Górski sektor.
Za każdym razem, ilekroć brązowowłosy do niego trafiał, miał on nieodparte wrażenie, że jest on jednym z najspokojniejszych rejonów cyberprzestrzeni.
Jego wirtualna postać w końcu się zmaterializowała i stanęła na ziemi. Odkąd zdecydował się wziąć udział w walkach w Lyoko, zastanawiał się, przeciwko komu będzie mu dane walczyć. Bacznie zaczął rozglądać się dookoła, w celu wypatrzenia swojego przeciwnika.
Nagle powietrze cyberprzestrzeni przeszył głośny ryk. Gdyby wirtualny avatar Sequilla mógł dostać ciarek, już dawno czułby gęsią skórkę na całym ciele.
r- Czyżbym.. miał się zmierzyć z.. potworem..?r1; – spytał samego siebie w myślach i sięgnął do swojej broni na plecach.
W jego dłoniach rozświetliły się dwa elektryczne miecze. Prawda, były miłą odmianą od katan, jakie poprzednio dzierżył ze względu na ich szerokość, ale zdarzały się momenty, kiedy wolał nadal mieć swoje ostrza.
Nie chciał ich jeszcze ładować energią elektryczną. Nie wiedział, co jego przeciwnik będzie w stanie zrobić.
Nagle skoczyła na niego masywna, ogromna pantera. Chłopak w pierwszej chwili stracił czujność, dlatego pierwszy kontakt skończył się ciosem potężnej łapy, który boleśnie wcisnął chłopaka w ziemię.
– Chwila! Uczył Cię ktoś zasad fair play?! – krzyknął. – Serio, tylko tyle umiesz?
Nie doczekał się żadnej odpowiedzi. Nic w sumie dziwnego, kto by oczekiwał po zwierzęciu, że wyda z siebie jakikolwiek odgłos oprócz ryczenia, które, szczerze powiedziawszy, dało się już szybko Sequillowi we znaki.
Poderwał się po ciosie, ale wiedząc, że cios mógł mu zredukować około 20 punktów życia, wykorzystał moc elektro sprintu, by znacznie odsunąć się od swojego przeciwnika.
Ukrył się za górą, by tam spokojnie naładować broń, najpierw jednak uformował pojedynczą, elektryczną kulę, by spróbować oszołomić bestię.
– Hej, kiciu. Szukałeś mnie? To spróbuj tego. – chłopak wyszedł z kryjówki i schował do pazuchy na plecach jedno ze swoich ostrzy, by łatwiej było mu zadać cios. Umiejętnie wycelował w zbroję ochraniającą jego przeciwnika. Myślał, że odniósł porażkę, jednak wyładowanie okazało się wystarczające, by unieruchomić bestię na jakiś czas.
Postanowił wykorzystać czasowe sparaliżowanie swojego wroga.
W tym celu szybko dobył drugi miecz i zaczął ładować obydwa na raz energią wychodzącą z jego dłoni.
r- Nie dam się tak łatwo. Teraz jest mój.r1; – pomyślał, widząc, jak miecze zaczynają jaśnieć wyraźną aurą.
r- Jeszcze trochę.. teraz.r1; – miecze były już gotowe do zadania ostatecznego ciosu. Teraz chłopak musiał jedynie rozważyć, jak wślizgnąć się pod brzuch, gdyż kiedy go zaatakował, dostrzegł, że tylko ta partia bestii jest nieosłonięta zbroją.
Akurat, jak na złość, czas paraliżu elektrycznego minął. Bestia ponownie zamachnęła się na niego ostrymi jak szpilki pazurami, jednak chłopak zręcznie wykorzystał moment, by schować się między jego nogami.
To była jego szansa na ostateczne zwycięstwo. Znalazł wystarczająco dużo miejsca, by oddać cios. Z impetem wbił oba ostrza na raz w brzuch przeciwnika.
Panterą niemal natychmiast wstrząsnęła ilość energii skumulowanej w ostrzach. Wbił ostrza do końca, by mieć pewność, że przez ciało wroga przepłynie dostateczna ilość voltów, by zmieść go z nóg.
Gdyby w normalnych warunkach zrobił to samo, już dawno miałby ochlapany swój czarno-żółty kombinezon szkarłatną krwią. Tak jednak się nie stało. W Lyoko nikt nie krwawił, jedynie rozpadał się na wirtualne kawałki.
Tak też się stało z Tadeuszem. Siła natężenia doprowadziła do ostatecznej dewirtualizacji Czarnej Pantery z Xan Guldur, a sam Sequill, elektryczny samuraj, uniósł triumfalnie bronie w geście zwycięstwa.
Tym razem mu się udało. Pytanie, kto następnym razem stanie mu na drodze do ostatecznej wygranej.