Epilog

Alika – You

——————————-

Tego dnia odwołali wszystkim zajęcia w Kadic. Ci, którzy nie mieli sił, bądź nie znali jej, mogli pozostać w internacie. Zawieszono kilka czarnych flag w odpowiednich do tego miejscach. W całej okolicy panowała cisza – jedynie wiatr nie pozwolił, aby okolice Paryża odczuwały taką pustkę, jaką w sercach miała pewna grupa ludzi.

Dzisiaj miało być ostatnie pożegnanie.

Nie każdy był na to gotowy. Rodzina zalewała się łzami od samego rana. Chusteczki były ich nieodłącznym elementem. Kilka osób pokusiło się o leki uspokajające, jednak nie każdemu one pomogły tak, jak powinny. Orszak pogrzebowy szedł powoli, spokojnie, w ciszy. Nikt nie komentował ubioru przybyłych, czy przeprowadzonego kazania przez lokalnego księdza. Każdy był skupiony na tym, aby godnie pożegnać dziewczynkę.

Laura Gauthier – 16-letnia uczennica Międzynarodowego Internatu Kadic.

Znaleziona martwa niecały tydzień temu w pomieszczeniu służbowym.

Powodem śmierci było samobójstwo, z nadmiaru nauki strzeliła w głowę.

Takie było oficjalne stanowisko rzecznika francuskiej policji.

Ci, którzy nie znali pani Einstein, byli zszokowani, jednak byli w stanie uwierzyć, że nie wyrobiła psychicznie nad narastającą wiedzą. Uważali ją za bardzo dziwną, ale piekielnie inteligentną osobę. Miała ogromne ambicje: chciała otrzymać stypendium naukowe i wyjechać do renomowanej szkoły językowej w Oxfordzie i kształcić się w dziedzinie fizyki kwantowej.

Jednak oni wiedzieli, że ktoś maczał w tym palce.

Tylko kto im w to uwierzył? Policja zamknęła śledztwo.

Kazali nie wracać do tematu i pogodzić się z faktami.

– Z prochu powstałaś i w proch się obrócisz.

Po tych słowach bliscy po kolei rzucali kawałek ziemi na białą trumnę, która na sam koniec powoli zaczynała zjeżdżać w dół. Sama ceremonia sprowadziła sporą ilość tłumów, a w szczególności pobliskich mieszkańców. Jedni kojarzyli zmarłą, drudzy szanowali za spokój oraz bardzo dojrzałe zachowanie młodej damy. Przygotowali wspólnymi siłami ogromny wieniec jako wyraz uznania.

Rodzice nie mieli takiej świadomości. Wiedzieli, że Laura była bardzo ambitna i zależało jej na wyrwaniu się z murów Kadic. Nie docierało do nich tylko to, gdzie właśnie stoją. Nad trumną swojego jedynego dziecka. Łzy lały się z żalu, złości oraz pretensji do samych siebie. Dlaczego nikt nie zauważył, że z nią coś się dzieje? Dlaczego oni nie zwrócili większej uwagi na córkę?

– Moje kondolencje.

William podszedł jako jeden z ostatnich do rodziców ukochanej koleżanki. Do niego też nie do końca docierało, co się stało. Pielęgniarka z początku zabroniła mu uczestnictwa w ceremonii, jednak zaparcie chłopaka sprawiło, że został wypuszczony po końskiej dawce leków na uspokojenie. Miał być pod opieką jednego z nauczycieli na stażu – zapewnił jednak, że powróci bardzo szybko do Kadic i zdąży na obiad.

Został sam. Karawan pogrzebowy ułożył wszystkie kwiaty, po czym się spakowali i odjechali. Chłopak siedział na starej ławce, patrząc tępo w tabliczkę informacyjną. Mimo, że znali się bardzo krótko, to znał ją najlepiej ze wszystkich. Pamiętał każde spotkanie…

… szczególnie te, kiedy uświadomił sobie, że spotkali się po niefortunnym liście.

Czy żałował tego incydentu? Niekoniecznie – zmiana częściowo wyszła na dobre.

Czy żałował, że jej o tym nie powiedział? Też nie – jeszcze by go nie chciała znać.

– Nie wierzę w wersję policji, wiesz o tym?

Czekał kilka sekund w ciszy. Naiwnie liczył na odpowiedź od Laury, lub na jakiś znak.

– Dopadnę tego, który ci to zrobił, pani Einstein.

Autorka: Azize