Główna siedziba gildii Tizia znajdowała się na północy Francji, w wybudowanej około dwadzieścia lat temu posiadłości. Wyglądem miała przypominać romantyczny pałacyk, otoczony sztucznymi ruinami, obrośnięty bluszczem, którego liście miejscami przybrały czerwony kolor.
Wszędzie wokół kręciła się młodzież – zarówno przed posiadłością, w niewielkim parku, jak i w holu i na korytarzach. Część z nich czekała na zajęcia, inni po prostu spędzali tu czas. Tamara nie była tym zdziwiona – dawniej sama lubiła przesiadywać w tutejszej czytelni. Uwielbiała ten klimat, tysiące książek, szepty setki osób w wielkiej sali na parterze…
Tamara przeszła przez budynek, starając się nie zwracać na siebie większej uwagi. Od kiedy przed kilkoma laty wzięła udział w Turnieju, młodsi członkowie gildii zagadywali ją, próbowali zachęcić, by z nimi poćwiczyła. Pewnie niewielu z nich tak naprawdę widziało jej walki – przecież odniosła wyraźną porażkę.
Tamara zatrzymała się przed drzwiami na jeden z trzech wewnętrznych dziedzińców. Przez chwilę ogarnęła ją panika i chciała zawrócić.
~ Spokojnie ~ powtórzyła sobie. ~ Nie zawracaj teraz.
W końcu wzięła głęboki oddech i otworzyła przed sobą drzwi.
Na ogromnym placu, w sporych odstępach od siebie ćwiczyło kilkanaście par. Drewniane miecze stukały o siebie, czasem uderzając w ochronne kombinezony lub kaski. Większość ćwiczących miała po dwanaście, trzynaście lat. Między nimi przechadzały się dwie kobiety, rozmawiając przyciszonymi głosami. Jedna z nich, wyższa, trzymała w ręku grubą teczkę. Druga miała przy sobie tylko zapasowy miecz.
Tamara niepewnie skierowała się w ich stronę. Na pierwsze zajęcia po prawie roku musiała się oczywiście spóźnić.
Jedna z nauczycielek gildii zauważyła ją i zatrzymała się, obracając się w jej stronę. Skinęła głową, żeby podeszła.
Tamara przyśpieszyła kroku.
– Przepraszam za spóźnienie – powiedziała cicho, gdy tylko doszła do kobiety.
– Nie jestem zaskoczona – odparła tamta.
Druga nauczycielka uśmiechnęła się, rozbawiona.
Tamara powstrzymała grymas. Owszem, wcześniej spóźniała się dość często, jednak była pewna, że już więcej się to nie zdarzy.
– Zostawiam cię zatem – nauczycielka zwróciła się do drugiej i skinęła na Tamarę, by ta poszła za nią.
Na terenie gildii znajdowało się kilka pomieszczeń na ćwiczenia z technologią VR. Kiedyś Tamara była zdziwiona, że nie ćwiczą w wirtualnym świecie, tylko używają gogli, lecz nauczyciele uważali, że do uzyskania perfekcji w wirtualnej walce, trzeba opanować też tą realną.
Właśnie do jednego z takich pomieszczeń teraz się kierowały.
Nauczycielka – Marie – wybrała jedną z mniejszych sal, leżącą dość daleko od placu. Tamara domyślała się, że w pozostałych odbywają się zajęcia.
Szły w ciszy. Marie raczej nie rozmawiała z młodszymi członkami gildii, a Tamara nie miała ochoty jej zagadywać.
Doszły do sali. Nauczycielka otworzyła drzwi niewielkim kluczem i zapaliła światło.
– Planujesz występować w tym roku w Turnieju? – zapytała.
– Może – niepewnie odpowiedziała Tamara.
Weszły do środka. Dziewczyna odłożyła na bok torbę, którą do tej pory miała przewieszoną przez ramię i wyjęła z niej składany miecz. Tymczasem nauczycielka podeszła do jednej z ustawionych przy ścianie szafek.
– Masz swoje gogle?
– Zostawiłam je w domu.
Nauczycielka przytaknęła i wyjęła dwie pary komicznie dużych okularów.
Tamara skrzywiła się. Już zapomniała, jak nieprzyjemne były gogle w gildii. W końcu dlatego kupiła własne. Szkoda, że o nich zapomniała. Właściwie, nie była nawet pewna, gdzie są.
– Podobno mamy dostać nowe na następny rok. Mam nadzieję, że będziesz tu z nami, żeby ich wypróbować – nauczycielka musiała zauważyć jej grymas. Podała Tamarze okulary i założyła własne.
Pokój widziany przez gogle przypominał sektor leśny. Podłoga była pokryta niewielkimi, różowymi kwiatami, ściany zaś zmieniły się w konary i liście.
– Standardowa rozgrzewka? – zaproponowała nauczycielka.
Tamara skinęła głową, rozkładając swój miecz i skupiając uwagę na kobiecie.
Nauczycielka zaatakowała pierwsza. Tamara ledwo zdążyła zablokować atak, jednak zachwiała się. Stłumiła przekleństwo, gdy wpadła plecami na ścianę. Kobieta pomogła jej wstać.
– Widzę, że dawno nie ćwiczyłaś.
Tamara zmusiła się do uśmiechu.
– To aż tak oczywiste?
Nauczycielka pozwoliła jej ponownie się przygotować i zaatakowała jeszcze raz. Tym razem Tamarze udało się odeprzeć atak i przypuścić własny. Skoczyła za nauczycielkę, uważając, by znów nie trafić na ścianę i pchnęła mieczem w jej stronę. Kobieta bez problemu uniknęła ostrza.
Dużym plusem ćwiczenia w VR były podpowiedzi systemu, które wyświetlały się na okularach. W czasie Turnieju były one zabronione, jednak podczas ćwiczeń okazywały się przydatne. Po minucie, czy dwóch, program zaczął analizować ruchy nauczycielki i pokazywać Tamarze, jak powinna zaatakować.
“To wciąż rozgrzewka” przypominała sobie dziewczyna. Nie walczyła o to, by wygrać, lecz by rozruszać mięśnie i przygotować się na to, co nauczycielka przygotowała na później. Zignorowała więc podpowiedzi systemu i kontynuowała walkę.
***
Tamara przychodziła na prywatne lekcje przez kolejny tydzień. Pokoje się zmieniały; nauczycielka dwa razy zabrała ją do naprawdę dużej hali i poprosiła kilku innych uczniów, by pomogli w treningu. Te lekcje były najtrudniejsze, ale Tamara musiała przyznać, że to przy nich najlepiej się bawiła.
Gdy kolejny raz pojawiła się na lekcji, praktycznie z samego rana, w holu czekało na nią dwóch młodszych chłopców i inny nauczyciel.
– Emma prosiła, żebym dzisiaj poprowadził twój trening za nią – wytłumaczył od razu. – Miała wysłać ci wiadomość.
Tamara zerknęła na telefon. Rzeczywiście, nauczycielka pisała do niej rano.
– Mam dwóch indywidualnych uczniów, więc pomyślałem, że może zgodzisz się na walkę z nimi? Mieliśmy dzisiaj zarezerwowany jeden z serwerów.
– Och, oczywiście – Tamara ożywiła się, słysząc o wirtualnej walce. O ile lubiła treningi w realnym świecie, te w wirtualnym nie powodowały otarć i bolących mięśni.
Nauczyciel uśmiechnął się.
– Świetnie. To są Alex i Gabriel – wskazał na chłopców. – Chodźmy.
Skanery w gildii Tizia znajdowały się w piwnicy, w sali nr 16. Gildia miała kilka prywatnych serwerów, zwykle okupowanych przez tych samych nauczycieli. Tamara nie pamiętała, jak nazywał się nauczyciel, który teraz prowadził ją do skanera, lecz była pewna, że nie był on jednym z nich. Musiał długo czekać, aż będzie mógł zarezerwować go dla zaledwie dwóch uczniów.
Dziewczyna zostawiła swoje rzeczy w jednej z dostępnych w pomieszczeniu szafek i weszła do skanera. Był dość staroświecki, jak zresztą większość sprzętów w gildii. Pewnie nie miał więcej, niż pięć lat, jednak technologia superkomputerów rozwijała się teraz tak szybko, że już sprzęty sprzed roku wydawały się przestarzałe.
– Rozpoczynam wirtualizację – poinformował nauczyciel przez wbudowany w skaner głośniczek.
Drzwi zamknęły się za Tamarą i poczuła znajome mrowienie, zawsze towarzyszące jej przy wirtualizacji.
Po kilku sekundach stała już na lodowej arenie, naprzeciwko dwóch chłopców w czerwonych strojach. Jeden z nich miał niestandardowy, duży miecz, ale nie uznała tego za nic dziwnego. Bardziej utalentowani uczniowie często ćwiczyli inną bronią. A przecież nie zarezerwowano by serwera dla byle kogo.
– Jakie umiejętności ci załadować, Tamaro? – zapytał nauczyciel.
– Myślę, że przyśpieszenie i tarcza wystarczą – odparła. Nie była tego taka pewna, ale co mogła stracić? W końcu przyszła tu ćwiczyć. Jeśli brak super umiejętności miał utrudnić jej walkę, to tylko lepiej.
– W porządku – zgodził się. Po chwili ciszy dodał: – możecie zaczynać.
I tak zaczęła się pierwsza prawdziwa walka Tamary po ponad roku przerwy.
Autorka: Akuliszi