Daniel siedział przy stoliku w barze, czekając aż skończy się zmiana. Czuł się niepewnie – nie ukrywał swojej twarzy ża żadnego rodzaju maskami, czy zniekształceniami awatara. Kiedy ostatni raz się na to odważył? Cóż, chyba wtedy, gdy ostatni raz był w pracy. A od tamtej pory minęło już sporo czasu… Ponad rok? Nie był pewien.
Żaden z pracowników nie rozpoznawał go. Nie trudno się dziwić – większość z nich zostawała tu tylko na miesiąc czy dwa; nie licząc oczywiście kucharzy, którzy znajdowali się w innym pomieszczeniu. Ale tamci też mogli go nie kojarzyć. Zwykle nie przyglądali się twarzom kelnerów.
Daniel dostał talerz z wirtualnym jedzeniem. Wyglądało fantazyjnie… Szczerze mówiąc, nie pamiętał, co właściwie zamówił. Wybrał cokolwiek, co nie było rybą. I tak wszędzie pachniało smażonymi rybami. Cóż – jak na bar klubu wędkarskiego przystało. Kiedyś zawsze, zanim wszedł do środka, wyłączał wyczuwanie tego konkretnego zapachu. Teraz nie wydawał mu się aż tak zły, choć musiał przyznać, że się od niego odzwyczaił.
Chwilę po jedzeniu przyniesiono mu też kufel wirtualnego piwa. Kelner co prawda zmierzył go wzrokiem, gdy ten go zamawiał, jednak nie robił żadnych problemów.
~ Naprawdę wciąż wyglądam tak młodo? ~ pomyślał.
Westchnął. Wyidealizowane awatary wirtualnego świata nie pokazywały aż tak dobrze różnic wieku. Zwłaszcza tych niewielkich.
– Czyli nie udało się? – odezwał się ktoś, siadając obok niego.
Daniel spojrzał na znajomą twarz, jednak potrzebował chwili, by poznać dawną przyjaciółkę.
– Maria, dawno się nie widzieliśmy – uśmiechnął się.
Dziewczyna miała gęste, rude loki, fioletowe oczy i trójkąciki na policzkach. Ubrana była w jakiś mundurek… No tak, była kiedyś w jakiejś gildii… Daniel zgadł, że wciąż do niej należy.
– Kilka lat – przytaknęła, odwzajemniając uśmiech. – Liczyłam, że lepiej ci pójdzie, po tym, jak oglądałam rozgrywki charytatywne… No i wiesz, ze względu na twoją pracę.
Daniel pokręcił głową.
– Daj spokój. Zanim zgłosiłem się na areny, myślałem, że mam już wszystko z głowy… – zawahał się. Nie był pewien ile może jej powiedzieć. Pokręcił głową. Nie będzie jej się żalił ze swoich problemów. – Nie ważne. I tak nic już z tym nie zrobię. A co u ciebie?
– W porządku – odparła, jednocześnie wołając jednego z kelnerów. – Zaczęłam studia. W zasadzie mam teraz godzinę przerwy między wykładami…
Kelner podszedł do niej i zmuszona była przerwać, by złożyć zamówienie.
– A ty, planujesz studia? – zapytała, gdy tamten odszedł.
Daniel wzruszył ramionami.
– Wiele rzeczy mnie od nich odciąga. Wciąż się zastanawiam.
Tak naprawdę nie myślał o nich od dobrego roku.
– A jak z arenami? Zgłaszasz się na następny rok?
Chłopak uśmiechnął się, biorąc do ust kawałek nieznanej potrawy. Smakowała całkiem nieźle. Nie jadł już jej kiedyś?
– Dwa razy już próbowałem, może warto i trzeci.
– Dwa… – na moment dziewczyna się zacięła. – Ah racja, za pierwszym razem… – rozejrzała się. – Właściwie, czy możemy o tym mówić? – zapytała szeptem.
Daniel zaśmiał się, zwracając na siebie uwagę kilku osób.
– Turniej charytatywny, ostatni turniej aren… To będzie trzeci.
Dziewczyna zaczerwieniła się.
– Tak, tak, masz rację… – odparła. – Pomyślałam o czymś innym…
– Ale poza tym, nie masz się czym tu przejmować. I tak dodadzą dwa do dwóch, kiedy przyjdzie wujek. Zresztą, on i tak mówi mi po imieniu, więc nawet jeśli sama jego obecność nic im nie powie, on sam tak… Nie powiem, że nie mam nadziei, że tak się nie stanie. Może zawoła mnie na tyły…
Maria wydawała się zbita z tropu.
– Nie ukrywasz tego? Myślałam… Byłam pewna, że zniknąłeś, żeby ukryć się przed… – przerwała nagle, uświadamiając sobie, że mówi za dużo.
Daniel spoważniał.
– Przysłali cię po mnie? – szepnął.
Dziewczyna otworzyła usta, lecz w tej chwili kelner przyniósł jej zamówienie i jeszcze przez chwilę musiała być cicho, znosząc wiercące spojrzenie Daniela.
– Oni nie wiedzą – odparła w końcu. Rozejrzała się nerwowo. – Tak, dostałam polecenie, by cię znaleźć. Nieźle płacą więc… – przerwała, rumieniąc się. – Nic im nie powiedziałam. Przecież wiem, kim jesteś i jak cię znaleźć. Chciałam po prostu… Po prostu chciałam dowiedzieć się, co się dzieje. Dlatego tu przyszłam, któryś dzień z rzędu. Dlaczego szukają cię tak dziwni ludzie?
Daniel nie odpowiedział. Prychnął, zdenerwowany i dokończył jedzenie, które zaczął podczas rozmowy.
~ Świetnie. Teraz nawet tutaj nie będę mógł przychodzić bezpiecznie.
Dziewczyna niepewnie zajęła się swoim jedzeniem, cały czas go obserwując.
– Powiedz mi – odezwał się w końcu Daniel, gdy i talerz, i kufel były już puste – kto właściwie kazał ci mnie znaleźć?
Maria nie odpowiedziała. Odwróciła głowę.
Daniel westchnął, wstając. Żałował, że nie może przynajmniej dowiedzieć się, kto tym razem próbuje go znaleźć. Ci sami ludzie, co ostatnio? Ktoś nowy? I oczywiście, żałował, że nie może zaczekać na wujka.
– Zaczekaj, Seriz… – dziewczyna także poderwała się, jednak zamarła, uświadamiając sobie, jakim imieniem go nazwała.
W barze zrobiło się cicho. Wszyscy spojrzeli na chłopaka.
~ Siostrzeniec właściciela. Oczywiście. Wszyscy znają moje imię.
Daniel westchnął głęboko.
– Dzięki – rzucił do Marii, wychodząc.
Nawet gdy drzwi zamknęły się za nim, w barze klubu Leszcz wciąż panowała cisza.
Autorka: Akuliszi