Rozdział 14 – Lato bez ogórków (albo jak wkurzyć Francuzów)

Na przełomie maja i czerwca po raz kolejny na facebookowym profilu Teletoona pojawiła się dyskusja na temat obietnic oraz ogólnej kondycji stacji, dość sporo osób się w to włączyło, niektórzy określali akcję pisania postów (dotyczących nie tylko kwestii lyokowatej) „sprzeciwem wobec niesprawiedliwości Teletoona”. Wpisów było na tyle dużo, że redakcja telewizji nie mogła tego zlekceważyć, dlatego jednego dnia, dość późno, bo tuż przed 23:00, odpisali następująco:

Aktualnie nie mamy licencji na CL i póki co nie możemy go emitować. Gdybyśmy mieli licencję, bezzwłocznie byśmy pokazali ten serial. Czemu mielibyśmy go przed Wami “chować”? Przecież sprawa jest oczywista – my jesteśmy szczęśliwi, kiedy nasi widzowie są zadowoleni. Nie rozumiemy czemu doszukujecie się naszej złej woli? Co mielibyśmy tym osiągnąć? Tak jak pisaliśmy – mamy informację z redakcji, że nie zrezygnowaliśmy, staramy się dla Was o ten serial.

Coraz bardziej było widoczne to, że do redakcji kompletnie nie trafiają argumenty prezentowane przez fanów, że jest to lekceważone i że nic sobie nie robią z tego, że my wiemy o tym, iż prawa zostały zakupione, tylko wymyśla się jakieś powody, żeby tego nie puścić, jednocześnie nie mówiąc wprost, co się dzieje. Tu właśnie był jeden z największych błędów redakcji telewizji, który mocno zaszkodził ich reputacji, dość miernej bądź co bądź – zamiast przyznać się do błędu i powiedzieć „no, pomyliliśmy się, serialu nie będzie wtedy, gdy to zapowiadaliśmy, jesteśmy winni wam wyjaśnienia i przeprosiny”, bawiono się w przestawianie dat, zapominając o poprzednich deklaracjach. Tym razem jednak trochę było widać też, że może się wystraszono siły fanów, bo dosłownie godzinę później pojawił się nowy komunikat:

Wiemy, że redakcja stara się o to, aby Kod Lyoko pojawił się na antenie teleTOON+, ale w wakacje na pewno się nie uda.

My oczywiście wiedzieliśmy, że Teletoon już o nic nie musi się starać, bo te prawa ma od paru miesięcy, o czym napisano w komunikacie przedstawianym już kilka razy w tych wspomnieniach, ale ta nagła wypowiedź dawała nam znak co do tego, jak rozplanować kolejne działania. Jeśli w wakacje i tak nie byłoby emisji, to można było nieco odpuścić z pytaniami. Nie chodziło o totalne zapomnienie sprawy, ale o przyjęcie taktyki „na przeczekanie” – do mniej więcej końca lipca raczej nie pytać, wracając do tematu w sierpniu, oczywiście w dalszym ciągu pamiętając o całej sprawie, aby w razie potrzeby wyjaśnić ją na szybko, gdyby ktoś nowy się dopytywał na Facebooku albo w innych miejscach.

Gdy w Polsce zajmowaliśmy się kolejnymi wersjami w sprawie teletoońskiej, Francja podgrzewała napięcie przed premierą ostatnich odcinków. Na początku czerwca międzynarodówka wrzuciła około minutową zapowiedź złożoną z kilku scen pochodzących z nieemitowanych jak dotąd odcinków. Wynikało z nich, że najprawdopodobniej jedna z największych tajemnic CL, czyli losy matki Aelity Schaeffer, mogą się wyjaśnić. Mało tego – niektórzy sugerowali się ujęciem z końcowych sekund i sądzili, że powróci, nie w retrospekcjach, ale w czasie aktualnym fabuły, postać Franza Hoppera, uznawanego za nieżywego po 94 odcinku. W połowie miesiąca francuska telewizja publiczna ogłosiła, że na początku września planowane jest wznowienie emisji premierowych odcinków, nie deklarowano jednej dokładnej daty, mówiono o 7 lub 14 września, to wynikało z tego, że nie w każdą sobotę emitowano powtórki i nie było jasne, kiedy telewizja dobije do 18 odcinka (ostatniego, jaki został pokazany w telewizji przed przerwą). Jednocześnie prywatny Canal J, który współpracował przy produkcji serialu, ogłosił że również będzie emitować Evolution, ale najpierw przypomni poprzednie serie.

Wydawać by się mogło, że skoro jest sezon ogórkowy, to po tych wiadomościach już nic więcej nie powinno się pojawić aż do września. Wyszło jednak inaczej, lato 2013 było bardzo obfite w wydarzenia.

28 czerwca w wieściach fandomowych poinformowaliśmy o nieoczekiwanej sprawie. Podano do wiadomości publicznej, że firma Moonscoop, która była częścią „wielkiego Moonscoopa”, a przed złączeniem w grupę z inną firmą nazywała się Antefilms Productions (takie logo widniało w pierwszej serii CL), zaś istniała już od 1984 roku, została postawiona w stan upadłości. Powód był dość prostu do przewidzenia – niewypłacalność finansowa. O pewnych problemach z pieniędzmi zaczęto mówić w momencie, gdy wyciekły informacje na temat konfliktu między MS a Norimage Studios, firmą odpowiedzialną za część live-action. Jednak to jakoś udało się załagodzić. W momencie pojawienia się tej depeszy nie było jasne, jak wygląda sytuacja innych spółek „wielkiego MS”, takich jak Moonscoop Digital Media czy IP Moonscoop, jednak sama ta wieść wywołała poruszenie wśród fanów na całym świecie, gdyż praktycznie stawiało to pod wielkim znakiem zapytania przyszłość serialu.

Całkiem możliwe, że te zdarzenia mogły mieć wpływ na to, co działo się przy Japan Expo. W 2013 roku impreza zaplanowana na pierwszy weekend lipca w Paryżu miała aż huczeć od eventów związanych z serialem, Moonscoop początkowo planował zrobienie kilku punktów programu wraz z redakcją międzynarodówki, były wśród nich między innymi quiz wiedzy o serialu albo prezentacja fanowskich teledysków, okazało się jednak, że firma nie jest już tym zbytnio zainteresowana, co może być tłumaczone właśnie kłopotami finansowymi. Nie sądzę, żeby wtedy nagle się firmie przestawało opłacać wspieranie rzeczy, które w dużej mierze i tak robiła redakcja francuskiej strony, Moonscoop miał tylko to przyklepać i dać swoje logo. Obyło się jednak bez pomocy korporacji, zorganizowano konkurs cosplayowy, zaś gwoździem programu okazała się wizyta Melanie Tran oraz Quentina Merabeta (notabene załatwiona tylko przez redakcję, Moonscoop nawet nie planował czegoś takiego). Pomimo tego, iż sama Evolution miała różne recenzje i wzbudzała niekiedy skrajne emocje, to aktorzy tam występujący stali się ulubieńcami fandomu, co było widać po entuzjastycznych reakcjach w trakcie spotkania, jakie odbyło się ostatniego dnia konwentu. Jego przebieg opisałem kilka dni później na stronie:

Melanie i Quentin przybyli na miejsce ok. 14:30. Na początek pozowali do pierwszych zdjęć z fanami. Następnie otrzymali trudne zadanie: mieli wyłonić zwycięzców konkursu malarskiego, który odbywał się na festiwalu. Po ogłoszeniu laureatów aktorzy byli dostępni dla wszystkich fanów. Rozdawali autografy, rozmawiali z fanami, było bardzo wesoło, a aktorzy z uśmiechem i życzliwością przyjmowali kolejne grupki Lyokofanów. Z racji tego, że ludzi było więcej niż się spodziewano, naraz mogły się zobaczyć z aktorami 4 osoby. Z tego też powodu spotkanie się przedłużyło, ale pomimo zmęczenia wszyscy byli zadowoleni: fani CL, gdyż mogli zobaczyć swoich ulubieńców na żywo, oraz aktorzy. ponieważ byli bardzo zaangażowani i zadowoleni z tego spotkania (12 lipca 2013)

Zdarzenie, które najbardziej poruszyło fandom podczas tych wakacji, miało swój początek – jak to często była – w niepozornej wiadomości, jaką zamieściliśmy w pierwszych dniach lipca:

Węgry będą pierwszym krajem poza Francją, który wyemituje Code Lyoko: Evolution w telewizji. Emisja rozpocznie się 13 lipca, nie wiadomo czy obejmuje tylko te 18 odcinków, które zostały już pokazane na antenie France 4, czy również te odcinki, których jeszcze nie pokazano, ale prawdopodobnie stanie na tym pierwszym wariancie. (4 lipca 2013)

Z punktu widzenia polskich fanów nieco irytujące było to, iż Węgrzy dostaną CL:E w zasadzie bez żadnej walki, do tego jako pierwsi, podczas gdy my nadal byliśmy na etapie dobijania się o serie animowane, zaś data premiery piątej serii nie była wciąż znana. Mieliśmy też jednocześnie argument świadczący o nieudolności Teletoona, skoro takie Węgry praktycznie od ręki sobie mogą serial puścić. Fandom we Francji natomiast był skonfundowany. Wejście serialu na zagraniczne rynki w 8 miesięcy po premierze telewizyjnej było dość dobrym wynikiem (pamiętajmy, to 2013 rok, nie ma jeszcze Netflixów, HBO GO, Amazonów, więc pojęcie premiery równocześnie w 60 krajach świata praktycznie na rynku telewizyjnym – poza chyba właśnie HBO, ale w formie kanału tradycyjnego – nie istnieje). Jednak wciąż nie wyemitowano wszystkich odcinków. Zakładano dość logicznie, że skoro to serial francuski, to najpierw do końca zobaczą go widzowie w kraju, z którego on pochodzi, zaś na Węgrzech wyemitowano by tylko te odcinki, które już są znane. Niektórzy nawet mówili o tym, że premiera będzie się tam odbywać w dwóch rzutach po 13 odcinków, właśnie po to, by nieco przeczekać i zaprezentować finał serii już po światowej premierze. Wyszło jednak coś innego.

Najpierw pojawiło się nagranie zapowiedzi z kanału Megamax, który to miał emitować CL:E na Węgrzech. Znalazły się tam fragmenty z odcinków dotąd nieemitowanych, co już wzbudziło pewną podejrzliwość. Niejako w odpowiedzi na to francuska strona ujawniła tytuły odcinków do 23 włącznie. Następnie okazało się, że premiery będą pokazywane także w Rumunii. Wynikało to z faktu, iż Megamax był kanałem w zasadzie międzynarodowym, co oznaczało, że kupowane kreskówki i seriale emitowano w kilku wersjach dla tych krajów, w których stacja nadawała, czasem wręcz o tych samych godzinach, gdyż ustalano jedną ramówkę dla wszystkich krajów. Nie było to niczym dziwnym, bo także w Polsce mieliśmy całkiem sporo telewizji, które działały w ten sposób, jak choćby filmowa Europa Europa, telenowelowa Romantica czy skierowany do kobiet Club. Niekiedy wychodziły dość zabawne sytuacje, gdy zapomniano przepiąć sygnał i ścieżkę dźwiękową. Pół biedy, jeśli stało się to podczas bloku reklamowego, wtedy mogliśmy się nauczyć, że „nowość” po rumuńsku to „uj”. Gorzej, jak takie wpadki wychodziły w trakcie programów i nagle bohaterka jednej z telenowel zaczęła niezrozumiale gadać. Największym zaskoczeniem w kwestii emisji był jednak fakt, iż Megamax zaplanował emisję wszystkich odcinków, także tych, których jeszcze nie widzieliśmy, czyli od 20 do 26 (pamiętając, że odcinek 19 też premiery telewizyjnej nie miał, ale znaliśmy go dzięki uprzejmości pracowników Steve’a Jobsa).

W tym momencie Francuzi byli już nieco zdziwieni. Wszystkie założenia o tym, że jeśli serial poleci w wakacje poza granicami kraju, to raczej tylko do tego momentu, w którym zawieszono premiery, poszły w łeb, może poza jednym przypadkiem, o którym było nieco ciszej. W tym samym czasie emisję rozpoczynającą się 19 lipca, ale w cyklu jednego odcinka na tydzień, zapowiedziano w Finlandii. Taki tryb pokazywania oznaczał, że najprawdopodobniej finał serii byłby tam pokazany już po premierze we Francji. Okazywało się jednak, że światowa premiera finału sezonu tym razem będzie mieć miejsce na Węgrzech i Rumunii. Ostatnie siedem odcinków, których jeszcze publicznie nikt nie widział, miało być zaprezentowanych od 27 lipca do 2 sierpnia. Jedno trzeba przyznać: nagrania pojawiały się w sieci dość szybko, tyle tylko że z samej ścieżki dialogowej niewiele można było wyciągnąć, jeśli się nie rozumiało węgierskiego, a to jest jednak dość rzadki język i niewielu fanów poza Węgrami go zna. Trochę się wyciągało z omówień tłumaczonych najpierw z węgierskiego na francuski, a potem z francuskiego na polski. Trochę też się dowiadywaliśmy ze spoilerów, które publikowano na międzynarodówce z adnotacją „prosimy nie komentować” (którą to prośbę i tak łamano). Napisy po francusku i angielsku pojawiać się zaczęły na początku sierpnia. W tym czasie fani francuscy dzielili się na dwie frakcje: ci, którzy czekali na premierę w swojej telewizji i nie oglądali nagrań w internecie, uznając że i tak został góra miesiąc, oraz ci, którzy nie mogli się już doczekać (albo też byli zirytowani tym, że jacyś Węgrzy wcześniej od nich mogą sobie oglądać) i sięgali po wersje z napisami, które pojawiały się z około tygodniowym opóźnieniem.

W międzyczasie pojawił się jeszcze jeden element, jeśli szło o polską walkę o emisję CL:E. 15 lipca Teletoon poinformował, że potwierdza emisję piątej serii w 2014 roku. W zasadzie nic nowego, bo już dawno przestaliśmy mieć jakiekolwiek złudzenia, że coś się zmieni na naszą korzyść w krótkim czasie. Inna sprawa, że tak jak na początku roku uznawaliśmy, że kwiecień 2013 to cokolwiek dość prędki termin na premierę serii, która nie była jeszcze w całości wyemitowana w kraju pochodzenia, tak wydarzenia z wakacji pokazywały, że jednak da się tak zrobić. Wystarczyło tylko chcieć. A to nie był jeszcze koniec niespodzianek…

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments