Sala bankietowa była zapełniona stołami pełnych jedzenia, towarzyszył temu harmider rozmów. W powietrzu czuć było unoszące się napięcie, wszyscy czekali na coś lub kogoś. Już niedługo miał wydarzyć się kolejny punkt programu. W centrum sali zgromadzeni ujrzeli kobietę, wirującą wśród tancerzy, prowokując młodsze towarzystwo niewinnym uśmiechem oraz perfekcyjnym układem kroków. Muzyka zaczęła się wyciszać, głośne dyskusje zamieniły się w ciche pomruki, tańczące pary ustąpiły miejsca młodej damie, zostawiając jej całą uwagę ludzi.
Dawno dziewczyna nie czuła uścisku tremy, który powodował u niej dreszczyk emocji. Nigdy nie wiesz, czy ktoś się na ciebie nie rzuci z bukietem w rękach, czy otwartym nożem. Powodowało to u niej lekki zastrzyk energii oraz odwagi, których teraz każdy by potrzebował.
Stuknęła obcasem o parkiet, tworząc delikatny krok, uciszając przy tym resztę rozmawiających, po czym rozpoczęła przemowę:
– Panie i panowie, drodzy przyjaciele oraz szanowni wrogowie…- Skierowała swe szafirowe oczy w stronę grupki młodszych osób, uśmiechających się do niej pogardliwie- czuję niezmierną radość, że tak licznie odpowiedzieliście na moje zaproszenie swoim przybyciem- mówiąc wyjęła swój dekoracyjny wachlarz i zachichotała, chowając swój uśmiech. Nie straciła jednak ani trochę na słyszalności.
– Naprawdę nie wiecie, jak to dla mnie wiele znaczy- postąpiła kolejne dwa kroki, przy czym odwracając się wraz z jej suknią do publiczności za nią.- Domyślam się, że niektórzy nie przepadają za nudnymi przemowami jak ja, dlatego przejdę do konkretów- schowała wachlarz do pasa, robiąc poważną minę, którą można porównać do przyczajonej żmii.- Jak niektórzy z Was wiedzą, przystąpiłam do bitew charytatywnych w świecie Lyoko- dopieściła dość mocno słowo „charytatywnych” mocniej akcentując ów słowo, powodując zainteresowanie wśród tłumu.- Domyślacie się też, że takie cele wiążą się z dużymi kosztami oraz ograniczonymi zasobami. Dlatego zaprosiłam was tutaj, by was poinformować, iż niedługo nastąpią licytacje dobroczynne, dzięki którym możemy wesprzeć tą działalność. Nie musicie oczywiście wydawać całego swojego majątku, nie musicie też wcale brać w tym udziału, jednak zależy mi, abyśmy wszyscy razem pokazali, że nie jesteśmy snobami oraz skąpcami w oczach osób biedniejszych- do sali wkroczyli kelnerzy, podając po kieliszku szampana bogatym rodom zgromadzonym w tym miejscu.- rozumiem jeżeli niektórym ten pomysł nie przypadł wam do gustu, jednak i tak poproszę o jedno- wzięła w dłoń ostatni kieliszek.- Jeśli są tutaj osoby chętne do udziału w tym przedsięwzięciu, unieście swoje naczynia w górę i pokażcie mi waszą energię. Noc jeszcze młoda. Drodzy państwo chcę was zobaczyć. Pokażcie się!- Uniosła swoją dłoń z szampanem, który zabłysnął pod kryształowym żyrandolem, tworząc pokaz świateł wokół niej.
– Jestem za!- Krzyknęła z pewną siebie twarzą, tworząc falę wiwatów oraz pozytywnych odpowiedzi. Stworzyły one momentalnie huk odgłosów zadowolonej burżuazji, która jak jeden mąż uniosła swoje szampany w górę, bez efektów błysków jak młoda kobieta, ale z identycznym entuzjazmem.:
– Za pannę Lidicę!- krzyknął jeden gości, rozpoczynając aplauz i okrzyki w kierunku dziewczyny.
Ta wzniosła toast i wypiła łyk musującego napoju, po czym zrobiła ukłon w stronę zgromadzonych.:
– Nie będę wam już przerywać zabawy. Życzę wszystkim szczęścia oraz uśmiechów na waszych twarzach!- Po tych słowach ruszyła ku drzwiom wyjściowym, a wraz za nią paru mężczyzn, chcących poprosić kobietę, na pójście z nimi na randkę.
****************************************************************
Parę dni po bankiecie Lidica przyszła na miejsce spotkania w mniej oficjalnym stroju. Czarny podkoszulek oraz jeansowe spodenki pasowały idealnie na ten moment ze względu na skok w górę temperatury powietrza, a na stopy założyła tenisówki z lekkiego materiału.
Jej szafirowe oczy przyglądały się nowoprzybyłym. Miała nadzieję, że znajdzie swojego oponenta, jednak nie potrafiła wyłapać nikogo takiego, więc z lekkim poczuciem porażki ruszyła do windy.
Dzięki bogu dołączyli w niej typową muzyczkę hotelową. Bez trgo dostałaby szału, siedząc w ciszy sama ze sobą. Wsłuchując się w rytm, poczuła nagłe zatrzymanie się pudła, w którym przebywała.
Dotarła na miejsce.
Po otwarciu drzwi zobaczyła superkomputer i parę osób, czekających na jej przybycie:
– Dzień dobry panienko, jesteś tutaj pierwszy raz, prawda?- Pierwszy odezwał się mężczyzna w średnim wieku, który stał przy hologramie mapy, gdzie miał się odbyć jej pojedynek.
Widać, że był skupiony na ręcznym programowaniu sekcji górskiej, ale w oczach dziewczyny było urocze, gdy zerwał się, by z nią porozmawiać.
– Przy tym superkompie tak, jednak nie różni się specjalnie od innych- odpowiedziała chłodno, wachlując się wachlarzem, który był schowany w pasie. Jej ton jednak zabrzmiał, że chętnie poruszyłaby dyskusję o tym.- Nie zmienia to faktu, że czuję lekkie podekscytowanie na widok tak zaawansowanej technologii. Tyle można się od niej nauczyć, a nie wszyscy byliby w stanie to pojąć.
Lidica podeszła do hologramu, patrząc na spiczaste szczyty gór kamieni. Wie, że będą mogli później przejrzeć, ale wie z doświadczenia, iż lepiej jest to zrobić przed nadchodzącym tłumem.
– Brałaś już udział w podobnych wydarzeniach?- Pracownik, który poprzednio zwrócił uwagę na jej przybycie, spytał szczerze zaciekawiony. Można mieć wrażenie, że wie co nieco, ale nie jest pewien swoich informacji.
Kobieta uśmiechnęła się lekko, chowając wachlarz i przy poprawianiu koku zaczęła odpowiadać na pytania:
– Brałam, brałam. Przez ostatni rok jednak nie miałam okazji dołączyć do żadnego podobnego wydarzenia. Jak zapewne pan się domyśla teraz mam lżejszy grafik, więc tu jestem- dziewczyna czuła tanią wodę kolońską od mężczyzny, jednak nie może powiedzieć, że nieładnie pachnie. Działa wręcz uspokajająco na nią.
– Mogę się spytać, czym pani się zajmuje?
– Pytaj pan do woli. Pracuję we własnej firmie, która zajmuje się szyciem damskich ubrań.
– Brzmi jak ciężka robota. Patrząc na panią jednak wydaje się ona na łatwą i bezproblemową.
Lidica po usłyszeniu ostatnich słów, zachichotała lekko, patrząc teraz na rozmówcę:
– Nie należy do zbyt trudnych, przyznaję, jednak ja na to patrzę jak na pupilka, którym trzeba się zajmować- wróciła wzrokiem na mapę, a ręce skrzyżowała na swoich piersiach z poważną miną.- Jest dla ciebie małym światem, małym światełkiem w tunelu, który trzyma cię przy życiu- po chwili ciszy na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech- ale co ja tam wiem. Jestem przecież rozpieszczoną dziewczynką, która nie trzyma się żadnych zasad.
Bez słowa ostrzeżenia ruszyła do windy, patrząc się ostatni raz na superkomputer i pracowników:
– powiedzcie Sebastianowi, że czekam na niego w Lyoko- po ostatnim zdaniu drzwi od windy się zamknęły z Lidicą w środku, zostawiając mężczyznę, z którym rozmawiała, z większą dawką pytań niż odpowiedzi
****************************************************************
– PANIE I Panowie, DRODZY WIDZOWIE. TEGO DNIA W POJEDYNKU STANĄ… ZAPALONY KUCHARZ, SEBASTIAAAAN!- Nastąpiła chwila komputerowo wygenerowanych owacji, które były skierowane w chłopaka w stroju kucharza z chochlą w ręku.- NATOMIAST JEGO PRZECIWNIKIEM BĘDZIE KRÓLOWA MODY, LIIIDIIICAAA!- Nastały kolejne owacje, tym razem w kierunku dziewczyny z twarzą ukrytą za wachlarzem.
Kiedy one nastąpiły, Lidica ukłoniła się w stronę oponenta, podnosząc lekko swoją suknię:
– Mam nadzieję, że nasza walka będzie niezapomniana- powiedziała swawolnym głosu, stojąc noga za nogą, natomiast wachlarzem chowała usta w lekkim uśmiechu.- Pamiętaj, że nie będę dawała tobie forów.
Sebastian nie miał szansy odpowiedzieć na jej prowokację, ponieważ dali sygnał na rozpoczęcie walki.
Lidica natychmiast rozpoczęła ostrzał z 4 pocisków, które chłopak zablokował swoją tarczą. Nie byłoby w tym nic podejrzanego, gdyby nie fakt, że po czwartym pocisku nastąpił wybuch, wytrącając mężczyznę z równowagi. Nie uszło to wojowniczce z oczu, przez co złapała wolną dłonią za kapelusz z szerokim rondem i wypuściła kolejną serię, przygotowując szybki Finał.
Sebastian natomiast po odzyskaniu równowagi, widząc pojawiający się tajfun, ponownie uniósł tarczę w jej kierunku, sądząc, iż ostro ona zaboli. Srogo się pomylił, ponieważ dosięgnęły go kolejne pociski, które skasowały ⅕ jego życia, powodując przewrotkę.
Wojowniczka zaśmiała się nonszalancko, chowając twarz za wachlarzem:
– Nie wiesz słońce, że najpierw trzeba poznać przeciwnika, zanim rozpocznie się z nim walkę?- Po tych słowach wachlarz zabłysnął i wystrzeliła kolejną serię, która zmusiła chłopaka do zużycia jego zamiany w parę wodną.
Dziewczyna zadowolona, że wszystko idzie zgodnie z planem, postanowiła wysłać kolejną serię, tym razem czekając, aż chłopak się wreszcie pozbiera.
Sebastian po powrocie do kupy, uniknął ataku, by samemu zaszarżować w kierunku Lidici, rzucając w nią zmieszaniem. Ta natychmiast oczyściła z siebie ten atak, a jej wachlarz zabłysnął szafirowym blaskiem. Kiedy chłopak zderzył się z dziewczyną, powstał tunel powietrzny, który odrzucił ich oboje z dala od siebie.
Postać w sukni i płaszczu o barwie sektora w powietrzu rozpoczęła kolejną serię, która doprowadziła do utraty kolejnych ⅕ paska obrażeń upadającego wroga.
Przed zderzeniem z ostrym kamieniem Sebastian przemienił się ponownie w parę wodną i wylądował na nogach pod górą. Zdał sobie sprawę, że jego fatalne decyzje spowodowały sromotną porażkę, dlatego schował się w górach.
– Tssk, nieładnie uciekać w środku walki- krzyknęła z lekką nutą zniecierpliwienia w głosie, idąc za nim powolnym krokiem. Jeśli chce wygrać, będzie musiał się wrócić po nią.
Wojownik ruszył przed siebie, kryjąc się w pobliskiej jaskini. Próbował znaleźć sposób na zbliżenie się do niej, jednak nie zdążył wpaść na żaden pomysł, ponieważ usłyszał dziewczęcy chichot wydobywający się od strony wejścia.
Dama stuknęła obcasem przed sobą, tworząc Finał w zamkniętym pomieszczeniu. Ta tylko zrobiła piruet i rozpoczęła taniec śmierci.
Przy każdym piruecie wystrzeliwała pocisk, które trafiały w jego “tarczę”, powodując ponowny wybuch, powalając go na plecy. W tym czasie Finał uniemożliwił Sebastianowi zamianę w chmurę, przez co dostał następnymi trzema atakami. Przy ostatnim pocisku jej wachlarz zabłysnął na złoto, wystrzeliwując cztery złociste strzały, a wszystkie one trafiły w biednego chłopaka, który nie miał szans uniknąć tego wszystkiego, przez co pozostało mu 20% pasku życia.
– Sądziłeś, że przede mną uciekniesz?- Zachichotała złowieszczo, podchodząc do niego, robiąc przeskok w powietrzu. Kiedy wylądowała, spojrzała mu w oczy- musisz być bardziej przygotowany na nowe pojedynki- puściła oczko, po czym został zmieciony z ziemi ostatnimi atakami po przeładowaniu.
Nie sądziła, że będzie tak łatwo zwyciężyć tą rundę.
****************************************************************