Rozdział 33

Jak to w ogóle się mogło stać, że ten mój klon wpieprzył mnie w zagrożenie z wuefu? – pytał zdziwiony William. Był właśnie w pokoju Jeremiego, gdzie przesiadywała także Yumi. – Jeszcze fizyka czy chemia to rozumiem, ale wf?

– Słuchaj, William… – Jeremie przez chwilę szukał odpowiednich słów, by to wytłumaczyć. – Sprawa wyglądała tak: kod DNA zawarty w ludzkim ciele różni się od skompilowanego kodu, który posiadał klon stworzony przeze mnie. Do tego zakres jego funkcji motoryczno-poznawczych był ograniczony tylko do zdarzeń automatycznie programowalnych i przewidywalnych. Klon, jako maszyna półelektroniczna, nie potrafił reagować na polecenia niepoddające się wcześniejszej antycypacji, do tego jego pamięć wykonawcza nie potrafiła dokonywać transsubstancjacji poleceń przekazywanych oralnie w czyny wykonalne, przez co klon nie reagował wtedy, gdy otrzymywał zadania, co do których nie posiadał schematu wykonawczo-deklaratywnego…

Po chwili ciszy odezwała się Yumi:

– A tak na nasz normalny język?

– Dubler Williama był za głupi, bo trzeba było go robić szybko, by nikt się nie zorientował. Toć pamiętasz przecież, że mówiłaś mi, kiedy macie klasówki, żebym mógł wgrać w pamięć dublera informacje potrzebne do zaliczenia danego testu.

– Faktycznie, kojarzę.

Po chwili ciszy William ponownie zabrał głos:

– Nie mogłeś tego bardziej dopracować…?

– Uwierz mi, chciałem. Ale czas nas gonił, dlatego wymyśliliśmy cały plan z kwarantanną, żebyśmy mieli chociaż te dwa tygodnie. A to też nie jest moja wina, że technika nie jest aż tak rozwinięta, żeby takiego humanoida zrobić na takim poziomie, by się zachowywał w stu procentach jak normalny człowiek – odpowiedział mu Jeremie.

Yumi postanowiła zmienić temat:

– Czyli teraz musisz pilnować tych kamer, tak? I masz podgląd na wszystkie miejsca, w których one są?

William przytaknął.

– To bardzo dobrze… – rzekła Japonka. – Przyda się. Bo skoro wiemy, gdzie są kamery, to jednocześnie wiemy też, gdzie ich nie ma. A to jest niezbędna informacja, jeśli mamy zacząć prowadzić strajk. Z nieba nam spadłeś z tym zagrożeniem, William. Tylko pamiętaj, Jimowi ani słówka.

Odd siedział przed swoim laptopem. Właśnie podłączył głośniki i korzystając z nieobecności Ulricha odpalił program do tworzenia muzyki, by sobie nieco poćwiczyć granie na klawiaturze, a lepiej mu się to robiło, gdy nie musiał używać słuchawek. Nie to, żeby sprawiały mu dyskomfort, ale wolał czasem usłyszeć w pełni to, co odgrywał. Włoch powoli się przymierzał do tego, by kupić specjalną klawiaturę, taką jak w pianinie, jednak nauczył się w międzyczasie grać na tradycyjnej laptopowej, co z racji jej układu było nieco trudniejsze. Niemniej jednak nadal zastanawiał się, czy nie lepiej byłoby zainwestować w tradycyjną organową strukturę, tak aby mógł spróbować się nauczyć bardziej wymagających utworów. Pomyślał chwilę, co by tu teraz zagrać i zaśpiewać. Szybko znalazł odpowiedni utwór.

– Jebać Putina, kurwę i skurwysyna,

Jebać Putina, co znów wojnę zaczyna,

Jebać Putina, zbrodniarza wojennego,

Masz krew na rękach cywila niewinnego!

Domorosły kompozytor nie spostrzegł się, będąc w pewnego rodzaju transie, że do pokoju przyszedł Ulrich. Wrócił ze sklepu.

– Widzę, że się koncert zaczął – zaśmiał się Niemiec.

Jego partner z pokoju przerwał grę, ale się nie speszył zbytnio.

– Nie pamiętasz, co nam Jim zawsze mówił? Ćwiczenie czyni mistrza, więc trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć – ostatnie zdanie powiedział, udając nauczyciela.

– A umiesz coś jeszcze zagrać oprócz piosenek o Putinie? – zapytał Ulrich.

– Pewnie że tak. Sam zobacz. Teraz kliknę tu i będę miał piękny instrument.

Istotnie, po chwili z głośników rozległy się tony kościelnych organów. Odd zagrał krótką przygrywkę, a potem zaśpiewał na melodię psalmu:

– Kto piję wódkę, jest alkoholikiem!

Ulrich nie mógł się powstrzymać od śmiechu.

– Może zostaniesz organistą w kościele? Wiesz, jaki to jest dochodowy zawód? Nawet byś się nie napracował zbytnio, wieczory wolne, bo ostatnia msza to koło 18 albo 19 jest, do tego za każdy pogrzeb i ślub dodatkowo kilkaset euro… żyć nie umierać!

– Wiesz, Ulrich… to nawet ciekawa propozycja. Zastanowię się nad tym. Ale najpierw pokażę ci, czego mnie twoja babcia nauczyła, jak byliśmy w Polsce.

Odd rozgrzał palce jeszcze raz i ponownie uderzył palcami w klawisze. Tym razem muzyka była bardziej poważna i podniosła. Po dość długiej, około minutowej przygrywce, Włoch postanowił śpiewać to, czego się nauczył podczas wycieczki:

– Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz! Ni dzieci nam germanił…

– Ej, ej! Zwariowałeś? – Ulrich z jednej strony był nieco wzburzony, z drugiej zaś docenił inteligencję babci, która przypomniała sobie pieśń z dawnych czasów. – Ja nikogo nie chcę germanić i nikomu w twarz nie pluję. No, może oprócz Sissi… W ogóle jak przy niej jesteśmy, to coś ci powiem, tylko trzymaj się krzesła.

– Dawaj, co się stało? Sissi wyhodowała sobie mózg?

– Niee, lepszy numer się stał. Herve i Nicolas chcą się zapisać do tej całej legii czy legionu szkolnego.

Pokój wypełnił teraz gromki śmiech Odda.

– Pierdolisz! Oni? Do legii? Toć wiesz jak będą wyglądać w tych beretach i mundurkach z lumpeksu oraz plastikowych karabinach? Jak łachmaniarze. Zresztą to w ogóle będzie śmieszne. Sissi w tym swoim ubranku do parad i oni jako jej strażnicy. Komedia lepsza niż z De Funesem.

– Podobno mają ich wysłać na jakieś szkolenia?

– Szkolenia? Chyba takie, jak się ustawić do kasy w Auchanie, jak zadzwonią po nową kasjerkę, gdy się zrobi ogromna kolejka. Poszliby do harcerstwa, to by wtedy ich uczono przeprowadzania staruszek przez jezdnię.

– Wiesz, Odd, tak teraz pomyślałem… a co, jak nas też tam wsadzą na przymus? – powiedział z lekką obawą Niemiec.

– A mnie to nie wezmą, pierdzielę to! – z odwagą odpowiedział Odd, – Już byłem kiedyś w harcerstwie, nigdy więcej.

– Byłeś? A dlaczego już nie jesteś?

– Wypierniczyli mnie za niesubordynację… rozumiesz, jakie tam były tortury? Wyobraź sobie: śpisz smacznie, masz piękny sen, w którym występuje, dajmy na to, Monica Belluci, Penelope Cruz, Gal Gadot czy nawet Victoria de Angelis. Już, już ma do czegoś dojść. A tu nagle jakiś kretyn trąbi, drugi kretyn wrzeszczy „pobudkaaaa!”, a za oknem ciemno jak w dupie, bo jest 5:30. No szlag by cię trafił od razu!

Yumi wróciła do domu. Matka kończyła przygotowania do obiadu, gdyż niedługo miał przyjechać ojciec. Dzwonił, że jego samolot już dociera do lotniska w Paryżu. Prawie wszystko było już gotowe, nakryty stół czekał na to, by położyć na nim sushi.

– Tylko się przebierz, Yumi, żebyś elegancko wyglądała! – powiedziała matka.

– Dobrze, właśnie idę – odpowiedziała jej córka.

„Elegancko, kurwa. A co to, cesarz Japonii przybywa, czy prezes Kaczyński? Wystarczyłoby, żeby ciuchy brudne nie były” – pomyślała.

Gdy weszła do swojego pokoju, skierowała swoje pierwsze kroki do szafy z ubraniami. Yumi nigdy nie była typem modnisi, która ubiera się w to, co uznają za trendy w kolorowych żurnalach. Żeby było śmieszniej, to każdy z nich uznawał kompletnie co innego za ostatni krzyk mody. Zresztą, wystarczyło że w Kadic główną czytelniczką kolorowych pisemek była córka dyrektora. Nie zmieniało to jednak faktu, że na powrót taty należało się jakoś ubrać. Sukienka nie wchodziła w grę, gdyż Yumi praktycznie nie tolerowała takich ubrań od czasu, gdy jako 9-latka wbito ją w różowy kostium księżniczki i zrobiono zdjęcie, które trafiło po kilku latach, dzięki Oddowi zresztą, do „Wiadomości Kadic”. Japonka pamiętała nawet, że Ulrich wziął winę na siebie.

„Co by tu wziąć… nie no, ta spódniczka się nie nadaje, zbyt imprezowa… spodnie w szkocką kratę też nie, to na wyjazdy są…. Ale zaraz, wiem już, co zrobić!”

Yumi postanowiła, że nie będzie zmieniać czarnych spodni, bo będą pasować do koszuli z guzikami i marynarki w tym samym kolorze.

„A jakby tak się ubrać jak premier Finlandii, bez koszuli… tylko to by było ryzykowne, bo wtedy ojcu stanęłoby serce. I chyba tylko to…hihihi, coś się trochę demoralizuję”.

Yumi szybko się przebrała i zeszła na dół. Po chwili rozległ się dźwięk przekręcanego klucza od drzwi wejściowych.

Korekta: Azize

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments