W niedzielę Ulrich wstał kwadrans po dziewiątej, ubrał się i poszedł na śniadanie. Odd spał. Gdy wrócił ze stołówki, włączył radio, aby posłuchać muzyki. Jednak blondyn nadal spał. Około jedenastej Ulrich postanowił obudzić przyjaciela. Potrząsnął nim i powiedział:
– Co to ma być za spanie? Wstawaj natychmiast!
– Jeszcze pięć minut. Za wcześnie na wstawanie.- odpowiedział Odd sennym głosem i przewrócił się na drugi bok.
„ Ja ci dam pięć minut, leniu patentowany!”- pomyślał Ulrich. Nagle wpadł na genialny pomysł. Postanowił spłatać mu psikusa. Stanął na środku pokoju i krzyknął:
– Odd! Sanepid zrobił kontrolę w szkolnej stołówce! Chcą ja zlikwidować! Nie będzie klopsów i spaghetti. Będzie sam szpinak! Znaleźli już zastępstwo za kucharkę!
Na reakcję Włocha nie trzeba było długo czekać. Wstał jak oparzony i krzyknął:
– Co? Zlikwidować stołówkę? Po moim trupie! Lecę bronić spaghetti!- Odd wyleciał do łazienki z bojowym okrzykiem na ustach. Ulrich pękał ze śmiechu.
Po krótkiej chwili Odd przyszedł po ubranie. Z rozpędu zapomniał zasłonić się ręcznikiem i teraz prezentował się przed współlokatorem całkiem golusieńki.
– Odd! Jakiś ty szybki! Ale chyba o czymś zapomniałeś! – powiedział Ulrich, z trudnością powstrzymując się od śmiechu.
– O czym ty mówisz? – spytał zdezorientowany Odd. Potem spojrzał w dół i strasznie się zawstydził. Szybkim ruchem ręką zasłonił się.
– Ale gotowość do walki to masz niczym powstaniec warszawski! – pochwalił Niemiec swojego gołego, aczkolwiek niezbyt wesołego przyjaciela.
– Że niby kto? – Odd nigdy nie był dobry z historii i nie wiedział zbyt dużo o bohaterskim czynie młodych warszawiaków z sierpnia 1944 roku. Ale trudno się dziwić, skoro on nie wiedział zbyt dużo o wielu rzeczach.
– Eee, nieważne. Chodź lepiej na śniadanie, tylko się najpierw ubierz, bo z gołym tyłkiem nic nie dostaniesz. Chyba że kopa w zadek, ale na goły to strasznie boli.
Odd w końcu się ubrał i poszedł z Ulrichem na śniadanie. Na szczęście nawet kucharka znała odwieczną prawdę, że niedziela służy do odsypiania, więc pomimo pory w której już raczej myśli się o obiedzie, kantynka była otwarta. Odd wziął 3 rogaliki z masłem i sok jabłkowy firmy „Capi” (wymawiać: Kapi). Ulrichowi wystarczył jeden rogalik z czekoladą i puszką napoju energetyzującego „KopPałer”. Zwykle Ulrich nie pije takich rzeczy, ale jedna puszeczka na tydzień jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Gdy dwaj kumple pobrali już pożywienie, poszli na ławkę. Tam siedzieli już Aelita i Jeremie. Oni już zjedli śniadanie, ale nie mieli nic do roboty, może poza tym, że Einstein musiał sprawdzić wiadomości na Ćwierkaczu. Aelita zauważyła chłopców idących w jej stronę i powiedziała:
– Jeremie, zostaw tego laptopa, lepiej byś pogadał z nami.
– Z kim? Aaa, już widzę. Odd i Ulrich się zbliżają.
– Cześć wam – zagadał Ulrich – Co planujecie na dziś?
– No wiesz, dziś niedziela, nawet ładny dzień się zapowiada, a z chemii to już prawie wszystko umiem – odrzekł Jeremie.
– Prawie wszystko? Nie wkręcaj! Pewnie umiesz nawet zadania z gwiazdką zrobić.
– E tam z gwiazdką… Przecież to proste jak konstrukcja cepa, a ta gwiazdka to po to, żeby wystraszyć uczniów.
– Kurde, dopiero 11, a wy już gadacie o głupotach – wtrącił się Odd, najwyraźniej mocno znudzony dotychczasową konwersacją.
– A ty byś wziął przykład z Jeremiego, a nie się po imprezach szlajasz! – odpowiedział mu Ulrich.
– To Odd był na imprezie wczoraj? – zapytała Aelita.
– No a jak! Wczoraj wyszedł, dzisiaj wrócił. – odpowiedział Ulrich.
– Ale co miałem robić? Przecież była sobota, tak? To trzeba się zabawić. A poza tym nie wróciłem pijany albo coś w tym stylu. – odrzekł z lekką nutą irytacji Odd.
– No jeszcze kurde tego brakuje, żebyś pił alkohol! Burdel byś tylko robił w pokoju… chociaż i tak już syf straszny jest, byś te swoje śmierdzące gacie posprzątał, a nie je kupkami układasz. Co ty z tym robisz, sztukę nowoczesną?- zdenerwował się Ulrich.
– Oj dobra, nie musisz mi za swojego ojca robić. Posprzątam jutro, bo dzisiaj muszę się pouczyć, żeby chociaż dwójkę z klasówki dostać. – odpowiedział Odd.
– No, zobaczymy, ale już jeden krok jest zrobiony. Sam postanowiłeś się pouczyć. Ja cię przypilnuję.
– Jak uważasz, ojcze. – zaśmiał się Odd.
– Ciekawe co robi Yumi? – zmieniła temat Aelita.
– Nie wiem… może też się uczy, w końcu ma więcej nauki od nas. – zastanawiał się Jeremie.
Tymczasem w domu państwa Ishiyama byli tylko Yumi i jej młodszy brat Hiroki. Rodzice musieli pojechać na delegację, więc cały dom, a w szczególności brat był pod opieką dziewczyny. Oczywiście jak można się domyśleć, Yumi była wręcz cała uradowana, że musi zajmować się Hirokim (na serio to nie była, ale cii…). Zwykle w niedzielę wszyscy spali do około wpół do dziesiątej, ale chłopcu coś się zapaliło w głowie i wstał o siódmej rano. Naturalnie żeby oznajmić światu (a przynajmniej swojej siostrze), że już jest gotowy do nowego wolnego dnia, zaczął śpiewać:
– POBUDKA WSTAĆ, KONIOM WODY DAĆ!!!
Yumi usłyszała wokalne popisy swojego braciszka i wstała, z wymalowaną na twarzy pretensją do brata o to, że znalazł sobie tak wczesną porę na próby do The Voice Kids. W tym samym czasie Hiroki śpiewał dalej:
– JA TU TRĄBIE PÓŁ GODZINY, A WY ŚPICIE SKUR….O, Yumi. Wstałaś?
– A jak miałam nie wstać, gdy ty drzesz ryj na cały dom i do tego jeszcze takie brzydkie rzeczy śpiewasz. Jakbyś nie mógł czegoś ładnego, jakieś piosenki dla dzieci. – pouczała Yumi.
– Ja nie będę o jakiś popieprzonych kredkach śpiewać!
– To przynajmniej nie drzyj się w niedzielę o tej godzinie, bo ja chcę sobie jeszcze pospać.
– A co, Ulrich ci się śnił? – zaczął się naśmiewać Hiroki.
– Nie twoja sprawa. A teraz idę się jeszcze położyć, a ty nie hałasuj tak. – Yumi poszła do swojego pokoju, żeby dospać jeszcze dwie godziny.
Hiroki postanowił na razie nie wkurzać siostry i włączył telewizor. Co prawda w niedzielę przed ósmą telewizja nie prezentowała zbytnio ciekawych rzeczy. Chłopiec jednak był optymistą, gdyż jego rodzina miała telewizję satelitarną od platformy „eNCepence”, a tam było ponad osiemset kanałów (z czego większość po arabsku). Z tego powodu Hiroki wziął pilota i rozpoczął wędrówkę po kanałach w poszukiwaniu jakiego ciekawego zapychacza czasu. Zaczął oczywiście tak jak należy, czyli od pierwszego programu. Na pierwszej pozycji w dekoderze była Jedynka (dziwne, co nie?), a tam pewien gościu w garniturze przekonywał:
– Marchewki pryskane są niedobre!
Hirokiego rolnicze rozmowy nie interesują. Pstryk! I jest Dwójka (na drugim miejscu na dekoderze, to bardzo dziwne…). Na Dwójce powtórka jakiegoś serialu. Nuda. Pstryk! I wskakuje PolSatan… yyy, Polsat znaczy się. Tam z kolei serial dla dzieci o tchórzliwym kundlu. Strasznie niewychowawcze, dzieci się uczą tchórzostwa. Jako że Hiroki nie chce być tchórzem, przełączył na następny kanał. Czwórka puszcza wróżki kreskówkowe, od których Hirokiemu się rzygać chcę, więc… Pstryk! I mamy Tele5. Kolega Hirokiego, Johnny, opowiadał, że na tej stacji puszczają wieczorem bardzo ładne filmy przyrodnicze. Niestety teraz była dość wczesna pora i zamiast filmu była reklama proszku:
– Szop Pracz! Wypierze wszystko, łącznie z kieszeniami!
Pstryk! Teraz z kolei TVN666… a nie, to zwykły Tefauen był. Telezakupy. Ulubiony program Hirokiego (zaraz po kreskówkach na jednym kanale). Sprawdził w programie, będzie do 10:00. W końcu coś dla mnie, pomyślał Hiroki, wsłuchując się w głos podnieconego lektora, który zachęcał do kupna maszynki do robienia wody mineralnej „AquaPierdolnik2013”.
Yumi skorzystała z tego, że Hiroki nie darł ryja i spała do 9:40. Potem się obudziła, wstała i ubrała w czarny sweter i czarne spodnie oraz czarne buty (informacja dla ciekawskich i pornograficznych grubasów: tak, stanik też miała czarny). Poszła do pokoju, tam zobaczyła Hirokiego oglądającego telezakupy „Kiwi”. Jak zwykle, pomyślała i poszła do kuchni, by zrobić sobie śniadanie. Zauważył to Hiroki, który również poszedł do kuchni, gdyż przez oglądanie patelni do naleśników „Dubletta” strasznie zgłodniał. Powiedział do swojej siostry:
– E, zrób mi śniadanie.
– To sobie sam zrób, płatki sobie wsyp. Łapy masz? To sam zrób, ja ci nie będę usługiwać. – odparła Yumi, wciąż troszkę zła na brata za wczesno poranny numer.
– Oj dobra, ale ty nieużyta jesteś, zamiast swojemu malutkiemu bratu pomóc, to pyskuje.
– Ta, malutkiemu. Ale klnąć to jak szewc potrafisz. Myślisz że nie wiem, co chciałeś zaśpiewać na końcu?
– Weź się nie czepiaj, w końcu starzy kazali tobie się mną zająć.
– No wiem, żebyś ty tylko taki cholernie upierdliwy nie był.
– A jaki ja tam upierdliwy jestem, ja grzeczny chłopczyk jestem i aniołek.
– Wiesz co, Hiroki? Ty jedz, a nie takie pierdoły pociskasz.
– Dobra, siostra nie czepiaj się. A co tam u twojego ukochanego Ulricha? – zaczął ponownie naśmiewać się Hiroki.
– A w ryj chcesz? Poza tym co cię to gówno obchodzi? To nie twoja sprawa. – odpowiedziała poirytowana jak diabli Yumi.
– Ale spokojnie siostra, bo zmarszczek dostaniesz i cię nikt nie będzie chciał, takiej chudej wrony.
– Nie przeginaj, gówniarzu, bo się doigrasz!
– Bo ty mi możesz coś zrobić… przecież ty mnie nigdy nie pobiłaś… i nie pobijesz.
– Jeszcze nie pobiłam… ale zobaczysz, jak nie przestaniesz, to tak zarobisz w gębę, że się nie pozbierasz. – Yumi się strasznie zdenerwowała, chociaż w głębi duszy wiedziała, że czego takiego nie zrobi. Chyba.
– Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz.
– A żebyś się kurna nie zdziwił.
– I tak mi nic nie zrobisz, bo się boisz jak chuj i ogólnie głupia jesteś.
– No i teraz kurwa przesadziłeś! – Yumi wstała i bardzo zdenerwowana podeszła do Hirokiego, podnosząc na niego rękę.
– Ale… Yumi… ja tylko żartowałem… dobra siostra…grzeczna siostra… To wszystko żarty były… – Hiroki próbował się jakoś wytłumaczyć, jednak było już za późno. Yumi się strasznie wkurzyła.
– Ale to nie są żarty – odrzekła Yumi, a potem uderzyła Hirokiego otwartą dłonią w twarz. Plask uderzenia było słychać na całym piętrze. Hiroki nagle przestał się uśmiechać.
– I co, sądzisz, że na tyle cię tylko stać… – odpowiedział Hiroki.
– Nie… stać mnie na dużo więcej… A teraz do pokoju, już! Bo jak się wkurwię, to mocniej uderzę. – Yumi była wściekła na brata, że doprowadził ją do takiego stanu, jednak nie żałowała tego co zrobiła.
– No i dobrze, i pójdę sobie do pokoju, nie chcę cię już więcej widzieć. Jesteś taka sama jak ojciec! – Hiroki z płaczem pobiegł do swojego pokoju. Yumi się tym wcale nie przejęła i poszła do siebie, by się trochę pouczyć.
Parę godzin później Yumi miała zejść do kuchni, by zrobić obiad, jednak przechodząc koło pokoju swojego brata, usłyszała jak Hiroki mówi sam do siebie:
– Że też ona miała czelność mnie bić. A myślałem, że przynajmniej ona nie będzie chciała mnie uderzyć. A tu proszę, w ojca się wdała. Pewnie zaraz będzie mnie okładać paskiem po plecach.
W tym momencie Yumi zrobiło się przykro. Wiedziała, że to, co zrobiła bratu, było bardzo niemiłe. Ale jeszcze bardziej zrobiło jej się przykro, gdy usłyszała, że ojciec go bije. Nigdy tego nie widziała, gdyż całymi dniami była w szkole, a gdy wracała, to wszystko wyglądało normalnie. To co teraz usłyszała, zaszokowało ją. Yumi postanowiła porozmawiać z bratem. Zapukała do drzwi, lecz nie słysząc odpowiedzi, otworzyła je.
– Hiroki, możemy pogadać?
– Czego chcesz? Znowu dać mi po pysku?
– Nie, Hiroki, nie chcę cię bić. Chcę pogadać. Usłyszałam przed chwilą, jak mówiłeś coś niepokojącego. Czy wszystko w porządku?
– A co ma być w porządku, kiedy tata zamiast ze mną rozmawiać, bije mnie paskiem! A teraz jeszcze ty… wdajesz się w niego…
– Nie, Hiroki, ja nie będę cię bić, za gwałtownie zareagowałam, przepraszam.
– Na pewno? Bo nie chcę mieć bardziej posiniaczonych pleców.
– Że co? Dlaczego posiniaczonych?
– Sama zobacz. – Hiroki zdjął koszulkę i odwrócił się plecami do Yumi. Widok był nieciekawy, jego plecy były prawie całe czerwone, widać było wyraźny ślad ojcowskiego paska. Na ten widok Yumi zakręciła się łza w oku, było jej smutno, że jej własny ojciec tak traktuje jej brata.
– Ale… Hiroki… musimy coś z tym zrobić! – powiedziała Yumi przez łzy.
– Ale co?
– Porozmawiam jutro z rodzicami o tej sprawie. Przecież tak nie może być.
– Porozmawiasz z nimi? Obiecujesz?
– Tak, porozmawiam, nie zostawię cię samego z tym. – Yumi przytuliła Hirokiego ze łzami w oczach. Zapomniała już o tym co stało się rano, w tym momencie nie miało to żadnego znaczenia. Teraz liczyło się tylko bezpieczeństwo jej brata i to, żeby ojciec nie używał wobec niego przemocy.
W porze obiadowej uczniowie z internatu, w tym nasi bohaterowie, zjedli obiad (tego się nie spodziewaliście, co nie?). Potem Jeremie i Aelita poszli się jeszcze pouczyć. Ulrich musiał zagonić Odda do kucia się z chemii, jednak zaraz po obiedzie Odd poszedł do toalety, a następnie wyruszył na randkę z jakąś dziewczyną, którą poznał dwa dni temu. Odd obiecał, że wróci wcześnie. Ulrich nie miał innego wyjścia i musiał się sam uczyć. Na szczęście na trójkę umiał. Odd natomiast wrócił na kolację, zjadł i poszedł do pokoju. Najpierw sprawdził, co miał zadane z prac pisemnych, potem przez 2 godziny kombinował jak to zrobić, ale w końcu poradził sobie z pięcioma przykładami z matmy. Następnie spakował się na poniedziałkowe lekcje (gwoli ścisłości: Ulrich też to zrobił, ale wcześniej). Wreszcie nadszedł moment, w którym Odd miał zająć się nauką do testu z chemii. Wziął książkę (chociaż tutaj raczej pasowałoby określenie „cegła”) i otworzył na temacie powtórzeniowym. Oczywiście otwarcie książki to jedno, a nauka to drugie. I to drugie jest trudniejsze, szczególnie jeśli chodzi o chemię i szczególnie jeśli chodzi o Odda. Ogólnie nauka mu nie przychodziła łatwo, ale z chemią to była kompletna tragedia. Odd jednak nie przejmował się tym wcale, można powiedzieć że miał to kompletnie w d… no, gdzieś. Ale jednak coś sobie musiał przypomnieć, a nuż będą same zamknięte pytania i uda się coś postrzelać na dwóję… Z takim nastawieniem Odd zasiadł do nauki. W tym samym czasie Ulrich włączył telewizor, gdyż po kilku godzinach nauki uznał, że musi się odprężyć. Skacząc po kanałach usłyszał pewien utwór stylizowany na disco, który Odd znał na pamięć. Okazało się, że za dziesięć minut będzie wpół do jedenastej i nadszedł czas na ulubiony program Włocha – „Sportową Niedzielę”, czyli gadanie przez trzy i pół godziny o piłce nożnej (ulubionej dyscyplinie Odda) z kupą ekspertów i jakąś blondynką, która ma duże walory. Odd nigdy nie przegapił żadnego programu od dziesięciu lat i zawsze oglądał do końca, czyli do drugiej w nocy (wliczając w to wiadomości lecące pół godziny wcześniej). Tym razem również nie chciał zrezygnować z tej tradycji. Zauważając, że Ulrich zamierza zmienić kanał, powiedział:
– Nie przełączaj!
– Ale przecież ty się musisz uczyć!
– To się będę uczył i oglądał. Muszę się dowiedzieć wyniku meczu Szambonurków Sokołów*
– Ja już wiem, bo wieczorem w dzienniku było. Wynik był…
– Nie mów! Ja chcę sam zobaczyć.
– Ale tylko ten wynik chcesz zobaczyć?
– No wiesz, Ulrich… W zasadzie to bym sobie zobaczył przegląd pierwszej ligi, drugiej, trzeciej, czwartej, no i jeszcze okręgowej…
– A nauka?
– Nauka nie zając, nie ucieknie. Poza tym ja umiem dwie rzeczy naraz robić.
– Dobra, żebyś tylko jutro nie beczał.
– Spoko.
Więc zasiedli do oglądania. Na początek przedstawiono staruchów… znaczy ekspertów w studiu, potem rozpoczęto skróty spotkań. Była to cała procedura: najpierw plansza z nazwami drużyn które grały przeciwko sobie, potem dziesięć minut o meczu, następnie wszystkie bramki i przechodzono do kolejnego spotkania. Odd był dobrze zorientowany i wiedział, że zwykle Szambonurkowie byli pokazywani jako 3 spotkanie. Dziś jednak coś zmieniono i ulubieńcy Odda, który zmierzyli się z Pedofilami Koziegłowice (4:1), zostali pokazani dopiero jako 8 mecz (czyli ok. 90 minuta programu). Reszta programu do przerwy była taka sama, więc Ulrich się trochę znudził, ale Odd jak co tydzień bawił się wspaniale, widząc w zasadzie to samo. Wreszcie jednak nadeszła godzina 1:19, trzeba było przerwać program by puścić wiadomości. Odd jednak ani myślał gasić telewizor, w końcu jeszcze 35 minut pozostało. Najpierw jednak weszła czołówka dziennika, po niej prezenter rozpoczął przekazywanie wieści. Nagle Odd i Ulrich znieruchomieli. Pierwsza informacja dotyczyła ich miasta, co zobaczyli na okienku po prawej stronie. Redaktor prowadzący, zapewne czytając z kartki, podawał:
– Wczoraj po południu zatrzymano Laurę G., podejrzaną o kradzież z włamaniem do Banku Gospodarstwa Świńskiego. Zatrzymana ma czternaście lat, postawiono jej zarzut kradzieży z włamaniem z użyciem broni. Podejrzanej grozi do sześciu lat więzienia. Proces rozpocznie się za trzy dni w trybie przyspieszonym, wyrok wyda sędzia Artur Lipiński. – pojawiają się kolejno: obrazki z zatrzymania dość wysokiej blondynki z krnąbrną i zarozumiałą mor… twarzą, potem budynki banku i prokuratury. Chłopcy byli zaskoczeni: jak ktoś w ich wieku może zrobić coś tak ohydnego? Redaktor w tym czasie mówił:
– Przechodzimy do polityki. Prezes „Bezprawia i Niesprawiedliwości” zapowiedział utworzenie komisji śledczej w sprawie wykupienia zapasów Pepsi ze wszystkich sklepów w Polsce. Według opozycji to wina Tuska. Według Tuska to wina BiNu. Wszystko wyjaśni się w środę. Natomiast w Warszawie trwa 48 dzień okupacji stacji teletoon minus. Budynek okupują fani serialu Code Lyoko, którym dawne kierownictwo obiecało emisję tego serialu. W budynku znajduje się około dwa tysiące osób, w tym czterdzieści to członkowie dawnego kierownictwa. W sobotę odbyła się szesnasta tura negocjacji redakcji stacji z przedstawicielami Koalicji Antyteletoonowej, które mają na celu doprowadzenie do załagodzenia sytuacji, jednak jak na razie nie widać progresu, a sygnał jest zawieszony od czterdziestu pięciu dni. – W tym momencie widać siedzibę stacji, obstawioną przez prywatną ochronę, wokół niej gromadzi się tłum fanów, którym nie udało się dostać do środka, albo się wymieniają. Potem następuje przejście do kolejnych tematów, a po prognozie pogody program się skończył. Ulrich powiedział wtedy do Odda:
– No, pan redaktor powiedział dobranoc, trzeba spać iść.
– Ale jeszcze się program nie skończył! – odpowiedział Odd.
– Teraz to o kręglach będą gadać. Już, do wyra raus!
– Oj dobra, tylko mi po niemiecku nie gadaj…
W tym samym czasie, w którym Ulrich i Odd oglądali telewizję, Jeremie leżał w łóżku i rozmyślał nad tym, co stało się po południu. Gdy Jeremie był z Aelitą w pokoju i pomagał jej w lekcjach, nagle Aelita zaczęła przybliżać się do niego, tuląc się skrycie do jego ramienia. Jeremie to zauważył:
– Aelita, co ty robisz?
Dziewczyna szybko się odsunęła:
– Nie,nic…
Potem Jeremie tłumaczył jej coś z historii, jednak Aelita zamiast słuchać, patrzyła się wciąż na niego.
– Aelita, czy ty mnie słuchasz? – spytał Jeremie.
– Yyy… tak, kochan… znaczy Jeremie… – odpowiedziała dziewczyna, czerwieniąc się.
– Słucham? – zdziwił się Einstein. – Coś mówiłaś?
– Nie, nic, tylko to, że cię słucham.
Gdy Jeremie i Aelita skończyli lekcje, różowowłosa wzięła Einsteina za rękę i powiedziała:
– Chodźmy na spacer, musimy się przewietrzyć.
– Ale wiesz… zimno trochę jest… – próbował wykręcić się Jeremie.
– Oj tam zimno, mi to nie przeszkadza.
Poszli na spacer do parku. Zabrało im to dwie godziny, podczas których rozmawiali ze sobą o różnych rzeczach. Jeremie pozwolił nawet na to, żeby Aelita go potrzymała za rękę, żeby jej zimno nie było. Gdy Jeremie odprowadził ją pod drzwi, dziewczyna powiedziała:
– Nie zapomnę tego dnia, było wspaniale. Dziękuję ci. – i pocałowała go namiętnie w policzek. Jeremie był bardzo zaskoczony i do teraz nie mógł zbytnio tego zrozumieć. „Czyżby ona coś do mnie czuła?” – próbował odpowiedzieć sobie na to pytanie. Wiedział jednak, że to dość trudne, by wpaść na to samemu. Najlepiej się jej o to zapytać… albo może sama powie… Aelita natomiast spała, śnił jej się jakiś krajobraz.
___________________________________________________________________________
*- ulubiona drużyna Odda