Dziennik międzywymiarowy.
Jeremy Belpois.
Świat 3.
Od jakiegoś czasu badam tajemnicze anomalie czasoprzestrzeniowe. Podejrzewam, że jedna z wersji Xany – taka, która nie powinna istnieć – jakimś cudem przedostała się do równoległego wymiaru. Od tamtej pory – to jest od impulsu czasowego – musiało przyłączyć się do niej przynajmniej kilka innych wersji. Nasz superkomputer nie jest w stanie przesłać programu lub człowieka do innej przestrzeni, podejrzewam jednak, że byłbym w stanie zmusić go do przekazania wiadomości. Możliwe, że potrzebowałbym do tego H-opper-a. Xana i profesor Tyron odradzają, jednak myślę, że to jedyny sposób, by przywrócić porządek w czasoprzestrzeni.”
“Dzień 7.
Skontaktowała się ze mną A-elit-a. Potwierdza obliczenia moje i Ulricha. Będziemy w stanie nadać wiadomość do Świata 1. Nie wiem, czy to cokolwiek nam da. Spróbuję w odstępie dwóch dni wysyłać wiadomości do kolejnych światów. Xana proponuje nawiązanie kontaktu z jego wersjami, myślę jednak, że pewniejszą opcją jest wysyłanie wiadomości do mnie. O ile orientuję się w czasoprzestrzeniach- często trafiamy po przeciwne strony barykady, także o wiele mniej ryzykuję… Co ja piszę? W końcu szukamy jego złej wersji, która burzy czasoprzestrzeń!”
Xana miał szczerze dosyć Xanthi, o ile program może mieć kogokolwiek dosyć. Swoich niewolników coraz bardziej ignorował, może nawet – choć nie potrafił tego przyznać – trochę im pomagał. Co prawda kontrolował Strażniczkę, bo tego wymagała umowa, ale coraz częściej rozważał zerwanie kontraktu. Szukał jakiś luk w planie Xanthii, w jej działaniu; czegoś, co mógłby wykorzystać przeciwko niej. Bo – nie oszukując się – obawiał się bezpośredniej walki z czarną elfką.
Wiadomość z innego świata odebrana przez Jeremiego wypłynęła niespodziewanie. Był to Jeremy ze świata Xanthii. Program kazał Strażniczce ją zabrać. Miał nadzieję, że podobna nie doszła do superkomputera. Musiał działać szybko – odpowiedzieć. Napisać, co wie. W najgorszym wypadku wróci do sytuacji sprzed kontraktu. W najlepszym – obejmie władzę w kilku czasoprzestrzeniach, czy nad kopiami samego siebie. Nie było źle.
Któregoś dnia pod osłoną nocy przeniósł swoją świadomość do komputera z przygotowaną wiadomością. Xanthia spała, poza tym nie znała się na komputerach. W przeciwieństwie do Aelity, ale ona też bezpiecznie spoczywała w kwaterze czarnej elfki. Szybko wysłał tekst i nagrania z dziennika Jeremiego Wynalazcy. Przydadzą się. Musiał udawać zniewolonego przez Xanthię. Mimo wszystko chciał zawiązać sojusz z międzywymiarowym Jeremim. Lepiej, żeby określił swoją stronę, nawet jeśli fałszywie. Poza tym Wynalazca darzył go coraz większym zaufaniem. Nie było powodu, by tego nie ukoloryzować, skoro mogło to zaważyć na stosunkach z innymi wymiarami.
” Witaj Jeremy.
Jestem Xen, lub jak wolisz Xana” ( jak kłamać to na całego!) ” Kontrolę nad moją przestrzenią przejęła Xanthia. Moja wersja z dosyć dziwnego świata. Kapłanka czarnych elfów. Prawdopodobnie to ona zakłóca czasoprzestrzeń, którą wyczułeś. Współpracuję z Jeremim z jej świata, więc prawdopodobnie z tobą także się dogadam. Wysyłam jego dzienniki na potwierdzenie naszej współpracy, a także, żeby przybliżyć ci istotę Xanthii.
Proszę o podobne potwierdzenie z twojej strony. “
Xana liczył, że nie jest to podstęp Xanthii. Wysłał wiadomość, usunął wszelkie jej ślady z komputera i wrócił do świata Xanthii. Świadomość strażniczki tliła się tylko w jej ciele, jednak jak zwykle spróbowała go powstrzymać.
– Nic z tego dziecko – powiedział jej, choć własne słowa zabrzmiały mu dziwnie. Zaczynał mówić jak tutejsi. – Jestem od ciebie potężniejszy, jednak możesz mi wierzyć, że Xanthia nie jest mi miłą. Gdy ją pokonam, wypuszczę cię, na dowód mej łaski.
– Nigdy nie pokonasz Xanthii – wydukała Strażniczka. – Nie masz dość mocy.
– A ty masz? – zadrwił program, choć podejrzewał, że ewentualna współpraca…
– Nikt nie ma.
Świadomość przygasła. Xana westchnąłby, gdyby mógł. Taka rozmowa musiała być dla niej wielkim wysiłkiem. Może jednak powinien ją wzmocnić? W końcu pochodziła z tego samego świata co Xanthia. Może miała trzymać ją w wiecznym szachu, albo nawet pokonać. Może miała moc, zdolną naprawić to wszystko…
Musiał to przemyśleć. Tymczasem kazał jej ciału wstać z pięknego łoża i ruszył w stronę komnat elfickiej królowej Antheii. W jego świecie byłaby matką Aelity. Tutaj nie wyglądało na to, choć darzyła Strażniczkę wielkim szacunkiem. Może tylko ze względu na Xanę, jednak wypełniała każdą jej prośbę. Program musiał to wykorzystać.
I musiał porozmawiać z Jeremim. Miał do niego pewną sprawę związana z tutejszą technologią. Mogła mu się przydać.
Autorka: Ananasims