Informacja podana w radiu dotarła także do strajkujących, choć tu chodziło bardziej o świadomość tego, że media już wiedzą o tym, co się dzieje. Większość była zadowolona z takiego obrotu sprawy, choć niektórzy jednak obawiali się, że zbytni rozgłos może nie przynieść niczego dobrego. Takim osobom tłumaczono, że właśnie dzięki zainteresowaniu mediów protest może odbywać się bezpiecznie, bez groźby siłowej interwencji ze strony legionistów lojalnych wobec Delmasa. Przynajmniej na oczach kamer.
Mijało popołudnie. Lekcji już nie było. Protestujący pozostawali w świetlicy, choć część z nich wychodziła na obiad i przynosiła posiłki także pozostałym. Na boisku szkolnym trwał równolegle trening musztry legionistów oraz mażoretek. Odgłosy komend wygłaszanych przez Sissi oraz Herve’a, który tym razem prowadził ćwiczenia, było słychać także w środku, z racji otwartych okien.
– Ten megafon działa? – spytał Odd.
– Tak, ale… co chcesz zrobić? – odpowiedział Ulrich.
– Zobaczysz,
Chłopak wziął sprzęt, włączył i po cichu powiedział kilka cyfry dla testu. Megafon się załączył i odliczanie było słychać po drugiej stronie pomieszczenia, co oznaczało, że wszystko działa. Zadowolony Odd podszedł do okna, ustawił głośnik tak, by wystawał na zewnątrz. Następnie zbliżył się do niego i dość głośno powiedział:
– Chuj wam, kurwa, frajerzy, w dupę!
Na sali zapanowało poruszenie, a następnie wybuch śmiechu. Z kolei na boisku ten niespodziewany komunikat wywołał popłoch. Sissi nie utrzymała swojej pałeczki i spadła ona na ziemię, a kilku legionistów z wrażenia przestało maszerować.
– Co to za głupie dowcipy? – oburzyła się córka dyrektora. – Nie dość, że zamiast się uczyć, to pajacujecie z jakąś bezsensowną okupacją, to jeszcze wykrzykujecie wulgaryzmy.
– O cholera jasna – odpowiedział Włoch. – Nagle ci się przypomniało o nauce, jak zaczęłaś cyrkować w tym mundurku niczym ze sklepu mięsnego?
– Ja przynajmniej się uczę, a nie ściągam, nie to co ty. Poza tym mógłbyś dać przykład i zapisać się do legii chociażby.
– Nie żartuj, ja do tych pajaców?
– Kogo nazywasz pajacami? – wnerwił się Herve, dotąd tylko przysłuchujący się całej rozmowie. – Jeden tylko rozkaz wystarczy, a rozpędzimy was w try miga, tak więc uważajcie, co mówicie.
– Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz – rzuciła Yumi, która przejęła mikrofon od Odda. – Jeszcze nam za ten strajk podziękujecie.
– No proszę, to jeszcze panna Ishiyama się odzywa – rzekła Sissi. – Jeszcze cię nie deportowali do Japonii, mimo że nie pasujesz do naszej szkoły, bo nawet nie umiesz się ubrać jak uczennica, tylko jak łachmanka wyglądasz? Żal mi cię. Mogłaś zdechnąć na tego raka. Byłoby lżej.
– Żebyś zaraz ty, kurwo jebana, nie zdechła, jak stąd wyjdę i ci nakopię do dupy – wkurzyła się Yumi.
Ulrich próbował ją odciągnąć od mikrofonu, ale Japonka się zapędziła i rzuciła do niego:
– Raus! Sama sobie z nią poradzę. W swoim czasie.
– Nie musisz się tak wkurzać, przecież powiedziałam samą prawdę – kontynuowała młoda Delmasówna. – Nie wiem, co byś musiała ubrać, żeby w końcu dorównać mi w stylu.
Niemiec w końcu przejął mikrofon:
– Yumi nawet bez ubrań wygląda lepiej niż ty choćby w najdroższej kiecce, więc daj spokój.
– Oj, Ulrich, Ulrich… a mógłbyś się opamiętać i w końcu ją rzucić. Marnujesz się z tą wroną.
– Rzucić to ja mogę, ale puszką, żebyś przestała pieprzyć. Mieliście ćwiczyć, to ćwiczcie.
Sissi, lekko urażona, postanowiła kontynuować trening w sali gimnastycznej. Z kolei legioniści poszli do lasu.
Cztery godziny później Herve przeglądał internet. Od dłuższego czasu nie dawała mu spokoju kwestia Jeremiego Belpois. Zawsze był z nim porównywany, na korzyść blondyna. Szukał już różnych sposobów, aby go pokonać, ale nic mu nie wychodziło. Zawsze był tym drugim. Jednak teraz wreszcie znalazł plan, jak unieszkodliwić swojego rywala i wreszcie stać się prymusem całego Kadic. Przynajmniej na jakiś czas. A może i na stałe…
– OK, sklep militaria, wiatrówka, tak, przesyłka do paczkomatu… bardzo dobrze, że Polacy z tym weszli do nas. W końcu temu narodowi coś się udało – mówił sam do siebie. – Przynajmniej nikt nie będzie się dziwił, dlaczego uczeń kupuje sobie broń. A nawet jakby ktoś się zastanawiał, to zawsze mogę powiedzieć, że chcę jako legionista poćwiczyć strzelanie. Dobra, zapłata internetowym przelewem… i zrobione. No, to teraz się szykuj, Belpois. Twój czas się skończy, i to prędzej niż myślisz.