[RUNDA 2-2] Amaro Lineta vs Noemie Elan

— Witaj Noemie. Twoim przeciwnikiem będzie Amaro Lineta, walczyć będziecie w sektorze piątym, aż do finałowej dewirtualizacji. Powodzenia — rozległ się w umyśle Noemie standardowy damski głos, kiedy ta pojawiła się w wirtualnym świecie. Sektor piąty, który dla niektórych był też znany jako Kartagina tym razem wyglądał zgoła odmiennie od tego jak Łuczniczka go sobie wyobrażała.

Był bowiem niemal całkowicie pogrążony w ciemności. Jedynym źródłem świata były niewielkie, kwadratowe otwory w jego suficie, które co kilkanaście sekund zmieniały swoje położenie. Powodowało to, że co chwila inny fragment pomieszczenia był skąpany w dość intensywnym blasku co silnie kontrastowała z pogrążoną w ciemności resztą. Noemie znajdowała się teraz w obszernym pomieszczeniu wielkości boiska wielkości stadionu. Zdawało się ono być wypełnione w dość znacznym stopniu rozmaitymi konstrukcjami jednak ich dokładny zarys był obecnie dla niej ledwo widoczny. W większości były to jednak niewielkie barykady bądź murki, za którymi można było się skutecznie okryć. W pomieszczeniu panowała również niemal całkowita cisza. Przywodziło to na myśl nieco stary magazyn, w którym nie pali się żadne światło.

Łuczniczka przykucnęła koło najbliższej zasłony i zaczęła nasłuchiwać, czy przeciwnik nie wykonuje jakichś ruchów. Była świadoma tego, że jej przeciwnik zapewne robi to samo. Decyzja opłaciła się bardzo szybko, ponieważ już po chwili dało się słyszeć ciche kroki jakieś kilkanaście metrów od niej. Amaro nie zbliżał się jednak do niej a szedł w zupełnie innym kierunku. Tak jakby ją wymijał. Świadczyło to o tym, że nie miał pojęcia, gdzie ona teraz jest. Noemie od razu postanowiła to wykorzystać. Powoli ustawiła się w pozycji do strzału po czym przywołała cięciwę i wypuściła kilka strzał w mniej niż sekundę. Świetliste pociski pomknęły przez pomieszczenie oświetlając je wzdłuż toru lotu by następnie trafić w to samo miejsce.

Czyli prosto w środek torsu przeciwnika. Noemie idealnie wycelowała w ciemnośćbazując jedynie na swoim wyobrażeniu, gdzie przeciwnik jest. Jednak, gdy strzały utkwiły w przeciwniku oświetlając nieco jego otoczenia okazało się, że to był podstęp. Trafiła bowiem w coś co przypominało z sylwetki człowieka o zdeformowanych kończynach i skórze wyglądającej jak tekstura sektora piątego. Był to konstrukt Amaro, który właśnie zaczął się rozpadać. Łuczniczka nerwowo zagryzła swoją wirtualną wargę. Właśnie zdradziła przeciwnikowi swoją pozycję.

W takiej sytuacji należało jak najszybciej zmienić pozycję jednak nie było już na to czasu. Ciemność bowiem niemal od razu rozjaśniły czerwonawe pociski z blastera Amaro.  Nim Noemie zdołała się skryć za najbliższą zasłoną te trafiły ją kilkukrotnie po nogach powodując utratę niemal połowy punktów zdrowia. Jej przeciwnik doskonale dostosował się do obecnej sytuacji i wykorzystał ją na swoją korzyść. Mimo, że w walce dystansowej to ona powinna dominować to teraz utraciła wszelaką inicjatywę. Ukrywszy się za zasłoną spróbowała zebrać swoje myśli. Może i dała się sprowokować do zdradzenia pozycji, ale teraz przynajmniej wiedziała mniej więcej, gdzie jest jej przeciwnik.

Zdecydowała się na względnie nieoczekiwany ruch by nieco rozproszyć przeciwnika. Wyskoczyła zza zasłony i oddała kilka strzałów w losowe miejsce pomiędzy nią a pozycją, z której mniej więcej oddano do niej strzały po czym czmychnęła zza inną przeszkodę. Ledwo się schowała a w miejsce, z którego wystrzeliła momentalnie stało się celem salwy pocisków Amaro.

Nie chcąc się wychylać zza zasłony i tym samym narażać się na zdradzenie pozycji jakimś niepotrzebnym ruchem Noemie przyłożyła swój palec wskazujący i środkowy do zasłony, żebyskoncentrować absorbcję materii. Nie musiała długo czekać by w zasłonie, która ze gruba i tak nie była pojawiły się dwie niewielkiej dziurki. Noemie przez nie przyjrzała się terenowi przed sobą. Strzały utkwiły w kilku oddalonych od siebie punktach dokładnie tak jak chciała.  Każda z nich stanowiła byt stworzony w całości z energii przez co emitowały one nieco światła. Nie za wiele, ale na tyle, że wystarczyło to do nieznacznego oświetlenia pola bitwy przed sobą.

Dzięki temu Łuczniczka była w stanie dostrzec ledwo zauważalny ruch nad jedną z zasłon, która była od niej oddalona o nieco ponad trzydzieści metrów. Był to Amaro, który nieznacznie wystawiał głowę zza zasłony by rozejrzeć się po terenie. Robił to tylko na mniej więcej sekundę po czym szybko cofał ją za zasłonę by po chwili znowu ją wystawić. Po kilku takich ruchach Noemie zorientowała się, że jej przeciwnik robi to w regularnych odstępach. Poczekała aż schowa głowę po czym wychyliła się zza zasłony i napięła łuk. Idealnie przewidziała moment kolejnego wychylenia się Amaro i wystrzeliła zanim ten w pełni zorientował się w sytuacji. Strzała trafiła idealnie między oczy odchylając go nieco do tyłu.

Niestety strzała nie zdołała przebić hełmu. Co prawda Amaro nie mógł teraz ukryć sprawnie swojej pozycji ze względu na to, że w jego hełmie tkwiła teraz emitująca światło strzała jednak oznaczało to też to, że reszta pancerza szturmowca również całkowicie chroni przed jej strzałami.

Zostało łuczniczce w takim razie tylko jedno wyjście. Pozyskać czarną strzałę. Odczekała więc chwilę, żeby napełnić swój kołczan do pełna czym spowodowała, że teren wokół niej nieznacznie opadł i za pomocą myśli aktywowała pojawienie się czarnej strzały. Snop światła wystrzelił po jej lewej chwilowo oświetlając niemal całe pomieszczenie. Strzała pojawiła się ledwo jakieś kilkanaście metrów od niej. Była to decydująca chwila walki więc Noemie od razu rzuciła się biegiem ku strzale.

Amaro jednak dał znać o sobie jak tylko jego przeciwniczka wyłoniła się zza zasłony. Wyszedł ze swojej kryjówki i rozpoczął strzelać z blastera w kierunku łuczniczki zbliżając się tym samym do niej powoli. Jednak ze względu na panujące ciemności ostrzał ten był tak celny jak ostrzał prowadzony przez standardowego szturmowca i żaden pocisk nie trafił. 

Noemie dobiegła więc do strzały bez utraty punktów życia i uchwyciwszy ją czmychnęła od razu za najbliższą zasłonę. Jej przeciwnik nie przestawał jej przy tym ostrzeliwać jednak przestał tym samym dbać o jakąkolwiek osłonę i wyszedł na otwarty teren. Noemie jednak była wstanie go cały czas obserwować. Wypaliła bowiem znowu za pomocą czarnej strzały i absorbcji materii niewielkie dziurki w zasłonie, przez które obserwowała przeciwnika. Nie obawiała się przy tym trafienia, bo ten strzelał niemal na oślep. Na dodatek wszedł w jedno z niewielu miejsc, które było oświetlone przez wpadającą przez lukę w suficie światło. Co dziwniejsze wyzbył się hełmu. Co prawda zdradzałby on jego pozycję jednak stojąc w oświetlonym miejscu i tak by na jedno wychodziło. Tak więc był więc całkowicie wystawiony na atak.

Łuczniczka długo nie musiała się nad nim zastanawiać. Zapamiętała miejsce, w którym stał i wyskoczyła zza zasłony niemal natychmiastwystrzeliwując w przeciwnika czarną strzałę. Ta trafiła go w oko i niemal przeszła na wylot. Takie trafienie zawsze kończy się dewirtualizacją i tak też było tym razem. Amaro upadł najpierw na kolana a potem się w całości rozsypał zostawiając jedynie swój blaster w miejscu, gdzie stał.

Noemie podeszła do niego dumna niczym paw. Pierwszy przeciwnik na jej drodze do finału właśnie padł. Wkroczywszy w snop światła podniosła blaster i pomachała nim ku górze w akcie triumfu.

Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak. Powinna już wrócić do skanera i być już poinformowana o zwycięstwie. Jednak tak się nie stało. Po chwili coś świsnęło w powietrzu. Noemie odwróciła się instynktownie w stronę dźwięku akurat by dostać w twarz granatem ogłuszającym. Zachwiała się na nogach od wybuchu a świat wokół niej rozmył się w bezkształtną papkę. Łuk jej wypadł z dłoni i przeturlał się na dystans ładnych kilku metrów od niej. Nim zdołała odzyskać równowagę to poczuła coś co właśnie trafiło ją w mostek z dużą prędkością. To był czubek noża Amaro. Ten po trafieniu jednak nie wbił się w jej awatara a zsunął po jej ciele i zniknął w ciemności. Uniknięcie śmierci od rzuconego w nią noża Łuczniczka zawdzięczała jedynie temu, że w momencie trafienia instynktownie zmniejszyła tarcie na całej powierzchni jej ciała do zera. Czyniło ją to przez chwilę całkowicie odporną na trafienia bronią konwencjonalną bowiem ta się wówczas z niej po prostu ześlizgiwała.

Upadła jednak przez to, bo przez chwilę pomiędzy jej stopami a powierzchnią również nie było tarcia. Dostrzegła w oddali szarżującego na nią Amaro z szablą świetlną w ręku. Wciąż będąc nieznacznie otumanioną podjęła decyzję o ucieczce. Wpierw jednak kopnęła w ciemność blaster tak by z niego potem nie oberwać.

Nie miała pojęcia co się właśnie stało. Najwidoczniej jej przeciwnik był stanie tworzyć klony samego siebie o czym nie była w stanie się dowiedzieć z oficjalnych informacji o przeciwnikach. Nie miało to jednak teraz już żadnego znaczenia. Skoro jej przeciwnik użył noża i granatu do jej zaatakowania to znaczyło, że nie miał blastera na użyciu. Tak więc jej przeciwnik nie był w stanie duplikować swojego uzbrojenia. A to z kolei znaczyło, że jeśli szarżuje na nią ze swoją ostatnią bronią to nawet jeśli się sklonował to jego klon jest nieuzbrojony.

Rzuciła się więc do ucieczki w eter, dosłownie w ostatniej chwili by uniknąć ciosu szablą świetlną. Jej przeciwnik jednak od razu zaczął ją gonić by ta nie uciekła za daleko. Biegli z niemal identyczną prędkością a dystans między nimi był na tyle mały, że Amaro wymachując szablą niemal dotykał pleców swojej przeciwniczki.

Noemie czując, że nie zdoła uciec od swojego przeciwnika zdecydowała się postawić wszystko na jedną kartę. Zwiększyła tarcie pomiędzy swoimi stopami a powierzchnią przez co stanęła nagle w miejscu. Wypchnęła w tym samym momencie łokieć do tyłu, na który nadział się jej przeciwnik. Amaro kompletnie nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Siła uderzenie odrzuciła go do tyłu a szabla poleciała na dobre kilka metrów od niego. Noemie się obróciła i od razu wyprowadziła kopniaka w twarz wstającego przeciwnika przez co ten upadł ponownie na ziemię brzuchem do dołu. Łuczniczka skoczyła na niego przygniatając go tym samym ciężarem swojego ciała.

Wszystko zostało sprowadzone do walki w zwarciu choć bardziej adekwatnym słowem byłaby tutaj szarpanina. Walki, w której piórkowa waga Amaro działała mocno na jego niekorzyść, bo przekładało się na znikomą siłę fizyczną. Szybko został on więc unieruchomiony i przybity do ziemi. Jego przeciwniczka siadła mu na tyle jego kolan trzymając tym samym jego ręce za jego plecami przez co efektywnie nie mógł on wykonać żadnego ruchu. Od samych ciosów pięścią czy uścisku nie tracił jednak punktów. Dopiero wzięcie szabli świetlnej pozwoliłoby Noemie na zabicie go. Rozluźnił więc swoje cyfrowe mięśnie i cierpliwie czekał na potknięcie się przeciwniczki.

Po chwili jednak przez pomieszczenie przelała się fala jasności. Sufit się rozstąpił wpuszczając więcej światła z góry a teren zaczął się nieregularnie podnosić. Rozpoczęło się przemodelowanie pomieszczenia. Zaskoczona Noemie na chwilę rozluźniła uściskco też Amaro od razu wykorzystałby odrzucić ją do tyłu i tym samym się wyswobodzić.

Chciał się podnieść i pobiec ku szabli jednak upadł ponownie na ziemię. W ogóle nie mógł się podnieść. Spojrzał na swoje nogi. A właściwie na to co z nich pozostało. Od kolana w dół sterczały z nich bowiem jedynie zaokrąglone kikuty a jego stopy leżały na ziemi oddzielnie. Przeklął w duchu to, że w Lyoko domyślnie nie czuje się bólu. Nie był w stanie się zorientować, że jego przeciwniczka powoli absorbowała jego awatara. Spojrzał na swoje ręce. Te chociaż straszliwie wychudzone w nadgarstku to wciąż się trzymały choćpewnie, gdyby wyswobodził się kilka sekund później to i dłoni by nie miał tak samo jak stóp.

Zaczął czołgać się energicznie w stronę szabli świetlnej. W tym momencie pozostała mu ona ostatnią nadzieją na odwrócenie losu walki. Nie dane mu jednak było się do niej dostać. Noemie widząc co jej przeciwnik robi od razu podbiegła to szabli i wzięła ją samemu. Amaro zaklął pod nosem i się na nią rzucił. A właściwie to spróbował to zrobić, bo nie mając nóg poniżej kolan jego mobilność była znacznie ograniczona. Łuczniczka z łatwością go uniknęła po czym wzięła zamach i wyprowadziła szerokie cięcie szablą. Lśniące czernią ostrze przeszyło szyję szturmowca. Siła uderzenia pchnęła go na plecy, lecz nie zdążył nawet upaść. Nim jego głowa dotknęła powierzchni pozostał jedynie cyfrowym prochem.

Noemie wzniosła szablę świetlną w triumfalnym geście a jej ciało zaczęło się powoli dewirtualizować. Jej ojciec pewnie teraz wydawał z siebie okrzyk radości przez telewizorem. Na pewno był w tym momencie dumny ze swojej córki a ona była dumna z tego, że wykonała pierwszy duży krok w celu spełnienia jego marzenia. Marzenia jakim było wychowanie zwycięzcy areny.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments