Rozdział 3

Do miedzywymiarowego sojuszu dołączały kolejne wersje Jeremiego, lecz poza Xaną z Lyoko, żaden inny jego odpowiednik nie poparł walki przeciwko Xanthii. Nie dołączali do niej, jednak niechęć do wojowników z ich światów wygrywała z troską o czasoprzestrzeń… Zresztą, kto by się troszczył?

Strażniczka siedziała w wielkim pokoju, słuchając dźwięku harfy, na której grała młoda nimfa. W tym momencie Xana ją zostawił, lecz nie na długo. Ostrzegał, że wróci. Zostawił jej jednak służbę, kilka książek… i list. To najważniejsze.

“Strażniczko. 

Wybacz niedogodności, w jakich cię trzymam. Liczę, że odpoczniesz i będziesz skłonna współpracować. Mój dotychczasowy sojusz z Xanthią został zerwany. Jeśli użyczysz mi swoich mocy, będziesz wolna.

~ X.”

Dziewczyna czytała ten list kilkukrotnie. Była pewna, że kontroluje ją Xanthia. Nawet mimo tego, że kilkukrotnie rozmawiała ze swoim oprawcą, wolącym w końcu męską formę. Ale co to za magia, której nie mogła się oprzeć? Oprawca wydawał się silniejszy od Xanthii, a jednak prosił o pomoc w walce z nią… Dziewczyna nie była pewna, co o tym myśleć.

Nimfa szarpnęła fałszywą strunę, wyrywając Strażniczkę z rozmyśleń. Ktoś przekręcił klucz w drzwiach komnaty. Otworzyły się, popychane przez tajemniczą siłę.

Strażniczka nie mogła uwierzyć własnym oczom. Jeremy! Zdrowy! Żywy! Wyglądał nawet lepiej, niż zapamiętała… Ale co to? Drogie ubrania? Elfickie ozdoby? Sprzedał się! Zdrajca!

– Strażniczko– zaczął, jednak ona uciszyła go gestem. Wstała, podeszła do niego, mierząc go wzrokiem. W końcu stanęła tuż przy nim i słodkim głosem odparła:

– Wynocha.

– Poczekaj, chcę porozmawiać – powiedział Jeremy, jednak służący, który go tu przyprowadził dostosował się do rozkazu strażniczki. Złapał Jeremiego pod rękę i wyciągnął go z pokoju.

– Dlaczego go pani nie wysłuchała? – zapytała nimfa, gdy drzwi się zamknęły.

– Bo to zdrajca – odparła, wracając na swoje miejsce. Już wiedziała, jak postąpić w sprawie listu.

***

Xana nie był zadowolony, znowu musząc kontrolować Strażniczkę. Pewnie, że mógł robić kilka rzeczy na raz, ale naprawdę nie było mu to na rękę. Chociaż… Przynajmniej była mniejsza szansa, że Xanthia coś zauważy. 

Program przeleciał przez kilkanaście przygotowanych plików. Poprawne. Można używać. Przeważnie nie zlecał takich zadań nikomu innemu… Zasadniczo nigdy nie podejrzewał, że programy dla niego będą pisali Jeremiasze z innych czasoprzestrzeni. Zaśmiał by się, gdyby był człowiekiem. Był tego pewien. 

Programy poleciały w odpowiednie miejsca w sieci. Zbierał armię przeciwko Xanthii… W sumie nie było problemu. Czarownica nie rozumiała idei internetu. Xana miał potężne źródło informacji i wspaniałe możliwości komunikacji, którego nie mogła kontrolować. 

W ciągu kilku minut zauważył kilkaset odpowiedzi. Początkowo zgłaszali się głównie fani science-fiction, kilku wróżbitów… W końcu dostał poważną odpowiedź. Rząd USA zgodził się współpracować w sprawie Xanthii. Od kiedy tutaj była stała się sławna. Naprawdę sławna. Kataklizm. Demon. Dobrze, że nie zwróciła uwagi ludzi na Lyoko. Kolejny powód do śmiechu. A może nie? Xana miałby poważne problemy, gdyby ktoś odkrył Lyoko i powiązał je z Xanthią.

No dobrze. Teraz należało skupić się na walce… I na zablokowaniu Xanthii w jej czasoprzestrzeni, gdy tylko ją pokonają.

A w sumie czemu się powstrzymać? Powinna zginąć. Tak będzie lepiej. Wtedy już nie będzie nikogo silniejszego od Xany.

“Dziennik miedzywymiarowy. Jeremy Belpois.

Za trzy dni rozpoczynamy operację. Zło zostanie pokonane.”

Autorka: Ananasims

Rozdział 2

Dziennik międzywymiarowy.
Jeremy Belpois.
Świat 3.
Od jakiegoś czasu badam tajemnicze anomalie czasoprzestrzeniowe. Podejrzewam, że jedna z wersji Xany – taka, która nie powinna istnieć – jakimś cudem przedostała się do równoległego wymiaru. Od tamtej pory – to jest od impulsu czasowego – musiało przyłączyć się do niej przynajmniej kilka innych wersji. Nasz superkomputer nie jest w stanie przesłać programu lub człowieka do innej przestrzeni, podejrzewam jednak, że byłbym w stanie zmusić go do przekazania wiadomości. Możliwe, że potrzebowałbym do tego H-opper-a. Xana i profesor Tyron odradzają, jednak myślę, że to jedyny sposób, by przywrócić porządek w czasoprzestrzeni.”

“Dzień 7.
Skontaktowała się ze mną A-elit-a. Potwierdza obliczenia moje i Ulricha. Będziemy w stanie nadać wiadomość do Świata 1. Nie wiem, czy to cokolwiek nam da. Spróbuję w odstępie dwóch dni wysyłać wiadomości do kolejnych światów. Xana proponuje nawiązanie kontaktu z jego wersjami, myślę jednak, że pewniejszą opcją jest wysyłanie wiadomości do mnie. O ile orientuję się w czasoprzestrzeniach- często trafiamy po przeciwne strony barykady, także o wiele mniej ryzykuję… Co ja piszę? W końcu szukamy jego złej wersji, która burzy czasoprzestrzeń!”


Xana miał szczerze dosyć Xanthi, o ile program może mieć kogokolwiek dosyć. Swoich niewolników coraz bardziej ignorował, może nawet – choć nie potrafił tego przyznać – trochę im pomagał. Co prawda kontrolował Strażniczkę, bo tego wymagała umowa, ale coraz częściej rozważał zerwanie kontraktu. Szukał jakiś luk w planie Xanthii, w jej działaniu; czegoś, co mógłby wykorzystać przeciwko niej. Bo – nie oszukując się – obawiał się bezpośredniej walki z czarną elfką.
Wiadomość z innego świata odebrana przez Jeremiego wypłynęła niespodziewanie. Był to Jeremy ze świata Xanthii. Program kazał Strażniczce ją zabrać. Miał nadzieję, że podobna nie doszła do superkomputera. Musiał działać szybko – odpowiedzieć. Napisać, co wie. W najgorszym wypadku wróci do sytuacji sprzed kontraktu. W najlepszym – obejmie władzę w kilku czasoprzestrzeniach, czy nad kopiami samego siebie. Nie było źle.
Któregoś dnia pod osłoną nocy przeniósł swoją świadomość do komputera z przygotowaną wiadomością. Xanthia spała, poza tym nie znała się na komputerach. W przeciwieństwie do Aelity, ale ona też bezpiecznie spoczywała w kwaterze czarnej elfki. Szybko wysłał tekst i nagrania z dziennika Jeremiego Wynalazcy. Przydadzą się. Musiał udawać zniewolonego przez Xanthię. Mimo wszystko chciał zawiązać sojusz z międzywymiarowym Jeremim. Lepiej, żeby określił swoją stronę, nawet jeśli fałszywie. Poza tym Wynalazca darzył go coraz większym zaufaniem. Nie było powodu, by tego nie ukoloryzować, skoro mogło to zaważyć na stosunkach z innymi wymiarami.

” Witaj Jeremy.
Jestem Xen, lub jak wolisz Xana” ( jak kłamać to na całego!) ” Kontrolę nad moją przestrzenią przejęła Xanthia. Moja wersja z dosyć dziwnego świata. Kapłanka czarnych elfów. Prawdopodobnie to ona zakłóca czasoprzestrzeń, którą wyczułeś. Współpracuję z Jeremim z jej świata, więc prawdopodobnie z tobą także się dogadam. Wysyłam jego dzienniki na potwierdzenie naszej współpracy, a także, żeby przybliżyć ci istotę Xanthii.
Proszę o podobne potwierdzenie z twojej strony. “

Xana liczył, że nie jest to podstęp Xanthii. Wysłał wiadomość, usunął wszelkie jej ślady z komputera i wrócił do świata Xanthii. Świadomość strażniczki tliła się tylko w jej ciele, jednak jak zwykle spróbowała go powstrzymać.
– Nic z tego dziecko – powiedział jej, choć własne słowa zabrzmiały mu dziwnie. Zaczynał mówić jak tutejsi. – Jestem od ciebie potężniejszy, jednak możesz mi wierzyć, że Xanthia nie jest mi miłą. Gdy ją pokonam, wypuszczę cię, na dowód mej łaski.
– Nigdy nie pokonasz Xanthii – wydukała Strażniczka. – Nie masz dość mocy.
– A ty masz? – zadrwił program, choć podejrzewał, że ewentualna współpraca…
– Nikt nie ma.
Świadomość przygasła. Xana westchnąłby, gdyby mógł. Taka rozmowa musiała być dla niej wielkim wysiłkiem. Może jednak powinien ją wzmocnić? W końcu pochodziła z tego samego świata co Xanthia. Może miała trzymać ją w wiecznym szachu, albo nawet pokonać. Może miała moc, zdolną naprawić to wszystko…
Musiał to przemyśleć. Tymczasem kazał jej ciału wstać z pięknego łoża i ruszył w stronę komnat elfickiej królowej Antheii. W jego świecie byłaby matką Aelity. Tutaj nie wyglądało na to, choć darzyła Strażniczkę wielkim szacunkiem. Może tylko ze względu na Xanę, jednak wypełniała każdą jej prośbę. Program musiał to wykorzystać.
I musiał porozmawiać z Jeremim. Miał do niego pewną sprawę związana z tutejszą technologią. Mogła mu się przydać.

Autorka: Ananasims

Rozdział 1

Od czego by tu zacząć? – zapytał się sam siebie, obracając w palcach smukłe, czarne pióro.

” Rok 400. Panowania Króla Elfów.
Jeremy Belpois.
Wynalazca.
Dzień 1.
Szukając części do mojego nowego wynalazku, w nieznanego pochodzenia ruinach na wyspie na środku rzeki odkryłem dziwaczną konstrukcję pokrytą niezrozumiałymi symbolami. Prawdopodobnie kryje w sobie jakiś mechanizm. Spróbuję go uruchomić”

– Zacznijmy od tego, że znalazłem Lyjakę. Lyjaka, lub Lyoko, jak mówiła na to Strażniczka, jest innym światem. Strażniczka wygląda jak elfka, ale nie brzmi jak jedna z nich. Podejrzewam, że jest hybrydą… Chociaż uczesana jest jak chochlik.

Rozmówca się zaśmiał.

– Kontynuując – zapisał coś na kartce.

” Rok 400. Panowania Króla Elfów.
Dzień 2.
Mechanizm działa bez zarzutów. Dzięki niemu udało mi się skontaktować z jego strażniczką. Nie podała swojego imienia. Kraina, w której się znajduje nazywa się Lyjaka. Nie wiem, jakim sposobem się kontaktujemy. Prawdopodobnie to magia.”

– Jestem w stanie wejść do Lyjaki. Myślę jednak, że lepiej byłoby wysłać jakieś zwierze. Nie jestem pewien, jak to działa. Jeśli to magia, to użycie jej może zostać zauważone. Jeśli przemieści się zwierze, będzie łatwiej uciec, jeśli sygnał będzie dało się wykryć.

– Rozumiem. Skąd weźmiesz zwierze?

– Czy twój współlokator nie trzyma przypadkiem jakiegoś szczura?

– Psa. Cóż, nie tęskniłbym za nim. Mam go przynieść?

– Tak. Jutro, żeby nikt cię nie widział.

– Może być problem. Jutro córka burmistrza ma urodziny.

– Aż tak ci na niej zależy? – zdziwił się.

– Niee – rozmówca machnął ręką. – Ale jej matka jest półelfką. Jeśli dowie się, że unikam jej córki, mogę trafić do więzienia.

– Spokojnie. Coś wymyślimy.

***

“Dzień 3.
Nastąpiły pewne komplikacje.”


***
Aelita otworzyła oczy. Miała naprawdę dziwny sen. Wydawał się bardzo realny, ale przecież nie mógł być! Wstała, ziewając. Rozejrzała się po pokoju. Potem podeszła do szafy, wyjęła czyste ubrania, ręcznik i wyszła w stronę łazienki. Dopiero tam zorientowała się, że jest jeszcze całkiem ciemno.
~ Jim nie zwróci uwagi ~ pomyślała. Czasami szła pod prysznic w środku nocy. Nigdy nikt jej nie zaczepił z tego powodu.
Rozebrała się, odłożyła rzeczy na półkę i weszła do kabiny. Odkręciła wodę. Strumień wody spłynął po niej, a ona wtedy zorientowała się, jak była rozgrzana. A może to woda była tak zimna? Wzięła kilka głębokich wdechów, podkręcając temperaturę. Wzięła swoją kostkę mydła – różową jak jej włosy- i namydliła się. Musiała dokładnie umyć swoje ciało, by zapomnieć o śnie i uspokoić myśli. Lyjaka. Pokręciła głową. Wzięła szampon i natarła nim włosy. Po chwili piana spłynęła po niej. Wyłączyła wodę. Przez chwilę stała, słuchając niewiadomo czego. W końcu jednak wyszła, zawijając się w ręcznik. Wytarła się i szybko ubrała. Potem podeszła do grzejnika, powiesiła ręcznik i zabrała swoje rzeczy. Przez chwilę się zawahała, znowu nasłuchując, jednak po chwili wyszła z łazienki i wróciła do pokoju.
Piąta rano. Nie było tak wcześnie. Położyła się, wpatrując się w sufit. Nie mogła zamknąć oczu. Na szczęście sen coraz bardziej znikał z jej pamięci. W końcu udało jej się wrócić do spania. Zamknąć oczy. Odpłynąć.

***

– Hej! Aelita! – ktoś potrząsał nią. Ledwo otworzyła oczy, poderwano ją do pozycji siedzącej. – Co się dzieje? – zapytał znajomy głos.
– Ulrich?
– Zemdlałaś? – zapytał drugi głos. Odd.
– Nie. Po prostu zasnęłam…
– Jest długa przerwa. Kryliśmy cię, ale Jeremy odchodził od zmysłów.
– Jeremy? – oprzytomniała trochę dziewczyna. – Gdzie on jest?!
– Poleciał do fabryki. Myślał, że tam jesteś. Wszystko w porządku?
– Chyba tak…
– Weźmiemy cię do pielęgniarki – powiedział Ulrich.
– Nie trzeba – dziewczyna pomachała ręką przed twarzą. – Po prostu nie mogłam w nocy spać – skłamała. – Śniło mi się Lyjaka…
– Co? – zapytał Odd.
– Co? – zdziwiła się. – Lyoko. Przecież mówię.
– Pójdziemy do pielęgniarki. Przynajmniej nie będziesz miała kolejnej nieobecności. Dobrze?
– Nic mi nie jest! – zdenerwowała się dziewczyna. Wstała, odepchnęła chłopców i wyszła z pokoju.

***

Xana. Xanthie. Kapłanka czarnych elfów Xanthie. Skontaktowała się z programem kilka dni temu. Jej zagrażała Strażniczka. Jemu Aelita. Xanthie była siostrą Strażniczki. Xana “dzieckiem” Walda. Dogadali się. Strażniczka nie mogła oprzeć się programowi. Aelita nie potrafiła walczyć z czarną magią. Idealna sytuacja.
Xana jednak czuł niedosyt. Pewnie, że cieszył się z wygranej, ale nie do końca rozumiał, skąd wzięła się Xanthie. Nie rozumiał jej magii. Nie rozumiał jej świata. Wypełniał kolejne punkty przygotowanego przez nią planu… I nie był pewien ich sensu. Dlaczego miał niszczyć inną przestrzeń, skoro jego rozkazy dotyczyły tej drugiej? Dlaczego miał dać Xanthie manipulować Aelitą, skoro sam mógł to zrobić?
Oczywiście, był ciekaw jak potoczy się ta sytuacja. W przeciwieństwie do niego Xanthie była istotą, w pewnym sensie, ludzką, zatem jej czyny były zupełnie nieprzewidywalne. Nie umiał powiedzieć, co tak na prawdę zrobi, nawet jeśli dokładnie będzie wypełniała przygotowany przez niego plan. Trochę się tego bał… Człowiek często zmieniał zdanie. Xanthie mogła go zdradzić.
Wtedy on mógł zdradzić ją. Nic go nie ograniczało.
Świat Xanthie w pewnym sensie go fascynował. Elfy rządzące światem ludzi, dziwaczne rasy, które można było napotkać w konkretnych miejscach. Z jednej strony maszyny, z drugiej magia. Nierealne połączenie. Gdyby Xanthia nie działała… Gdyby on nie mógł działać w jej świecie, pomyślałby, że to jakieś oszustwo. Że jego program został uszkodzony. Przez kogo i w jakim celu? Wydawało mu się, że wszystko jest w porządku, jednak ta opcja wydawała się niesamowicie prawdopodobna. Było to bardziej realistyczne, niż ta cała magia… Ale kurcze, po co to komu?!

***

“Rok 403. Panowania Króla Elfów.
Jeremy Belpois.
Wynalazca.
To prawdopodobnie ostatni wpis w moim dzienniku. Próbowałem stworzyć coś, co pozwoli Strażniczce wyswobodzić się z pod władzy Xanthie. Niestety, zostaliśmy zdradzeni. Nie wiem, kto. Nie wiem, dlaczego. Do ruin wszedł oddział straży. Próbowaliśmy się bronić, jednak tylko ja przeżyłem

Myślę…
że strażniczka nas zdradziła”

Autorka: Ananasims