Człowiek przeciwko naturze

21 marca

Spoglądam beztrosko przez kuchenne okno. Obok mnie stoi kubek kawy. Czuję zapach świeżo zmielonych ziaren od magicznego napoju, który zawsze potrafi mi zmienić nawet najgorszy humor.

Z okna widzę zielone drzewo, które częściowo zasłania budynek szkoły podstawowej. Dzieci beztrosko spędzają wolny czas. Dziewczynki grają w klasy, chłopcy w piłkę nożną, a nauczycielka w ołówkowej spódnicy i surowych okularach pilnuje swoich podopiecznych.

Drzewo jest dość duże – widzę jego czubek, mieszkając na pierwszym piętrze. Jakieś ptaki uwiły sobie na nim potężne gniazdo. Ale że nikt nie chce się go pozbyć? Nawet ta sąsiadka mająca wrednego kota, który non stop ląduje na moim balkonie? Dziwne.

A drzewo przy szkole nadal zielone.

21 czerwca

Wracam z kolejnego, udanego w tym sezonie spotkania. Wszystko zostało już podpisane, a za miesiąc wyjeżdżam w delegację! Czy piękniej być nie może?

Zatrzymuję się przy drzewie i spoglądam na boisko. Stoi sześć klas. Wszystkie równie ustawione, co do centymetra. Jedyne, co wyróżnia wszystkie dzieci to fakt, że chłopcy mają czarne spodnie, a dziewczynki – spódniczki. Z tyłu stoją rodzice, dumne ze swoich pociech.

Dwa miesiące ciszy. Niektórych pewnie z tego osiedla to ucieszy. Szkoda. Miło było spojrzeć na szczęśliwe maluchy bawiące się razem. Takie niewinne i szczęśliwe, gdy nie muszą się uczyć niepotrzebnych dla nich rzeczy.

A drzewo przy szkole nadal zielone.

23 września

Ciężko jest przedstawić się na jesień, gdy w innym kraju letnie ubrania oraz sądzenie kolorowych drinków to codzienność. Wyjazd dobrze mi zrobił. Ile można non stop siedzieć na spotkaniach, czy konferencjach.

Wychodzę do piekarni, która jest dwie przecznice dalej. Na boisku nikogo nie ma, jakby cała szkoła podstawowa wyruszyła w tryb intensywnej nauki. Myślałam, że chociaż spojrzę na narysowane przez dziewczynki linie do klasów, albo piłkę przy jednej z dwóch bramek. A tutaj pustka.

Stąpam po kruchych liściach. Każdy wydaje zupełnie inny dźwięk. Szary chodnik wzbogacił się o elementy czerwieni, żółtego, brązowego, a nawet i pomarańczowego.

A drzewo przy szkole nadal zielone.

22 grudnia

To już mój ostatni dzień tutaj. Praca? Brak – upadła firma nadal nie zdjęła wszystkich swoich bilboardów. Mieszkanie sprzedane, jedynie czekam na nowych lokatorów, aby im podarować klucze.

Piję po raz ostatni kawę. Tym razem na dworze. Spoglądam przed siebie.

Szkoły już nie ma. Są jedynie powybijane szyby i kilka nieposprzątanych gruzów. Bramki są zniszczone, a ewentualnie narysowane kredą klasy przykrył biały puch.

Przejeżdżają samochody, w którym kolędy są wręcz powtarzalne. Ciężko aż zliczyć, ile razy słyszeli je mieszkańcy. Dookoła lód gra na przemian ze śniegiem.

– Jak ty to robisz?

Przechodzę przez ulicy do drzewa. Przybijam do niego cztery zdjęcia. Naprzeciwko dawnego mieszkania obecna fotografia.

Po lewej wiosna.

Z tyłu zima.

Po prawej jesień.

Słyszę klakson. Przyjechali. Po raz ostatni gładzę powierzchnię ogromnej rośliny. Przez rękawiczkę czuję chropowatość otuloną czyjąś dłonią. Tylko czyją?

A drzewo przy szkole nadal zielone.

21 marca

Prawa strona ulicy jest zaprojektowana przez Eugeniusza Geta-Stankiewicza[1]. Taka nowoczesna i awangardowa.

Lewa strona wygląda, jakby po Festung Breslau nikt się nią nie zainteresował. Upadła część tego miasta.

A drzewo przy szkole nadal zielone.

Autorka: Azize

————————————————————————————————————————–

[1] Eugeniusz Get-Stankiewicz – grafik i rzeźbiarz, twórca m.in. „Domku Miedziorytnika” przy kamieniczce „Jaś” we Wrocławiu. Pochowany na Cmentarzu Osobowickim.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments