[Poczekalnia Areny, godz. 19:34]
Po raz kolejny siedzę tu oczekując walki, ten malutki pokoik nie zmienił się ani trochę od poprzedniej edycji aren. Często wracam myślami do tych chwil… Daniel, Jerzy, Lidica. Teraz patrzę na te pojedynki jak na stare dobre czasy, ale przecież wtedy też się denerwowałem, też nie wiedziałem czy dam radę ich pokonać.
Razem ze mną do aren wrócił Daniel i jest skory by mnie pokonać. Obiecałem mu że zawalczymy w finale, nie zamierzam tego zwalić.
Mój oponent niecierpliwi się czekając na krześle, a ja gram na swoim Squierze, to jedyny sposób w jaki mogę się tu rozgrzać przed walką. Nie zamieniliśmy jeszcze słowa. Ten dzieciak ma pewną odpychającą aurę wokół siebie. Na pewno nie zostaniemy przyjaciółmi…
[Sektor Polarny, Lyoko, godz. 20:00]
WIRTUALIZACJA…
Sektor Polarny. Wielkie lodowe pustkowie, niegdyś było areną walk z XANĄ, teraz walczy się tu dla sportu.
Jesteśmy blisko krawędzi. Mój przeciwnik jest naprzeciw mnie. Trzeba to zakończyć szybko…
-To co, który z nas powinien zaatakować pierwszy?- Powiedziałem
Feliks nic nie odpowiedział, zaatakował łańcuchem jakby był na mnie wściekły. Hak leci na mnie z prawej strony.
Power-akord…
Hak na łańcuchu odlatuje w drugą stronę, od uderzenia. Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, już miałem nogę obwiązaną drugim łańcuchem, a ten gnojek mną rzuca o podłogę, niczym Hulk miotał Lokiego.
-Jeśli tylko mógłbym coś zrobić…- Mówię żartobliwie i ku zdziwieniu Feliksa zmieniam się w chmurę dymu, i pędzę na niego by w ostatniej chwili przywalić mu gitarą. Teraz mam szansę! Używam house of ghost, moje duchy zaczynają atakować przeciwnika, a ja używam na zmianę power-akordów i akordów. Odbieramy mu dużo punktó- SLASH! Feliks ścina moich pomocników i kieruje haki na mnie, CZY TO KONIEC??? NIE! SOLO!
Potężna wiązka uderza w mojego przeciwnika, przez chwilę opiera się jej sile, ale w końcu ulega… Traci punkty życia, i się dewirtualizuje.
Jeden z głowy. Jeden krok bliżej do Daniela…