Rozdział 2

Następnego dnia Ulrich wstał kwadrans przed dziewiątą, pomimo soboty. Odd oczywiście chrapał. Niemiec umył się i przebrał. Potem popsikał się dezodorantem. Zapach obudził współlokatora:

– Ulrich! Gdzie ty idziesz?- zapytał zaspanym głosem

– Muszę coś załatwić.

– Aha. Pewnie idziesz do Yumi.

– No, a co?

– Mam dla ciebie radę; kup jej jakiegoś kwiatka. Dziewczyny lecą na takie rzeczy.

– No, Odd, jak chcesz to umiesz ruszyć łepetyną. – powiedział Ulrich, w głębi myśląc: „Yumi to nie jest zwykła dziewczyna. Ona jest…jedyna w swoim rodzaju”

– Dobra, idę dalej spać- Odd przewrócił się na drugi bok.

Ulrich zbliżał się do domu Yumi. Po drodze kupił w kwiaciarni różę. Wiedział, że dziewczyna lubi takie kwiaty. Z każdym krokiem przybliżającym go do bramy czuł się coraz bardziej stremowany, jednak w końcu doszedł do drzwi. Zadzwonił dzwonkiem. Otworzył mu Hiroki.

– Cześć- przywitał Ulrich brata przyjaciółki – Jest Yumi w domu?

– Jest. Zaraz ją zawołam. Wejdź do środka.

Ulrich wszedł, pamiętając, aby najpierw zdjąć buty. Na szczęście założył dzisiaj nowe skarpetki.

– Yumi! Masz gościa!

– Już idę!

Yumi zeszła ze schodów. Gdy Ulrich ją ujrzał, serce zaczęło mu szybciej bić. Ukrył różę za siebie.

– O, to ty.- powiedziała Yumi bez wyraźnego entuzjazmu.

– Cześć, Yumi. Chciałbym ci coś powiedzieć.

– No dobra, słucham – Yumi podeszła bliżej Ulricha. Ulrich poczuł, że T-shirt przykleja się do jego ciała.

– No… no, więc właśnie…

– Gratuluję, piękna mowa. Długo ją układałeś?- Yumi lekko się uśmiechnęła.

– No, ostatnio byłem dla ciebie bardzo niemiły.

– Racja.

– I chciałbym cię za to przeprosić. A ta róża jest dla ciebie.- Ulrich wręczył kwiatka Yumi.

– Prześliczna róża. Skąd wiedziałeś, że je lubię?

– Domyśliłem się. Wiem, że byłem głupi, Yumi. Zachowałem się jak idiota. 

– Ja też czasami jestem trochę nerwowa. Zapomnijmy o tym.- Yumi rozczochrała ręką Ulrichowi włosy i musnęła ręką jego policzek. Ulrich poczuł, że się zaczerwienił. – Napijesz się czegoś?

– Nie, dzięki. Musze już lecieć. Na razie. – Ulrich pożegnał się, założył buty i wyszedł.

Podczas drogi do internatu Ulrich rozmyślał:

 „Yumi się już na mnie chyba nie gniewa. Wiem, że wtedy trochę przesadziłem. Podczas tamtej kłótni rozum podpowiadał, żebym się zamknął. Ale w głębi duszy czułem, że Yumi coś przede mną ukrywa. A przecież jesteśmy przyjaciółmi i nie powinniśmy się okłamywać. Ale zaraz… Przyjaciółmi? Czuję do Yumi coś więcej niż tylko przyjaźń…”

Nagle na Ulricha wpadła Sissi. Wracała z torbami pełnymi zakupów.

– O! Ulrich! Myślałam o tobie.

– To ty umiesz myśleć?

– Och, Ulrich., te twoje poczucie humoru. Skąd wracasz?

– Skąd wracam? Ze spaceru.

– Sam?

– A co?

– A nic. Tak tylko pytam. Pewnie po ostatniej kłótni z Yumi nie możesz dojść do siebie.

– Skąd wiesz o tym?

– Słyszałam. I wiesz co? Dam ci dobrą radę: Yumi na ciebie nie zasługuje. Widzisz przecież jak się ubiera. Ona kompletnie nie ma gustu, nie to co ja.

– Od kiedy to ubiór decyduje o tym, czy kogoś się lubi?- Ulrich zirytował się. Nie to żeby nie przykładał żadnej wagi do ubioru, ale Ulrich wolał zachować w tym umiar. Sissi nie znała takiego czegoś jak umiar.

– Oj, Ulrich, przecież wiesz, że jest ktoś, kto na ciebie bardziej zasługuje.

– Że niby ty?

– Tak, Ulrichu. Dlatego lepiej nie spotykaj się z Yumi. Jest strasznie nadęta i głupia, a do tego brzydka jak noc.

– Ja też mam dla ciebie dobra radę.- zdenerwowanym głosem odrzekł Ulrich.

– Jaką?

– Nie wtrącaj nosa w nie swoje sprawy.- szybkim krokiem Ulrich odszedł w kierunku bramy szkoły.

– Ulrich, zaczekaj!- krzyknęła Sissi., ale na próżno. Ulrich był już o krok od bram internatu.

W tym samym czasie Yumi leżała na łóżku w swoim pokoju i myślała:

„Ulrich jednak potrafi być miły. Przyszedł tylko po to by mnie przeprosić. Widać zależy mu na mnie. Chce, żebyśmy nadal byli przyjaciółmi. Ale… Gdyby William mnie tak nachalnie nie podrywał, to może nie byłoby tej wczorajszej kłótni? Wiliam jest zbyt śmiały. A ja za takimi nie przepadam. Ale z drugiej strony mam Ulricha, który jest czasami zbyt nieśmiały. Z Ulrichem znam się już dość długo. Czuję, że chcę mi coś przekazać, ale nie wiem jeszcze, co. Wszystko przez tę jego nieśmiałość. Zawsze jak jesteśmy sami, to Ulrich zaczyna się strasznie czerwienić, jakby się czegoś wstydził. Może kiedyś się go o to zapytam?”

Gdy Ulrich wrócił do pokoju, Odd oglądał telewizję. Ulrich usiadł na swoim łóżku.

– Co oglądasz?- zapytał Odda

– E, jakieś głupoty. Nic ciekawego nie dają. Lepiej opowiedz jak ci poszło. – Odd wyłączył telewizor i odwrócił się w stronę Ulricha.

– Myślę, że dobrze.

– Aha.

– Ale w drodze do szkoły spotkałem kogoś.

– Kogo?

– Zgadnij.

– Pewnie Sissi, królową tandety i obciachu?  

– Tak.

– Pewnie wracała z kolejnego polowania na wyprzedaże w galerii handlowej.

– Tak, skąd wiesz?
– Przecież ona to robi w każdą sobotę. Wiesz, jaka ona jest. Nie wytrzymała by tygodnia bez zakupów.

– W sumie racja. Ale skąd ona bierze na to pieniądze?

– Jak to skąd? Od tatuśka. Zawsze daje jej na wszystko, czego zapragnie.

– I pewnie dlatego jest taka rozkapryszona.

– Ciekawe, czy wszystkie dziewczyny na świecie są takie łapczywe na kasę? Jak myślisz, Ulrich?

„Yumi na pewno taka nie jest.”- pomyślał Ulrich, a Oddowi odpowiedział:

– Nie wszystkie dziewczyny na świecie to klony Sissi.

– I bardzo dobrze. Ledwo co znoszę jedną Sissi, a jakby były dwie albo więcej? Aż ciarki przechodzą!

– Masz jakieś plany na weekend?

– Nie, a ty?

– Ja tak. Dzisiaj muszę pouczyć się z chemii. W poniedziałek jest klasówka z drugiego działu

– Z drugiego działu? Czyli z czego?

– „Stechiometria. Ilościowe aspekty molekularnej budowy substancji”, plus oczywiście znajomość całego układu pierwiastków. – Ulrich przeczytał fragment notatki ze swojego zeszytu.

– Jak ja tego nienawidzę.- załamał się Odd – Ale z układu tylko symbole i nazwy? To bym ściągnął z tej tablicy, co wisi na ścianie koło zegara.

– Nie. Wszystko będzie. Liczba atomowa, porządkowa, masa i inne cuda. A poza tym i tak ściągają tablice przed testami, więc z ściągania nici.

– E, tam. Zawsze jest szansa.

– Złapać szympansa. Lepiej ci radzę, zajrzyj do książki.

– Pierdu pierdu. W sobotę trzeba się zabawić.

– To pouczysz się w niedzielę.

– W niedzielę się odsypia.

– Jak tam chcesz. Ja w każdym razie zamierzam pouczyć się i dziś, i jutro.

O ile Ulrich dotrzymał słowa, Odd nie za bardzo chciał zająć się chemią. W sobotę poszedł na imprezę i wrócił o 2:30 w nocy. Ulrich spał już od czterch godzin, gdyż uczył się intensywnie. Nie chciał dostać następnej jedynki. Nie chciał słuchać kolejnego nudzenia i kazania rodziców przez telefon, a następnie ich kłótni. Jeremie zaś powtarzał materiał razem z Aelitą.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments