Ta małpa jest niereformowalna, jej nawet pranie mózgu nie pomoże, bo jak możesz wyprać coś, czego nie ma? – Yumi wciąż była zdenerwowana po tym, co Sissi zrobiła jej na korytarzu.
– Skoro o praniu mówisz – odpowiedział Ulrich – to chyba musisz swoje ubrania wrzucić do pralki. Ale spokojnie, coś będę miał na przebranie, poczekaj… spodnie masz chyba całe?
– Tak, ona głównie w górę celowała, spodnie jeszcze jakoś ujdą w tłoku, ale sweter mam taki biały, że niektórym by się mogło to skojarzyć dziwacznie…
– O, to chyba będzie dobre, taka niebieska bluza, dość rozciągliwa, śmiało, zmieścisz się. Możesz się przebrać tutaj, nie będę podglądał.
– Serio? Taka okazja, dziewczyna się rozbiera w pokoju, a nie wykorzystasz? – zaczęła się nieco śmiać Yumi.
– Wiesz, że ja nie jestem taki – nieco oburzył się, choć bardziej w tonie żartobliwym, Niemiec – To jak, idziemy na tą Pepsi?
-J asne, może mnie to jakoś uspokoi. Jak pomyślę o tej kretynce, to mam ochotę jej tak mordę obić, żeby jej własna matka nie poznała.
– A wiesz, Yumi, że ona taka była od przedszkola?
– No co ty, masz z nią do czynienia tak długo? – zdziwiła się Japonka.
– Tak się złożyło. Nie wiem czemu, czyżby kara za to że pochodzę z kraju, który drugą wojnę światową rozpętał, czy co innego, jakieś fatum. Ale tak, Elisabeth była wnerwiająca już jako mała dziewczynka, która sikała w majtki. Ciągle się chciała ze mną bawić w salę ślubów, bo się naoglądała argentyńskich telenowel.
– No to dramat był z nią.
– Żebyś wiedziała! Ja sobie chciałem bawić się w strażaka, albo w wojnę, a ona mnie ciągnie na herbatki z misiem i lalką Barbie. Do tego ciągle gadała że mnie kocha i że chce być ze mną na zawsze.
– A ty wtedy nie chciałeś?
– Ja? Z nią? To już wieczny celibat byłby lepszy!
– Może i tak… w ogóle nie wiem czy słyszałeś – zmieniła temat Yumi – ale Aelita wreszcie się odważyła wyznać naszemu komputerowcowi, co do niego czuje.
– No nareszcie, przecież myśmy od samego początku widzieli, że oni mają się ku sobie.
– Ale wiesz dobrze, że im byłoby trudno dojść do tego od razu. I nie mówię tu o kwestiach rozumowych, tylko uczuciowych. Nie każdy ma tyle odwagi, by od razu wyznawać sobie miłość.
Odd poszedł się przewietrzyć i kupić przy okazji Przegląd Sportowy, żeby przeczytać zapowiedź kolejnej kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Wszedł do pobliskiego sklepiku.
– Dzień dobry, co panu podać? – powitała Włocha znajoma ekspedientka.
– A witam, poproszę Przegląd Sportowy i dwie puszki Pepsi.
– Czyli taki zestaw obowiązkowy, jak mniemam?
– Ano, trzeba się nieco zrelaksować po zajęciach.
– Dobrze…Przegląd…puszki… razem będzie cztery euro.
Odd zauważył jednak coś jeszcze. Na ladzie leżały nowe zdrapki.
– O, a to co to? Jakaś nowa loteria?
– Tak, dosłownie wczoraj wprowadzili. Jeden los kosztuje tylko jedno euro, a wygrać można podobno nawet dwadzieścia milionów!
– Dwadzieścia milionów, dobre sobie… toć to pic na wodę, pani kochana.
– No, wiem że pic, ale jakoś muszę zachęcić ludzi, żeby to kupowali.
– Dobra… zachęciła mnie pani. Jeden los wezmę, może wygram jakieś drobniaki, to wtedy do pani przyjdę i chipsy za wygraną kupię.
– Chipsy?
– Ale te luksusowe, Chrunchipsy o smaku papryki ze śmietaną.
W gabinecie dyrektora Delmasa po raz kolejny trwało zebranie nauczycieli. Tym razem padł na nim dość interesujący pomysł.
– Myślałem ostatnio – zaczął Jean-Pierre – Żeby coś zorganizować dla uczniów, coś wesołego. No bo sami zobaczcie, to co się zapowiada, te wszystkie zmiany, jakie nas czekają, zapewne nie będą zbyt dobrze odebrane, i my wszyscy o tym doskonale wiemy. Ale wiemy też, że te zmiany musimy wprowadzić i pewnie kiedyś nawet największe głąby wśród uczniów, a takich też niestety mamy, zrozumieją, że to dla ich dobra.
– No, dobra, Jean – przerwała Suzanne – Tylko co masz na myśli, mówiąc o zorganizowaniu czegoś dla uczniów? Wycieczka? Nie mamy na to środków, poza tym obojętnie gdzie byśmy zaproponowali, to zawsze ktoś będzie narzekał, a to że za nudno, a to że nie ma w pobliżu McDonalda…
– Nie o tym myślałem. Chciałbym żebyśmy zrobili dyskotekę. Tak, wiem, może mało to odkrywcze, ale wiem z pewnych źródeł, że to się ludziom podoba. Poprzebierają się, wystylizują, zabawią się i nawet nie będą mieć świadomości, że to po raz ostatni mogli się w szkole wystroić. Ale o tym powiemy im w swoim czasie.
– Sprytny plan – przyznał Jim – Niby nic niezwykłego, a jednak jest w tym jakiś zamysł.
– Ano, racja – zgodził się Gilles – Dzieciaki zawsze lubiły takie imprezy. Nawet grono nauczycielskie nie musi się tym zbytnio zajmować, bo oni sami sobie muzykę skombinują, zagrają, a my tylko musimy ich pilnować, a i to nie jest zbyt trudne, bo ekscesów żadnych nie było.
– Czyli, jak rozumiem, wszyscy się zgadzamy? – spytał retorycznie Delmas – Skoro tak, to możemy przejść do innych spraw…
Odd wrócił do swojego pokoju. Ulricha jeszcze nie było, więc Włoch skorzystał z chwili samotności i włączył telewizor. Właśnie trwały popołudniowe wiadomości.
– W Japonii trwają przygotowania do zmiany władzy monarszej, abdykuje cesarz Hirohito.
– „Ciekawe czy Yumi go kiedyś widziała” – pomyślał Odd. Wziął puszkę Pepsi, otworzył i pociągnął sporawy łyk. Drugą ręką sięgnął po zdrapkę.
„Zobaczymy, czy coś się trafi”.
Zaczął zdrapywać. Z każdą chwilą pojawiały się coraz to nowe symbole. Po kilkunastu sekundach ujrzał coś, czego się nie spodziewał.
– O cholera! – wyrwało się Włochowi.