[Eliminacje 3] Calys Jaques vs Bot

Kilka minut do rozpoczęcia eliminacji. Niby czas leci szybko, ale kiedy trzeba się przygotować do czegoś ważnego, to jakby stoi w miejscu. Ile można szykować się na głupią walkę z robotem? W tym wypadku najwyraźniej długo, bo Calys już od dwóch dni siedziała na miejscu i nie wiedziała co ze sobą zrobić. Wyznaczone daty to zło wcielone. Jeszcze parę dni wcześniej nie chce się nic robić, a przecież trzeba być przygotowanym.
Sala zaczęła się wreszcie pojawiać. Bladoniebieskie krzywe ściany zajęły miejsce wirtualnej pustki. Pojawił się i bot, czarny ninja z jednym mieczem. Zapowiadało się łatwiej niż na treningach. Wreszcie będzie mieć to z głowy.
Dziewczyna rozstawiła szerzej nogi, wyciągając z płaszcza poręczny, krótki mieczyk. Skoro przeciwnik walczy wręcz, zacznie walcząc na jego poziomie. Sprawdzi, jak bot radzi sobie z mieczem. Lubiła walczyć wręcz, więc czemu nie.
Podwinęła rękawy płaszcza i po kilku sekundach wybiegła do przodu. Miecze starły się. Na początku Calys miała przewagę, jako że wymusiła na bocie zsunięcie się na nierówne podłoże. Przeciwnik musiał cofnąć się o pół kroku żeby wrócić do stabilnej pozycji. Dało to jej kilka sekund na uderzenie w odsłonięty tors maszyny. Zapomniała jednak, że to nie prawdziwy przeciwnik. Jedyne co jej atak wywołał, to głośny dźwięk metalu na metalu. Przeciwnikowi nie przeszkadzał hałas, więc dziewczyna przeszkodziła jedynie sobie, wytrącając się z rytmu walki na kilka sekund. Tylko po to, aby dostać pierwszym kontratakiem w bok. Pięknie, traci punkty na samym początku.
Odsunęła się do tyłu, czekając tym razem na atak ze strony ninjy. Zbyt duża pewność siebie dała jej w kość, więc postanowiła wrócić do spokojnego sprawdzania możliwości bota. Bez ryzykownych akcji, dopóki nie znajdzie jakiejś luki. Przeciwnik zamachnął się do przodu, rozpędzając się w jej kierunku. Dziewczyna próbowała uniknąć ataku, ale platforma za nią zaczęła się podnosić. Szybko odskoczyła na bok, i schowała się za wysuwającą się platformą. Miecz przeciwnika odbił się od ściany, która zadziałała dla Calys jak tarcza. Otoczenie działało na minus nie tylko jej, ale i przeciwnikowi.
Unikając pierwszego ataku bota, jednocześnie musiała wystawić się na drugi, jako iż jedyna droga wyjścia zza platformy prowadziła z powrotem na maszynę. Próbowała wysunąć się na zewnątrz, ale jej drogę odcięło oblane zieloną substancją podłoże. Na pewno nie chciała na tym stawać. Oznaczało to, że utknęła. Cóż, z własnej woli. Bot szykował się do ataku bezpośrednio na nią. Dziewczyna szybkim ruchem ręki wzniosła platformę oblaną zieloną substancją. Oczywiście nie naprawdę, była to tylko iluzja, która miała dać jej chwilę czasu na wydostanie się ze szczeliny. Sprawdzając swoje podejrzenie co do substancji, rzuciła na plamę swój wisiorek. Substancja zaczęła bulgotać, po chwili pochłaniając sreberko. Kwas.
Ninja zaczął wdrapywać się na jedną z platform, między którymi stała dziewczyna. Nie miała co się łudzić, że którakolwiek z platform nagle magicznie się ruszy, więc ryzykując utratą kilku punktów życia, podciągnęła się na rękach do góry. Gdy tylko zdążyła wygramolić się ze szpary, ninja miał ją jak na dłoni. Szybko wycelował nóż, ale tym razem dziewczyna miała wystarczającą chwilę żeby odpowiedzieć na atak swoim mieczem. Zdążyła wrócić do równowagi, kiedy ninja w nią wycelował. Broń przeciwnika zsunęła się na jej rękę, zabierając kolejne kilkadziesiąt punktów. Zdecydowanie nie miała tutaj przewagi, nie w tym momencie.
Podłoże pod nią znów zaczęło się podnosić, dając jej przewagę wysokości nad przeciwnikiem. Dawało jej to chwilę na zaskoczenie przeciwnika, ale niestety kolejny ruszający się w jej stronę blok zepchnął ją z góry. Musiała odskoczyć do tyłu, nie zdążyła zaatakować. Na szczęście ten upadek nie zabrał jej punktów.
Nie miała już przewagi wysokości. Jednakże upadek sprawił, że znajdowała się na dość dużą odległość od przeciwnika. Wysunęła się zza bloku, aby zobaczyć czarną sylwetkę dość daleko od siebie. Dobrze. Pierwsza dobra okazja do ataku z odległości. Ciągle nie znała czułego miejsca bota, więc wyciągnęła z kieszeni nożyk i sklonowała go kilkanaście razy, celując w różne miejsca na sylwetce bota. Z salwy ataków, jedynie dwa odebrały przeciwnikowi punkty. Teraz wiedziała gdzie celować. W głowę, jakby nie mogła się domyśleć.
Noże, które nie trafiły bota, wbiły się w ruchome podłoże za przeciwnikiem. Ninja, po stracie parudziesięciu punktów, wbił swój miecz w ziemię, unieruchamiając nogi dziewczyny. Żadnej zabawy z tym botem. Ale mimo wszystko, Calys miała przewagę. Uśmiechnęła się sama do siebie, wiedząc, że już wygrała. Miecz dalej tkwił w ziemi, trzymając ją w bezruchu. Czarna postać kroczyła w jej stronę. Ciekawe, co chciał zrobić. Ona nie robiła nic, dopóki nie podszedł bliżej. Gdy stanął w pozycji do walki, dziewczyna rozkazała nożom powrócić. Większość z nich udało jej się nakierować na przeciwnika, celując tym razem w czułe miejsce. Oryginalny nożyk wrócił do niej, oślepiając poturbowanego bota. Dziewczyna była pewna, że to już koniec. Przeciwnik nie wiedział do czego jest zdolna i się wystawił, tyle. Jej nogi znów były wolne. Mogła się ruszać.
Jednak przeciwnik mimo straconych punktów ciągle stał. Jeszcze trochę brakowało do zwycięstwa. Calys westchnęła ciężko, patrząc na mieniący się pancerz bota. Oczywiście, jeszcze tego brakowało. Wróciła do pozycji walki wręcz. Wszystkie pociski skierowała na przeciwnika, więc teraz nie miała większych możliwości ataku na odległość. Oczywiście poza pociskiem energii, ale na to miała już plan.
Dziewczyna zamachnęła się do przodu, tym razem z krótkim nożem w dłoni. Owszem, lepiej byłoby mieć teraz w dłoni mieczyk, ale nie miała chwili żeby wymienić broni. Jej druga ręka natomiast ciągle była nie do końca funkcjonalna. Nie mogła walczyć oburącz, pomimo pokazania obu broni. Frustrujące. Bot osłonił pierwszy atak, po czym wystrzelił w jej nogę laser. Bolało, okropnie. Zsunęła się na robota, nie mogła już nawet stać. Na jej szczęście, robot pod jej ciężarem stracił balans i również upadł na ziemię. I tak poszedł jej plan na zjawiskowe użycie pocisku energii.
Wypuściła nóż, i szybkim ruchem zdewirtualizowała przeciwnika, puszczając energię wzdłuż jego ciała. Przynajmniej potrafiła trzeźwo myśleć w decydującym momencie.
Ależ się cudownie pokazała. Prawie przegrała z botem. Głupim botem. Dobrze, że przynajmniej nie pokazała większości sztuczek. I tak by na maszynie nie zadziałały. Pieprzone maszyny.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments