William przyszedł do pokoju Jeremiego z plikiem kartek. Była to specyfikacja techniczna monitoringu szkolnego. Okularnik poprosił go o „pożyczenie” tego dokumentu, żeby móc zorientować się, jak ten system działa i czy jest możliwość, aby dostać się jakoś do zapisów z kamer.
– Sam widziałem, jak się Herve męczył godzinę z usunięciem zapisu – stwierdził czarnowłosy chłopak.
– Godzinę? – zdziwił się Francuz. – Przecież taki proces nie powinien zająć więcej niż kwadrans.
– Niby tak, ale wiesz, oni się upewniali po kilka razy, czy na pewno usunięto odpowiedni fragment, tak aby potem nie było zbyt dużych podejrzeń. Jim był cholernie zaaferowany, zresztą Nicolas także. Tylko Herve był dziwnie opanowany.
– Nie dziwię się, skoro jako pierwszy mógł zobaczyć, że znika dowód, który może go obciążyć. Wiesz co by było, gdyby to wyszło na jaw?
– Trafiłby zapewne do poprawczaka.
– Żeby tylko. Szkoła musiałaby zapłacić rodzinie Calliente odszkodowanie. Jim wyleciałby z roboty, a i przyszłość dyrektora Delmasa kreowałaby się w raczej czarnych barwach.
Jeremie wziął się do roboty. Dzięki pozyskanym dokumentom sprawnie zyskał dostęp do dysku komputera przechowującego nagrania. Okazało się, że nic tam nie ma.
– Skasowali – rzekł.
– Czyli co, poszło w pizdu?
– Nie do końca… jest jeszcze jedna ewentualność, tylko gdzie to jest zapisane… – okularnik zaczął szukać w papierach i po chwili mógł powiedzieć: – Ależ oczywiście, że to w ten sposób.
Przez następnych kilka minut stukał bardzo szybko w klawisze, robiąc tylko krótkie przerwy na popijanie Pepsi z puszki. Potem nacisnął Enter i odczekał kolejnych kilkanaście sekund.
– Oj, Pichon, Pichon, jaki ty durny jesteś… i ty chcesz iść na École Polytechnique, jak takich prostych rzeczy nie wiesz…
– Co tam odkryłeś? – zaciekawił się William.
– Zapomniał, kretyn jeden, o tym że w chmurze zapisują się kopie.
– W chmurze?
– Tak. To jest zabezpieczenie, które firmy produkujące monitoring wprowadziły swego czasu. W końcu nie zawsze kasuje się nagrania na polecenia przełożonych. Czasem robi to się przypadkiem albo wręcz tak, aby dosłownie nikt się nie dowiedział. A przecież tego typu materiały stanową bardzo dobry materiał procesowy.
– Więc ta chmura jest po to, aby takie rzeczy nie ginęły?
– Dokładnie tak.
– Tylko skąd my będziemy teraz wiedzieć, które nagranie jest tym właściwym, którego potrzebujemy?
– Wszystkie ingerencje w dysku znajdującym się w pomieszczeniu kontrolnym zapisują się w dzienniku zmian. Wystarczy tam sprawdzić, a potem to już jak z płatka.
Istotnie, dziennik odnotował jak dotąd tylko ingerencję w nagraniu z dnia pobicia Monici. Jeremie odszukał odpowiedni plik i pobrał go, wykonując kilka kopii.
– A te kopie to po co?
– Na wszelki wypadek. One mogą jeszcze się przydać.
Yumi była bardzo szczęśliwa, odkąd wreszcie ustabilizowało się jej życie prywatne. Była w związku z Ulrichem, pogłoski o jej śmierci okazały się przesadzone, zaś jedyne, co ją teraz nurtowało, to sprawa strajku. Wiedziała już, że pytanie nie będzie brzmiało „czy strajkować?”, ale „jak to zacząć?”. Jeremie powiedział jej, że postara się zdobyć nagranie z monitoringu. Miała świadomość, że może to być trudne, ale czuła, że może mu się to udać. Aby nieco się odstresować, postanowiła pooglądać telewizję wraz z młodszym bratem. Właśnie szedł kolejny odcinek ulubionego programu Hirokiego.
Pokazano pokój pełen gratów i pudeł, które leżały nawet na łóżku. Zajmował je dość otyły mężczyzna. Zza kamery odezwał się głos:
– Widzowie przesłali do nas kilka pytania, oto pierwsze z nich: Krzysztofie, jaki jest twój największy sukces?
– Sukces… – Kononowicz zaczął się głośno zastanawiać. – Założyć rodzinę.
– Ale to jest marzenie jednak, bo rodziny nie masz. A sukces to jest coś, co już osiągnąłeś.
– Największy sukces… – Krzysztof zaczął, lecz w słowo wszedł mu Wojciech Suchodolski:
– Zesrać się w gacie! – powiedział wesoło. Wypowiedź bardzo rozbawiła Hirokiego.
Kononowicz jednak nie był zbyt zadowolony z tej riposty.
– Wiesz co, Wojtek? Ty może nie wąchaj tego rozpuszczalnika, bo takie głupoty wygadujesz, że potem aż żal słuchać.
– Jaki rozpuszczalnik? – oburzył się Suchodolski. – Co ty pierdolisz znowu? Uroiłeś sobie i potem pierdolisz do kamery, żeby ludzie się cieszyli, jak się kłócimy.
– Sam widziałem, białe buteleczki były. A, w ogóle, Jarek – zwrócił się do mężczyzny zza kadru – kupiłeś mi zgrzewkę mleka?
– Kurna, zapomniałem, jutro kupię.
– No, na pewno – Krzysztof pokiwał z dezaprobatą głową. – Jutro, jutro. Jak z pizdy futro.
– Jak ty brzydko mówisz! Nie przeklinaj! Mówi się „cipka”, a nie ciągle tylko pizda i pizda – stwierdził Wojciech. – Co to w ogóle jest?
– To co na ścianie wisi.
W tym momencie kamera pokazywała ścianę pełną obrazów z wizerunkiem Kononowicza, wysłanych przez dzieci, które były fanami tego programu.
– Gdzie na ścianie! Tam papież jest! – powiedział Suchodolski.
Przerwano program na reklamy. Yumi sprawdziła komórkę. Zobaczyła, że kilka minut temu Jeremie wysłał jej wiadomość. Poinformował, że udało się pozyskać nagranie i że wyśle jej plik na specjalną skrzynkę, założoną specjalnie na potrzeby strajku. Japonka poszła do swojego pokoju, włączyła komputer i zobaczyła klatka po klatce to, co zawierało nagranie. Wtedy właśnie uświadomiła sobie, jak wielką broń ma w ręce i jak bardzo może to zmienić reguły gry, jeszcze zanim się ona zacznie na dobre.
Następnego ranka Yumi szykowała się do szkoły. Wybierała ubrania w swoim pokoju. Radio nadawało poranną audycję.
– Amerykański Departament Stanu z zadowoleniem przyjął decyzję sądu w sprawie skazania Chińczyków oskarżonych o doprowadzanie młodzieży do samobójstwa – mówił spiker. – W oświadczeniu wygłoszonym wczoraj wieczorem stwierdzono, że celem chińskiego wymiaru sprawiedliwości było zwrócenie uwagi na problem wyobcowania i zaniku stosunków międzyludzkich z powodu nadmiaru bodźców elektronicznych, co staje się światowym problemem. Poparto także inne profilaktyczne działania, wskazując iż temat ten bezsprzecznie należy do katalogu spraw wykraczających poza protokół rozbieżności bilateralnych. Z Waszyngtonu dla RMF mówił Frederic Crosiant.
– Dalsze informacje: według sondażu przeprowadzonego przez dziennik Le Figaro 74 proc. rodziców popiera nową reformę oświatową. Szczegóły za pół godziny, a teraz więcej o nowym programie rekrutacyjnym francuskich sił zbrojnych pod nazwą „Giń jak żołnierz”.
Japonka zdziwiła się sondażem:
„74? Uwierzyłabym w 44, ale aż tyle? Ciekawe co się stanie, jak nasz protest będzie już ogólnokrajowy”.
Dziewczyna wybrała krótkie niebieskie spodenki, kabaretki, czarną koszulkę z dość dużym dekoltem oraz skórzaną ramoneskę. Do tego duże ciemne buty, a żeby nie było wszystkiego widać od razu – długi płaszcz. Spojrzała na zegarek i uznała, że śniadanie zje w szkole, gdy kupi coś z automatu. Wychodząc zauważyła matkę.
– Już idziesz, Yumi? Dobrze że bierzesz płaszcz, pogoda teraz jest jeszcze niezbyt pewna.
– Tak, właśnie dlatego go wzięłam, żeby się nie przeziębić – dziewczyna pożegnała się i wyszła.
W drodze do szkoły raz jeszcze przemyślała cały plan. Jeśli będą pytać się o mundurek, to powie, że jest w praniu, tak jak pozostałe komplety zapasowe, a przecież naga do szkoły nie przyjdzie. A jeśli będą chcieli wziąć ją siłą, to wytoczy argument z pobiciem Calliente. W końcu ma dowody. Zaś jeśli będzie taka konieczność – powiadomi media. Skontaktowała się już z kilkoma kolegami, którzy w razie czego będą mogli rozpocząć strajk solidarnościowy. Nie nastawiała się jeszcze na długą akcję, ale wierzyła, że uda się, przynajmniej na jakiś czas, doprowadzić do pewnych ustępstw dyrekcji.
„To mały krok dla Yumi Ishiyamy, ale wielki dla francuskich uczniów” – pomyślała, wchodząc na dziedziniec szkoły Kadic. Czuła, że ten dzień zapisze się w historii.
Autor: Jeremie_96
Korekta: Azize