– Runda półfinałowa. Morrigan Lennox.
Wszystko tak, jak zapamiętała. Każdy ruch do tej pory jedynie powtarzała – po wywołaniu swojej osoby podniosła się z miejsca, oczekując kolejnych informacji.
– Twoim przeciwnikiem będzie Alex Becket.
Alex. Jak tata.
Myśl, może i mimowolna, może i z racji luźnego skojarzenia, ale wywołała lekki uśmiech na twarzy czarnowłosej. Czy to z nerwów szukała jakiegokolwiek punktu oderwania od myśli?
Nie. Była opanowana. Z jej twarzy tak ciężko było wyczytać jakiekolwiek zdenerwowanie. Czy to oznaczało nadmierną pewność siebie? Też nie. Podchodziła do tego ze spokojem, nie zaś przeświadczeniem, że była najlepsza. Wcale tak nie musiało być. Udało jej się wygrać w rundzie ćwierćfinałów, a to wcale nie musiało oznaczać, że to samo uda się teraz.
Przecież, jej przeciwnik również musiał pokazać, na co go było stać w swojej walce.
Teraz pokażą to sobie wzajemnie.
– Cortex. Przygotujcie się do wirtualizacji.
Stanęli naprzeciw siebie – ona, czarnowłosa, niska i drobna. Można było przysiąc, że była jak porcelanowa lalka, której strach dotknąć – jakby miała rozpaść się w dłoni na kawałki. Tak mocno to kontrastowało z roztaczaną przez nią aurą determinacji i zacięcia do działania. On – wysoki blondyn, przystojny. Równie spokojny. Tutaj, gdyby wzięli się za głowy, miałaby pewien problem. Ale w Lyoko?
Tam, zdarzyć się mogło wszystko.
Skaner zamknął się, odcinając ją od świata na zewnątrz.
– Transfer Morrigan Lennox.
W środku ponownie błysnęło mocniej światłem, zmuszając ją do zamknięcia oczu.
– Skan Morrigan Lennox.
– Wirtualizacja!
Odrodziła się po drugiej stronie, gdy tylko jej ciało w pełni zmieniło się w cyfrowy odpowiednik w wirtualnej rzeczywistości. Z powietrza, w którym dotychczas wisiała, została uwolniona dopiero wtedy, gdy ostatnia część siatki została pokryta odpowiednią teksturą materiału jej iście królewskiego stroju.
Upadła na ziemię z gracją, na lekko ugiętych nogach – nawet nie spadła jej korona z głowy. Wyprostowała się dumnie, rozejrzała po otoczeniu.
Cortex. Alex Becket.
Młody mężczyzna, który stanął w skanerze naprzeciw niej, ponownie stał przed nią – w kombinezonie, upodabniającym go do czarnego kota.
– A powiało grozą… – Alex uśmiechnął się pod nosem, mierząc wzrokiem swoją przeciwniczkę – Chyba sobie jakiegoś siniaka na czole nabiłaś…? – dodał, przekrzywiając lekko głowę.
– A z Ciebie dupa, nie prowokator. – odcięła. Choć z twarzy nie dawało się poznać, że to ją ruszało, tak zacisnęła dłoń na włóczni. Wciąż hardo się w niego wpatrywała, oczekując sygnału do rozpoczęcia walki.
„Bezczel.”
– Start.
Cortex. Sektor stworzony z unoszących się w powietrzu brył, niby ze sobą połączonych, a mimo to… w ciągłym ruchu. Odczuła to, kiedy zawirowała po raz pierwszy, cofając przed linkami wystrzelonymi przez Alexa. Zauważyła, kiedy spostrzegła, że nie miała tak stabilnego strzału, jakby tylko chciała. Pierwsza, magiczna kula poszybowała przy uchu Alexa – miałaby szansę trafić, gdyby ta platforma, na której stała Lennox, się nie ruszyła.
Zaklęła szpetnie pod nosem, chowając za jedną ze ścian.
Jeżeli właśnie to była zabawa w kotka i myszkę, Królowa Widmo z pewnością robiła za gryzonia. Z całkiem niezłym powodzeniem.
– Oj Mori! No nie chowaj się już tak!
Chichotał. Z tamtego stoicko spokojnego chłopaka ze skanera naprzeciwko, w Lyoko wychodził śmieszek.
„Nie daj się sprowokować.”
Oj, próbowała. Bardzo mocno próbowała.
Co powinna zrobić teraz? Spojrzała w górę – jeżeli się nie myliła, jej oponent był po drugiej strony tejże ściany. Mogła zmienić się w kruka i zrobić mu małe „a kuku!” z góry.
Więc, jak pomyślała, tak i zrobiła.
– Tylko głupcy podążają za krukiem. – szepnęła, by po chwili, ledwie powstrzymując krakanie, wzbić się w powietrze…
…wpadając w pułapkę.
– O, cześć ptaszku!
Czarny kocur widocznie wpadł na ten sam pomysł, wspinając się na górę. Widocznie tylko wyczekiwał. Teraz – miał ją w garści…
Albo i nie.
Udziobała go w dłoń, prowokując go do puszczenia jej ptasiego ciała – i w akompaniamencie jego krzyków i bluzgów, wzleciała, by jeszcze trochę podziobać go po głowie. Wściekle łopotała swoimi skrzydłami w powietrzu, próbując jeszcze uniknąć jego pazurów – a było to ciężkie zadanie, bo z raz na pewno dostała.
Ale… za to zadziałał jej wymyślony na poczekaniu plan. Alex za mocno się cofnął, przechylił do tyłu i nie złapał równowagi – poleciał w dół. Idealnie w momencie, w którym kruczyca ponownie stała się człowiekiem. Bez namysłu wyciągnęła dłoń, wypuściła już drugą, magiczną kulę – zderzyła się z podłożem, przy jego lewej nodze… więc odruchowo, odbił w prawo.
A trzecia, magiczna kula, dzięki Fatalizmowi, już musiała go dosięgnąć. Został złapany w pole rażenia.
Za dziób pięć punktów, teraz dwadzieścia pięć…
Lennox musiała jeszcze trochę się pomęczyć… ale to nic.
Zeskoczyła z bryły będącej jej wzniesieniem – zresztą, te już się opuszczało. Wskutek terraformacji, otoczenie wyglądało kompletnie inaczej, niż przed chwilą.
Cisza.
Za plecami dosłyszała skrobanie… Odwróciła się, w ostatniej chwili unikając chlaśnięcia pazurami Alexa.
– Nosz…!
Odskoczyła, spróbowała wyprowadzić cios z włóczni – za wolno. Uniknął.
Musiała go wziąć z zaskoczenia, inaczej to cienko wyjdzie…
Chociaż, walczył w zwarciu. Może powinna nieco zaryzykować…? Miała już pomysł. Kiedy tylko się zbliżył… dowiedział się, że jego przyszłość blednie… i dostał z fali Dzieła Zniszczenia.
– To nie fair! – zakrzyknął, przybity do ściany. Jego sylwetka odznaczała się lekką, fioletową łuną.
– Żeby tak wszystko fair było… – westchnęła Morrigan, ciskając po raz kolejny magicznym pociskiem, którego Alex uniknął…. wyginając się w plecach.
„Słodko.”
A skoro uniknął, mógł sobie pozwolić zaszarżować na nią, odbijając się w tym celu od ściany.
Uskoczyła, a druga kula spotkała się z jego plecami – tym razem na pewno się z nimi zderzyła.
Dwadzieścia pięć plus pięć – trzydzieści weszło. Zostało mu czterdzieści punktów, Morrigan miała jakieś siedemdziesiąt.
Może i tutaj była w lepszym położeniu, ale i tak lepiej nie spuszczać z tonu, prawda?
– Badb, Macha!
Alex dał krok w tył, nim przebiły go trzy włócznie.
„Dobry skubaniec.”
– Weź się trochę postaraj, Wasza Wysokość. – rzucił bez namysłu, podcinając jej nogi.
Krzyknęła – padła na plecy, z ręki wyleciała włócznia. Przeciwnik wziął ją w dosiad, docisnął do ziemi.
Ich platforma się poruszyła – włócznia Morrigan oddalała się od niej.
„Cholera jasna!”
– Biedna. I co teraz, myszko?
Prychnęła. Spojrzała na niego z politowaniem. Czemu jeszcze nie wyprowadzał ciosów? Ten błąd będzie go tak sporo kosztował…
– Wiesz co, Alex?
– No co, Morcia?
Wywróciła oczami, słysząc to zdrobnienie.
– Tylko głupcy podążają za krukiem.
Zanim zdezorientowany Becket padł na ziemię, tracąc Morrigan spod siebie, ta w swojej kruczej postaci zdążyła wylecieć. Zakrakała, chcąc go naprowadzić na siebie.
Szkoda tylko, że zszedł z niego efekt Dzieła Zniszczenia. Wielka szkoda, bo to ułatwiłoby tak wiele…
Ale, jak się nie ma, co się lubi – lubi się, co się ma.
Czasem wystarczyło tylko… odpowiednio przekombinować.
Straciła broń z zasięgu wzroku. Szkoda, że nie mogła jej przywołać, ale… no cóż.
Jako człowiek, poczekała za ścianą. Wiedziała, że ta mogła się za chwilę opuścić, ale… słyszała jego kroki. Miał dość głośne obuwie – Morrigan również miała obcasy, ale dobrze, że wylądowała, zanim ponownie była człowiekiem.
Stukot okuć zwiastował, że się niedługo pojawi.
– Kici kici… taś taś taaaś…
I kiedy usłyszała, że był już wystarczająco blisko… wyskoczyła… i zdzieliła go z pięści w twarz.
– Kra kra, kiciuś!
Zasunęła mu prawego sierpowego, po którym się zatoczył. Nie potrzebowała również włóczni, by dokończyć to, co rozpoczęli.
– Czy nie mówiłam Ci, że Twoja przyszłość blednie? – zagaiła, biorąc zamach.
Dostał – po lewej – ściana. Po prawej – kolejna ściana. Mógł się wspinać, albo mógł uciekać przed siebie.
W każdej z tych opcji… miał przewalone.
Stwierdził, że spróbuje wskoczyć…
I już nie wskoczył.
– Co, wlazł kotek na płotek? – zapytała, bez namysłu puszczając kulę z Fatalizmem.
Mógł próbować uciekać, ale ponownie – trzymetrowy promień pola rażenia zrobił go w wała.
– Wziął i spadł. – wzruszyła ramionami, widząc, jak ciało Alexa rozpadało się na piksele.
– Morrigan Lennox przechodzi do finałów.
Platforma z włócznią właśnie się do niej przysunęła.