Jedno zdjęcie.
Jedyna pamiątka.
Jedno wspomnienie.
Dziewczynka o charakterystycznych, różowych włosach ściętych na pazia ogląda zdjęcie. Jest na nim ona w wieku przedszkolnym oraz jej rodzice. Matka – wysoka, szczupła, mająca przepiękne, długie, różowe włosy. Ojciec – wysoki, przy kości, mający brązowe krótkie włosy, czarne okulary oraz charakterystyczny, biały fartuch. Nigdy się z nim nie rozstawał.
Rodzina na zdjęciu stoi uśmiechnięta przy choince. Dziewczynka przytula Przytulankę. Jest to elf z zielonej czapce i fioletowych ciuszkach. Jej ukochana zabawka z dzieciństwa. Pan Puck.
Sama nie wie, dlaczego go tak nazwała. Może to była jakaś fascynująca nazwa z mitów nordyckich, które czytał jej ojciec do snu? Pamięta tylko jedną nazwę – Skidbladnir.
Tak został nazwany zaprogramowany przez jej przyjaciela Jeremiego okręt podwodny. Dzięki tej machinie mogła dowiedzieć się więcej o swoim ojcu. Chociażby to, że nadal żyje.
Żył.
– Tato, nie! – krzyczy dziewczyna do świecącej biało kuli na końcu komory rdzenia. Wściekłe manty ciągle go atakują. Nie może na to pozwolić.
– Pole energii – mówi, po czym rzuca różową kulę w kierunku wroga. Pudłuje.
Nagle kula wybucha. Zamieniła się w cyfrowy proch. Po prostu zniknęła. Wiedziała, co to oznacza.
Jedna łza z twarzy dziewczynki opada na zdjęcie. Szybko ją ściera prawym kciukiem. Po sekundzie spada następna. Powtarza czynność. Nagle słyszy znany jej głos.
– Nie płacz.
Odwraca się, jednak nikogo nie widzi. Przywidziało jej się, na pewno.
– Ta anielska buźka nie może więcej pokryć się łzami.
Kto to mówi? Kto do niej ciągle coś wymawia?
– Obiecasz mi to?
– Tak. Tylko się pokaż – odpowiada ryzykownie, jednak na darmo.
Musiała sobie ten głos wymyślić. Przecież jej ojciec zginął pół roku temu.
Ociera trzecią kroplę w twarzy. Odkłada zdjęcie na starą, zniszczoną półkę. Lekko się kiwa, jednak koniec końców stoi na swoim miejscu. Spogląda na swoich rodziców jeszcze raz, po czym dotyka zdjęcia opuszkami palców i szepcze:
– Przyjdę do was niedługo. Kiedyś się zobaczymy.
Patrzy na fotografię jeszcze raz i z opuszczoną głową wychodzi z opuszczonego domu.
Domu, który kiedyś kochała nad życie.
Domu, gdzie dostała swojego ulubionego pluszaka.
Domu, gdzie po raz ostatni widziała swoich rodziców razem.
Domu, który kiedyś na pewno odnowi.