Raport z dziwnego roku

Kończy się rok 2020, był to czas na pewno inny niż kilkanaście poprzednich lat, w jakich przyszło nam żyć. Wiele sfer zostało podporządkowanych pandemii koronawirusa, nie inaczej też było w fandomie, choć tu gwoli uczciwości (i też po to, by nie kreować aż tak apokaliptycznego obrazu, jaki się może wytworzyć po czytaniu wszelakich podsumowujących tekstów), było tylko jedno zdarzenie, które stoperdowano przez wirusa i obostrzenia sanitarne z nim związane.

W maju miał odbyć się we Francji Cartoon Fair. Jest to impreza trochę podobna do naszego Pyrkonu czy Coperniconu, jednak bardziej skupiona na serialach animowanych. W tym roku tematem przewodnim miał być nasz ulubiony serial, zorganizowano nawet zbiórkę funduszy na opłacenie udziału osób związanych z kreskówką, trzech aktorek dubbingowych, które podkładały głos prawie wszystkim głównym postaciom (chyba tylko Aelita nie miała swojej “reprezentacji”). Dodatkowym smaczkiem był fakt, że jedna z tych osób była jednocześnie kierownikiem artystycznym, co stwarzało okazję do tego, by wyciągnąć jakieś nieznane szczegóły związane z CL. Zbiórka się nawet udała, zainteresowanie było dość spore, zaczęto już sprzedawać bilety, jednak wszystko pokrzyżowała pandemia oraz restrykcje wprowadzane przez rząd. Impreza została odwołana i przesunięta na 2021 rok, trochę też z tego względu, że francuskie władze nie naśladowały naszego premiera, który w ciągu pół roku dwa razy ogłosił zwycięstwo nad wirusem, by jakimś czasie przywracać obostrzenia. Tak więc na Cartoon Fair trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.

Niezależnie jednak od tego, czy ta impreza miałaby miejsce w tym roku, nie zostałaby najważniejszym wydarzeniem Anno Domini 2020 w lyokowatym fandomie, gdyż to miano bezdyskusyjnie należy do tego, co stało się 1 października. Było to w zasadzie coś trochę oczekiwanego, już w 2019 można było przeczuwać, czytając kolejne doniesienia o coraz to nowych miejscach, w których można było zobaczyć CL. Stało się. Na początku października serial wszedł do katalogu Netflixa – największego portalu VOD w internecie. Na świecie przyjęto to entuzjastycznie, we Francji odliczano dni, a kiedy już można było oglądać CL na Betflixie w zasadzie w większości państw świata, to i się ożywiła scena międzynarodowa. Widać to choćby po Reddicie lyokowym, tam od momentu pojawienia się serialu praktycznie nie było dnia bez nowych wpisów, czasem pojawiało się ponad 10 wątków na dobę.

Wydawać by się mogło, że to wpłynie także na polski fandom. Tyle tylko, że akurat jeśli chodzi o Polskę i sytuację z Netflixem, to sytuacja wygląda gorzej, w sumie nie pierwszy już raz jesteśmy traktowani jak “gorszy sort”. Owszem, dostaliśmy oficjalne potwierdzenie tego, iż 1 października polscy subskrybenci Netflixa będą mogli obejrzeć wszystkie odcinki serialu w polskiej wersji językowej. Tyle tylko, że w dniu, gdy cały świat cieszył się z serialu , my zastanawialiśmy się, dlaczego jeszcze tego nie ma. Nie dostaliśmy żadnej informacji wyjaśniającej, jedyne co zrobiono, to wrzucono stronę z opisem oraz logiem ze spolszczoną nazwą, robioną chyba przez ucznia podstawówki na zdalnym nauczaniu z informatyki. Możliwość obejrzenia na Netflixie jest, ale tylko wtedy, jak się zmieni wersję językową portalu lub aplikacji na angielską. Wtedy są dostępne wszystkie odcinki. Ale bez polskich napisów i ścieżki dźwiękowej. Okazało się, że Netflix miał w ogóle nie otrzymać polskiej wersji dźwiękowej. To jest o tyle dziwne, że przecież do samego końca września deklarowano się, że będzie po polsku. Mówiono także, że nie otrzymano napisów, ale to jest jeszcze dziwniejszą informacją, jeśli weźmiemy pod uwagę, że do wersji angielskiej stworzono je tak naprawdę na nowo, nie korzystając z wersji wykorzystywanych choćby na Amazonie. Wciąż bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego utrzymywano wersję o premierze w Polsce 1 października. Od miesiąca Netflix nie odpowiada na wciąż napływające ze strony fanów pytania o nową datę. Czy czeka nas powtórka z historii i “wojny teletoońskiej”? Czas pokaże.

Pozostając w polskim fandomie: jeśli podsumowujemy rok, to warto kilka słów powiedzieć o Centrum, które w minionych 12 miesiącach utrzymywało pozycję głównego i najważniejszego ośrodka fanowskiego. Mieliśmy trochę przygód pod koniec lutego, gdy przez kilka dni nie wiedzieliśmy, czy HPU będzie dalej działać na obecnym hostingu, jednak ta sytuacja rozwiązała się dość szybko. Pod koniec zaś roku mogliśmy ogłosić, że najbardziej prestiżowa domena dla polskiej sceny, KodLyoko.pl, została wykupiona przez nas. To oznacza, że teraz najlepsze treści fanowskie możecie znaleźć pod tym właśnie adresem. Powstała także swego rodzaju strona startowa, Lyoko.pl, z której łatwo można się przenieść do wszystkich naszych portali oraz serwera na Discordzie. W tym roku nieco zaktywizowaliśmy się też na YouTube. Pojawiły się 4 teledyski, jeden film parodystyczny, reaktyowywaliśmy też LyokoFM oraz program “7 dni w Lyoko”. Może to nie jest jakieś taśmowe produkowanie contentu na YT, ale postanowiliśmy, że będziemy wrzucać coś raz na jakiś czas, dobrze przygotowane (bo też jednak tworzenie tego typu produkcje jest bardziej czasochłonne niż choćby pisanie felietonów czy kolejnych rozdziałów opowiadań). Możliwe, że w 2021 będą nowe, jak to się ładnie mówi, formaty na kanał.
Drobna prywata, jeśli o opowiadaniach mowa – “Bez Lyoko” mojego autorstwa wygrało kolejkę w bitwie fanfików przeciwko “Powrotowi Xany” autorstwa Macieja, był to najchętniej obserwowany pojedynek, chociaż epilog całej sprawy nie był zbyt przyjemny, bo nie wszyscy potrafili pogodzić się z wynikiem głosowania czytelników…inna sprawa, że potem kolejne bitwy cieszyły się już mniejszym zainteresowaniem i projekt stanął w miejscu. A już tak na marginesie – ja się podczas tej bitwy dowiedziałem, że nie powinienem umieszczać w opowiadaniu aluzji do sytuacji w fandomie. Cóż, mi się wydaje, że można, a jakbyśmy już mieli tworzyć listę tego, czego nie powinno się pisać w fanfikach, to dopiero byśmy mieli cyrk na kółkach…

Tradycyjnie tego typu tekst kończy się jakimiś przemyśleniami o tym, jaki mógłby być nowy rok, ale generalnie rzecz biorąc powtarza się tu banały pewne, że będzie lepiej i tak dalej, tak więc tu ograniczę się tylko do zapewnienia, że polski fandom będzie funkcjonował co najmniej tak dobrze, jak w 2020, a może i nawet się nieco tu poprawi. Za zagranicę ręczyć nie możemy.