Jaki piękny dzień nastał! – babcia Ulricha spojrzała przez okno. Poza kilkoma chmurami, które nie zapowiadały żadnych opadów, pogoda w Toruniu była bardzo dobra.
– Idealna pora, żeby zabrać nas na wycieczkę. Pewnie nigdy żeście takiej w szkole nie mieli, co?
– Co najwyżej do lasu – odpowiedział Ulrich.
– No to ja wam dzisiaj pokażę, co jest ciekawego w moim mieście. Ale spokojnie, nie będziemy żadnych nudnych muzeów odwiedzać. Wystarczy że u was w tej Francji macie tego od cholery.
Młodzież odetchnęła z ulgą.
– To w takim razie gdzie pójdziemy? – zapytał Jeremie.
– Zobaczycie, ale na pewno wam się spodoba ta podróż. Będę robić za przewodniczkę, bo znam w końcu wszystkie kąty… albo prawie wszystkie.
– A śniadanie? – odezwał się Odd.
– Na mieście zjemy. W najstarszym McDonaldzie na świecie.
– To u was jest najstarszy w świecie McDonald? – zdziwił się Włoch.
– A jest. No… może drugi najstarszy, ale na pewno starszego w Europie nie ma. To jak, idziemy?
Ekipa pojechała autobusem linii 20 na lewobrzeże. Tam była pierwsza, dość osobliwa atrakcja, jaką babcia chciała pokazać młodzieży. Po krótkim marszu z przystanku autobusowego na Poznańskiej doszli do bloku mieszkalnego z wielkiej płyty. Mienił się na nim ogromny napis „URZĘDNICZA 2”, a tuż pod nim mniejszy, napisany sprayem „Go ha go ha goha – 3 zł”.
– Czemu tu przyszliśmy? Przecież to zwyczajny blok mieszkalny – powiedział Jeremie.
– Nie macie takich we Francji? – zdziwiła się starsza pani.
– Może i mamy… ale raczej na obrzeżach miast – odpowiedziała Aelita.
– A, w sumie… w końcu to gierkowska wielka płyta, a Gierek kiedyś przecież we Francji pracował…
– Kto? – spytał Ulrich.
– Edward Gierek, on rządził Polską w latach siedemdziesiątych. Niby trochę pobudował, trochę kasy ludziom porozdawał, ale skurczysyn zadłużył nas na tak niebotyczne sumy, że dopiero dwa lata temu wszystko spłaciliśmy. A gnojek leży w grobie i nawet nie przeprosił…
– W ogóle, to po co my tu przyszliśmy? – wtrącił się Odd.
– Pokażę wam coś… jakby to nazwać… oryginalnego.
Podeszli bliżej bloku. Na przedniej ścianie, tuż pod framugami okien z pozbijanymi szybami, zamontowano tablicę. Napis na niej głosił:
„KÓ PAMIENCI DANIELA MAGICALA, PIERSZEGO PATOSTREAMERA POLSKI, BOHATERA WALKI Z RYSZARDEM CEBULOM I POLSKĄ POLICJOM. Cześć jego pamięci!”.
– Patostreamera? – zdziwiła się Yumi – To wy honorujecie patologów?
– Nie my, kochanie – zaoponowała staruszka – To tylko lokalni mieszkańcy. Takie jajca chcieli sobie zrobić, bo po tym, co ten kretyn robił w internecie, zaczął być sławny i ta sława przelała się na cały blok. Jak TVN przyjeżdżał program robić, to wszyscy sąsiedzi się pokazywali. Co dwa dni policja, bo albo Daniel bił Gohę, albo Goha biła Jacę… i oni teraz uznali, że po utracie Daniela trzeba go upamiętnić, a pod tablicą, w hołdzie jemu, pić tak zwany kociołek Menelixa – mieszaninę alkoholi i energetyków.
– Upamiętnić? To on zginął? – dopytał Ulrich.
– A gdzie tam zginął! Do więzienia go wsadzili, bo przesadził. Frajer jeden zaczął pochwalać mord na Adamowiczu, nie wiedząc, że to karalne. Do tego ma zakaz transmisji w internecie.
– Szczerze… – po chwili ciszy odezwał się Jeremie – To chyba największa głupota, jaką kiedykolwiek ktoś upamiętnił na tablicy.
– Cóż… – odparła babcia – na szczęście Toruń słynie z innych, bardziej godnych chwalenia się rzeczy.
Po krótkich odwiedzinach patologicznego zakątka miasta Aniołów wycieczka pojechała na Starówkę. Babcia Ulricha nie miała zamiaru oprowadzać dzieciaków po muzeach ziemi toruńsko-chełmińskiej, czy też po skansenie wojny krzyżacko-tyfuskowskiej. Wolała zrobić nieco bardziej praktyczną wycieczkę.
– Tego gościa to wam nie będę przedstawiać. Pewnie się o nim uczyliście – powiedziała starsza pani, pokazując na pomnik Mikołaja Kopernika.
– A co on zrobił? – spytał Odd.
– Kurna… odkrył teorię heliocentryczną. Słońce. Centrum wszechświata – wyjaśnił Jeremie, nieco zirytowany niewiedzą przyjaciela.
– A teraz wam pokażę, jak się kiedyś robiło kary. Widzicie tego osiołka po drugiej stronie, przy napisie „Toruń przeprasza za Radio Maryja”? – spytała babcia.
Wszyscy przytaknęli.
– Otóż kiedyś, gdy jeszcze nie było sądów, trybunałów i ministra Ziobry, sadzano delikwenta na takim posągu, tak żeby mu się to ostre wykończenie wbiło w dupę. Siedział tydzień od rana do nocy.
– Dość osobliwa kara – przyznała Yumi.
– Wtedy nie było tak rozbudowanych więzień. Ale dobra… chcecie zobaczyć ten najstarszy McDonald?
– A dlaczego najstarszy? – spytała Aelita.
– Bo tam, dawno temu, Mikołaj Kopernik odkrył że Ziemia nie jest płaska, gdyż płaski jest kotlet w Big Macu.
– Serio tak było? – nie dowierzał Jeremie. Babcia Ulricha zaśmiała się i odpowiedziała, przerywając śmiechem:
– Ale ja was nabrałam… ale ładnie brzmi, co nie?
Po legendzie o Koperniku przyjaciele poszli odwiedzić kilka sklepów, zarówno tych z pamiątkami, by nasi bohaterowie mogli sobie coś kupić dla siebie i bliskich, jak i takich, do których często wpada babcia Ulricha – księgarnie, Empik oraz Biedronka. Około czternastej, po kolejce lodów u Lenkiewicza postanowiono wybrać się na obiad.
-Pójdziemy do pizzerii. Ale nie do takiej zwykłej. Pójdziemy do Domowej Pizzy. Najstarszy lokal w mieście, działa od ponad czterdziestu lat.
-Ale jedzenia tak starego nie mają? – dopytał Włoch.
-A gdzie tam! Wszystko świeże i smaczne, robione na miejscu. To nieco inna pizza niż w pozostałych 49 lokalach tego typu w naszym mieście, ale bardzo pyszna i do tego niedroga.
Weszli do środka. Wystrój był utrzymany w klimacie drewna, kojarzył się nieco z góralską chatą. Za ladą stał brunet w sile wieku, który dobrze znał babcię, stałą bywalczynię.
-O, dzień dobry pani! To co zwykle, tak: jedna z samym serem, ketchup i majonez, a do picia Pepsi, tak?
-Tak, przy czym niech najpierw dzieci zamówią. Widzi pan, wnuka z przyjaciółmi zaprosiłam…
Każdy zamówił inną pizzę: Yumi z pieczarkami, Aelita z szynką, Jeremie z serem, Ulrich z pieczarkami, zaś Odd z kurczakiem, pieczarkami, serem i salami. Gdy wszyscy siedzieli i czekali na zamówienie, z głośników rozlegał się głos radia:
-Tu RMF, dochodzi godzina trzecia po południu, pora na najnowsze fakty. Sejm za wyższą akcyzą na napoje energetyczne. Koronawirus atakuje Azję, czy dojdzie do Europy? Powiemy także o szokującym odkryciu, aktor Cieślak agentem służby bezpieczeństwa, może być powiązany z wieloma zbrodniami poprzedniego reżimu.
– E tam, szokujące… – skomentowała babcia – Jak ktoś miał za komuny olej w głowie to od razu skumał, że serial o milicji nadawany w tamtych czasach musiał być propagandowym gównem, a obsada musiała być lojalna wobec władz, tylko po prostu ludzie byli naiwni i pieprzyli, że ten cały Borewicz to jest nasz polski James Bond… ani on Bond, ani nasz…
Podano posiłki, wszyscy zaczęli jeść. W radiu leciała muzyka, lecz nagle coś zaczęło się zacinać i zamiast utworu Elektrycznych Gitar „Co powie Ryba” poleciało przemówienie:
– …a te uczelnie wszystkie lewackie, czemu one dostają pieniądze? My tu mamy taki przykład u nas, w Toruniu naszym kochanym, tworzymy wspaniałą uczelnię, a pieniądze rządowe od ministra Gowina dostaje to UMK… no jak tak może być…
– Cholera, znowu się ten pieprzony dyrektor wpierniczył w radiu, mówiłem, kurna, żeby nowe kupić, to nie, bo to po czterdziestu latach działa – facet z lady nieco się wnerwił, jednak pokręcił gałkami i po chwili ponownie można było usłyszeć muzykę, a po chwili jingiel stacji:
– Ujebała misia pszczoła! RMF FM!
Nasi bohaterowie gruchnęli śmiechem, nigdy wcześniej takiego czegoś w radiu nie słyszeli.
– I jak, smakuje? -spytała starsza pani.
– Bardzo…dobre – odpowiedział Odd z pełnymi ustami, przerywając słowa mlaskaniem.
– Odd, nie gada się z pełną mordą! – strofował go Ulrich.
– Oj tam… nikt nie widzi – odrzekł Włoch.