w którego nim rzuciłem.


“No i to by było na tyle,” powiedziałem spokojnie, chowając sierp do tylnej kieszeni. Minęło ledwie kilka sekund nim kolejne potwory zaczęły nas otaczać. A najgorsze w tej sytuacji było to, że nie mieliśmy Jima. Nie mieliśmy wsparcia. Ten pistolet na gwoździe naprawdę by się teraz przydał.

“Cholera. Nie jest ciekawie.” powiedziałem.

“Myślisz? Gdzie jest twoja znajomość przyszłości?” zapytał Ulrich, gdy się wycofywaliśmy.

“Nie mam nic, co mogłoby pomóc nam w tej sytuacji. Jedyne co możemy zrobić, to odciągnąć je stąd i nie dać się przy tym postrzelić,” powiedziałem im.

“Powinniśmy się rozdzielić?” zapytała Yumi. Pokręciłem głową.

“Rozdzielenie się to najgorsze co możemy zrobić w tej sytuacji. Trzymajmy się razem i odciągnijmy je w bardziej pustą część miasta. Tak nikomu nie stanie się krzywda,” powiedziałem im. Przytaknęli, a ja rozejrzałem się dookoła.

Dookoła nas stała znaczna liczba potworów i mogłem dostrzec tylko niewielkie przerwy między nimi. Byliśmy otoczeni. Wtedy wpadłem na pomysł.

“Jeśli uda nam dostać na drzewo i na nim zostać, powinniśmy być bezpieczni. Nie potrafią strzelać do góry. Ale powinniśmy wybrać miejsce w pobliżu fabryki, na wszelki wypadek,” powiedziałem.

“To dobry pomysł, ale one przecież potrafią wspinać się na drzewa,” powiedziała Yumi.

“A my mamy broń aby je z niego strącić,” powiedziałem uchylając się przed laserem. “Chodźmy!”

Naszym jedynym wyjściem było zaryzykować. Musieliśmy unikać laserów, aż udało nam się wydostać z tego małego kółka śmierci. Znaleźliśmy się w pobliżu włazu, przez który dostawaliśmy się do fabryki i zaczęliśmy wspinać się na pobliskie drzewo tak szybko, jak to tylko możliwe. Pozwoliłem Ulrichowi i Yumi wejść pierwszym, gdy ja obserwowałem potwory zmierzające w naszym kierunku. Bez zaskoczenia, poruszały się w kierunku w którym biegliśmy, Ale wyglądało na to, że jeszcze nas nie zauważyły.

“No szybciej,” powiedziałem pod nosem.

“Wspinamy się najszybciej jak możemy,” odparła Yumi. Kontynuowałem wspinaczkę by nie zostać zauważonym przez Karaluchy, po czym usiadłem na gałęzi. Pozostało nam czekać aż Jeremy i reszta dezaktywują wieżę.

Wtedy nagle zadzwonił telefon Ulricha. Odebrał go szybko, by nie ściągać na nas uwagi.

“Utknęliśmy tutaj. Wszędzie pełno jest potworów. Dobra, zobaczymy czy uda się dwojgu z nas tam dotrzeć. Mam nadzieję, że damy radę,” powiedział Ulrich kończąc połączenie. Spojrzeliśmy w dół. Potwory zdecydowanie nas zauważyły i czekały u konarów drzewa.

“No to świetnie. Myślę, że zostanę tutaj podczas gdy wy lećcie. Odciągnę część z nich, żeby ułatwić wam zadanie,” powiedziałem im.

“To szaleństwo,’ powiedział Ulrich.

“Od zawsze byłem szalony. Ruszajmy się,” powiedziałem schodząc z drzewa i lądując bezpośrednio na kilofie i utrzymując się na jego końcu. Okazuje się, że zachowałem część umiejętności z Lyoko, co naprawdę teraz się przydało.

Wyjąłem kilofa z potwora którego nadziałem i natychmiast zacząłem biec z dala od fabryki. Spojrzałem za siebie i zobaczyłem ścigające mnie Karaluchy. Wiedziałem jednak, że było ich więcej. Wyglądało na to, że będą mieli trochę kłopotów, ale nie tyle co ja.

Słyszałem lasery wystrzeliwane w moim kierunku, na szczęście byłem w lesie. Te drzewa dostarczały mi dobrą osłonę, co było idealne w tej sytuacji.

“Nie mogę uciekać bez końca. Muszę znaleźć jakieś miejsce, żeby się ukryć,” pomyślałem biegnąc.

Gdy oddaliłem się na bezpieczną odległość od potworów, by nie mogły już we mnie strzelać, zdecydowałem się wspiąć na kolejne drzewo, które było niedaleko. Westchnąłem z ulgą gdy udało mi się dostać wystarczająco wysoko i wiedziałem, że teraz będzie tylko łatwiej.

Zwyczajnie rozluźniłem się, i oparłem na gałęzi, wyjmując telefon podarowany mi przez Jeremiego dzisiaj rano w szkole, i wybierając numer Superkomputera.

“Robert? Wszystko ok?” zapytał Jeremy. “Jesteś w drodze tutaj?”

“Yumi i Ulrich już do was zmierzają. Zostałem z tyłu, aby odwrócić uwagę potworów. Teraz siedzę na gałęzi drzewa i… Nosz spadaj stąd, mała suko!” krzyknąłem, jednym ramieniem wymachując mój sierp w kierunku Karalucha, który próbował wspiąć się na drzewo na którym byłem. “No ale. Nie mogą trafić we mnie tu gdzie jestem, a gdy spróbują tu wejść, zwyczajnie będę je strącał. To takie łatwe, że mogę w międzyczasie z tobą rozmawiać.”

“Cieszę się, że chociaż ty się dobrze bawisz,” powiedział sucho Jeremy.

“Kto powiedział, że dobrze się bawię? Nudzę się, szczerze. Czekam tylko, aż załatwicie tą wieżę. Odkąd zostałem oznaczony jako ‘Wojownik Lyoko’, to czyni mnie równie ważnym celem XANA’y, co wy. Bo wydaje mi się, że trochę go wkurzyłem,” powiedziałem.

“Jeśli przez ‘wkurzenie; masz na myśli niweczenie kilku jego planów, to tak. Zdecydowanie jest na ciebie wkurzony. Szukam informacji na temat tego Sektora Piątego o którym wspomniałeś. Nie znalazłem jeszcze hasła, ale wciąż szukam. Próbuję również dowiedzieć się więcej na temat brakującej pamięci Aelity, na razie jednak nie mam nic,” wyjaśnił mi Jeremy.

“Uda ci się, Pamiętaj, ja to wiem,” powiedziałem, w tonie pełnym odwagi. 

“Dzięki za upewnienie. Muszę teraz wracać do Lyoko,” powiedział mi Jeremy.

“Jestem pewien, że Powrót do Przeszłości da mi znać…” powiedziałem zamachując się na kolejne dwa Karaluchy, które próbowały wspiąć się na drzewo. Nie musiałem się przy tym zbytnio wysilać, “…gdy wam się uda.”

“Z pewnością. Na razie,” powiedział Jeremy.

“ Do zobaczenia,” powiedziałem, rozłączając się. Włożyłem telefon z powrotem do kieszeni. Był tak stary, że gdybyście nosili taki w mojej rzeczywistości, prawdopodobnie zostalibyście wyśmiani za to, że nie stać was na porządny telefon. Ale hej. W przeciwieństwie do mojego wymiaru, spędzałem miło czas z przyjaciółmi, a nie z moim telefonem.

Prawie nie przejmowałem się potworami, które wciąż usiłowały dostać się tutaj i mnie zabić, ponieważ nie stwarzały praktycznie żadnego zagrożenia. Ale gdy zauważyłem, że się oddalają, skrzywiłem się. To nie był dobry znak.

Wbiłem mój kilof w drzewo, po tym jak schowałem sierp w tylną kieszeń i użyłem kilofa aby szybciej zejść na ziemię. Wtedy poczułem laser trafiający w moje kolano.

“O wy małe skur…”  powiedziałem gdy uświadomiłem sobie, że czekały na mnie.

Schowałem się za drzewem przed kilkoma laserami lecącymi w moim kierunku i syknąłem z bólu. Wiedziałem, że przez to kolano nie będę mógł biec tak szybko jak normalnie. Ale gdyby tylko udało mi się pozbyć tych ostatnich dwóch paskudztw, byłoby po wszystkim. Wybrałem drugą opcję.

“Czekałem cierpliwie przysłuchując się potworom biegającym dookoła. Byłoby zwyczajnym idiotyzmem odsłonić się teraz. Szczególnie z raną na nodze. Bolało nawet zwyczajnie na niej stać, a co dopiero chodzić. Czekanie było więc najrozsądniejszą opcją.

Widziałem jak przebiegały obok mnie i powstrzymywałem chęć ciągłego mówienia ‘ał’, ze względu na moją nogę. Podszedłem od tyłu jednego potwora biegnącego po lewej, zamachnąłem się kilofem i uderzyłem go z całej siły w głowę. Nawet z moją niesprawną nogą, w porównaniu do mnie te potwory były powolne i głupie.

Wyjąłem kilof z potwora i zacząłem utykać w kierunku drugiego, tylko by zostać trafionym w drugie kolano. Rany, co te potwory mają z celowaniem w moje kolana? Co one im zrobiły? Oprócz kopania jego kolegów. Może to był ten Karaluch którego kopnąłem i był ostro teraz na mnie wkurzony? Nie mogę go winić. Też nie chciałbym być traktowany jak piłka do nogi.

Wyrwałem się jednak z moich przemyśleń by wyjąć z tylnej kieszeni sierp i rzucić go w kierunku potwora. Przebił go na wylot, wcześniej jednak ten zdążył wystrzelić laser w moim kierunku. Krzyknąłem, czując że trafia mnie w kość policzkową. Bolało gorzej, niż gdybym położył się na rozgrzanym piekarniku.

Czułem napięcie w całym ciele i trzymałem policzek z bólu. Bałem się w ogóle poruszyć ustami, w strachu przed ogromnym bólem.

“Robert!” usłyszałem krzyk Odda. Podniosłem głowę, widząc go biegnącego w moim kierunku. “Pomyślałem, że przydałaby ci się pomoc.”


“Byłoby miło, gdybyś dotarł tu jakieś trzydzieści sekund wcześniej. Ugh…” powiedziałem trzymając policzek jeszcze mocniej i zagryzając język aby powstrzymać się od jęków z bólu.

“Wszystko ok?” zapytał Odd, z niepokojem w głosie.

“Nie do końca. Jeden z potworów trafił mnie w policzek, zanim go zniszczyłem. To…” zatrzymałem w środku wypowiedzi, czując rwący ból w policzku. Czułem, jak gdybym miał przebitą kość.


“Auć. Możemy spróbować zabrać cię do gabinetu pielęgniarki,” powiedział Odd łapiąc mnie za jedno ramię zarzucając je za swój bark. Moje kolana jednak ugięły się gdy tylko spróbowałem stanąć na ziemi. “Nie ułatwiasz tego.”

“To dlatego, że moje kolana są teraz całkowicie bezużyteczne. Może lepiej będzie po po prostu to przeczekać. Jakoś poradzę sobie z bólem, dopóki się to nie skończy,” zapewniłem Odda.


“Jeśli tak… o choroba!” wykrzyknął Odd. “Ta rana nie wygląda dobrze.”

“Boli jak cholera, jak możesz sobie wyobrazić. Ale wytrzymam,” zapewniłem go. “Poza tym, tak czy inaczej nie minie wiele czasu zanim wieża zostanie dezaktywowana.”

“Ale nie mogę zwyczajnie na to patrzeć. Zabieram cię,” powiedział Odd.

“Dobrze. Jak chcesz. Ale pozwól mi pomóc,” powiedziałem używając kilofa w formie laski, by móc stać. Udało nam się wreszcie zacząć iść, gdy zobaczyłem falę białego światła zalewającego moją wizję i nagle czułem się bardziej jak świadomość, nie osoba. Po paru sekundach byłem z powrotem w klasie, a wszystkie moje rany zniknęły. Była to tak nagła zmiana, że zachwiałem się na moim krześle i spojrzałem na ziemię chwytając się za głowę.

“Rany, to prawdziwy mindfuck,” pomyślałem, czując mdłości. Nieświadomie przejechałem ręką miejsca w które trafiły mnie Karaluchy.

“Panie Morgan,” usłyszałem głos nauczycielki. Instynktownie spojrzałem z powrotem na nią, próbując ukryć jak niekomfortowo się czułem. Nie ze względu na spojrzenia większości osób w klasie, ale z mdlącego doświadczenia Powrotu do Przeszłości. Podniosłem ołówek w ramach wymówki.

“Upuściłem to,” skłamałem na szybko. Mój wyraz twarzy nie zmienił się nawet na chwilę. Jestem zaskoczony tym, jak dobrze nauczyłem się kłamać w przeciągu ostatnich kilku lat.

“Cóż, może powiesz nam co to jest liczba pierwsza,” powiedział nauczyciel. Zajęczałem wewnętrznie i czułem jak kilku uczniów szczerzyło zęby. Ale wtedy odrobinę się skrzywiłem. Nagle, wiedza przyszła do mnie sama.

“No więc?” Spojrzałem mu prosto w oczy.

“Para liczb pierwszych pojawia się, gdy ich największym wspólnym dzielnikiem jest jeden,” powiedziałem wzdychając z ulgą, że udało mi się odpowiedzieć. Ale… tego było więcej.

“Bardzo dobrze. Chociaż…” 

“W pierścieniu ideałów głównych jest to równoznaczne temu, że ich suma równa się jeden, ale rzecz jasna nie jest to prawdą w wypadku innych pierścieni z jednoznacznością rozkładu,” wyjaśniłem strumieniem wiedzy, który wychodził ze mnie jak słowne wymioty. I prawie nie chciałem przestać. Ale przez to wszyscy patrzyli na mnie, jak gdybym miał trzy głowy.

“Um, dobrze. Masz absolutnie rację,” powiedział nauczyciel, odwracając się z powrotem do tablicy z poruszonym wyrazem twarzy. Spojrzałem na wszystkich, podnosząc jedną brew. 

“Macie zamiar coś powiedzieć, czy będziecie gapić się na mnie jakbym miał trzy głowy? Nie jestem obiektem naukowym,” powiedziałem niecierpliwym tonem. Niektórzy wciąż na mnie patrzyli, ale większość odwróciła się i wolałem by tak było. Przeniosłem spojrzenie na przód klasy, pocierając czoło. 

“Aelita naprawdę uratowała ci tyłek, co? Wciąż nie mogę uwierzyć, że zapamiętałeś wszystko co powiedziała,” Odd wyszeptał do mnie. Skrzywiłem się. To nie sprawiało wrażenia wspomnienia. Bardziej czegoś, co po prostu wiedziałem. Ale pomyślałem, że Odd ma rację.

“Ja też nie. To po prostu… przyszło do mnie. Może moja pamięć jest lepsza, niż sądziłem,” powiedziałem. Pozostałem cichy do końca lekcji, a nauczyciel nie przywoływał mnie już do odpowiedzi. Prawdopodobnie sam dałem mu lekcję. A to on ma być tu nauczycielem!

Rozkojarzony wyszedłem z klasy, nie do końca czując się częścią reszty świata. Nagle poczułem delikatną dłoń na moim barku i podskoczyłem o wiele gwałtowniej niż było to potrzebne. Kątem oka zobaczyłem, że Aelita cofnęła rękę jak gdyby mój bark był gorętszy od laserów Karaluchów.

“Wyglądasz jakoś nieswojo,” powiedział mi Jeremy. Podniosłem rękę w zbywającym geście..

“Jest w porządku. Trochę źle się czułem po Powrocie do Przeszłości. Trochę mnie mdliło,” powiedziałem.

“Czemu? Nigdy nie mieliśmy takiego problemu,” powiedział Jeremy.

“Cóż, czułem się tak kilka razy. Zazwyczaj gdy miałem jakieś obrażenia,” powiedział Ulrich. Wskazałem na niego palcem.

“Jestem pewien, że to jest właśnie powód. Oberwałem w policzek i kolana od tych draństw. To naprawdę boli,” powiedziałem gdy szliśmy do następnej klasy.

“Musisz być już nieco do tego przyzwyczajony. Byłeś przez dobrą chwilę w Lyoko,” powiedział Jeremy.

“Te lasery bolą o wiele bardziej w prawdziwym świecie. Ten strzał przeszedł mi przez skórę i zatrzymał się na kości. Jak niby mam zbyć coś takiego?” zapytałem, przez co oczy Jeremiego rozszerzyły się. “I w przeciwieństwie do Lyoko, ból nie ustaje. Ciągle trwa.”

“Rany, to musiało być okropne. Cieszę się, że ja tak nie oberwałem,” powiedział Ulrich.

“Ja też,” dodał Odd.

“Ironicznie, w kanonicznej wersji tych wydarzeń, oberwałeś. Więc nie ma sprawy,” powiedziałem Ulrichowi. “Ale wydaje mi się, że Powrót do Przeszłości leczy wszystkie twoje rany, lecz przystosowujesz się do powrotnej podróży z większymi trudnościami.”

“Zdecydowanie wezmę to pod uwagę,” powiedział Jeremy.

“Przynajmniej teraz wszystko jest w porządku. O wiele bardziej wolę mdłości, od naturalnego leczenia tych ran,” powiedziałem, kontynuując wypowiedź.

“Więc teraz dobrze się czujesz?” zapytała mnie Aelita.

“Tak. Dzięki, że pytasz. Czy teraz możemy wrócić z powrotem do naszego życia? Wolę zapomnieć, że prawie zostałem zastrzelony laserami na śmierć,” zapytałem.

“Chętnie,” powiedział Jeremy. Uśmiechnąłem się i założyłem ręce na barki moich przyjaciół, gdy wspólnie wychodziliśmy z budynku.

Autor: The Blade of Osh-Tekk
Tłumaczenie: Likki (https://fanfikipl.blogspot.com/)

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments