Rozdział 13

Ta małpa jest niereformowalna, jej nawet pranie mózgu nie pomoże, bo jak możesz wyprać coś, czego nie ma? – Yumi wciąż była zdenerwowana po tym, co Sissi zrobiła jej na korytarzu.

– Skoro o praniu mówisz – odpowiedział Ulrich – to chyba musisz swoje ubrania wrzucić do pralki. Ale spokojnie, coś będę miał na przebranie, poczekaj… spodnie masz chyba całe?

– Tak, ona głównie w górę celowała, spodnie jeszcze jakoś ujdą w tłoku, ale sweter mam taki biały, że niektórym by się mogło to skojarzyć dziwacznie…

– O, to chyba będzie dobre, taka niebieska bluza, dość rozciągliwa, śmiało, zmieścisz się. Możesz się przebrać tutaj, nie będę podglądał.

– Serio? Taka okazja, dziewczyna się rozbiera w pokoju, a nie wykorzystasz? – zaczęła się nieco śmiać Yumi.

– Wiesz, że ja nie jestem taki – nieco oburzył się, choć bardziej w tonie żartobliwym, Niemiec – To jak, idziemy na tą Pepsi?

-J asne, może mnie to jakoś uspokoi. Jak pomyślę o tej kretynce, to mam ochotę jej tak mordę obić, żeby jej własna matka nie poznała.

– A wiesz, Yumi, że ona taka była od przedszkola?

– No co ty, masz z nią do czynienia tak długo? – zdziwiła się Japonka.

– Tak się złożyło. Nie wiem czemu, czyżby kara za to że pochodzę z kraju, który drugą wojnę światową rozpętał, czy co innego, jakieś fatum. Ale tak, Elisabeth była wnerwiająca już jako mała dziewczynka, która sikała w majtki. Ciągle się chciała ze mną bawić w salę ślubów, bo się naoglądała argentyńskich telenowel.

– No to dramat był z nią.

– Żebyś wiedziała! Ja sobie chciałem bawić się w strażaka, albo w wojnę, a ona mnie ciągnie na herbatki z misiem i lalką Barbie. Do tego ciągle gadała że mnie kocha i że chce być ze mną na zawsze.

– A ty wtedy nie chciałeś?

– Ja? Z nią? To już wieczny celibat byłby lepszy!

– Może i tak… w ogóle nie wiem czy słyszałeś – zmieniła temat Yumi – ale Aelita wreszcie się odważyła wyznać naszemu komputerowcowi, co do niego czuje.

– No nareszcie, przecież myśmy od samego początku widzieli, że oni mają się ku sobie.

– Ale wiesz dobrze, że im byłoby trudno dojść do tego od razu. I nie mówię tu o kwestiach rozumowych, tylko uczuciowych. Nie każdy ma tyle odwagi, by od razu wyznawać sobie miłość.

Odd poszedł się przewietrzyć i kupić przy okazji Przegląd Sportowy, żeby przeczytać zapowiedź kolejnej kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Wszedł do pobliskiego sklepiku.

– Dzień dobry, co panu podać? – powitała Włocha znajoma ekspedientka.

– A witam, poproszę Przegląd Sportowy i dwie puszki Pepsi.

– Czyli taki zestaw obowiązkowy, jak mniemam?

– Ano, trzeba się nieco zrelaksować po zajęciach.

– Dobrze…Przegląd…puszki… razem będzie cztery euro.

Odd zauważył jednak coś jeszcze. Na ladzie leżały nowe zdrapki.

– O, a to co to? Jakaś nowa loteria?

– Tak, dosłownie wczoraj wprowadzili. Jeden los kosztuje tylko jedno euro, a wygrać można podobno nawet dwadzieścia milionów!

– Dwadzieścia milionów, dobre sobie… toć to pic na wodę, pani kochana.

– No, wiem że pic, ale jakoś muszę zachęcić ludzi, żeby to kupowali.

– Dobra… zachęciła mnie pani. Jeden los wezmę, może wygram jakieś drobniaki, to wtedy do pani przyjdę i chipsy za wygraną kupię.

– Chipsy?

– Ale te luksusowe, Chrunchipsy o smaku papryki ze śmietaną.

W gabinecie dyrektora Delmasa po raz kolejny trwało zebranie nauczycieli. Tym razem padł na nim dość interesujący pomysł.

– Myślałem ostatnio – zaczął Jean-Pierre – Żeby coś zorganizować dla uczniów, coś wesołego. No bo sami zobaczcie, to co się zapowiada, te wszystkie zmiany, jakie nas czekają, zapewne nie będą zbyt dobrze odebrane, i my wszyscy o tym doskonale wiemy. Ale wiemy też, że te zmiany musimy wprowadzić i pewnie kiedyś nawet największe głąby wśród uczniów, a takich też niestety mamy, zrozumieją, że to dla ich dobra.

– No, dobra, Jean – przerwała Suzanne – Tylko co masz na myśli, mówiąc o zorganizowaniu czegoś dla uczniów? Wycieczka? Nie mamy na to środków, poza tym obojętnie gdzie byśmy zaproponowali, to zawsze ktoś będzie narzekał, a to że za nudno, a to że nie ma w pobliżu McDonalda…

– Nie o tym myślałem. Chciałbym żebyśmy zrobili dyskotekę. Tak, wiem, może mało to odkrywcze, ale wiem z pewnych źródeł, że to się ludziom podoba. Poprzebierają się, wystylizują, zabawią się i nawet nie będą mieć świadomości, że to po raz ostatni mogli się w szkole wystroić. Ale o tym powiemy im w swoim czasie.

– Sprytny plan – przyznał Jim – Niby nic niezwykłego, a jednak jest w tym jakiś zamysł.

– Ano, racja – zgodził się Gilles – Dzieciaki zawsze lubiły takie imprezy. Nawet grono nauczycielskie nie musi się tym zbytnio zajmować, bo oni sami sobie muzykę skombinują, zagrają, a my tylko musimy ich pilnować, a i to nie jest zbyt trudne, bo ekscesów żadnych nie było.

– Czyli, jak rozumiem, wszyscy się zgadzamy? – spytał retorycznie Delmas – Skoro tak, to możemy przejść do innych spraw…

Odd wrócił do swojego pokoju. Ulricha jeszcze nie było, więc Włoch skorzystał z chwili samotności i włączył telewizor. Właśnie trwały popołudniowe wiadomości.

– W Japonii trwają przygotowania do zmiany władzy monarszej, abdykuje cesarz Hirohito.

– „Ciekawe czy Yumi go kiedyś widziała” – pomyślał Odd. Wziął puszkę Pepsi, otworzył i pociągnął sporawy łyk. Drugą ręką sięgnął po zdrapkę.

„Zobaczymy, czy coś się trafi”.

Zaczął zdrapywać. Z każdą chwilą pojawiały się coraz to nowe symbole. Po kilkunastu sekundach ujrzał coś, czego się nie spodziewał.

– O cholera! – wyrwało się Włochowi.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments