Główna izolatka projektu
Mała dziewczynka po podanych przez stażystkę środkach uspokajających spokojnie śpi. Ojciec ma ją cały czas na widoku, a ochroniarz dodatkowo pilnuje wejścia do izolatki z gołębiami. Kamery w trybie natychmiastowym zostały zmienione na najnowsze modele.
To nie wystarczy. Muszę działać.
Do środka po wcześniejszym sprawdzeniu wchodzą wspólnicy profesora. Zdążyli już dowiedzieć się, co się zdarzyło w Alpach. Nie mają pojęcia, od czego zacząć rozmowę. Ich przełożony właśnie był świadkiem porwania swojej żony, a jego córka – gdyby nie strzał – już dawno by nie żyła.
Waldo jednak nie zauważa z początku ich obecności. Skupia swój wzrok na ogromnej tubie, która zajmuje sporą część pomieszczenia. Co kilka sekund spogląda na swoją córeczkę, która nadal smacznie śpi.
Projekt upada.
Lata wyrzeczeń i ciężkiej pracy zostały mu odebrane po kolei, jak klocki domina.
Schaeffer lewą dłonią jeździ po szkle. Wcześniej nie widział sytuacji ptaków. Nie odwiedzał ich od momentu szlifów.
Co ja zrobiłem…
Nawalił. Mógł od razu domyślić się, że chodzi o gołębie. Widział ten sam błąd przez dłuższy czas. Doskonale pamięta cyfry, które układały się w logiczny ciąg.
PROJEKT: GOLUBE // 03.03.1992.YUG.0UT
Data urodzin Aelity Schaeffer.
Jestem skończony…
Gdyby tylko mógł, od razu zalałby się łzami. Dlaczego by chciał płakać?
Z żalu po porwanej żonie?
Ze swojej ignorancji na rodzinę?
Z bezsilności, jak chronić córkę?
– Panie profesorze… – zaczyna jeden ze wspólników. Pracownicy od kilku minut stali w ciszy, próbując jakkolwiek nawiązać rozmowę ze swoim przełożonym. Nigdy go nie widzieli w takim stanie.
– Darujcie sobie, żaden ze mnie profesor – odpowiada bez emocji, a następnie wzdycha głośno. Odwraca się i zadaje pytanie, tak samo, jak powiedział:
– Od kiedy gołębie mają dziwny znak?
– Od trzeciego marca.
Jasna cholera, moje dziecko…
– Stażyści próbowali pa… ciebie… – drugi wspólnik poprawia biały kołnierz – poinformować, jednak cały czas ich zbywałeś. Inni bali się w jakikolwiek sposób przeszkadzać swojemu szefowi.
Oni się mnie wszyscy bali…
Waldo wyciąga z prawej kieszeni kartkę, długopis i opierając się o przezroczystą tubę, zapisuje ten sam kod, który towarzyszył mu od narodzin małej dziewczynki. Istotka nadal śni.
PROJEKT: GOLUBE // 03.03.1992.YUG.0UT
Profesor daje kartkę wspólnikom. Chodzi dookoła tuby. Mimo wystającego brzucha, radzi sobie z przechodzeniem w tak ciasnym – w porównaniu do innych – pomieszczeniu.
– Co to jest?
– To jest błąd, który wyskoczył mi po raz pierwszy właśnie trzeciego marca. Projekt był już w zasadzie na wykończeniu. Mieliśmy mieć światową premierę. Prawie wszystko zostało już dopracowane na ostatni guzik…
Waldo powstrzymuje się, by nie rozklejać się w tym momencie. Nie może sobie pozwolić na słabość. Musi działać.
– Muszę się ukryć.
– To jest niemożliwe! – przerywa drugi wspólnik, panikując na myśl o braku przełożonego.
– Jest możliwe – odpowiada profesor – Muszę wrócić do swojego domu, jak najszybciej.
– A co robimy dalej?
– Nie możemy zostawić tego wszystkiego w tak ważnym momencie.
– Media zaczną doszukiwać się teorii spiskowych.
Dwójka dobrych kolegów Walda nawzajem nakręca się piętnaście minut. Gdy kończą, bierze głęboki wdech.
– Projekt: Gołębie zostaje przeze mnie uznany na upadły.
Gdy wypowiada te słowa, czuje ukłucie w sercu. Mała córeczka już nie śpi. Bierze ją za rączkę i opuszcza izolatkę. Jeden ze wspólników przygląda się ptakom.
Siódmy gołąb posiada tajemniczy znak.
Autorka: Azize