[Walka 9-1] Charles Soule vs Daniel Garcia

– … a teraz przenieśmy się na Arenę, gdzie już zaraz rozpocznie się kolejne emocjonujące starcie! W sektorze polarnym wirtualizują się: DANIEL GARCIA!

Na białą cyfrową płytę opadła spokojnie drobna męska sylwetka. Dla większości przeciwników był to niepokojący widok. Daniel nie tylko był zabójczo skutecznym szermierzem o nietypowym stylu walki, ale jego awatar potrafił przerazić co mniej wprawionych wojowników – ciemna, rozmazana figura, jakby spowita lekką mgłą, z wyraźnie zarysowanymi jedynie dłońmi, cień z koszmaru.

Oczywiście Daniel nie mógł liczyć, że da mu to jakąkolwiek przewagę nad TYM przeciwnikiem. Przeciwnikiem spokojnym, inteligentnym, kalkulującym. Odrobina irracjonalnego niepokoju go nie spowolni, a na pewno nie sprawi, że jego bez wątpienia genialna strategia tak po prostu zawiedzie.

To będzie ciężkie starcie.

– A w lewym narożniku jego oponentka: CASSANDRA ANN BENOIR!

Daniel obserwował w pełnym napięcia, ale spokojnym wyczekiwaniu, jak awatar jego przeciwniczki renderuje się w powietrzu i opada na lodową krę, na której ma się stoczyć pojedynek.

– Chwileczkę? To chyba jakiś… błąd? To nie Benoir. Na Arenie pojawił się niezidentyfikowany gracz!

– No hej – mruknął Charles Soule.

Zwycięzca pierwszego wirtualnego Turnieju przeciągnął się, ziewnął głośno i zaczął się niespiesznie rozgrzewać, ignorując zupełnie wyświetlające się na wirtualnym niebie czerwone ostrzeżenia o wtargnięciu intruza. Daniel potrzebował chwili, żeby się zorientować się, kto przed nim stoi. Soule ani nie miał charakterystycznego Czarnego Ostrza, ani nawet nie był ubrany w swój bojowy kombinezon. Zamiast tego stał w środku sektora polarnego w zwyczajnych jeansach, trampkach i bluzie-kangurce. Surrealistycznego obrazka dopełniała wisząca mu na szyi para słuchawek.

– Co ty tu robisz?

– Mówiłeś, że mamy sprawę do załatwienia. Czy istnieje na to lepsze miejsce niż Arena?

– Możliwe. Na pewno istnieje na to lepszy czas.

Charles tylko się roześmiał, podniósł gardę i żwawym krokiem ruszył w stronę oddalonego o kilkanaście metrów Daniela.

– Nie zgodzę się.

I tak zaczęło się niespodziewanie najbardziej dochodowe starcie turnieju charytatywnego. Później organizatorzy zaklinali się, że o wszystkim wiedzieli i że cała rzecz była zaplanowana. Oczywiście. Charles i Daniel nie mieli żadnego powodu, żeby dementować te informacje.

Daniel widząc zbliżającego się przeciwnika zrobił krok do tyłu i zniknął w Superdymie. A raczej próbował, bo ułamek sekundy później Charles użył jego mocy, by go ponownie zmaterializować. I w tym momencie na Arenie rozległ się pisk dosłownie przyprawiający o mdłości. Był ledwie słyszalny, ale wwiercający się w mózg na samej granicy świadomości, pulsujący z przeraźliwą intensywnością, uniemożliwiający skupienie się i wręcz fizycznie raniący.

D.Garcia: 99hp

Daniel zachwiał się i upadł na kolana. Przez dwie długie sekundy próbował zakryć uszy, a gdy to nic nie dało, z ledwością będąc w stanie logicznie myśleć w przebłysku geniuszu zlokalizował problem. Nie do końca rozumiał, jak to było możliwe, ale…

Daniel sięgnął po jeden ze swoich głośników, zerwał go z pasa i cisnął przed siebie. Pisk natychmiast ustał.

D.Garcia: 98hp

„Sprzężenie” – pomyślał. – „Nawet nie sądziłem, że to możliwe, nigdy nic takiego mi się nie wydarzyło. Moje głośniki muszą być traktowane przez moc Soule’a jak moja moc, coś czym może manipulować. Niewiarygodne.”

Te wszystkie myśli przeleciały przez głowę Daniela w ułamku sekundy. Tuż przed tym, jak Charles zaatakował. W czasie kiedy Garcia leżał na ziemi powalony piskiem, jego przeciwnik biegł w jego stronę niewzruszony, z słuchawkami na uszach. I teraz rozpędzony kopnął z wymachu w głowę Daniela.

D.Garcia: 86hp

Daniel wykorzystał impet kopnięcia żeby wstać do pionu. Nie zdążył jednak zrobić nic więcej, gdy Charles od razu zamachnął się na niego lewą pięścią. Garcia uniknął rozpływając się w dym i lecąc na bok, ale Soule płynie przeszedł do półobrotu i zmaterializował przeciwnika bezpośrednio na drodze kolejnego kopnięcia. Daniel aż wygiął się od czystego ciosu w lędźwie.

D.Garcia: 82hp

Daniel w końcu dobył mieczy i teraz to on z godną podziwu prędkością i płynnością stanął na drodze Charlesowi. Soule jednak dalej parł do przodu, jakby chciał się nadziać na dwa miecze przeciwnika… ale te na zawołanie Charlesa rozpłynęły się w dym. Soule chwycił lewy nadgarstek zdezorientowanego Daniela w żelazny uścisk, a własną lewą ręką uderzył sierpem przez przestrzeń, której już nie blokowało zmienione w dym ostrze. Garcia zaliczył kolejne ogłuszające trafienie w głowę.

D.Garcia: 72hp

Dalej trzymając Daniela za lewy nadgarstek, Charles przyciągnął go do siebie, wykręcił mu dłoń i jeszcze raz kopnął, tym razem kolanem w tors. Siła uderzenia aż wyrwała przegub Garcii z ręki jego przeciwnika.

D.Garcia: 68hp

Gdy Soule wykręcił uzbrojoną dłoń Daniela, ten wypuścił z niej miecz. Teraz przez pół sekundy, których Garcia potrzebował na odzyskanie równowagi, Charles chwycił porzuconą broń i zamachnął się nią na przeciwnika. Daniel oczywiście bez żadnego problemu sparował i natychmiast spróbował przejść do siłowania w zwarciu, gdzie mógłby łatwo obezwładnić Soule’a, ale w tym momencie jego broń ponownie zmieniła się w dym, a bliźniacze ostrze w rękach Charlesa przejechało z lewa na prawą zadając płytkie cięcie przez cały tors.

D.Garcia: 47hp

Daniel zignorował ból i obrażenia i zdecydowanie ruszył do przodu, nie marnując ani chwili. Charles kreatywnie używał przeciwko niemu jego własnych mocy, ale poza tym był nie miał żadnej broni. Daniel mógł użyć swoich mocy przeciwko Charlesowi w dokładnie ten sam sposób. A nawet lepiej.

Garcia zamachnął się mieczem, jednocześnie dematerializując broń w ręce Soule’a. Dodatkowo zamiast dokończyć zamach, jego ostrze rozpłynęło się z prawej dłoni i pojawiło w lewej, wycelowane bezbłędnie w tors Soule’a.

I nagle zaczęło upadać. Soule nie rozkazał broni zmienić się w dym. Rozkazał to dłoni, która ją trzymała. Następnie jednym szarpnięciem chwycił bezwładną rękojeść i wycelował ją w podbródek Garcii. Daniel wygiął się do tyłu unikając kolejnego uderzenia w głowę. Nie zdołał jednak uniknąć samego ostrza, które szerokim łukiem zahaczyło o jego rękę.

D.Garcia: 37hp

– Starczy tego.

Daniel przywołał oba ostrza do siebie w chmurze dymu i z półobrotu jednym błyskawicznym ruchem ciął nimi w poprzek nad głową. Charles odchylił się unikając wirujących mieczy, ale odsłaniając na niespodziewany atak.

„Ja też się potrafię uczyć ataków przeciwnika, Soule.”

Noga Daniela wystrzeliła do przodu, prosto w odsłoniętą klatkę Charlesa. Na ułamek sekundy rozpłynęła się w dym na rozkaz Soule’a, ale tym razem Daniel był szybszy i od razu się zmaterializował wymierzając cios, który odrzucił Charlesa daleko do tyłu.

Ch.Soule: 97hp

Charles odleciał do tyłu, padł na ziemię i płynnie wstał przez ramię zdobywają bezpieczny dystans od Garcii. Ten zaszarżował do przodu i w kuli wściekłego Superdymu ruszył na przeciwnika.

Ale nie dotarł. Charles nie cofnął się w przypadkowym kierunku. Teraz kopnął leżący na ziemi głośnik, wcześniej odrzucony przez Daniela. Gdy tylko urządzenie ponownie zbliżyło się do swojej kopii, sprzężenie powróciło oszałamiając Garcię w miejscu. Soule dalej ze słuchawkami na uszach ruszył do przodu i ślizgiem podciął nogi Danielowi, tak że ten nie mogący się skupić na zamortyzowaniu upadku boleśnie uderzył w ziemię głową.

D.Garcia: 28hp

Charles przygwoździł przeciwnika, zerwał mu drugi głośnik z pasa i szybkim uderzeniem przyłożył go do ucha leżącego Daniela. Pulsujący pisk wirtualnego sprzężenia wydzierał punkty życia z oszałamiającą prędkością.

D.Garcia: 27-26-5-,,4-23-2,2-212019-18-17-16543-12-1110,,,hp

– AAAAAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaa!!!

Daniel Garcia wybuchł. Nie zmienił się w dym. Superdym zniekształcił jego awatara, rozciągnął kończyny, wygiął w nienaturalne pętle, aż w końcu eksplodował w prawdziwy cyklon Superdymu, odrzucając Soule’a i wynosząc Daniela wysoko w górę.

Ch.Soule: 95hp

Daniel obracając się w powietrzu odetchnął z ulgą, patrząc na Soule’a zwijającego się na ziemi z bólu. W chaosie przed chwilą Garcia zerwał słuchawki z głowy przeciwnika i sam je założył. Teraz przywołał do ręki swoje ostrza i jak wirująca piła wylądował na Charlesie, tnąc go w tors i kończyny.

Ch.Soule: 32hp

Charles próbował odsunąć się do tyłu, a Daniel z chęcią mu tym pomógł jednym celnym kopnięciem w klatkę piersiową, które jemu pomogło odzyskać równowagę po lądowaniu z mieczami, a Soule’a odrzuciło w tył.

Ch.Soule: 30hp

Charles padł ciężko na plecy. Gdy tylko zdołał podnieść wzrok, dostrzegł Daniela szarżującego na niego gotowego przybić go bliźniaczymi ostrzami do ziemi. Teraz to Garcia miał na głowie słuchawki i wydawał się być niewrażliwy na pisk sprzężenia, a Soule zwijał się z bólu. Ale dało się to zmienić.

Większość ludzi miałaby problem ze skupieniem się dostatecznie, by użyć tak wysublimowanej mocy w takich warunkach. Ale nie Charles Soule. Jedną myślą nakazał biegnącemu Danielowi zmienić swoją głowę w dym na ułamek sekundy. Słuchawki zsunęły się do tyłu, a Daniel stanął jak wryty wypuszczając miecze z dłoni, oszołomiony nagłym powrotem hałasu.

Soule z trudem zerwał się na nogi i rzucił na przeciwnika. Wyciągnął obie ręce w stronę krtani Daniela, a ten w obronie zrobił to samo. Dwóch wojowników ledwo utrzymując się na nogach zataczało się, miażdżąc sobie nawzajem gardła i zalewani śmiertelnym piskiem wyciskali z siebie nawzajem ostatnie punkty życia.

Soule: 30hp – 10hp :Garcia

25 – 5

23 – 3

21 – 1

Soule: 20hp – 0hp :Garcia

Gdy Daniel zmaterializował się z powrotem na Ziemi, jego telefon natychmiast rozbrzmiał dźwiękiem SMSa.

Od Carrie Soule.

„Obaj jesteście martwi, gdy tylko was zobaczę, idioci.”

I jeszcze drugi.

„I tak, to oznacza, że dzisiejsza randka odwołana.”

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments