[Walka 6-2] Sebastian Krzaczasty vs Cassandra Ann Benoir

ー Czemu oni wszyscy muszą być tacy poważni i tajemniczy? Ja naprawdę chciałabym tylko wyrwać kogoś na drinka… ー mruczała dziewczyna.

Nakryta była warstwami z kołdry i kilku kocy. Nie miała ochoty wstać z łóżka. Była kompletnie roztrzepana i siedziała w piżamie. Zza łóżka wyciągnęła butelkę wina, i małymi łykami popijała pytania przyjaciółki.

ー Kobieto, o czym ty w ogóle myślisz? ー zapytała siedząca naprzeciw blondynka.
ー Cóż, na pewno nie o pracy. Ha. ー zaśmiała się lekko.

Dziewczyna o jasnych włosach siedziała przy stole, stukając długopisem w notes. Była ubrana luźno, ale profesjonalnie. W końcu była to wizyta tylko po części formalna, a po części zwykłe spotkanie. Do pracy normalnie ubrałaby się inaczej, ale tym razem miała okazję pracować z przyjaciółką. W jej małej, ciasnej i całkiem możliwe, że i brudnej, kawalerce.

ー Dobrze więc, możesz odstawić butelkę i zacząć odpowiadać na pytania? ー rzuciła dziewczyna, nerwowo naciskając automatyczny długopis.

ー Mogę.

Leżąca w łóżku odpowiedziała i poprawiła potargane włosy. Naciągnęła kołdrę pod samą brodę. Podniosła kolana i oparła się lekko o ścianę, odstawiając butelkę na parapet.

ー Więc, jak wyglądały twoje przygotowania do walki?

ー Jak “jak”? Tak jak zwykle. Trenowałam. Przeczytałam informacje o przeciwniku. Coś więcej miałam robić?

ー “Trenowałam” wystarczyłoby. Nie jestem tu żeby cię oceniać, tylko żeby mieć artykuł na stronę.

Ciemnowłosa dziewczyna w łóżku prychnęła pod nosem, ale kiwnęła głową wskazując, żeby kontynuowała pytania.

ー Jak oceniasz przeciwnika po tej walce?

ー Gdyby był starszy, wyszłabym z nim na drinka ー tym razem wyraźnie się zaśmiała. ー Patyczak.

ー Błagam cię, bierz to na poważnie! Ludzie będą to czytać.

ー Cassie, kazałaś mi odpowiadać, to odpowiadam. ー Wzruszyła ramionami ー poza tym, nikt tego nie będzie czytać.

***

ー Nazywa się Sebastian, tak? ー Powiedziała cicho, a może w myślach. Nie była pewna. Nie kontrolowała ust dość często.

Pojawiła się w pustym pomieszczeniu, schowana za sporymi platformami. Przeciwnik pewnie też był schowany. Ale Cassandra była od początku podekscytowana – fascynowała ją jego historia. Był interesującą postacią, zdecydowanie na porządny artykuł. Ale to później.

Kartagina. Tak. Miała wrażenie jakby już tu była, tyle razy słuchała narzekań na ten sektor. Sama nie widziała aż takiego problemu, było bardzo klimatycznie. Ale rozumiała, dlaczego może być problematycznie. Teren był niepewny, odległości trudne do oszacowania.

W pewnym momencie miała wrażenie, że coś mignęło jej przed oczami. Zdawała sobie sprawę, że to pewnie przeciwnik, ale była dość rozkojarzona – przeważnie to ona migała innymi przed oczami, nie przeciwnik jej. Ale taka była specyfika tej walki. Analizując Sebastiana zdawała sobie sprawę, że w praktyce mają dość podobne moce. Oczywiście oboje mieli ograniczenia, ale podczas ogólnych oględzin, Cassie uznała to za przewagę ze swojej strony.

Blondynka zerwała się, dyskretnie rozglądając się po sali ruchomego sektora. Była w miejscu średnio widocznym i miała pewność, że  przeciwnik jej jeszcze nie widział. Ale żeby zaatakować wolała poczekać na jego pierwszy ruch. Walki na cierpliwość były jej ulubionymi. Ironiczne, jako że w prawdziwym życiu nikt nigdy nie miał okazji myśleć o niej jako o osobie cierpliwej. Bo nikt nigdy nie miał okazji jej poznać z tej strony, którą okazywała głównie w świecie wirtualnym.

Zaczęła się rozglądać w okolicy ostatniego błysku, widząc jakiś znak ruchu, ale nadal nie będąc w stu procentach pewna pobytu przeciwnika. Nie zdziwiła się również, widząc powoli unoszącą się w powietrzu mgłę. Cóż, niepewność terenu była jedynie zwiększona przez umiejętność przeciwnika. Ale nie była czymś nowym, a właściwie była dodatkiem, więc Cassie nie przejmowała się aż tak bardzo. W końcu była tu po wyzwanie, a przecież nie będzie się załamywać przed zjawiskami pogodowymi. Jakby poza światem wirtualnym ktokolwiek się tym przejmował. Ona z pewnością do tych ludzi nie należała.

Już pewniej, wysunęła się ze swojej bezpiecznej oazy, zdając sobie sprawę, że teren działa nie tylko na jej przeszkodę, ale i przeciwnika. Po eliminacjach z zeszłego sezonu miała mocno wyryte w głowie zważanie na pewność podłoża w Kartaginie. Wiele razy analizowały walki w tym sektorze wraz z przyjaciółką, więc czuła, że nawet losowość nie będzie w stanie zbyt jej zaskoczyć, jeśli tylko będzie mieć oczy dookoła głowy. Mgła to tylko dodatek. To sobie powtarzała. To tylko kolejna rzecz, na którą trzeba było teraz jeszcze uważać.

Gdy tylko odnalazła ciemne włosy przeciwnika wśród niebieskich bloków, starała się – patrząc cały czas pod nogi – przesunąć na tyle, aby mieć możliwość użycia Niewidzialnego Ostrza z pozycji, w której była. Była na tyle daleko, że jeśli trafiłaby, chłopak straciłby sporo punktów.

Znalazła takie miejsce, chociaż dość widoczne. Po pierwszym zwróceniu na siebie uwagi prawdopodobnie musiałaby być później cały czas w ruchu. Ale chciała zaryzykować – bloki podłoża ruszały się cały czas, mgła też utrudniała widoczność. Wierzyła, że może wykorzystać nieprzyjemny teren na swoją własną korzyść. Chociaż spodziewała się, że przeciwnik pewnie myśli podobnie.

Mimo to, po chwili nakierowania ataku i upewnienia się, że żadna platforma zaraz jej nie zmiażdży, lub nie zasłoni trafienia, wystrzeliła niewidzialne cięcie. Sebastian czując nadchodzący atak zasłonił tarczą głowę i klatkę piersiową, ale cięcie było celowane niżej. Nie zbiło tyle punktów, ile mogłoby, ale zdecydowanie go drasnęło, zabierając jakąś pulę punktów życia.

Chłopak zwrócił się w jej stronę, wykorzystując zwinność, żeby zbliżyć się do niej jak najbliżej. Cassie była zaskoczona orientacją w terenie przeciwnika, ale sama nie trzymała się przecież z boku. Przebiegła za wynurzającymi się platformami, odcinając przeciwnikowi dojście. Odbiła się od ostatniej z nich, aby wylądować na wąskiej kładce znajdującej się w miejscu na tyle odkrytym, żeby znów mogła spokojnie wycelować. Patrząc pod nogi naprężyła ręce i wstrzeliła kolejne cięcie. Przeciwnik w biegu sparował je chochlą, ale jednocześnie znacznie ją wygiął. Zdał sobie sprawę, że niespecjalnie się przyda jeszcze jako broń. Ale i tak był pewny walki jedynie z użyciem tarczy. Piął się do przodu przez platformy, będąc coraz bliżej przeciwniczki.

Droga Cassandry została odcięta od strony, z której przybiegła, więc pomimo braku potrzebnej do porządnego ataku odległości, rzuciła się w przeciwną stronę Sebastiana, ale bliżej niż przez całą walkę. Na tyle blisko, żeby móc z nim porozmawiać.

ー Słyszałam, że raczej nie rozmawiasz, ale podczas poprzednich walk jakoś nie koniecznie się tego trzymałeś – zauważyła, przywołując w pamięci wszystkie klipy, które obejrzała przed walką. Lubiła zauważać błędy w spostrzeżeniach innych, to też było jedną z najznakomitszych cech w jej fachu ー Ale spokojnie, może mamy podobne moce, ale w przeciwieństwie do ciebie ja mogę spokojnie nawijać za dwóch, oczywiście jeśli ty nie masz ochoty ー uśmiechnęła się, nie do końca prześmiewczo, ale też niespecjalnie uprzejmie.

Sebastian nie czuł potrzeby odpowiadania jej, nawet nie mówiła niczego ważnego. Wszystko co powiedziała, było już dla nich oczywistymi faktami jeszcze długo przed walką. Może gadała dużo, ale nie koniecznie treściwie.

Wraz z przewagą wysokościową uzyskaną przez ruch platform, Sebastian zwinnie skoczył naprzeciw Cassie. Przez chwilę doszło do uderzenia broni. Pojedyncze ciachnięcia tu i tam, w większości parowane.

ー Szczerze mówiąc, zdziwiłam się, że mam okazję walczyć z kimś relatywnie niewiele młodszym. Zabawnie było wpisać się na listę i zobaczyć taką różnicę wiekową względem ostatnich aren. Wiadomo, niby inna sprawa, ale jednak średni wiek jest dużo większy od średniego wieku pomiędzy uczestnikami aren. Myślałeś o tym? Ja myślałam. Wiem, że nie wyglądam na swój wiek, ale spokojnie jestem tu najstarsza ー zaśmiała się, mówiąc między każdym ruchem. Nie myślała wcale o tym, co mówiła, pozwalała swoim słowom odpływać. W ten sposób lepiej mogła skupiać się na walce. Była to zdecydowanie kolejna cecha kontująca z jej przeciwnikiem.

Dziennikarka przy okazji kolejnego osunięcia się platformy, chociaż potknęła się, wymierzyła atak z wystarczającej odległości, aby pozbawić przeciwnika głównej broni – chochli. Nie polegał na niej już w tym momencie wcale tak bardzo, ale jednak brak jej w ręce dał mu uczucie niepokoju. Stanął w postawie obronnej, dając przeciwniczce wystarczająco czasu, aby powrócić do równowagi i stanąć na względnie pewnym terenie. Oboje mieli ciągle większość punktów, ale oglądający wyraźnie widzieli znacznie większą ilość straconych punktów po stronie wojownika.

Wtedy Cassandra zauważyła kolejną okazję spowodowaną ruchem platform. Za plecami Sebastiana spod ziemi wyłaniał się wysoki blok. Nie był wystarczająco blisko, żeby przeciwnik się nim przejmował. Sama musiała przesunąć się lekko w lewo, znów przybliżając się do niego, aby nie zostać zgniecionym przez kolejną kolumnę. Jednak stojący za przeciwnikiem blok dał jej pomysł.

Zaatakowała ostrzem jego tarczę, nie celując nawet zbytnio w ważne miejsca, a odwracając uwagę przeciwnika na tyle, żeby móc użyć odrzutu. Po odbiciu ostrza tarczą, Sebastian został z wielką siłą odrzucony do tyłu, uderzając w wyłaniającą się za nim kolumnę. Tarcza zsunęła się z jego klatki piersiowej na wysokość pasa i poczuł straszny kłujący ból. Jednak widząc szykującą się do użycia niewidzialnej strzały dziennikarkę, szybko zamienił się w parę, unikając ataków z pewnością śmiertelnych. Szybko wrócił do postaci materialnej i wykorzystując rozkojarzenie przeciwniczki, użył tarczy jak bumeranga. Na niewielką odległość, metal mocno uderzył w szczękę przeciwniczki. Gdyby to był prawdziwy świat, straciłaby kilka zębów. Ogłuszona osuneła się do tyłu, znikając na kolejnym ruchomym blokiem.

Sebastian miał już resztkę punktów, chociaż nie skupiając się szczególnie na ich liczbie, szacował, że miał o kilka więcej, niż było to naprawdę. Ale stracił obie bronie. Chociaż, właściwie miał chochlę. Zgiętą w pół.

~ Nada się najwyżej jako łyżka do butów… ~ pomyślał.

Podniósł ją, idąc pomiędzy ruchomymi platformami w miejsce, w które spadła przeciwniczka. Szedł wolno, ostrożnym krokiem.

Cassandra znajdowała się w wąskiej, ale długiej szparze. Jeśli ktoś miał klaustrofobię, to zdecydowanie chciałby uniknąć takiej sytuacji. Dziennikarka nie koniecznie uważała się klaustrofobiczką, ale i tak utknięcie w szczelinie było czymś, czego chciała uniknąć. Ale miała plan awaryjny. Przecież dalej nie użyła Dalekiej Gwiazdy.

Przeciwnik wsunął się w szparę, nie do końca mogąc się swobodnie poruszać. Spojrzał na Cassie, dalej idąc ostrożnie w jej stronę. Cassandra tylko uśmiechnęła się. Zamknęła oczy. Gdy Sebastian na chwilę odwrócił od niej wzrok, próbując zmieścić nogi w wąskie szczeliny na podłożu, przeniosła się zaraz za jego plecy. Machnęła ostrzami, i tyle wystarczyło, żeby skończyć walkę. Avatar przeciwnika powoli zaczął znikać.

ー Zapraszam cię na kawę po walce. Oczywiście jeśli się zgodzisz. Tylko nie odbieraj tego jako randki, chcę tylko popytać. Napiszę o tobie z pewnością ciekawy artykuł. Po przegranej nie możesz odmówić ー powiedziała cicho, tak, żeby tylko on usłyszał. Uśmiechnęła się. Po chwili szybko dodała ー A poza tym, szukam kogoś.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments