[Walka 8-2] Niilo Ahonen vs Daniel Garcia

Daniel rozłożył się na cyfrowej polanie skąpanej w promieniach słońca. Dziwnie było nic nie czuć, poza kilkoma symulowanymi przez superkomputer informacjami, nie dającymi w żadnym stopniu podobnych odczuć, jak w realnym świecie. Chłopak wpatrywał się spokojnie w niebo. Może nie do końca spokojnie.

W najbliższych tygodniach miał przed sobą dwie ciężkie walki. Najpierw z Niilo, w Otchłani, której kompletnie nie znał, jako sektora, mimo, że była popularną areną już od kilku lat; później z byłym mistrzem, Charlesem, na lodowcu, który też kompletnie mu nie pasował. Ach! Co mu strzeliło do głowy, by wyzywać Charlesa?

Wirtualny dzwonek przypomniał mu o zbliżającej się walce. Dwa dni.

Powinien ćwiczyć? Odpoczywać? Może analizować ostatnie walki Niilo? Spotkać się z nim? Miał trochę czasu. Mógłby spróbować wybrać się do niego w realnym świecie… Znaczy się – jakby nie był ograniczony cenami biletów i stałą obecnością swojej rodziny. Według nich był teraz w bibliotece. Cóż, obecność w domu mógłby jeszcze jakoś wytłumaczyć – wrócił wcześniej, znajomy go podwiózł. Ale jeśli nagle wyląduje w innym kraju? Jak to wytłumaczy?

Mógłby spróbować czasowej wirtualizacji, choć przekroczenie granicy w ten sposób było cholernie trudne.

No cóż. Pogawędzi może innym razem.

***

Znaleźli się wewnątrz pierwszego pomieszczenia Otchłani Pamięci, nad połączonym z cyfrowym morzem bajorem. Przez dłuższą chwilę obaj wpatrywali się w siebie, próbując zgadnąć, jakie będą ich pierwsze ruchy.

Daniel ujął w dłonie oba miecze i rzucił się w stronę przeciwnika. Niilo uniknął jego ciosu i sam zaatakował swoim ostrzem, jednak Daniel bez problemu to sparował. Zdawało się, że obu zależy na szybkim zakończeniu walki. Niilo pewnie nie chciał, żeby Daniel umknął w mrok jaskiń; zaś on po prostu nie miał głowy do tej walki. Cały czas myślał tylko o Charlesie.

Korzystając z chwili nieuwagi Daniela, Niilo odepchnął go trochę. Daniel co prawda nie dostał obrażeń, ale musiał na moment zmienić się w superdym, bo zupełnie stracił równowagę.

Będąc już w tej postaci, pognał do jednego z tuneli prowadzących z sali.

“Och, robię się strasznie powtarzalny” pomyślał.

Zatrzymał się zaraz za pierwszym zakrętem, w nikłym świetle licznych kryształów.

Za chwilę prze nim pojawił się Niilo. Był dosyć ostrożny, nie dał się atakowi z zaskoczenia. Wyminął ostrza Daniela i swoimi pazurami ranił powierzchownie jego rękę. Chciał ją przebić, ale Daniel w porę przesunął ją, unikając większych obrażeń. Obaj odskoczyli od siebie.

Pozostało 95 punktów.

“Nie jest źle” uznał Daniel.

Zaatakował, jedno ostrze trzymając blisko przy sobie, drugim zamachując się, na ile pozwalał mu tunel. Niilo odbił ten atak, jednak niskie ostrze musnęło jego talię. Zaraz potem pchnął Daniela, by ten nie wyprowadził kolejnego ciosu z tak bliska, sam zmienił ostrze na pazury i zaatakował.

Niilo stracił 7 punktów.

“To jakiś żart?”

Daniel z trudem uniknął pazurów Niilo. Zmienił się w superdym i pognał dalej.

“Gówno, nie walka. Tylko uciekam”.

Zatrzymał się zaraz na końcu tunelu, gdzie było trochę więcej miejsca i mniej światła. Ustawił się wychodnie, mając z obu stron miejsce na cios.

Niilo zaraz do niego dobiegł. Pazury były poręczne w walce z mieczami, zwłaszcza przy takiej zwinności. Uniknął ataku Daniela, zaraz wyprowadzając swój. Niewiele uzyskał, zaledwie dziesięć punktów. Podobnie Daniel, jednym z kolejnych ciosów, trafionym zaledwie o włos.

Daniel cały czas musiał się cofać, inaczej pazury wylądowałyby w jego brzuchu. Wokół robiło się coraz ciemniej, jednak wciąż nie przeszkadzało to Niilo. Kolejne zabrane punkty zmusiły Daniela do ponownej zmiany w superdym i ponownej ucieczki.

– Wracaj tu! – krzyknął za nim Niilo.

“Nudzisz się. Wiem, wiem” prychnął Daniel.

Tunele zaczęły robić się coraz bardziej skomplikowane. W żadnym nie panowała kompletna ciemność, ale stały się coraz wyższe, a w górze zaczęły się pojawiać liczne półki i wyloty innych tuneli. Daniel rzucił swój głośnik pod jedną z niższych wnęk, sam podleciał do wyższej. Pozostawało czekać i, o ile Niilo jakoś tego nie sparuje, powinien wykończyć go jednym ciosem.

Niilo był ostrożny, biegnąc przez tunele. Widząc, jak zmienił się teren znacznie zwolnił.

Daniel gwizdnął przez głośnik. Niilo odwrócił się automatycznie, nawet o tym nie myśleć.

“Bingo” Daniel skoczył na niego z oboma mieczami skierowanymi w jego głowę.

W tym momencie ziemia zadrżała. Niilo zachwiał się i przyjął tylko część obrażeń.

Pozostało: 45 punktów.

Niilo stracił: 45 punktów. Pozostało 30 punktów.

Daniel warknął, znów zmieniając się w dym. Pognał dalej tunelem.

Miał 45 punktów. Musiał nadziać się na pazury Niilo, gdy tamten upadał. Na szczęście zaskoczył go na tyle, że nie otrzymał więcej obrażeń.

Wstrząsy powtórzyły się kilka razy.

Daniel zatrzymał się u wylotu tunelu, zaraz przed wejściem na skąpaną w ognistym świetle salę. Minęła dłuższa chwila, niż naprzeciw niego pojawił się Niilo, znów z ostrzem, najwyraźniej potrzebując go, by uniknąć pułapek Otchłani. Rzucił się na Daniela z krzykiem, jednak ten bez problemu zparował atak ostrzem.

“Tylko pazury są problemem” uznał Daniel, delikatnie cofając się.

Wymienili się ciosami, poruszając się do środka sali.

Pomieszczenie było gigantyczne, skąpane w świetle ogromnych, płonących tac wyrytych w ścianie. Płomienie tańczyły, zlewając ciało Daniela z otoczeniem; w oczach Niilo jawiąc go jako płynną postać, przeskakującą z miejsca na miejsce. Mimo usilnych starań, żaden nie mógł trafić drugiego. Gdy walcząc, przesunęli się na środek pomieszczenia, wokół nich zapłonął ognisty krąg, w niewidocznym wcześniej rowku na podłodze, a rzeźbienia w skale zaświeciły się czerwienią, jakby płynęła w nich lawa.

Gdy zderzyli swoje ostrza, poleciały złoto-czerwone iskry.

– Jesteś cholernie dobry – mruknął Daniel.

– Tss… Nawzajem – prychnął Niilo.

Odstąpili od siebie na krok, potem przez moment krążyli tuż przy płonącym rowku. W końcu Daniel skoczył w stronę Niilo. Ten przygotował się do uniku, nie spodziewał się jednak, że Daniel zmieni się w superdym i poleci do góry.

Niilo, zaskoczony, uniósł głowę. Nie widząc przeciwnika, zaczął powoli krążyć, wypatrując go.

– Wracaj tu!

Rozległ się gwizd. Znów spojrzał w górę.

Daniel zmaterializował się tuż pod sufitem. Niilo zauważył to dziwne załamanie, czerń czerniejszą, niż kolor skały. Zrobił unik. Miecz Daniela wbił mu się w ramię i rękę.

Trzydzieści punktów. Tyle właśnie było trzeba.

Niilo, zaskoczony, spoglądał to na Daniela, to na dewirtualizującą się powoli swoją rękę.

– Już widziałem tą technikę.

– Nie jest zarezerwowana dla jednej osoby.

– Ktoś inny nie mógłby jej wykonać w ten sam sposób.

Cyfrowa postać Niilo rozpadła się.

***

“Cholera, wie?”

“Teraz to trzeba z nim pogadać”.

***

Daniel cicho zamknął drzwi piwnicy, starając się nie hałasować.

– Co tam robiłeś w środku nocy – dobiegł go głos ojca.

Spojrzał na schody, gdzie ten stał.

– Ogórki – z uśmiechem pomachał trzymanym w ręce niewielkim słoiczkiem.

Ojciec pokiwał głową i powoli wrócił na górę.

Daniel prychnął. “Gdybyś choć trochę mnie znał wiedziałbyś, że nienawidzę ogórków”.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments