[RUNDA 1-1]Noemie Elan vs Morrigan Lennox

Protosektor Shaeffera nie był sektorem często wykorzystywanym do starć w ramach aren. Przynajmniej nie tych oficjalnych. Rzutowało na to kilka czynników. Przede wszystkim był on mały, kiepsko oświetlony, ewidentnie niedopracowany i na dodatek niestabilny. Rzutowało to chociażby na pogodę, ponieważ opady, porywisty wiatr oraz wzburzone fale nie były w nim czymś nadzwyczajnym. Transmisje walk w nim często bywały przez te czynniki niewyraźne a co za tym idzie notowały tak wysokich wskaźników oglądalności. Poza tym istniało duże ryzyko utopienia się w cyfrowym morzu. Technologia wciąż nie pozwalała na w pełni bezpieczne odzyskanie kogoś kto do wpadł do morza. Dlatego, też finalistki otrzymały na potrzeby walki specjalne pierścienie, które miały za zadanie je zdewirtualizować tuż przed wpadnięciem do wody.

Finalistki zwirtualizowały się po mniej więcej po przeciwnych stronach sektora. Pierwsza na wystającą z wody platformę opadła krucza królowa – Morrigan Lennox. Przydomek ten nie wziął się z znikąd bowiem silnie nawiązywał do jej wyglądu. W Lyoko walczyła bowiem w purpurowej szacie ze wzmocnieniami jakich nie powstydziłaby się niejedna królowa i z koroną na głowie, spod której opadały na jej twarz kruczoczarne włosy. Za jej uzbrojenie robiła długa kunsztownie zdobiona włócznia oraz uzbrojone w pazury rękawice. Emanowała od niej aura dostojności i złowrogiej energii.

Jej oponentką była Noemie Elan. Młodsza o trzy lata jednak wyglądająca na dobre kilka lat starszą od swojej przeciwniczki ze względu na bycie wyższą oraz posiadanie bardziej wysportowanej sylwetki.Odziana była w przylegający do ciała kombinezon, na który nosiła dodatkowo spiętą szerokim pasem tunikę oraz szeroki szal, który teraz wraz z warkoczem łopotał na wietrze. W ręku dzierżyła futurystyczny łuk bez cięciwy na razie. Ta bowiem pojawiała się wraz ze strzałą dopiero gdy łuczniczka chciała naciągnąć cięciwę. 

-Gratuluje dojścia do finału! – wykrzyknęła Morrigan na początek– ale tutaj twoja droga się kończy na starciu z królową.

-Ja tobie również. W pełni zasłużenie tutaj dotarłaś. – Odparła Noemie – Jednak z tym, że się tutaj kończy moja droga już się nie zgodzę. Jestem tutaj, aby wygrać więc zrobię wszystko by ten cel osiągnąć i zapisać się na kartach historii jako zwyciężczyni tej edycji.

-Na kartach historii? – prychnęła krucza wojowniczka. Wbiła włócznię w platformę przed siebie po czym schowała obydwie swoje ręce za plecami. – Historia jest dla lamusów. Nigdy jej nie lubiłam zwłaszcza w szkole.

-Jak to powiedział kiedyś ktoś mądry to ten kto nie zna historii skazany jest na jej powtarzanie. – powiedziała Noemie. Przyłożyła przy tym swoją prawą dłoń dodo łęczyska w miejscu, gdzie w każdej chwili mogła się pojawić cięciwa. Ruchy przeciwniczki sugerowały bowiem, że rozmowa ma na celu uśpicie jej czujności by potem błyskawicznie ją zaatakować.

-Powtarzać to ja będę w swoich myślach chwilę jak wygram…  – skwitowała czarnowłosa po czym wyjęła gwałtownie dłonie zza pleców. Wokół nich były już wówczas uformowane po trzy kule czarnej energii na każdą dzięki czemu Morrigan mogła je wszystkie błyskawicznie posłać w przeciwniczkę.

Ta jednak nie była jej dłużna. Noemie od razu napięła cięciwę i posłała w oponentkę kilka strzał. Obydwie zawodniczki odruchowo odskoczyły na bok tak by uniknąć pocisków jednak w obu przypadkach było to zbędne. Wiatr okazał się na tyle mocny, że obydwa ataki zmieniły tor lotu i przemknęły o kilka metrów od swojego celu.

Noemie zagryzła odruchowo wargę. Tak silne znoszenie przez wiatr pocisków działało mocno na jej niekorzyść. Żeby uniknąć znoszenia pocisków musiałaby się ustawić tak, żeby jej wiało w plecy przy strzeleniu. A to mogłoby być dość trudne w sytuacji, gdy jej przeciwniczka pewnie miała podobne myśli. Zwłaszcza, że wiatr wiał raz z jednej raz to z drugiej strony i momentami nawet ustawał.

Tutaj jednak szczęście uśmiechnęło się do łuczniczki. W platformę, na której stała Morrigan uderzyła bowiem fala, będąca na tyle wysoka, że na chwilę ją zalała. Platformę rzecz jasna a nie królową. Ta bowiem użyła w ostatnim dosłownie momencie omenu i wzbiła się w powietrze ku wyżej położonej platformie.

Noemie pognała w jej kierunku śląc w nią strzałę za strzałą by wykorzystać fakt, że wiatr na chwilę ustał. Niestety dla niej żaden strzał nie okazał się celny choć jedna ze strzał musnęła skrzydło przeciwniczki. Morrigan już miała lądować na najwyżej w sektorze platformie, gdy ponownie zerwał się wiatr. Podmuch był na tyle silny, że Noemie zaprzestała pościgu i skuliła się na obecnie zajmowanej platformie by zniwelować wpływ podmuchu na nią. Dodatkowo za pomocą absorbcji wyżłobiło niewielkie wgłębienie pod swoimi podeszwami by się lepiej trzymać powierzchni. Krucza królowa okazała się jednak dużo bardziej podatna na podmuch. W formie kruka posiadała bowiem znikomą wagę przez co wiatr zdmuchnął ja znad najwyższej platformy ku jednej z położonych tuż przy tafli wody. By uniknąć dalszego niekontrolowanego miotania przez wiatr Morrigan przybrała ponownie ludzką formę po czym upadła niezgrabnie na pobliską platformę z trudem wyhamowując uderzenie swoimi pazurami. Dopiero to pozwoliło jej ustać w miejscu.

Wstała powoli dopiero gdy wiatr ustał. Niedyspozycyjność królowej od razu została wykorzystana przez Noemie, która w czasie szalenia wiatru nie dość, że najpierw zapełniła kołczan zaabsorbowaną z podłoża materią dzięki czemu przywołała czarną strzałę to zdołała zebrać na tyle materii by posłać w przeciwniczkę kilka strzał zanim na stanęła na nogi.

Morrigan zdołała kątem oka dostrzec jednak atak i zasłonić się przed paroma strzałami swoimi pazurami. Część z nich jednak sięgnęła celu przez co teraz z torsu kruczej wojowniczki wystawały trzy jaśniące błękitem strzały a jej pula punktów zdrowia uszczupliła się o połowę. Spojrzała na swoją przeciwniczkę. Przez chwilę mierzyły się wzrokiem, póki do Morrigan nie dotarło, że jej przeciwniczka gra na zwłokę, żeby naładować zapewne pusty kołczan. Ruszyła do przodu skacząc po mniejszych platformach wystających z wody.

Noemie jak zresztą słusznie Morrigan podejrzewała nie miała już energii do prowadzenia dalszego ostrzału więc ruszyła ku czarnej strzale, która spoczywała na skraju sektora obok jedynej wieży jaką tu można było zobaczyć. Niestety w biegu nie absorbowała otoczenia na tyle szybko, żeby zapełnić ostrzał i ostrzelać przeciwniczkę. A ta co chwila jej o tym przypominała miotając co chwilę swoje kule energii. Rzecz jasna kule rzucane w biegu w ruchomy cel nie mogły i nie były za celne jednak skutecznie wywierały presję na łuczniczkę.

Pomimo tego zdołała dotrzeć do czarnej strzały. Początkowo chciała od razu ją założyć i wystrzelić w goniącą ją przeciwniczkę jednak nim zdołała to zrobić to Morrigan dotarła na pobliską platformę i wystrzeliła do niej z dzieła zniszczenia. Tak więc zamiast wystrzału skończyło się na niezgrabnym uskoku przed atakiem, który i tak ją dosięgnął trafiając w podudzie przez co została ponadto naznaczona.

Królowa nie zwalniała tempa i idąc za ciosem posłała w Noemie kilka kul energii. Ta zdołała się jednak podnieść i schować za wieżą. Nałożyła czarną strzałę na cięciwę i się cicho pomodliła. Przed nią poza kilkoma metrami platformy na której stała nie było już nic poza cyfrowym morzem.. Żadnej innej wystającej z morza platformy, z której Morrigan mogłaby ją zaatakować. Od tyłu bowiem osłaniała ją wieża. Tak więc jedyną opcją dla kruczej królowej by ją zaatakować było obejście wieży i zaatakowanie jej z tej samej platformy, na której się znajdowała. A wówczas mogłaby zostać ustrzelona przez Noemie jeżeli ta dostrzegłaby ją pierwsza.

-Co tam Noemie? Gotowa na swój koniec? – Wykrzyknęła pełnym pewności siebie głosem Morrigan – Dam ci małą podpowiedź. Obejdę wieżę od lewej więc z prawej strony możesz się czuć bezpieczna.

– Kłamstwo? –  Zapytała samą siebie łuczniczka. Czy rzeczywiście jej przeciwniczka chciała jej w ten sposób pomóc? A może zamierzała zaatakować od prawej i to była celowa podpucha? Ale jeśli tak to czy nie byłoby to oczywiste, że uzna to próbę wkręcenia jej kitu? Wbrew pozorom to pytanie bardziej namąciło Noemie w głowie niż mogłoby się wydawać.

Nadchodził decydujący moment walki a ona była pod ścianą dosłownie i w przenośni. Jej przeciwniczka miała kilka sztuczek w zanadrzu jak kule energii, działo zniszczenia, przemianę w kruka czy pazury a jedyne co ona mogła zrobić to przebić ją czarną strzałą. Tak więc czekała teraz przywarta do ściany wieży czekając na pojawienie się przeciwniczki, z którejś strony. Domyślnie założyła, że atak jednak nadejdzie z prawej więc czekała przykucnięta z łukiem wymierzonym właśnie w tą stronę

Ta jednak nie nadchodziła. Zrobiło się przez to dziwnie spokojnie dla Noemie, która zaczęła się już denerwować z powodu tejże ciszy. Nawet wiatr ustał i nie zanosiło się na kolejny gwałtowny powiew w najbliższym czasie. Wnet jednak łuczniczka usłyszała ciche stąpnięcie nad sobą. Zrozumiała wówczas, że słowa jej przeciwniczki były jedną wielką podpuchą mającą namieszać jej w głowie. Atak nie miał nadejść ani z lewej ani z prawej tylko z góry. Morrigan użyła bowiemomenu, żeby wzlecieć na czubek wieży i stamtąd zaatakować.

Odskoczyła na brzeg platformy, żeby zwiększyć kąt widzenia przez co dostrzegła swoją przeciwniczkę. Ta nie spodziewała się wykrycia co dało Noemie chwilę przewagi, którą ta wykorzystała na posłanie w oponentkę czarnej strzały. Ta trafiła ją prosto w tors przebijając ją tym samym na wylot i pozbawiając reszty punktów życia.

Noemie padła na kolana z wrażenia. Spodziewała się tego, że jednak królowa jakoś uniknie ataku i walka się jeszcze będzie ciągnęła. A jednak już było po wszystkim. Wygrała. Teraz czekały ją więc gratulacje od mnóstwa osób. A także i feta w domu, bo pewnie jej rodzice wykorzystają okazję by uczcić zwycięstwo swojej córki. Na razie jednak wypadało dokończyć występ miłym akcentem.

-Dziękuje wszystkim co mnie oglądali i kibicowali. – wykrzyknęła podnosząc rękę do góry. Pewnie w niejednej transmisji była teraz transmitowana na żywo –  Bez waszego wsparcia nie dałabym rady. Jesteście wspaniali!

Tę krótką przemowę zwieńczyła ukłonem a gdy ten dobiegł końca to się jej proces dewirtualizacji. Odetchnęła cicho z ulgi. To był już koniec jej przygód w tej edycji areny. Teraz zostało jej tylko wrócić do domu i odpocząć bo tych kilku szalonych tygodniach.

Po powrocie do domu rodzinnego Noemie czekało jeszcze radosne przywitanie przez rodzinę i znajomych. Jeszcze w progu podbiegła do niej młodsza siostra i pogratulowała zwycięstwa. Dalej czekał na nią młodszy brat z rodzicami. Uścisnął jej rękę i powiedział, że każdy jego znajomy jej kibicował jak wspólnie oglądali walki w barze. Potem byli rodzice. Każdy z osobna uściskał córkę mówiąc przy tym, że są z niej dumni. Ojciec ponadto miał już w ręku szampana, którego szykował od dawna właśnie na tą okazję. Jak się okazało z okazji jej zwycięstwa postanowili zrobić w domu przyjęcie. W salonie czekali na nią również jej znajomi. Poza dwoma koleżankami, co do których obecności była pewna było tam jeszcze parę innych osób, które kojarzyła z widzenia, ale nigdy się jakoś bliżej nie trzymała. Nie miało to już jednak znaczenia. To był jej dzień i nikt nie był w stanie tego zepsuć a poznanie kilku zapewne mających o niej świetną opinię osób mogło być jedynie wartościądodaną. Każdy zresztą nie dawał jej spokoju czy to zasypując pytaniami czy zapraszając do wspólnego zdjęcia bądź toastu.

Dopiero po kilkunastu minutach udało się jej wyrwać z oblężenia i przysiąść na fotelu z kieliszkiem szampana. Spojrzała na stojący obok regał ze zdjęciami rodzinnymi, gdzie dostrzegła fotografię rodziny sprzed kilku. Fotografię, na której był już jej obecnie martwy brat. Marzeniem ojca było zawsze wychowanie zwycięzcy areny a jej starszego brata było to, żeby marzenie ojca się spełniło. A dzisiaj marzenia obydwu w końcu się ziściły.

Przeczytałeś? Skomentuj bądź zostaw po sobie ślad. Zawsze największą nagroda dla osoby coś tworzącej jest widok tego jak ludzie zareagują na to co stworzył. Nie nic bardziej demotywującego od braku jakiejkolwiek reakcji.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments