[RUNDA 1-2] Aiyana Storm kontra Klara Andrycz

Pośród gór o niezwykłej, fioletowej barwie panował kompletny bezruch. Wszechobecną ciszę nie zmącał żaden, nawet najłagodniejszy dźwięk. Postronny obserwator mógłby pomyśleć, że tak było zawsze i na zawsze tak już pozostanie; że na platformie o kształcie zbliżonym do owalu, upstrzonej tu i ówdzie matowymi głazami, nic nigdy się nie wydarzyło; że jedyną zmianą w otoczeniu, jaką przez całą wieczność ujrzy przytulona do niej wysoka turnia, w której pochyłej ścianie można było dostrzec niewielkich rozmiarów jaskinię, będzie powolne falowanie Cyfrowego Morza dziesiątki metrów poniżej.

O tak, absolutnie nic nie zapowiadało, że spokój tej wirtualnej krainy kiedykolwiek zostanie zakłócony. Wtedy jednak nad płaskowyżem zaczęły pojawiać się sylwetki dwóch postaci. Pierwszy kształt należał do Klary Andrycz, ślicznej młodziutkiej elfki o niebieskich jak niebo oczach. Spośród grzywy włosów o charakterystycznych końcówkach koloru mięty wystawały długie, spiczaste usty, przyozdobione lśniącymi zielonymi kolczykami. Już na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że dziewczyna jest przygotowana do walki; w dłoni trzymała bowiem elegancki złoty łuk, a ubrana była w błyszczący stalowy kirys. Przez plecy miała przewieszony bogato zdobiony kołczan po brzegi wypełniony strzałami. Drugą osobą była Aiyana Storm – wyraźnie starsza od elfki bosonoga Indianka w krótkiej beżowej sukience z całym mnóstwem falbanek. Jej długie, proste, kruczoczarne włosy podtrzymywała opaska z pojedynczym sokolim piórem. Pod orzechowymi oczami, na brązowej niczym mleczna czekolada skórze wymalowane miała barwy wojenne – po dwie proste czerwone linie na każdym z policzków. Uzbrojona była bardzo podobnie do swej towarzyszki, lecz jej wyposażenie było znacznie surowsze; prosty łuk o zaostrzonych końcach upiększały jedynie beżowe i czerwone nici, a strzały wystające ze skórzanego kołczanu – krótkie jastrzębie lotki.

Gdy tylko obie wojowniczki w pełni się zmaterializowały, rozpętało się piekło. Nim stopy Klary dotknęły ziemi, w jej stronę szarżował już czarny niedźwiedź przywołany przez Aiyanę zaraz po wirtualizacji, a jego śladem szybko podążyła wystrzelona przez Indiankę strzała. Elfka nie dała się jednak zaskoczyć; jednym płynnym ruchem uniknęła zmierzającej w jej stronę pocisku, jednocześnie napinając swój własny łuk i posyłając bełt w kierunku przeciwniczki. Strzała niebieskookiej wbiła się w grunt tuż przed pędzącym zwierzęciem i wybuchła jaskrawym światłem, oślepiając zarówno chowańca, jak i jego właścicielkę. Mało brakowało, by walka skończyła się równie szybko, jak się zaczęła, gdyż już po sekundzie Klara była gotowa do kolejnego strzału, lecz na szczęście dla Aiyany dziewczyna musiała uskoczyć przed wciąż biegnącym ślepo przed siebie niedźwiedziem.

Choć czarnowłosa nie zdążyła jeszcze w pełni odzyskać wzroku, ta krótka chwila pozwoliła jej na otrząśnięcie się z szoku; Storm skorzystała ze swojej drugiej umiejętności, przemieniła się w sokoła i wzleciała w przestworza, gdzie nie groziło jej przypadkowe zderzenie z żadną skałą. Sytuacja jednak wciąż nie wyglądała dla niej zbyt różowo; Indianka była teraz całkowicie bezbronna, a młoda Andryczówna zdążyła rozprawić się z niedźwiedziem trzema błyskawicznie wystrzelonymi pociskami i zaczęła już ostrzeliwać krążącą po niebie rywalkę. Póki co żadna ze strzał nie sięgnęła celu, ale obie strony doskonale zdawały sobie sprawę, że prędzej czy później jedna z nich przebije sokolicę, jeżeli brązowooka chciała mieć szansę w tym starciu, musiała jak najszybciej wylądować. Rozejrzała się pobieżnie po płaskowyżu, na którym toczyła się walka, i zdecydowała się skryć za sporych rozmiarów głazem nieopodal krawędzi platformy. Rzecz jasna, elfka nie siedziała w tym czasie bezczynnie; gdy tylko zorientowała się, dokąd zmierza jej przeciwniczka, trajektoria jej lotu stała się znacznie łatwiejsza do przewidzenia i wystrzeliwane przez Klarę strzały zaczęły przelatywać coraz bliżej Stormówny. W tej sytuacji Aiyana nie mogła sobie pozwolić nawet na minimalne wytracenie prędkości, dlatego zmuszana była wykonać twarde lądowanie – uderzenie o ziemie kosztowało ją całe dwadzieścia punktów życia.

– Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem, słodziutka – zawołała do swojej oponentki, powoli podnosząc się przy tym z ziemi. – Strzelasz całkiem nieźle jak na dziesięciolatkę.

– Mam trzynaście lat, nie dziesięć! – odkrzyknęła zirytowana Klara.

Słysząc te słowa, Indianka uśmiechnęła się. Teraz już wiem, w którą stronę idziesz, długoucha. – Wybacz, kochanie, mój błąd. Masz taką dziecinną twarzyczkę, że łatwo się pomylić – rzuciła przesłodzonym głosem Storm, próbując jeszcze bardziej wyprowadzić elfkę z równowagi. W jej głowie pojawił się pewien plan, dzięki któremu miała nadzieję zakończyć tą walkę.

– Niestety dzisiaj nie mogę dać ci żadnych forów, skarbie; zwycięstwo jest mi potrzebne.

– Przestań mówić do mnie jak do dziecka! – warknęła mocno sfrustrowana już Andrycz. – Może i jesteś starsza o cztery lata, ale to ty kryjesz się teraz za…

Aiyana wypadła zza skały z napiętym łukiem i posłała strzałę prosto w głowę niebieskookiej. Klara nie była w pełni gotowa na atak i jej unik okazał się niewystarczająco szybki; grot rozharatał jej policzek, przez co straciła dziesięć punktów życia. Choć w Lyoko nie odczuwało się bólu, trafienie i tak natychmiast ją otrzeźwiło – na kolejny pocisk wystrzelony przez Amerykankę była już znacznie lepiej przygotowana i udało jej się przed nim uskoczyć. Będąc wciąż w powietrzu, uniosła swoją własną broń i odpowiedziała ogniem. Storm wykonała szybki piruet w prawo, ledwie omijając lecący w jej stronę bełt. Widząc ten manewr, przez ułamek sekundy elfka rozważała skorzystanie z kolejnej oślepiającej strzały; zauważyła jednak, że Indianka trzyma się blisko krańca platformy i nawet jeśli znajdzie się w polu rażenia, to będzie mogła z niej zeskoczyć, przemienić w sokoła i bezpiecznie odzyskać wzrok pod płaskowyżem. Raz jeszcze zatem skorzystała ze zwykłego pocisku, wystrzeliwując w tym samym momencie, co Aiyana. Oba strzały były tak bliskie ideału, że groty musnęły się w powietrzu, minimalnie zmieniając swoje tory lotu. Zaskoczyło to obie zawodniczki, ale to czarnowłosa miała mniej szczęścia; jej strzała jedynie drasnęła Klarę w przedramię, zabierając jej dziesięć punktów, podczas gdy sama oberwała w bark i straciła aż dwadzieścia pięć, a w dodatku wypuściła z rąk swój łuk. Na ten widok elfka krzyknęła triumfalnie; jeżeli tylko nie da Storm szansy na podniesienie swojej broni, to zwycięstwo będzie należeć do niej. Długoucha spodziewała się, że jej rywalka natychmiast po nią sięgnie, dlatego jej kolejny pocisk pomknął właśnie w kierunku leżącego na ziemi łuku. Ale Aiyana nawet nie ruszyła się z miejsca. Zamiast tego puściła Klarze oczko i krótko zagwizdała. Andryczównę kompletnie zbiło to z tropu. Nałożyła kolejny bełt i napięła swój łuk, ale zawahała się przed oddaniem strzału. Coś tu było bardzo nie tak. Indianka powinna próbować coś zrobić – czy to skoczyć po swoją broń, czy to rzucić się do ucieczko, cokolwiek. Ale Storm ani nie ruszyła się z miejsca, ani nie skorzystała ze swojej mocy.

Klara błyskawicznie odwróciła się w stronę głazu, za którym wcześniej kryła się Amerykanka i ujrzała pędzącego w jej stronę kuguara; Storm musiała przywołać go w czasie ich krótkiej rozmowy. Elfka od razu wystrzeliła w jego kierunku, ale cwana bestia bez trudu uniknęła pocisku, a następnie skoczyła na dziewczynę. Klara spróbowała odsunąć się na bok, dzięki czemu nie została przygnieciona przez chowańca, lecz pazury kuguara dosięgły celu, rozszarpując jej ramię (straciła kolejne piętnaście punktów życia) i wytrącając ją z równowagi. Niebieskooka upadła na ziemię. Wiedziała, że nie zdąży wystrzelić po raz kolejny przed kolejnym atakiem; zamiast tego wyciągnęła więc oślepiającą strzałę, odwróciła wzrok i z całej siły wbiła ją w ziemię. Gdy jaskrawe światło drugi raz w tym meczu rozbłysło na płaskowyżu, przetoczyła się na bok i ponownie sięgnęła do kołczanu. Zdezorientowane zwierzę cicho skomlało w miejscu, gdzie znajdowała się ledwie chwilę wcześniej, dlatego tym razem to ona rzuciła się na drapieżnika i dźgnęła bełtem w jedno z jego świecących ślepi, skutecznie wyeliminowując kuguara z gry. Wtedy jednak jej udo przebiła strzała wystrzelona przez Aiyanę, która w międzyczasie zdążyła podnieść z ziemi swoją broń. Klara straciła kolejne trzydzieści punktów i nie pozostało jej już nic innego, jak tylko ponownie skorzystać ze swojego oślepiającego pocisku, by zmusić w ten sposób Indiankę do zrobienia dwóch kroków w tył, zeskoczenia z płaskowyżu i przemienienia się w sokoła. Było to jednak jedynie tymczasowe rozwiązanie; aż do samego końca meczu nie będzie bowiem w pełni sprawna, co czyniło ją łatwym celem. Andrycz wyrwała sterczące z jej nogi drzewce i zaczęła rozglądać się po arenie, szukając sposobu na wyrównanie szans. Jej wzrok przykuło wejście do jaskini znajdujące się w pobliskiej turni; grota była prawdopodobnie najlepszą pozycją obronną w okolicy, gdyż osłaniałaby ją przed atakami z powietrza ze strony Amerykanki i jej ostatniego chowańca: jastrzębia. Elfka zaczęła pośpiesznie kuśtykać w stronę góry, nerwowo rozglądając się na boki. Zostało jej tylko czterdzieści pięć punktów życia; o dziesięć mniej od swojej rywalki. Nawet najmniejszy błąd mógł teraz dla niej oznaczać wypadnięcie z turnieju; nie mogła dopuścić do tego, by czarnowłosa wypuściła choć jedną strzałę w jej kierunku. Gdy tylko zauważała krążącą po niebie sokolicę, zaczynała szyć do niego ze swojego łuku, a gdy ta próbowała lądować, wykorzystywała jeden ze swoich pozostałych oślepiających pocisków.

W ten sposób, po czterech najdłuższych minutach jej życia i całkowicie pozbawiona swych specjalnych strzał, dziewczyna dotarła wreszcie do jaskini. Okazało się, że jest płytsza, niż na to liczyła, ale przynajmniej nie było z niej innego wyjścia; Aiyana nie da rady zajść jej od tyłu. Wyglądało jednak na to, że Indianka wcale nie zamierzała zakraść się do Klary od tyłu. Sokolica leciała teraz z ogromną prędkością prosto w stronę wejścia do groty. Przez moment niebieskooka wierzyła, że to tylko podpucha, ale Storm wcale nie zwalniała; wręcz przeciwnie, z każdą chwilą zdawała się pędzić coraz szybciej. Andrycz nie zwlekała już ani chwili dłużej i zaczęła strzelać do przeciwniczki, ale pierwsza strzała minęła Aiyanę o włos, druga przebiła jastrzębia, który zmaterializował się tuż przed sokolicą, a trzeciej wypuścić już nie zdążyła. Pędząca w jej stronę Indianka w locie przemieniła się z powrotem w człowieka, wystawiła do przodu naostrzony koniec swego łuku i z ogromnym impetem huknęła w elfkę, przebijając ją na wylot i posyłając ją ku skalnej ścianie. Choć sama też straciła trochę punktów, nie miało to już wielkiego znaczenia; na jej oczach Klara Andrycz rozpadła się w wirtualny pył i wróciła do prawdziwego świata. Lekko otumaniona po zderzeniu Aiyana stanęła na nogi, wyprostowała się dumnie i w triumfalnym geście uniosła nad głowę swoją broń, salutując wszystkim widzom oglądającym to starcie. A potem sama zniknęła i do wirtualnej krainy powrócił spokój.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments