Rozdział 45

Gdy Yumi weszła na dziedziniec szkolny, odezwał się jej telefon. Dostała wiadomość od Jeremiego i przyszła od razu do jego pokoju.

– Dowiedziałeś się czegoś nowego?

– Tak – odpowiedział chłopak. – Wydobyłem nagranie. Chcesz zobaczyć?

– Pewnie.

Yumi po raz pierwszy ujrzała to, jak wyglądało pobicie Calliente w całej okazałości. Jeremie widział to nagranie już kilka razy. Oboje byli zszokowani.

– Cholera – rzekła Japonka. – To wygląda poważniej niż sądziłam. Przecież ci dwaj durnie powinni od razu ze szkoły wylecieć. Za coś takiego to sędzia Artur Lipiński by od razu orzekł poprawczak.

– Sędzia Lipiński? – zdziwił się okularnik.

– Taki z telewizji, on się zajmuje sprawami nieletnich. W każdym razie – to jest bardzo mocny materiał, ale musimy go umiejętnie wykorzystać. W odpowiednim czasie powiadomimy media, ale sądzę, że to nastąpi niedługo, szczególnie jeśli wyjdzie mój plan.

Japonka wtajemniczyła Francuza w szczegóły koncepcji, nie pomijając nawet faktu, iż w razie ewentualnego zawieszenia jej przez dyrektora rozpocznie się strajk okupacyjny.

– Okupacyjny? – ponowie zdziwił się Jeremie. – A co ma być okupowane?

– Korytarz i świetlica. Po prostu przestaniemy chodzić na lekcje. Wchodzisz w to?

– Wiesz… – tu chłopak się trochę zawahał. – Nie jestem jeszcze pewny, ale… te szmaty naprawdę do mnie nie pasują, a jeśli ja to mówię, to coś musi być na rzeczy. Sama wiesz, jak bardzo mam wyjebane na modę. Powiem tak: na pewno będę wspierać mentalnie oraz informatycznie, w końcu te moje umiejętności się do czegoś przydadzą. A jak się da mnie do czegoś jeszcze zaangażować, to chętnie pomogę.

– Super, dzięki – odpowiedziała dziewczyna. – A Ulrich to może jest w pokoju?

– Powinien być.

Yumi poszła do pokoju swojego chłopaka. Miała szczęście, był sam. Odd jeszcze jadł śniadanie, była więc okazja na to, by porozmawiać w cztery oczy.

– Hej, denerwujesz się nieco? – spytał Ulrich.

– Trochę tak, ale bardziej jestem zdeterminowana, by wreszcie to zacząć. Czuję pewną adrenalinę. Zresztą przygotowałam się dość dobrze.

– Zauważyłem. Rzadko przychodzisz do szkoły w płaszczu.

– Płaszcz to dopiero początek. Chcesz zobaczyć, co jeszcze przygotowałam?

– Jeśli sama chcesz, to jasne.

Yumi rozpięła guziki i rozchyliła płaszcz, prezentując się Ulrichowi w przygotowanej kreacji. Niemcowi zrobiło się gorąco i zarumienił się na policzkach.

– I jak? – spytała Japonka.

– No, wiesz… – Ulrich musiał zebrać myśli. – Jak dla mnie to świetnie wyglądasz, nawet bardzo, jakby to ująć…pociągająco. Ale pani Hertz może się nie spodobać.

– I o to właśnie chodzi. Ona na pewno będzie chciała wezwać legionistów. Ale mnie się tak łatwo nie da załatwić.

Chłopak jeszcze przez dłuższą chwilę stał dość zaskoczony.

– Ej, Ulrich… czy ty się… no, wiesz…na mój widok?

– Jakby ci to powiedzieć…no, nieczęsto mogę cię taką zobaczyć.

– Wiedziałam, reakcja typowego samca – zaśmiała się Yumi. – Ale jak chcesz, to możesz mi zrobić zdjęcie na pamiątkę, Nawet jeszcze tak jakoś zalotnie zapozuję. Ale pamiętaj – tylko dla twoich oczu.

Chłopak zrobił fotkę i obiecał, że jej nikomu nie pokaże, nawet Oddowi. Po chwili Yumi musiała wyjść, więc para pożegnała się szybkim pocałunkiem.
– Powodzenia, Yumi.

– Będzie mi potrzebne.

Suzanne Hertz przeglądała notatki do lekcji, która właśnie się zaczęła. Nie zauważyła nawet, jak uczniowie weszli do klasy. Usłyszała jednak ich rozmowy, więc postanowiła ich uciszyć.

– Dobrze, moi drodzy, zajmijcie miejsca, proszę o ciszę, będę sprawdzać listę obecności.

Młodzież w większości przystosowała się do polecenia. Jednak z niektórych ławek słychać było szepty:

-…ej, widziałeś, jak się Yumi odstawiła….ale laska z niej, tylko szkoda że rzadko to pokazuje.

-…a mundurek to gdzie ma… chyba jakaś afera się zdarzy.

Nauczycielka wyczytała kolejne nazwiska.

– Ishiyama?

– Jestem!

Hertz spojrzała badawczo na Japonkę spod swoich okularów.

– Co ci, zimno? Przecież mamy ogrzewanie. Nie pamiętasz, żeby zostawiać okrycia wierzchnie w szatni.

– Zapomniało mi się.

– To zdejmij ten płaszcz. Tak się nie przychodzi na lekcje.

– Dobrze, pani profesor.

Yumi zdjęła płaszcz. Kilku uczniów gwizdnęło z podziwem cicho.

– Panno Ishiyama, gdzie twój mundurek? – zapytała nauczycielka.

– W praniu. Przecież to jest tak słaby materiał, że nie da się go szybko wyprać i ze dwa dni trwa, zanim się odpowiednio wysuszy.

– A zapasowy?

– Także w praniu.

– To co z nim robiłaś?

– Wybrudził się przez kilka dni.

– Ale dlaczego w takim razie ubrałaś się tak wyzywająco?

– Bo nie miałam już innych odpowiednich ubrań, a nago przecież nie przyjdę do szkoły.

– Sądzisz, moja panno, że to jest odpowiedni ubiór do szkoły dla dziewczyny w twoim wieku? – nauczycielka była już nieco zirytowana sytuacją.

– A co niby jest w tym nieodpowiedniego. Jak Sissi Delmas lata cały dzień w tej swojej tandetnej spódniczce to jest dobrze, a jak ja raz na ruski rok ubiorę jakieś wygodniejsze spodenki z lepszego materiału niż te od mundurka, to od razu inna afera.

– To co innego – zaczęła tłumaczyć Hertz. – Sissi reprezentuje naszą szkołę, w tym także ciebie, więc powinnaś być wdzięczna za to, że się tak poświęca.

– Poświęca, dobre sobie… jakie to poświęcenie, latać z pałką.

– To jest bardzo trudna sztuka, a ona musi być gotowa do tego, by móc w każdej chwili być wizytówką szkoły.

– Takiej wizytówki to by burdel nie chciał – to Yumi powiedziała już pod nosem.

– Co powiedziałaś, bo nie dosłyszałam?

– Nic, nic, że pewnie za dwa dni mundurek wyschnie.

– Dobrze. A teraz pójdziesz się wytłumaczyć dyrektorowi ze swojego zachowania.

– Do dyrektora? Co ja takiego niby zrobiłam?

– Złamałaś regulamin, dokładniej część dotyczącą ubioru – odpowiedziała nauczycielka stanowczym tonem. – Regulamin to ważna rzecz, a każdy, kto go nie przestrzega, musi ponieść konsekwencje.

– Tak jak Monica Calliente? Z siniakami i krwią?

– O czym ty mówisz? – Hertz była zaszokowana. – Calliente była w gabinecie pielęgniarki, bo spadła ze schodów.

– Tak? To dlaczego widziałam ją w łazience z siniakami? To ci gestapowcy z Legii ją pobili, Pichon i Poliakov!

– Panno Ishiyama, dość! Nie będziesz pomawiać kolegów.

– Tacy z nich dla mnie koledzy, jak dla Ukraińców z Putina przyjaciel…

– Nie politykuj mi tu, bo się na tym nie znasz, jesteś za smarkata – Hertz wzięła krótkofalówkę i powiedziała do niej: – Dwóch do eskorty do gabinetu dyrektora poproszę.

– Myśli pani, że sama nie dojdę? Będę mieć bodyguardów?

– Lepiej dmuchać na zimne.

– OK, już pójdę, sama dojdę, niech mnie nie zakuwają w kajdanki.

Dziewczyna wyszła z sali lekcyjnej. Za drzwiami stało już dwóch legionistów z klasy Hirokiego. Gdy zobaczyli, że delikwentka, którą mają przypilnować, jest od nich wyższa o głowę, lekko się przestraszyli. Jednak jeden z nich oprócz strachu poczuł także pewną przyjemność, widząc tak ubraną dziewczynę.

– Hej… ładnie wyglądasz – powiedział dość nieśmiało.

– Dzięki. Więc co, ja pójdę do dyrektora, a wy za mną?

– Zrobimy to w szyku, ja będę szedł za tobą, a kolega – wskazał ręką na partnera, który nic nie robił, przed tobą, żeby cię poprowadzić.

– Jestem w tej szkole dłużej od was, więc wiem, gdzie trafić, ale skoro nalegacie…

Ruszyli do gabinetu.

Korekta: Azize

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments