Rozdział 3

Seriz pogwizdywał cicho, opierając się o zaokrągloną szybę swojego apartamentu.

Płynęli w większej gromadzie jachtów. Wszystkie należały do wpływowych ludzi. Tes podpowiadał coraz to kolejne nazwiska. Wydawało się, że wszyscy płyną w tym samym kierunku.

Willson zdawałoby się, że gdzieś zniknął. Seriz kilkukrotnie chciał z nim rozmawiać, jednak przez ostatnie cztery dni, ten zawsze był czymś zajęty. W zasadzie, od kiedy wypłynęli z wyspy siedem dni temu, zachowywał się podejrzanie.

Wczoraj wpłynęli na zupełnie odizolowany od innych obszar. Tes nie był pewien, na jakich współrzędnych jest ulokowany – nie był nawet pewien, czy nie płyną w stronę superkomputera jednej ze stacji kosmicznych, czy laboratorium na Księżycu. To jednak zupełnie nie odpowiadało historii o przenoszącym się sektorze, czy przypadkowym gapiu – to były tereny, na które wpuszczano tylko małą grupkę ludzi.

Z drugiej strony – właśnie wpuszczono niemałą flotę. Bogaczy, co prawda, lecz wciąż osób prywatnych. Seriz zaczynał zadawać sobie pytanie, czy aby na pewno są tam legalnie, a jeśli tak – gdzie w takim razie się znajdują. Był pewien, że Tes potrafił rozpoznać, gdzie się znajdują.

Do pomieszczenia weszła służąca. Był to w zasadzie program, nie prawdziwa osoba, choć wyglądała realnie, nawet jak na standardy wirtualnego świata. Jej nie wyrażająca emocji twarz trochę przerażała Seriza. Przez moment spojrzała na niego swoimi zimnymi oczyma, przeszła się po pokoju, skanując, czy jest coś, co powinna zrobić i zaraz wyszła.

~ Więc boisz się sztucznych inteligencji, hę?

~ Cicho ~ Seriz machnął ręką.

Odczekał kilka minut, nadal wypatrując przez szybę. Później, znudzony, wyszedł na szeroki korytarz i ruszył w stronę pokładu.

Wokół było cicho. Zdawało się, że na pokładzie nie ma wielu ludzi. Może wszyscy teraz spali. W końcu Seriz nie był pewien która jest godzina. Nie do końca rozumiał idei snu w Lyoko. Owszem, jemu też się to zdarzało – chociażby, gdy czekał na wyspie– ale nigdy nie czuł jego potrzeby.

Znalazł się na pokładzie. Cyfrowe słońce ogrzało go delikatnym wrażeniem. Zapomniał włączyć imitacji temperatury, a podstawowe zmysły pozwalały jedynie określić, czy źródło światła daje ciepło, czy nie. Jakby nie patrzeć – informacja zbędna, acz dodająca klimatu.

~ Pamiętasz, jak Willson mówił, że podróż zajmie kilka godzin? ~ Seriz głęboko westchnął.

~ Już wiele razy mogłeś go opuścić, jeśli o to ci chodzi. Rozumiem twoją ciekawość, ale w którejś chwili może być za późno na odwrót.

~ Ehh. Nie płyną raczej na zbiorowe samobójstwo. Nie mniej zastanawiam się, co to wszystko znaczy. Willson chociaż jest na statku?

~ Wyczuwam go.

~ Może powinienem do niego zejść i siłą dowiedzieć się, co się tutaj dzieje.

~ Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł.

~ Dobrze. W porządku… A co powiesz na ogólne śledztwo?

~ Chcesz pochodzić, popytać…?

~ Tak, coś w tym stylu. Moglibyśmy przemknąć się na pozostałe statki. Tam też powęszyć.

Tes przez moment się nie odzywał.

~ Wykryją moje umiejętności? ~ dopytał jeszcze Seriz.

~ Nie. Nie powinni. Chociaż zależy, które. Masz ich naprawdę pokaźną kolekcję. Ale użycie niektórych może spowodować alarm. Inne po prostu nie ukryją cię przed programami ochronnymi.

~ Ty możesz mnie ukryć przed programami ochronnymi.

~ Może, ale nie jestem pewien, czy warto ryzykować. Może lepiej, żebyś się wycofał.

~ I stracił okazję na odkrycie, co się tutaj dzieje? Posłuchaj, widzimy, że coś tu nie gra. Jest jakaś intryga związana z arenami. Jest coś związanego z Xaną, ukrytymi sektorami. Mnie to cholernie ciekawi ~ zdenerwował się. ~ I nie ucieknę dlatego, że wydaje się to podejrzane. Bo to JEST podejrzane. Tu coś się dzieje. I ja chcę wiedzieć, co?

~ Możesz wplątać się w kłopoty.

~ Już się wplątałem. Przyjmując pieniądze i pojawiając się na jachcie. Cokolwiek Willson ukrywa, do czegokolwiek dąży – chcę to odkryć. Nawet jeśli będzie mnie to drogo kosztować. A może i wręcz przeciwnie? Może jeszcze zarobię na odkryciu tej tajemnicy? Mam pewne zobowiązania. Nie tylko wobec Willsona. Nie mogę uciekać.

~ A może tak na prawdę wciąż nie możesz się pogodzić ze stratą kolejnej szansy na zyskanie nogi? ~ wspomniał Tes.

Seriz prychnął wściekle.

~ To nie ma nic do rzeczy. Nie dbam już o realny świat. Liczy się to, co jest tutaj. Moje tutejsze zobowiązania, tutejsze sprawy i tajemnice. I poświęcę się, by je odkryć.

Zajęty rozmową, Seriz nie słyszał kroków za sobą. Gdy odwrócił się, nagle stanął twarzą w twarz z człowiekiem, którego dobrze znał, ale nie spodziewał się nigdy więcej ujrzeć. 

Autorka: Ananasims

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments