[RUNDA 3-1] Melanie Dunbar vs Loyyd Sten

SEKTOR POLARNY

W miejscu, gdzie legendy krążą o pojawieniu się chociaż jednej gwiazdy na niebie, a lodu jest więcej, niż na całym świecie, pojawia się dwójka nastolatków.

W wieży przejścia ląduje młoda dziewczyna. Zawsze była kojarzona jako “ta wysoka”. Ma posrebrzane buty na obcasie sięgające za kolano. Ich przód odsłania zielona spódnica, która z przodu zakrywa uda, a jej tył swobodnie wieje w różne strony. Czarna góra stroju zlewa się z długimi włosami. Jednak nie są one w stanie ukryć szerokiego pasa, zdobionego przeróżnymi szlachetnymi kamieniami oraz maleńkimi, okrągłymi lustrami. Głowę zdobi śnieżnobiały wianek. Jednak nie to było najważniejsze.

Najbardziej charakterystyczny ze wszystkiego był granatowy sygnet, widniejący na środkowym palcu lewej dłoni. Dziewczyna przygląda się mu uważnie. Ruszając palcem, zauważa dziwny znak. Ma on trzy okręgi, z czego ostatni posiada cztery kreski – jedną na górze, trzy na dole.

– Czy to… naprawdę? – pyta samą siebie, nie mogąc wyjść z zachwytu. Jest w Lyoko! Tutaj są skrywane sekrety o Xanie. Ma ogromną szansę poznać wszystkie szczegóły.

– Naznaczył mnie tym pierścionkiem. Pomoże mi odkryć tajemnice. Z pewnością.

Rozgląda się po okrągłym pomieszczeniu, które ciągnie się ciągle w dół. Widzi czarną dziurę. Spogląda pod swoje nogi i zauważa znak – ten sam, który ma na palcu. Odwraca się. Przednia kreska kieruje na ścianę, której cyfry zmieniają się szybciej, niż człowiek mruga oczami.

– Czy to kierunek wyjścia?

Nikt jej nie odpowiada. Dziewczyna wzrusza ramionami i biegnie prosto na ścianę.

Po chwili w tej samej wieży pojawia się druga osoba. Dwa lata młodszy chłopiec z gotowością do walki. Wyczekiwał jej od dłuższego czasu, jednak jego euforia mieszała się z obawą. Nie wiedział, na kogo może trafić. Czarne spodnie oraz buty popularnej marki Adidas są niewiele ciemniejsze od jego kręconych włosów, które były przewiązane niebieską Bandamą. Kolor był niemal identyczny, jak lodowce sektora, w którym stoczy się pojedynek. Granatowa bluza komponuje się z klimatem panującym w wieży.

– Wyjdź z wieży – odzywa się mechaniczny, kobiecy głos.

Co ma zrobić? Jak ma stąd wyjść?

Rozgląda się dookoła. Widzi mnóstwo cyferek zmieniających się z prędkością światła, które lecą w dół. Spogląda niżej – czarna nicość. To musi być zmyłka, na pewno.

– Wyjdź z wieży – dostaje ponowny komunikat. Wtem zauważa wyjście i od razu pojawia się na miejscu swojej walki. Wie tylko, że dziewczyna jest wysoka i bardzo zdolna. Może zlituje się nad nim?

Panienka kroczy po sektorze pewnym krokiem. Nie może przestać zachwycać pierścionkiem na palcu. Nigdy nie wierzyła w przypadki, to musi być dar od losu. Wykorzysta go, na pewno.

Nagle zauważa w otchłani jakąś postać. Przeciwnik. Wtem ozdoba zmienia kolor na czerwony. Czuje, jak piecze ją z każdą mijającą sekundą. Zauważa prosty komunikat: “Zabić”.

Nieznajomy zauważa ją i od razu wyciąga dwa bliźniacze miecze. Patrzą sobie w oczy jeszcze kilka sekund, po czym dziewczyna atakuje. Nie może znieść uczucia palącej się skóry na jej palcu. Nie trafia.

– Czemu atakujesz? – pyta Loyyd. – Nie wygrasz z tymi sztyletami jakąś roślinką.

– Zobaczymy, dzieciaku – odpowiada Melanie i atakuje ponownie drugą dłonią, na której ma sygnet. Zauważa, że pnącz jest dużo więcej, jak w poprzednim. Oby tego nie zauważył. Tym razem trafia w nogę.

– Cwana jesteś – komentuje chłopiec, po czym odpycha kolejne dwa ataki. Nagle rzuca jeden ze swoich mieczy. Melanie szybko odskakuje, tworząc jedną platformę, mniej więcej na wysokości przeciwnika. Leci drugi miecz – powstaje drugi schodek.

– Wysil się tro…

Nie dokańcza myśli. Dwa miecze wracają i jeden z nich podcina dziewczynie nogi. Traci schodki i upada na ziemię. Ile mogła stracić punktów? Dwadzieścia? Sama nie wie. Zabić

– Po prostu się poddaj, dzieciaku – prowokuje Dunbar chłopca, podnosząc się z ziemi. Rzuca kolejnymi atakami, zwykłym i jego iluzją, którą trafia. Loyyd śmieje się prosto w twarz.

– Z czego? Nic nie umiesz.

– Wyszczekany jesteś – odpowiada z uśmiechem.

Coś tutaj nie gra, dlaczego ona się tak śmieje? Przecież jest słaba aktualnie. Sten już sam nie wie, co ma zrobić. Rozgląda się po sektorze. Zaczynają fruwać dziwne kreatury. Jakby pojedyncze elementy dmuchawca pojawiły się na Arenie. Czy one mają znaczenie?

Wtem dostaje prosto w twarz kolcami. Upada na ziemię, a kurz z sektora powoli opada dookoła niego. Gdy wstaje, nie może nikogo zauważyć. Gdzie jego oprawczyni? Czy dała mu drugą szansę?

Sygnet uspokoił się – znów jest granatowy. Dziewczyna oddycha z ulgą. Nie zniosłaby tego po raz drugi. Nie może zrozumieć tego miejsca. Dlaczego nie ma żadnych informacji o Xanie? To musiało być gdzieś tutaj być, pamięta to z notatek swojego ojca. Zauważa płatki dmuchawca dookoła siebie. Chce dotknąć jeden, ale po maleńkim zetknięciu z dłonią szybko ją zabiera. Czuje delikatnie kopnięcie prądem.

– Co to za dziwna kreatura? Ojciec o tym nie wspominał w dzienniku…

Wtem słyszy przy prawym uchu świst miecza. Cholera, znalazł mnie.

– Ja też nie wiem. Niezłego z twojego ojca ziółko, jak tu był. Może on odpowiada za ten cały burdel, co?

– Milcz, gówniarzu – odpowiada Melanie, zaciskając zęby. Atakuje garścią pnączy, którą Loyyd perfekcyjnie tnie na pół.

– Mam rację. Do tego ma córkę wariatkę.

Dziewczyna nie odpowiada, tylko rzuca kolejnymi atakami. Sten czuje dumę – chciał ją sprowokować. Nigdy tego nie robi, ale teraz musi jakoś ją pokonać. Spogląda na ozdobę dziewczyny na lewej dłoni. Musi to zniszczyć. Bez niego nie będzie sobą. Ma taką nadzieję.

– Nihil novi1, Loyyd.

– Alea iacta est2, Melanie.

Dziewczyna atakuje jak leci swoją bronią, na przemian zmieniając tylko dłoń. Albo nie trafia, albo przeciwnik wszystko przecina. Robi pierwszy schodek – próbuje zaatakować z góry. Zaczyna strzelać obydwoma dłońmi naraz. Wytrąca jeden miecz z ręki.

Drugi schodek – Dunbar jest za jego plecami. Loyyd to przewiduje i rzuca drugi miecz, po czym pędzi po kolejny. Nagle znika.

– Co jest kur…

Wtem czuje miecz na swoich plecach i upada na ziemię. Kolejne dwadzieścia punktów, o ile nie trzydzieści. Pojawia się przeciwnik.

– Nie uczyli cię, żeby nie atakować zza pleców?

– Dura lex, sed lex.3

Nie może wstać. Upadek był na tyle mocny, że nie wie, co może zrobić. Chłopiec do niej powoli podchodzi. Próbuje się podeprzeć i przesunąć kilka metrów, ale on staje nogą na jej prawą dłoń. Patrzy jej głęboko w oczy. Widzi w nich strach i wycieńczenie. To ona zaliczyła dwa mocne spotkania z ziemią, nie on. Teraz może ją pokonać.

– Arrivederci, signorina.

Robi zamach mieczem na nią. Próbuje osłonić się lewą dłonią. Zamyka oczy. Już wie, że przegrała walkę przez własną głupotę.

Nagle następuje niewielki wybuch, który ogłusza Loyyda i odrzuca na kilka metrów. To niemożliwe.

Zaskoczona dziewczyna otwiera oczy. Dookoła siebie widzi białą tarczę, wokół której tańczą kłęby czarnego dymu.

Przeżyła. Dostała drugą szansę. Nie może jej zmarnować.

Wstaje i skacze na pierwszy schodek. Dwa ataki, obydwa chybione.

Przeskakuje za przeciwnika, koło Cyfrowego Morza. Trzy ataki, jeden obroniony, dwa o włos od trafienia.

Trzeci schodek, a szatynka znika z pola widzenia. Chłopiec nie wie, co się stało.

– Ona tam skoczyła? Wygrałem?

Brak odpowiedzi.Chyba mu się udało. Ale co ma teraz zrobić? Dlaczego nikt się nie odzywa?

Koło Stena znów pojawiają się dziwne płatki dmuchawca. Nie dotyka ich – przeczuwa, że to jest zmyłka. Zrzuca swoje miecze na ziemię i próbuje im się przyjrzeć. Białe, z dziwną otoczką, pewnie niezwykle delikatne.

Nie zauważa nawet, że wróciła jego przeciwniczka.

Melanie po cichu się do niego zbliża.

Szykuje atak – pnącza z jednej i drugiej ręki. Jeszcze tylko kilka sekund.

Pięć…

Cztery…

Trzy…

Dwa…

Jeden…

Chłopiec odwraca się, jednak jest już za późno. Dostaje falą pnączy, która popycha go na dziwne dmuchawce. Czuje szczypanie po swoim stroju, po czym leci kilka metrów do góry. Melanie doskakuje do niego i odwracając się, zadaje ostatnie dwa ataki. Koniec.

Loyyd upada na ziemię, powoli zmieniając się w Cyfrowy Proch. Melanie nie patrzy na niego, tylko z gracją wraca na lodowy grunt. Oddycha głęboko z ulgą, po czym mówi:

– Arrivederci.

Mija pół godziny od walki. Zmęczona dziewczyna idzie do karczmy napić się czegoś na odprężenie. Wie, że jest nieletnia, ale nie przeszkadza jej to. Zawsze dodawali do jej wieku co najmniej trzy cyfry więcej.

– Co podać?

– Kamikaze z lodem.

– Pokaż dowód – mówi chłodnym tonem barman. Nie tego się spodziewała, idąc do baru.

– Ona jest ze mną, ręczę, że jest dorosła. Nie widać tego? Spogląda w lewą stronę i zauważa wysokiego mężczyznę. Chociaż jeden jest od niej wyższy.

– Co dla ciebie?

– To samo. Na mój koszt – po tych słowach uśmiecha się do dziewczyny. Odwzajemnia to. Barman odchodzi robić zamówienie.

– Widziałaś tę walkę z dzisiaj? Dwójka amatorów. Fartem wygrała dziewczyna.

– Masz rację.

– Nie tego się spodziewałem się, zapisując tutaj.

– Walczyłeś już?

– Jeszcze nie. Niedługo będę z jakąś dziewczynką.

Barman przynosi dwa drinki i stawia obok dwójki rozmawiającym, mierząc wzrokiem dziewczynę. Uśmiecha się zwycięsko. Drink za darmo po walce? Podwójne zwycięstwo!

– Charles Soule.

– Melanie – odpowiada dziewczyna, podając dłoń, którą mężczyzna całuje. Jaki nonszalancki, no proszę. Kultura jednak nie zanika.

– To ty walczyłaś? – pyta Charles.

– Nie. Zbieżność imion. To jest bardzo popularne imię we Francji.

Kłamie jak leci, ale nieznajomy łyka to. Chwali samą siebie w duchu, że zafarbowała i ścięła włosy.

– Masz rację. Twoje zdrowie, droga panno.

Stukają się szklankami. Charles wypija całość jednym haustem i idzie dalej. Dunbar jeszcze przez chwilę wodzi za nim wzrokiem. Po chwili porusza brwiami z zaskoczenia. Musi poćwiczyć celność. Chłopak miał rację – strzelała jak jakiś amator. Gdyby nie dziwny wybuch z sygnetu, teraz by z pewnością opijała złość po przegranej i nie byłoby tak miło, jak przed chwilą. Od jutra treningi. Obowiązkowo.

– Ale dzisiaj pełen luz – mówi do samej siebie, po czym pije zdobytego przez przypadek drinka.

—————————————————————–

1 Nihil Novi -Nic nowegp

2 Alea iacta Est – Kości zostały rzucone

3 Dura lex, sed lex – Twarde prawo, ale prawo

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments