Zapraszam do kolejnego pytania – powiedział prowadzący. Do beczki podeszli Brajan i Odd.
– Teraz takie związane z pracą, ale też językowe bardziej. Może trochę trudniejsze dla naszych gości światowców, ale… zobaczymy. Niekiedy my tutaj mamy większe problemy z mową ojczystą. A pytanie jest takie: Wymień ginący zawód.
Pierwszy zgłosił się Odd. Refleks wyćwiczony w walkach z potworami w wirtualnym świecie przydawał się tutaj dość mocno. Równie szybko Włoch wypalił:
– Żołnierz!
Widownia wybuchła gromkim śmiechem.
– No zobaczmy czy o to akurat chodziło… niestety nie, to nie takie ginięcie. Co na to przeciwnicy?
– Em… może… – zastanawiał się głośno Brajan – kioskarz?
– Cóż… mi się wydaje że kioski jeszcze są. A odpowiedzi na tablicy nie ma. Ciekawie się robi nam w grze – powiedział podekscytowany prowadzący.
Ulrich rzucił do Odda:
– Na cholerę żeś wyskakiwał z tym żołnierzem?
– No ale co? Źle powiedziałem? Żołnierz ginie, więc to jest ginący zawód – tłumaczył się Włoch.
– Ale to nie w takim sensie!
– A w jakim?
– Zaraz zobaczysz – powiedział Niemiec. Nadeszła jego kolej na odpowiedź. Prowadzący podszedł do niego.
– No to teraz Ulrich, wymień ginący zawód.
– Zegarmistrz.
Wtedy wreszcie ktoś trafił.
W dalszej części programu rozgrywka zrobiła się bardziej wyrównana. Małolepsi zbliżyli się do naszych bohaterów na dwa punkty i dopiero piąte – ostatnie pytanie, w którym punkty mnożono razy trzy, rozstrzygnęło o wszystkim. Rywale okazali się tu nieco głupkowaci. Stwierdzili, że krajem, który powstał po rozpadzie Związku Radzieckiego była Jugosławia. W ten oto sposób do finału weszli Paryscy Wojownicy.
– A więc udało wam się. Przeciwnicy pokonani, oni otrzymają na pocieszenie zapas starego twarogu. Wy stajecie przed szansą wygrania 25 tysięcy złotych. Kto się z tym zmierzy? – spytał prowadzący.
– Cóż… – odpowiedział Jeremie – To może ja bym poszedł? Kto jeszcze by chciał?
– Ja, ja, ja, ja! Weź mnie! Weź mnie! – wyrwał się Odd.
– Na pewno chcesz?
– Jasne!
– No dobra… to w takim razie Odd ze mną wystąpi.
– To w takim razie postanowione, duet francusko-włoski będzie walczyć o naszą główną nagrodę. Prosimy na środek.
Gospodarz programu zszedł z chłopakami do środkowej części studia.
– Zróbmy tak. Odda zapraszamy do kącika muzycznego, tam trochę polskiej muzyki będzie, więc uznajmy to za dodatkowe wrażenia turystyczne, a my z Jeremiem zrobimy sobie test. Pewnie dobry z nich jesteś?
– Najlepszy! – krzyknął Odd, który dopiero dochodził do kącika – Jak on rozwiązuje testy, to nie ma chuja we wsi!
– Odd! Zważaj na słowa, jesteś w telewizji! – syknęła Yumi, która wraz z Aelitą i Ulrichem obserwowała wszystko ze stanowiska dla drużyny.
– Spokojnie, to się wytnie. Nie takie rzeczy się działy – powiedział niezrażony zajściem Karol – Dobra… na czym to ja skończyłem? A tak, zasady: będzie teraz pięć pytań. Na odpowiedź mamy piętnaście sekund. Odpowiadamy szybko, a jak nie wiemy, mówimy „dalej”. Jak starczy czasu to wrócimy. Wszystko jasne?
– Pewnie, że tak. Łatwizna – odpowiedział pewny siebie Einstein.
– To w takim razie czytam pierwsze pytanie, zegarze ruszaj: Co robimy, gdy pada deszcz?
– Kryjemy się pod dachem.
– Co wczoraj jadłeś na obiad?
– Kotleta schabowego.
– Wymień rodzaj domu.
– Jednorodzinny.
– Co pijemy gdy jesteśmy spragnieni?
– Wodę.
– Popularny grzyb?
– Pieczarka.
– No i brawo. Szybko poszło, nawet nam pięć sekund zostało. Sprawdźmy teraz punkty.
Okazało się, że Jeremie uzbierał 170 punktów, tak więc Oddowi nie pozostało już wiele do roboty.
– Mam nadzieję, że tego nie spieprzy – rzekł Ulrich.
– Spokojnie – odpowiedziała Aelita – to są tak łatwe pytania, że z łatwością to wygramy.
Odd wrócił z kącika muzycznego.
– Ale to disco polo to takie trochę, jakby ktoś po pijaku to tworzył – skomentował Włoch.
– Cóż… taki to folklor, skoro jesteśmy telewizją publiczną to musimy też tego typu muzykę prezentować – tłumaczył nieco skrępowany sytuacją prowadzący – Tak czy inaczej, nasza gra się toczy dalej, kolega zrobił za ciebie robotę. Zostało ci tylko trzydzieści punktów do zdobycia.
– Łeee… to z palcem w dupie zdobędę, ja jestem Odd Wspaniały!
– Ale teraz będzie trudniej lekko, jeśli odpowiedź się powtórzy, to będzie taki oto dźwięk.
W studio zabrzmiało „BEEE”. Strasbuger kontynuował:
– Wtedy dajemy szybko inną. Czasu jest więcej, bo dwadzieścia sekund. Jesteś gotowy?
– Nu, dawaj – odrzekł Odd.
– To zaczynamy: Co robimy, gdy pada deszcz?
– Spierda…znaczy uciekamy.
– Co wczoraj jadłeś na obiad?
– Schabowego.
Pojawił się sygnał „BEEE!”.
– Cholera… dobra, McDonalda jadłem!
– Wymień rodzaj domu.
– Publiczny!
W tym momencie słychać było przelatującą muchę, tak wszystkim mowy odjęło.
– Yyy, dobra… Co pijemy gdy jesteśmy spragnieni?
– Alkohol.
– Popularny grzyb?
– Papierzak.
– Dobrze. Podliczamy punkty – prowadzący i Odd odwrócili się w stronę tablicy – Co robimy gdy pada, powiedziałeś że uciekamy… no dobrze. Za to jest 15 punktów.
– O, fajnie.
– Co jadłeś na obiad… powiedziałeś że McDonalda…
– Musiałem skłamać bo mi Jeremie podrąbał odpowiedź.
– No, cóż… za to niestety jest zero punktów. Budynku się nie je.
– Cholera…
– Ale spokojnie, nie ma się co martwić, jeszcze trzy pytania i tylko piętnaście punktów. Rodzaj domu, powiedziałeś, że publiczny, cóż… intrygująca odpowiedź. Ciekawe ile będzie mieć punktów.
Na tablicy pojawiła się liczba 34.
– A teraz to jestem wręcz zaskoczony, bo to najwyżej punktowana odpowiedź. Tak więc macie szczęście, wygraliście 25 tysięcy złotych!
Wojownicy się bardzo ucieszyli, choć szczerze mówiąc nie spodziewali się tego.
– Gratuluję, udało wam się. Co z tymi pieniędzmi zrobicie?
– Szczerze mówiąc, nie wiemy. Nawet nie planowaliśmy udziału w tym programie – odpowiedział Jeremie.
– Na pewno podzielimy się po równo – dodała Yumi.
– Może coś babci odpalimy. Gdyby nie ona, to byśmy się tutaj nie znaleźli. Część tych pieniędzy jej się po prostu należy – wtrącił się Ulrich.
– Czyli jak widać, odcinek z happy endem. Takie lubię najbardziej. Kończymy na dziś, przypominam o przysyłaniu nam żartów i propozycji pytań na Facebooku, dziękujemy i do zobaczenia – Strasburger zszedł z pola widzenia obiektywu kamery, pozostawiając w nim stojących przed beczką bohaterów. Nie wiedzieli za bardzo, co mają robić, więc stali bez ruchu. Zza kadru dobiegł ich głos człowieka z obsługi technicznej.
– No co tak stoicie? Machać, kurwa, machać! Musi być tło do napisów!
Tak więc zaczęli machać. Widzowie w telewizji nie usłyszą wskazówek technika, bo na montażu w tym momencie będzie podłożona muzyka, dlatego techniczny nie musiał się hamować z językiem. Nasi turyści i tak o tym nie wiedzieli. Wystarczała im świadomość, że koszty podróży zwróciły się wielokrotnie, nawet jeśli po podziale zostawało na głowę po pięć tysięcy złotych minut kwota, którą mieli ofiarować babci Ulricha.