Rozdział 43

Gabinet dyrektora był przykryty chmurami dymu. Jim wypalił już szóstego papierosa. To efekt stresu doznanego po dowiedzeniu się o numerze swoich podopiecznych. Właśnie teraz wuefista, pełniący także obowiązki komendanta Legii Szkolnej, zastanawiał się wraz z Delmasem, co zrobić w tej sytuacji.

– Wywalić ich? Dyscyplinarkę wręczyć z wpisaniem do akt? – myślał Jim.

– Niee – odradził dyrektor. – Jak się pojawią pogłoski, że ich wywaliliśmy, to będą się zaraz doszukiwać powodów.

– Rozumiem w takim wypadku, że sam też nie mogę odejść?

– Absolutnie. Wtedy to dopiero by się zaczęła afera. A my chcemy tego uniknąć. Wiesz, jakie byłyby konsekwencje wyjścia na jaw faktu, iż ci, którzy mieli pilnować porządku, dotkliwie pobili uczennicę? Niewyobrażalne! Zjechałyby się wszyscy Panowie Telewizje i nie odpędzilibyśmy się od nich za cholerę! Poza tym ucięliby nam wszelkie dotacje z ministerstw i zepchnęli na margines.

– To co w takim razie mamy zrobić? – spytał wuefista.

– Weź tych ancymonów i im powiedz, żeby na przyszłość nie byli aż tak gwałtowni. I ostrzeż ich, żeby nikomu nie paplali o tym, co się stało. Niech usuną też ślady z kamer. Pichon jest podobno dobry z informatyki, więc może sobie z tym poradzić.

– A co w takim razie z Calliente?

– O nią się nie martw. Ja już mam plan, żeby nie gadała zbyt dużo… w końcu to ona najpierw złamała prawo.

Yumi opowiedziała o całym zajściu swoim przyjaciołom. Była bardzo oburzona tym, co się wydarzyło.

– Tak przecież nie może być. Do czego posuną się następnym razem? Będą strzelać? – pytała Japonka.

– Tylko co w takim razie możemy zrobić… – zaczęła zastanawiać się Aelita.

– Trzeba zagrać dwutorowo. Dałam już znak na grupie na Discordzie, tej od strajku. Myślę, że lepszego momentu na jego rozpoczęcie już nie będziemy mieli, a jednocześnie połączymy kilka spraw. Mundurki, całą zakichaną reformę… to trzeba wykorzystać.

– A ten drugi tor? – włączył się Jeremie.

– Musimy mieć dowody na to, że Monica została pobita. Dyrekcja będzie chciała zapewne zamieść sprawę pod dywan, ale nie możemy na to pozwolić. To się musi przebić, choćby mieli nas karać. Może się uda jakiś obraz z monitoringu wydobyć. Jeśli nie zostanie to skasowane…

– To w takim razie kiedy start całej operacji? – rzucił Odd.

– W poniedziałek. I już nawet wiem, jak to rozpocząć – rzekła Yumi.

Jeszcze tego samego popołudnia Jim zaprosił do swojej kanciapy Herve’a i Nicolasa. Najpierw przez 20 minut tłumaczył im, że nie powinni aż tak mocno reagować, przynajmniej dopóki sami uczniowie ich nie będą atakować. Następnie upewnił się, że legioniści nikomu nie będą mówić o tym, co się wydarzyło. Na końcu Herve usiadł przed komputerem, który stanowił centrum dowodzenia monitoringiem szkolnym. Zanim dokopał się do nagrań z feralnego momentu, minęła prawie godzina, jednak okularnikowi udało się ostatecznie to usunąć. Dzięki temu wszyscy mogli z czystym sumieniem zająć się rozpoczynającym weekendem.

Odd i Ulrich siedzieli w swoim pokoju i oglądali telewizję. W pewnym momencie, gdy znowu wpuszczono przerwę reklamową, Włoch zapytał:

– Ej, a ty w końcu powiedziałeś Yumi to, co do niej czujesz, czy dalej się z tym kryjesz jak prezydent Duda z ułaskawieniem Kamińskiego?

Ulrich nieco się zdziwił takim porównaniem.

– Z jakim ułaskawieniem?

– Nie słyszałeś? Babcia ci przez telefon nie mówiła? Duda myśli nad tym by znowu ułaskawić gościa, którego już raz ułaskawiał, ale nie może tego zrobić w ten sam sposób, by nie wyszło, że wtedy spieprzył.

– A, to o to chodzi… wiesz, u mnie sytuacja jest jednak nieco inna. Owszem, nie powiedziałem jej jeszcze, ale się zbieram.

– Tak, jasne – Odd popatrzył z politowaniem. – Długo tak będziesz się zbierać? A może się umów z nią jutro,

– Jutro? – nieco zaskoczony odparł Niemiec.

– Jutro. Jest wolne, poza tym już wcześniej mówiłeś mi, że musisz to zrobić, żeby nie było za późno.

– W sumie… masz rację. Jak rzadko muszę to przyznać.

– Bo rzadko mnie słuchasz – odparł z uśmiechem Włoch.

Ulrich wziął komórkę i wystukał wiadomość:

‘Hej, Yumi! Może się jutro przejdziemy na spacer? Bo wiesz… ładna będzie pogoda, poza tym musimy po tych wszystkich wydarzeniach nieco ochłonąć”.

Po kilku minutach nadeszła odpowiedź:

„Jasne! Przyjdź po mnie o 13:00, jeśli Ci taka godzina pasuje”.

„OK”.

– I co? – spytał Odd. – Spotkanie ustalone?

– Tak, ten krok już za mną.

– To może potrzebujesz rady, w jaki sposób to powiedzieć? Jestem w końcu doświadczony w tych sprawach.

– I dlatego nadal nie masz jednej dziewczyny na dłużej – roześmiał się Ulrich. – Nie, dzięki, tu sobie sam poradzę.

W nocy Ulrich rozmyślał jeszcze o tym, w jaki sposób ma powiedzieć Yumi o swoich uczuciach. Z jednej strony nieco się tym denerwował, ale z drugiej uznał, że jeśli dalej będzie się z tym krył, to w pewnym momencie może faktycznie być za późno. Choć spotkanie miał umówione na 13:00, to wstał już o 9:00, by się dobrze przygotować. Wziął prysznic, zjadł śniadanie, wyprasował jasnozieloną koszulę, sprawdził też czystość swoich ciemnych spodni. Przed wyjściem użył jeszcze delikatnie swoich perfum, ale tak, by nie przesadzić. Doszedł do furtki domu Yumi praktycznie na czas. Okazało się, że dziewczyna także jest gotowa. Miała szary sweter lekko odkrywający brzuch oraz czarne spodnie, takie jak zazwyczaj nosiła. Nastolatki poszły do parku, kupując po drodze dwie puszki Pepsi. Najpierw rozmowa dotyczyła ostatnich wydarzeń w szkole, potem Yumi opowiedziała kilka przygód ze swoim niesfornym bratem, a Ulrich przekazał informacje o tym, co się dzieje u jego babci w Polsce. W pewnym momencie Niemiec pomyślał:

„Teraz albo nigdy!”.

Wykorzystał chwilę ciszy i powiedział:

– Wiesz, Yumi… tak naprawdę to chciałem się z tobą spotkać, bo muszę ci coś powiedzieć.

Chłopak wstał, bo uznał że poczuje się pewniej, gdy będzie mówić na stojąco. Yumi zaintrygowała się wstępem.

– Coś się stało? – zapytała.

– Nie… to znaczy tak… to znaczy… no bo sprawa wygląda tak… – Niemiec wziął głębszy oddech. – Wiem że jesteśmy przyjaciółmi. Rozmawialiśmy o tym. Ale jednocześnie… od dawna mam pewne wrażenie, że wiele dla mnie znaczysz. Szczególnie po tej ostatniej sprawie z fałszywymi badaniami. Wiesz, wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że to fałszywki. Zrozumiałem wtedy ostatecznie, że dla mnie jesteś kimś więcej niż tylko przyjaciółką, Yumi…

– Co masz na myśli…? – spytała dziewczyna, wpatrując się w Ulricha.

– Jesteś dla mnie bardzo ważna. Wręcz najważniejsza. Nigdy wcześniej nikogo takiego nie poznałem. Bardzo często o tobie myślę. Naprawdę. Gdyby jednak wyszło, że… no, rozumiesz…

– Gdybym jednak była chora na raka? – podpowiedziała Japonka.

– Tak, właśnie… widzisz, nawet nie może mi to przejść przez gardło. Gdyby to się stało i gdybyś…sama wiesz… to ja bym nie przeżył. Nie mogę bez ciebie żyć z jednego powodu. Yumi… kocham cię.

Dziewczyna nadal patrzyła na chłopaka, który właśnie wyznał jej miłość. Widziała, że wymagało to od niego nieco wysiłku i teraz przez chwilę nic nie mówił. Wstała z ławki i podeszła do niego.

– Ulrich…?

– Tak…?

Ujęła jego twarz w swoje dłonie i zbliżyła ustami do jego ust. Następnie zamknęła oczy. Ulrich poczuł słodycz jej warg i odruchowo położył dłonie na jej odsłoniętym brzuchu. Trwali tak przez kilkanaście sekund w miłosnym uścisku, podczas którego od nieśmiałego całusa przeszli do namiętnego francuskiego pocałunku.

– Ja ciebie też kocham, Ulrich.

Autor: Jeremie_96

Korekta: Azize

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments