Zwykle wspomnienia spisuje się gdzieś pod koniec życia lub kariery. Czemu więc ja publikuję ten tekst, skoro ani kariery (o ile pisanie newsów do strony internetowej o kreskówce można nazywać karierą dziennikarską) kończyć nie planuję, a i też pożyć chcę jeszcze trochę? Głównie dlatego, żeby nie pozapominać co niektórych szczegółów. Wiadomo, pamięć ludzka jest zawodna, więc pewnie gdybym chciał to pisać po 50 latach, to wyglądałoby to nieco inaczej niż to, co teraz wystukuję na klawiaturze. Poza tym, takiego projektu jeszcze w naszym fandomie nie było. Bo to o tym będzie opowieść. O fandomie i dziennikarstwie fandomowym (tak, wiem, takiego terminu nie ma. No to teraz już jest). Miałem okazję obserwować wiele zdarzeń w ciągu tych 3 lat. Ba, nawet je opisywałem (często jako jeden z nielicznych). Więc trochę się uzbierało rzeczy do opowiadania. Zresztą, pewnie wielu z czytających te słowa zastanawia się, jak to się robi. To nie jest takie proste jak się wydaje. Ale to szalenie wciągająca robota. To będzie także opowieść o pasji. W zasadzie dwóch. Dziennikarstwie oraz CL.
Od zawsze chciałem być dziennikarzem, chciałem tworzyć wiadomości, redagować, przekazywać je. Wielu dziennikarzy mi imponowało w dziecięcych latach. Obecnie wymienienie niektórych jest deklaracją polityczną, ale co tam, dawniej byłem zapatrzony w Lisa, Pieńkowską, Pawłowskiego, Milewicza (ci dwaj ostatni niestety od 11 lat nie żyją, jeden umarł na raka, drugi został zabity w Iraku) i wielu innych. Od małego czytałem gazety i czasopisma. Dlatego też nic dziwnego że zawsze, gdy pytano się mnie, kim chciałbym zostać, odpowiadałem: dziennikarzem.
Zamiłowanie do CL pojawiło się u mnie w 2006. Ten serial mnie zachwycił. Nawet jeśli początkowo trafiałem ciągle na odcinek o satelicie, w którym najbardziej spodobał mi się protest uczniów (tak bardzo telewizyjnie to wyglądało). Potem wciągnąłem się totalnie. Trzecia i czwarta seria przypadły na okres, gdy byłem w 5 klasie podstawówki. Każdy odcinek komentowaliśmy z kolegami w szkole. Na przerwach chodziliśmy do biblioteki, by sprawdzić, co nowego napisano na dawnej stronie KodLyoko.pl (obecna wersja nie przypomina już tej pierwszej, zresztą wtedy gdy to piszę – grudzień 2015 – nic tam się od kilku miesięcy nie dzieje). A na kółku informatycznym przeglądaliśmy dokładniej rubryki z informacjami o bohaterach.
Tutaj mała dygresja: wtedy, w latach 2007-08, internet nie był dobrem tak rozpowszechnionym i tak tanim, że dostęp do niego rozdaje się staruszkom w ramach dotacji unijnych. Wtedy to było dobro rzadkie, drogie, i cholernie wolno chodzące, a nazywało się Neostrada TP. Nikt w tamtych czasach nie myślał o LTE, a modem na USB był szczytem techniki. Bardzo drogim zresztą. Nie dziwcie się więc że kółko informatyczne było – zaraz po SKS – najpopularniejszym programem zajęć pozalekcyjnych, nawet jeśli polegało tylko na siedzeniu w necie na Macintoshach (takie komputerki, w których wszystkie elementy były w monitor wbudowane), bo szkoły nie było stać na zwykłe pecety z Windowsem. Takie pojawiły się dopiero w 6 klasie, mniej więcej w listopadzie 2008 (pamiętam bo wtedy Obama został prezydentem USA), wtedy był tam szczyt techniki: Windows Vista.
Po latach zauważam że taki stan techniczny wtedy skutkował tym, że nie było aż tak wielu spoilerów. Pojawiały się co prawda, ale nie docierały do aż tak dużej grupy osób (a pamiętajmy że Facebook i Twitter były w Polsce wtedy nieznanymi słowami, ten drugi nawet nie istniał jeszcze). Toteż spoilerami zajmowała się blogosfera. W tamtych czasach wyglądało to tak, że jakieś 90% blogów wyglądało w ten sam sposób. Kilka słów o bohaterach, obowiązkowo co najmniej jedno przekręcone imię (np. Ulrik zamiast Ulrich), i oczywiście masa rysunków. Spoilerami były rzeczy z kosmosu typu „Yumi i Ulrich pocałują się w 14 odcinku 4 serii” czy inne takie durnoty. Chyba nawet nie było potem jakiejś dużej krytyki za takie kłamstwa, gdy wychodziło na jaw że to bujda na resorach. Ale to były inne czasy. Choć nawet teraz zauważam blogi robione „na odwal”. Więcej o tym w którymś następnym rozdziale napiszę.
A teraz wróćmy do naszej głównej opowieści. 4 seria kończy się 28 lutego 2008 roku. Pojawia się pytanie, co robić dalej? ZigZap ma na to radę: emituje odcinki w dalszym ciągu. Kod Lyoko pozostaje w telewizji jeszcze przez 2 lata i zostaje zdjęte tuż przed katastrofą smoleńską w 2010. Również jeszcze przed Smoleńskiem dawne KodLyoko.pl przestaje istnieć z powodu braku zainteresowania stroną, jak i niepewnym losem 5 serii. Opisywanie całego okresu od marca 2010 do grudnia 2012 zajęłoby mi wiele miejsca, a i tak wszystko rozchodziło się wtedy o to, jak ma wyglądać następna seria, więc od razu przenieśmy się o te 2 i pół roku.
A więc mamy grudzień 2012. Jestem już licealistą. ( o gimnazjum nie pisałem celowo, bo to jest okres najczarniejszy, wtedy za samo bycie normalnym człowiekiem, nie będącym nałogowym graczem w Metina, bo szczeniactwo nie znało innego badziewia, nie trawiącym alkoholu, i nie ćpającym miało się przekichane, a co dopiero za oglądanie CL). Fandom w rozkwicie, wszyscy czekają na premierę 5 serii, zwanej Evolution (potem zacznie się spór o nazewnictwo, ale na razie zostawmy to). Kilka miesięcy wcześniej miałem kolejną fazę na CL, po tym jak po raz kolejny przeczytałem „Podziemny zamek” i „Bezimienne miasto”, oraz oglądałem odcinki emitowane po włosku na Rai Gulp. Zacząłem sobie szukać w internecie czy są jeszcze jakieś polskie strony o CL. No i znalazłem. Stronka, na której teraz to publikuję. Wtedy nie była jeszcze tak rozwinięta, dopiero co raczkowała, ale założyciel, TheLyokofan19, zdążył już opublikować kilka newsów. Konto założyłem 14 grudnia. Równo miesiąc po powstaniu strony. Mniej więcej w tym samym czasie odnalazłem też profil Teletoona na Facebooku. I tam ktoś się zapytał o emisję CL. Redakcja stacji zapowiedziała że będzie na ich antenie, i to już niedługo. Domyślano się też że będzie wyemitowane także CL:E. Swoją drogą było to dość logiczne bo ta stacja, dawniej jako ZigZap, emitowała Kod Lyoko przez prawie 5 lat i naturalnym było to, że to Teletoon miałby emitować nową serię, jak i przypomnieć (albo i zaprezentować nowym widzom) wcześniejsze odcinki.
Gdzieś po tygodniu od mojego pierwszego zalogowania pojawiło się konkretne pytanie o Ewolucję. Odpowiedź Teletoona była twierdząca. Mało tego, nawet podali już datę (a co z tego potem wyszło to już inna sprawa, którą później opiszę). Żadna strona jeszcze tego nie podała. Wszedłem na stronę i puściłem taką oto depeszę na shoutboxie: „Jak podał Teletoon+ na Facebooku Kod Lyoko Ewolucja w Polsce będzie w kwietniu.”
A, tak w ogóle, to powinienem tutaj coś wyjaśnić. Krótkie newsy zwykłem nazywać w redakcyjnym slangu „depeszami”. Wzięło to się z pewnej historycznej rzeczy. Otóż w dawnych czasach przedinternetowych agencje prasowe wysyłały informacje i nazywały je depeszami. Były to krótkie teksty publikowane w prasie albo czytane w „Dzienniku Telewizyjnym” (takie Wiadomości za komuny). Ich cechą było to, że łatwo można je było podawać w zasadzie natychmiast po ich napisaniu, zawierały tylko sam opis danego zdarzenia, bez komentarzy czy innych opisów wyjaśniających. Obecnie takie coś można zauważyć, jak się obserwuję Polską Agencję Prasową na Twitterze. Tam są takie krótkie i zwięzłe wpisy. Bo już na ich stronie internetowej są dokładniejsze artykuły, których jest tyle że można z nich cały serwis informacyjny sklecić.
Wracając do tego tekstu: napisałem go 20 grudnia, około 17. O godzinie 18:18 na głównej pojawia się notka pod tytułem „CL:E W POLSCE”. Jej treścią jest… moja depesza. A pod nią jeszcze dodano „Podziękowania dla Jeremie_96 za newsa”. A więc admin zauważył mój wpis na shoutboxie, i wrzucił to na główną jako news. Zrobiło mi się przyjemnie, można powiedzieć że poczułem nawet dumę. Byłem pierwszą osobą, która podała wiadomość o emisji Ewolucji na fanowską stronę. Konkurencja była w tyle. Teraz nawet nie pamiętam czy Szympi na swoim „Lyokokodzie” coś pisał o tym. Tutaj słów kilka, co to był ten Lyokokod w ogóle. To była jedna z fanowskich stron, w okresie 2010-2012 bardzo aktywna, często pojawiały się tam newsy, które publikowali Amarantine, wspomniany już Szympi, i chyba nawet Beniak coś czasem wystukał. Wszyscy byli znani z forum.codelyoko.pl, prowadzonego przez Likkiego (Ami była tam adminką). Gdzieś w połowie 2012 roku Amarantine założyła swojego bloga na platformie Tumblr (w redakcji nazywaliśmy samą platformę jako „ten portal z dziwną nazwą”, sami przyznacie że forma „na Tumblrze” dziwnie brzmi), i dopóki myśmy z HPU (nazwa serwera darmowego, na którym jest strona, Lyokokod był na UBF-ie) nie wkroczyli do roboty, był to jeden z lepszych portali.
W zasadzie to kilka osób (np. Amarantine, Kirlin) dało już wcześniej trochę informacji na stronę, więc ja byłem tylko kolejną osobą. Jednak duma i tak była. Napisałem do kumpla, Lyokofana, którego znałem od wczesnych lat szkolnych, i podałem mu linka do strony. Miałem się przez chwilę czym cieszyć. Na drugi dzień otrzymałem PW (prywatną wiadomość) od admina z podziękowaniem osobistym i prośbą, żebym od razu do niego wysyłał wieści, jeśli coś znajdę. Tak oto stałem się współpracownikiem.
Wtedy nie myślałem nawet o tym, ale z perspektywy czasu uważam, że to, iż pierwszy news pisany przeze mnie dotyczył Teletoona, nie było przypadkowe. Wydarzenia które miały nastąpić za jakiś czas, miały to udowodnić, i miały pokazać że losy moje, strony i redakcji stacji, dziwnie się złączą… Ale to historia na jeden z kolejnych rozdziałów. Jak na razie mogłem być dumny ze statusu współpracownika strony kodlyoko.hpu.pl. Ale nie zamierzałem spocząć na laurach (w sensie na dokonaniach, nie na nowej postaci z Ewolucji). Postanowiłem zostać gościem od newsów. Jak to wyglądało w praktyce? O tym w drugim rozdziale.