Niedawno otrzymaliśmy od Sophie Decroisette kolejną krótką informację dotyczącą postępów związanych z nową serią. Jak wiemy, są one powolne. Ten tekst będzie trochę inny niż to, co zazwyczaj publikujemy, gdyż postaramy się wyjaśnić, co się może kryć za tymi powolnymi postępami.
Najpierw krótki kurs prawa autorskiego, gdyż to nam się przyda w dalszej części. Jeśli już ktoś miał albo okazję, albo konieczność wnikania w ten temat, zapewne wie, że jest to bardzo złożone, a im więcej autorów, tym trudniej się to bada. Najprościej sprawa wygląda przy autorach książek, natomiast w wypadku takich tworów jak serial rozbija się to o dość sporą grupę osób. Code Lyoko to francuska produkcja, dlatego stosuje się do niej przepisy z Francji. Uprawnienia do tego, aby mieć te podstawowe prawa, mają w takim przypadku autorzy skryptu, na podstawie którego tworzy się serial, autorzy adaptacji (w tym przypadku chodzi o wykonanie graficzne), autorzy dialogów, czyli ogólnie rzecz biorąc scenariusza, twórcy muzyki wykorzystywanej w produkcji oraz jej dyrektor. Wygasają one, gdy minie 70 lat od śmierci ostatniej z uprawnionych osób. Ten system jest stosowany w wielu krajach.
Jak do tej pory wszystko jest w miarę klarowne. Ale… we Francji istnieje także coś, co się nazywa „droit moral”, czyli prawa niematerialne (niektórzy tłumacze podają że to jest prawo moralne, ale nie jest to dobre przełożenie terminu). I tu już zaczynają się schody. Zgodnie z francuskim prawem chodzi o to, aby autor miał prawo do ochrony godności swojej i swoich dzieł. Wyszczególnia się tutaj pięć uprawnień:
– prawo do rozpowszechniania: to autor decyduje, kiedy jego prace będą dostępne dla publiczności,
– prawo do przypisania: autor może się domagać tego, aby była jasna informacja, iż coś jest jego autorstwa,
– prawo do poszanowania integralności dzieła: autor może zastrzec zakaz ingerencji w swoją pracę
– prawo do wycofania: autor może w dowolnym momencie zażądać wycofania się z rozpowszechniania i reprodukowania swojej pracy,
– prawo do ochrony swojej reputacji.
W przeciwieństwie do praw majątkowych, nie można zrzec się praw niematerialnych. Nie działają jednak też one automatycznie i nie ma nakazu automatycznego ich stosowania. W wypadku, gdyby występował konflikt między prawami niematerialnymi autora a prawami majątkowymi, sprawę rozstrzyga sąd. Często wymienia się tutaj przykładową sytuację, w której architekt proponuje projekt jakiegoś budynku, po czym zleceniodawca, który stał się właścicielem majątkowym praw do projektu, chce go zmodyfikować. Wtedy właśnie może dojść do procesu.
Po tym rysie prawnym spójrzmy, jak sytuacja wygląda na naszym lyokowatym podwórku. Najpierw prawa majątkowe posiadała firma Antefilms. Gdy połączyłą się z France Animation, powstał Moonscoop, który przejął wszystko. Sprawy skomplikowały się nieco, gdy ta ostatnia firma zbankrutowała. Wtedy jej aktywa wraz z katalogiem produkcji odkupiła firma Dargaud, która skierowała to do swojej siostrzanej spółki zajmującej się produkcjami telewizyjnymi – Mediatoon. Z powodu pewnej osobliwości francuskiego prawa nie można było jednak przejąć od razu praw także do Code Lyoko: Evolution, stało to się dopiero w 2020 roku, podczas gdy samą „rysowaną” marką Code Lyoko można już było się posługiwać jakieś 4 lata wcześniej. Tak czy inaczej: obecnie prawa do marki posiada Mediatoon, podobnie jak prawa do udzielania licencji na nadawanie. Te ostatnie nie są jednak całkowite, gdyż choćby we Francji prawa telewizyjne nadal ma France Televisions oraz Lagardère Group, nadawca Canal J – to te firmy, jako koproducenci serialu, mają wyłączność telewizyjną. Mediatoon we Francji może z kolei sprzedawać serial do serwisów VOD.
Przy prawach niematerialnych wyliczanka jest dłuższa. W przypadku każdego odcinka, zarówno serii 1-4, jak i Evolution, należą one do autorów skryptów, scenariusza, animatorów i twórców muzyki. Jak wiemy, nie było sytuacji, w której przy każdym odcinku pracowali dokładnie ci sami ludzie, te nazwiska się zmieniają, dlatego niektórzy mają prawa do kilkunastu odcinków, inni zaś do kilku. Na przykład Sophie Decroisette ma takie niematerialne prawo jako autorka scenariusza do 26 odcinków serii 1-4 oraz dwóch odcinków Evolution.
Prawa do biblii graficznej mają Tania Palumbo i Thomas Romain, zaś do literackiej, poza tą dwójką, także Carlo de Boutiny, jednak z powodu jego śmierci w 2018 przeszły one na spadkobierców (ale, jak pamiętamy z wcześniejszego fragmentu, nie są one wykorzystywane automatycznie).
W przypadku biblii literackiej Evolution, której ostatecznie nie wykorzystywano w pierwotnym jej kształcie, prawa niematerialne przypadają autorce, Sophie Decroisette.
O tym, że trwają prace związane z kwestiami umów, wiemy od maja. Niedawno dowiedzieliśmy się, że sprawa idzie powoli do przodu, jednak nadal trwa jej załatwianie. W tym momencie zaznaczę pewną rzecz: to, co pojawi się w kolejnych zdaniach, to przypuszczalne powody obecnego stanu. Przewidujemy to na podstawie znanych faktów, między innymi tych wymienionych wcześniej. Nie oznacza to, że są to jedyne możliwe i oficjalne przyczyny, gdyż mogą być także takie, które mogą nie być, z różnych względów, ujawnione opinii publicznej. To są przewidywania.
Można więc przypuszczać, że sprawa się nieco ciągnie, ponieważ ktoś, kto wlicza się na listę osób posiadających prawa niematerialne, dowiedział się o planach kontynuacji i mógł zgłosić sprzeciw lub sugestię co do wykorzystania tego, co stworzył. Nie mamy pewności, kto mógłby to zrobić, za to ze sporą dozą prawdopodobieństwa możemy uznać, że dwie osoby raczej tego nie uczyniły. Są to Sophie Decroisette oraz Jerome Mouscadet, gdyż to właśnie oni są zaangażowani w nowy projekt i raczej nie byłoby to w ich interesie, szczególnie jeśli chodzi na przykład o biblię literacką Evolution, do której prawa przypadają tylko Decroisette.
Występuje tu także możliwość, że prawa niematerialnego mogą użyć twórcy Evolution, choćby z obawy o to, że nowa produkcja będzie dekanonizować to, co oni zrobili w 2012 roku, co zostało już zapowiedziane.
Kolejna przypuszczalna przyczyna może tkwić po stronie Mediatoona, posiadacza praw do marki. Jest dość prawdopodobne, że trwają tam analizy ekonomiczne – czy nowa seria produkcji, której ostatni w pełni animowany sezon wypuszczono ponad 15 lat temu, a ostatnia w ogóle seria dekadę temu, odniesie taki sukces jak dawniej? Nie jest to na ten moment pytanie z jednoznaczną odpowiedzią, bo zależy ona od wielu czynników, co jest tematem na osobny tekst. Natomiast faktem jest, że marka Code Lyoko nadal żyje w świadomości wielu fanów. Jeszcze całkiem niedawno oficjalne kanały na YT wypuszczały kompilacje odcinków. W wielu krajach serial można oglądać na portalach VOD (tu choćby Amazon okazał się lepszy od Netflixa, gdyż nadal korzysta z praw do udostępniania), są też miejsca, gdzie nadal CL jest dostępny w telewizji. Całkiem niedawno nawet nagrano nowy meksykański dubbing, a warto pamiętać, że Ameryka Łacińska to jeden z obszarów, gdzie Lyoko się przyjęło
Niemniej jednak Mediatoon może tutaj myśleć czysto ekonomiczne, zastanawiając się, czy obecna sytuacja, gdzie praktycznie zerowe koszty w inwestycję w markę przynoszą zyski, jest lepsza od potencjalnie większego zarobku przy jednoczesnym wzroście ryzyka.
Może też być tak, że powodem pewnego przedłużania się całego procesu jest zwyczajne lenistwo, albo mówiąc bardziej oficjalnie – obstrukcja urzędnicza. Wcześniej padło o opóźnieniu w uzyskaniu praw do Evolution. Możliwe, że tu występuje podobna sytuacja.
Brać pod uwagę można również taki wariant, w którym zarówno duet Decroisette/Mouscadet, jak i Mediatoon, nie chcą lub nie mogą informować teraz o szczegółach, żeby móc przekazać pełną informację wtedy, gdy wszystko będzie już pewne i wiadomym będzie, kiedy da się zrealizować plany. Do tego czasu zapewne fani jeszcze będą się co jakiś czas o to pytać, co też jest sygnałem, że ludziom na tej kontynuacji zależy.
Niezależnie od rozwoju sytuacji, będziemy ją obserwować i informować o dalszych etapach.
Autor: Jeremie_96