Cassandra zapukała do drzwi. Była na tym osiedlu już wielokrotnie, ale z jakiegoś powodu zawsze, gdy czekała, aż jej przyjaciółka otworzy drzwi, przechodziły jej po plecach dreszcze. Chociaż nie ze wszystkimi jej celami się zgadzała, rozumiała jej potrzebę wyniesienia się z tej okolicy. Bloki dookoła były szare i pełne ciemnych zaułków, a ludzie nie koniecznie warci zaufania.
Gdy tylko usłyszała kroki w środku mieszkania, odetchnęła z ulgą. Zamek wydał kilka szczęknięć, po czym drzwi zaskrzypiały i się otworzyły. Czarnowłosa wyglądała lepiej niż ostatnio, chociaż nadal miała worki pod oczami. Miała mokre włosy. Cass uśmiechnęła się widząc to.
ー Cześć ー przyjaciółka mruknęła zachrypniętym głosem. Zostawiła drzwi otwarte i pobiegła z powrotem w głąb mieszkania.
Cassandra tylko skinęła głową i uśmiechnęła się lekko, nie wiedziała za bardzo co ma powiedzieć. Weszła do środka, po czym zamknęła drzwi.
ー Słyszałam, że wzięłaś udział w arenach charytatywnych, co? ー kontynuowała z kuchni, zalewając herbatę na zagraconym blacie.
Cass dalej jej nie odpowiadała. Czuła się trochę głupio, chociaż wiedziała, że nie zrobiła niczego złego. Stała na środku wąskiego korytarza, zagradzając przejście. Chciała usiąść, ale miała wrażenie, że w tym przypadku nie wypadało.
ー Dawno nie słyszałam, żebyś była taka cicha.
Czarnowłosa wyszła z kuchni z tacą, przewróciła oczami, żeby wskazać koleżance, żeby zeszła z drogi. Cassandra cofnęła się na ścianę i usiadła dopiero, kiedy przyjaciółka jej nakazała. Nawet usiadła razem z nią.
ー Cóz… Cieszę się, że przynajmniej zazdrość wyciągnęła cię z dołka – zaczęła niezręcznie.
ー Nie jestem zazdrosna.
ー Tylko mówisz to kompletnie sztyletując mnie wzrokiem.
ー Cass, nie jestem zazdrosna. Jestem zła.
ー Niewiele lepiej ー oznajmiła pewniej. ー Słuchaj, wiem jak to wygląda, ale ja naprawdę robię to ze względu na ciebie.
ー Jak na razie w niczym nie pomagasz, chociaż przyznaję ci rację, chyba potrzebowałam takiego zastrzyku złości żeby wyjść z barłogu ー mówiła czarnowłosa nerwowo stukając łyżką w kubek.
ー Chcę ci pomóc. Zaczęłam go szukać. Dla ciebie. Tylko i wyłącznie dla ciebie ー Cassandra rozłożyła ręce.
ー Cóż, gratuluję zwycięstwa – rzuciła przekornie.
ー A weź nawet nie zaczynaj, to nie było zwycięstwo. Nie masz czego zazdrościć.
ー Nie jestem zazdrosna! A ty robisz wszystko, żeby mnie doprowadzić do szału. Mogłaś mi chociaż powiedzieć wcześniej! Nie masz nawet potrzeby go szukać! ー krzyknęła, ale widać było, że była bardziej zawstydzona niż zła.
ー Dobra, dobra. Przepraszam. Wystarczy? ー blondynka uśmiechnęła się.
ー Cass!
ー Uwierz, nie będziesz mieć czasu się denerwować ー prychnęła przekornym śmiechem, biorąc łyka gorącej herbaty.
ー Co proszę? ー spytała dziewczyna, odchrząkając głośno. Prawie się nie zakrztusiła.
ー Jedziemy na galę. I nie, nie możesz odmówić, wpisałam cię już na listę. Szukaj kiecki.
ー Caaaaaass!
***
Po raz kolejny pojawiła się na jednym z sektorów. Tym razem, był to las. Zdecydowanie ku jej uciesze – las był chyba jej ulubionym sektorem. Owszem, tak jak i góry był dość niebezpieczny pod względem terenu, ale wysokie drzewa wyglądały bardzo unikalnie.
No i znowu nie była w stanie zlokalizować przeciwnika. Tym razem był nim Nilo Ahonen. Muzyk.
O ile cała jego historia o chorym bracie była całkiem dobrą gadką dla innych dziennikarzy, Cassandra tym razem nie koniecznie była zainteresowana. “Muzyk” nie sprawiał wrażenia, jakby wiedział zbyt wiele. Nie nazywała go głupim, w zasadzie nawet przyznawała, że posiadał wiele użytecznych umiejętności, podczas prowadzenia analizy przed walką. Jednak nie wydawał się mieć żadnych potrzebnych informacji.
Może przyjaciółka miała rację, tajemniczy przeciwnicy wydają się jakoś lepsi.
Blondynka ruszyła przed siebie, spokojnie przechodziła przez wąskie platformy. Jej krok był wolny i beztroski, ale cały czas się rozglądała. Zarówno patrząc na drzewa, jak i poszukując przeciwnika między nimi. Patrzyła nie tylko przed siebie, ale i w górę. Najwyraźniej spodziewała się po części, że Nilo może wziąć ją z zaskoczenia. Cóż, sama nie najlepsza była w zaczynaniu walki, szczególnie kiedy nie miała przeciwnika od razu przed sobą. Nie była zbyt przejęta możliwością zostania zaatakowaną z zaskoczenia, tak długo, jak nie straci ogromnej ilości punktów na samym początku, co uważała raczej za niemożliwe z przeciwnikami walczącymi wręcz. Poza tym cały czas miała teleportację pod ręką.
Nilo tymczasem również rozglądał się, ale czystym szczęściem zauważył przeciwniczkę prawie od razu. Była to zdecydowanie przewaga, ze względu na fakt, że podstawowa moc dziewczyny zależała w dużym stopniu na odległości, co mogłaby wykorzystać przeciw niemu. Dlatego zaczął się zbliżać, trzymając się jak najbardziej w ukryciu.
Po minucie spokojnego spaceru i skradania się, Cassandra przyuważyła cień zbliżającego się przeciwnika i stanęła w gotowości do ataku. Szybko wycelowała swoją strzałę w stronę zbliżającego się chłopaka, jednak drasnęła jedynie jedno z drzew. Znając już pozycję przeciwnika, cofnęła się nieznacznie. Nie widziała przeciwnika, ale wiedziała gdzie był ostatnio. Była pewna, że wspiął się na drzewo. Przewidziała to już wcześniej.
Wiedziała, że to ryzykowne, ale obmyśliła to wcześniej i wiedziała, że to najlepszy pomysł. Przeciwnik i tak zna jej położenie. Patrząc na najdalszą platformę w oddali, teleportowała się daleko za niego, widząc jego plecy na jednym z drzew. Gdy tylko stanęła na platformie, wycelowała kolejną strzałę. Nilo zdążył się odwrócić. Trafiła go w rękę.
Nilo znów schował się za drzewem. Jako walczący wręcz, był w ciężkiej sytuacji. Spuścił się na pazurach poniżej platformy, znikając z wzroku przeciwniczki. To był najlepszy plan: zaatakować od dołu, gdzie go nie zobaczy.
Cassandra była ograniczona w tym terenie: mogła używać jedynie strzał. Cięcia były blokowane przez drzewa. Przeciwnik chyba jeszcze o tym nie wiedział. Jednak ona wiedziała, że jeśli zniknął, będzie chciał zaatakować ją z zaskoczenia. Znowu, ale była spokojna. Ciągle miała inne umiejętności. Uśmiechnęła się do siebie.
Wolno zareagowała, ale gdy poczuła ostre cięcie na plecach, odrzuciła go. Albo w coś uderzy, albo poleci w przestrzeń.
I uderzył, ale zareagował wystarczająco szybko i wbił pazury w drzewo. Prawie nie stracił punktów, gdyby nie kolejna strzała w jego stronę. Przeciwniczka nie miała już defensywy, najlepszy moment na atak. Pomimo straconych punktów, mieli ich mniej więcej tyle samo.
Wspiął się na poziom platform, po czyn szybko wskoczył na najbliższą. Był naprzeciw dziennikarki, w niewielkiej odległości.
Cassandra po raz pierwszy miała okazję się mu przyjrzeć. Średniego wzrostu, gęste czarne włosy i jasne zielone oczy. Całkiem przystojny. Może nie był specjalnie tajemniczy, ale był zdecydowanie przyjemny dla wzroku. Chociaż musiała przyznać, że jego strój sprawiał, że chciała się uśmiechnąć. Po za tym jest muzykiem, to całkiem słodkie. Przeszło jej przez myśl, że mogłaby wziąć go na galę. Gdyby w zasadzie nie zaprosiła Daniela.
Na przestrzeni sekund, wycelowała ostrze. Raz, kiedy nie było na drodze drzew. Stał na wprost, chociaż niezbyt daleko. Cięcie, na ukos.
Miał już mniej niż połowę punktów. Zaczął biec przed siebie. Korzystał z chwili luki między atakami. Mknął na przeciwniczkę.
Cassandra cofnęła się jedynie kilka kroków do przodu. Dobrze się bawiła, chociaż trochę szkoda było jej przeciwnika.
ー Coś mało z tobą gadałam, to niepodobne do mnie ー zaśmiała się, nie ruszając się z miejsca. Czekała na jego atak. Chciała dać mu trochę przewagi, bo tak naprawdę mimo niezbyt sprzyjającemu terenowi i tak wygrywała.
ー W zasadzie mi to nie przeszkadzało, ー odwzajemnił uśmiech, głośno wziął oddech ー ale miło cię poznać w takim razie.
Zaatakował ostrzem, mając zdecydowaną przewagę w walce wręcz. Cassandra ledwo parowała ataki swoim.
ー Wzajemnie, wzajemnie ー rzuciła między głośnym, nieregularnym oddechem.
Walczyli bardzo blisko, z widoczną przewagą Nilo. Z minuty na minutę tracili pojedyncze punkty, ale Cassandra była zsuwana coraz bliżej krawędzi. Żałowała, że nie chodziła z przyjaciółką na siłownię.
ー Więc, dałaś mi fory, co? ー mruknął przeciwnik spod nosa, ciagle skupiając się na ataku.
ー W zasadzie tak. Trochę cię skopałam, aż mi się głupio zrobiło ー zaśmiała się, mimo mocnego uderzenia w ramię, które właśnie dostała.
ー Zabawne. Dlaczego w ogóle wzięłaś udział? Żeby się sprawdzić, tak jak mówiłaś?
ー W zasadzie to nieprawda, robię to dla przyjaciółki.
ー Oh, jak konkretnie? ー rzucił, być może faktycznie zaciekawiony, lub tylko licząc na odwrócenie uwagi przeciwniczki.
ー Niezbyt jestem w stanie ci powiedzieć nie zdradzając wszystkiego ー zapewniła, nie przestając brzmieć pewnie. Pomimo, że wyglądała, jakby była w opałach.
ー Dobra, keep your secrets.
Byli już na samej krawędzi. Brakowało jednego kroku, żeby przewrócić przeciwniczkę w otchłań. Ale nie był pewien, czy powinien to robić. Spychanie przeciwnika w cyfrowe morze było trochę niemoralne.
Cassandra, zauważając jego rozterkę, dorzuciła szybko:
ー Wiesz, że moje umiejętności się regenerują?
ー Żartujesz? ー Nilo natychmiast pchnął ją w stronę morza, zdając sobie sprawę, że mógł to właśnie zaprzepaścić.
ー Cóż, to ty mnie wyzwałeś! ー krzyknęła.
Szybki, oślepiający błysk i dziewczyna znajdowała się za jego plecami. Z całej siły kopnęła go w plecy, w miejsce, w którym to ona przed chwilą miała zginąć.
Jednak ominęła problem moralny, wystrzelając trzy strzały w niego, tuż przed tym, jak dotknął powierzchni.
ー Wybacz, że nazwałam cię, “nie tajemniczym”! Bylo miło!
***
ー Cass, co to miało być, do cholery jasnej? ー czarnowłosa rzuciła zażenowana, oglądając powtórkę na telefonie.
ー No co chcesz? Jeśli ty masz prawo wyglądać jak pomidor, kiedy tylko myślisz o swojej ostatniej walce, to ja mam prawo zaprosić przystojnego muzyka na galę!
Leżały razem pod nowym kocem, który Cassandra kupiła przyjaciółce w prezencie. Niewiele brakowało, żeby robiły babski wieczór tuż przed następną walką. Niestety, a może na szczęście, przyjaciółka miała jutro spotkanie o pracę, więc nie było to możliwe.
ー Jak tak dalej pójdzie, to na tej gali wyląduje połowa graczy aren ー westchnęła dziewczyna.
ー Cóż, zdecydowanie będzie to w takim razie event godny relacjonowania!