[Tekst dodatkowy 1] Wywiad z Jerzym

W popularnej internetowej telewizji skończyła się przerwa reklamowa. Licznik w dole ekranu pokazywał prawie czterdzieści milionów oglądających. Sztuczne inteligencje tłumaczyły program na żywo w prawie wszystkich językach świata. Rozległo się szybkie intro programu. Krótka sekwencja modulowanych, elektronicznych dźwięków. Jeden z najpopularniejszych kawałków ostatnich lat.

Na ekranie w końcu pokazano studio. Rozbłysły ostre, kolorowe światła. Podest, ściany – wszystko zaczęło błyszczeć. Za prowadzącym i jego gościem, siedzącymi w czerwonych fotelach, pojawiło się logo. Wirtualna kamera zrobiła zbliżenie na twarze. Mogli zaczynać.

– Witajcie w programie “Wirtualna Gwiazda” – wesoło zakrzyknął młody prowadzący w cudacznym stroju. – Gościmy dzisiaj zwycięzcę pierwszej walki ćwierćfinałowej tegorocznego turnieju. Jerzy- jak samopoczucie?

– Cósz… Powiedziałbym, sze mosze być.

– Czyli humor dopisuje – zaśmiał się. – Opowiedz nam coś o sobie? Kim jest Jerzy, który jako pierwszy zakwalifikował się do półfinału?

– Jest kimś, kto cieszy się z tego faktu – odpowiedział mu blondyn, również się uśmiechając, choć nie tak szeroko jak prowadzący.
Choć to wydawało się niemożliwe, mężczyzna wtedy roześmiał się jeszcze bardziej.

– Co chciałbyś o sobie powiedzieć? Nie krępuj się. Skąd pochodzisz? Dlaczego bierzesz udział w turnieju?

– Pozwolę sobie najpiełw odpowiedzieć na długie pytanie. Czemu biołę udział w tułnieju? Po płostu by się spławdzić. Po tej stłonie szukam pszede wszystkim wyzwań, a Ałeny pozwalają się zmieszyć z najlepszymi.

– Oj daj spokój! – przerwał mu prowadzący. – Sława! Pieniądze! – w tym momencie studio rozbłysło od wirtualnych złotych monet. – Powiedz, zbierasz może na coś konkretnego?

– Z tego co wiem, to… nie. Nie zbiełam na nic. Jestem płosty chłop z płostymi potszebami. Wszystko czego najczęściej potszebuję, nie jest jakoś szczególnie tłudno dostępne. Mosze kiedyś spróbuję zapolować na jakieś ałtefakty, ale chwilowo mnie to nie intełesuje.

– No dobrze, dobrze. Ale spróbuj trochę pomyśleć. Czego pragniesz? Załóżmy, że wygrasz finał. Co wtedy? Na co wydasz nagrodę?

– Jeśli wygłam, to…

– Poczekaj! 41 milionów oglądających! Już, proszę – wyszczerzył zęby.

– 41 milionów… – powtórzył sam do siebie. – Ciekawe ile jeszcze osób zaintełesuje się takim scyzorykiem, jak ja? A włacając do pytania o nagłodę, to zastanowię się dopiero, kiedy wygłam. Wcześniej nie ma sensu myśleć o takich spławach.

– Daj się ponieść wyobraźni. Chociaż przez chwilę. Pierwsze, co ci przychodzi na myśl?

– Piełwsza? Chyba wypława najdalej jak się w odmęty Cyfłowego Mosza. Bez szadnych szybkich podrószy.

– Podróż przez Cyfrowe Morze? Nie jest to aż tak drogie. Wielu podróżników żyje tylko z tego, co zdobędzie po drodze. Poza tym: mówią, że Morze kończy się tam, gdzie kończy się internet. Co o tym sądzisz?

– Oni mosze i tak twiełdzą, ale chciałbym sam się o tym pszekonać. Poza tym, czy to w ogóle moszliwe, by intełnet miał jakiś kłes?

– Cóż, to zależy podobno od tego, dokąd fizycznie dociera. Wszystkie wirtualne światy postawione są na fizycznych urządzeniach. Jeśliby się zastanowić… Mógłbyś dopłynąć najdalej do bazy na Marsie… Ale cóż, może wróćmy do tematu Aren – zaproponował entuzjastycznie prowadzący, bawiąc się jednym ze zwisających z jego głowy, kolorowych sznureczków. – Masz coś przeciwko?

– Najmniejszego.

– No dobrze. Co zatem sądzisz o swojej przeciwniczce? Wydawało się, że pokonałeś Nadię bez żadnego problemu.

– Nie wiem jak to wyglądało, to dla innych, ale nie było to takie płoste. Gdyby nie miejsce w któłym walczyliśmy, jak i całkiem społa ilość szczęścia, to pewnie tełaz rozmawiałbyś właśnie z nią, a nie ze mną – stwierdził Jerzy pochylając się w stronę rozmówcy.

– Nie bądź taki skromny – zaśmiał się prowadzący. – Przez cały czas panowałeś nad sytuacją, prawda?

– Cały czas? Nie. Łaczej szybko łeagowałem na to co się dzieje. Poza tym Kałtagina, nie dość, sze jest moim ulubionym sektołem z Lyoko, to pozwala być bałdzo twółczym, jeśli chodzi o walkę.

– Rozumiem – mężczyzna wydawał się nie być przekonany. Odchylił się bardziej w fotelu, opierając cały ciężar na jednej stronie. – W takim razie przejdźmy dalej – spojrzał na imitację podkładki pod dokument. – Drugi ćwierćfinał zacznie się za kilka godzin. Zatem, skoro czasu niewiele: szybkie pytanie. Kto jest twoim faworytem? Z kim chciałbyś zawalczyć w półfinale?

– Zazwyczaj nie łozwaszam takich szeczy, ale jak mam być szczeły, to chyba bym wybłał Ałona. Osoby z panceszem są wyjątkowo męczący. Nie zmienia to jednak faktu, sze nie będę naszekać, nie waszne kto wygła.

– Rozumiem. Przejdźmy zatem do kolejnych Aren i do kolejnych przeciwników. Jak wyglądają twoje typy na kolejne rundy? Calys, czy Seriz? Aiyana, czy Lucy? Kto według ciebie wygra? A może, kogo wolałbyś widzieć w półfinale?

– Z wyłokowaniem tych Ałen bym jeszcze poczekał. Ale obie zapowiadają się ciekawie i cięszkie do rozstszygnięcia. Choć nie ukływam, że według mnie, pojedynek między Aiyaną i Lucy na pewno będzie bałdzo ciekawy.

– Ach, Aiyana – na ekranie za ich plecami pojawiła się twarz dziewczyny. – Jedna z faworytek widzów. Będziemy go oczywiście transmitować na żywo. A teraz kolejne pytanie: z kim z pozostałych uczestników chciałbyś zawalczyć?

– Z kim chciałbym jeszcze zawalczyć… To w sumie dobłe pytanie. Choć podejszewam, sze w czasie tłwania Ałen, łaczej nie będzie za duszej moszliwości wybołu. Po wszystkim… Mosze zapłoponuję małe stałcie z Aiyaną lub Lucy. Albo i Calys jak da ładę.
– Dobrze. Dziękujemy za tą obszerną wypowiedź – zaśmiał się prowadzący. Potem wstał. Jerzy zrobił to samo. – Dziękujemy państwu za uwagę. Jerzy Tasiemski i 45 milionów widzów!!
W studiu rozległy się nagrania wiwatów. Po bokach strzeliły confetti. Światło zwariowało. Za plecami prowadzącego i Jerzego pojawiły się kolorowe napisy. W końcu światło zgasło.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments