Rozdział 10

Sissi przechadzała się po pokoju nerwowym krokiem od drzwi do okna i z powrotem. Oprócz niej byli tam Herve i Nicolas, jej koledzy, zwani niekiedy „gwardią przyboczną” albo „przydupasami Elizabeth”. Dziewczyna była wyraźnie wkurzona.

– Jak ja tej chudej wrony nienawidzę. Jak psa jej nienawidzę.

„Gwardia przyboczna” wiedziała doskonale, że chodzi jej o Yumi Ishiyamę.

– Gdyby tylko można ją było jakoś wykurzyć… ale nie da się z powodu imigracji.

– A czemu chciałabyś ją wykurzyć? – spytał Nicolas.

– Jak to czemu? – zdziwiła się Sissi – Przecież ona w ogóle tu do nas nie pasuje, ona nie jest z naszej kultury, poza tym dobiera się do nieodpowiedniego chłopaka. Cała szkoła wie, że jedyną dziewczyną, która może zdobyć Ulricha Sterna, jestem ja!

– Sissi… – zaczął Herve – nie to żebym ci czegoś zabraniał czy coś…

– Jakbyś jeszcze mógł… – odparła z pogardą Elisabeth.

– Ale… nie sądzisz, że on po prostu lepiej czuje się w towarzystwie Yumi?

– Że co? On, lepiej w towarzystwie tej wywłoki? Chyba sobie kpiny urządzasz!

– No, ale wiesz… skoro on jest szczęśliwy z nią…

– Przestań pieprzyć, Herve – przerwała mu dziewczyna – Po pierwsze, on nie jest z nią w związku. Po drugie, prawdziwie szczęśliwy będzie ze mną. I ja też będę szczęśliwa tylko wtedy, gdy będę go miała. Jesteście moimi przyjaciółmi, czyż nie?

– Tak, tak, Sissi, jesteśmy – potwierdzili chóralnie Herve i Nicolas.

– No to skoro jesteście, to chcecie, żebym była szczęśliwa.

– Jasne że tak – ponownie odpowiedzieli chórem.

– No to skoro tak, to teraz wymyślcie, jak zrobić, żeby Ulrich przestał zajmować się Yumi i zainteresował się mną. Bo wiecie, ja się mogę ubrać stylowo, bo tylko tak się ubieram, ale wydaje mi się, że to nie wszystko.

– A może tak… – głośno pomyślał Herve – Skoro sama powiedziałaś, że on jest wolny, to może wzbudzić w nim zazdrość?

– Zazdrość? – zainteresowała się Sissi – Ciekawe… a w jaki sposób?

– Widziałem to na filmach. Wystarczy, że się pokażesz publicznie z innym chłopakiem i będziecie się na pokaz tulić, całować…

– Tak? A kogoś byś proponował jako tego chłopaka na pokaz?

– No, wiesz… – zarumienił się Herve – może.. mnie?

– Ciebie? Haha, a to dobre – Sissi wyraźnie to rozbawiło – Ciebie to ja mogę pocałować…

– Naprawdę? – zaciekawił się okularnik.

– Tak…. W dupę najwyżej – odparła dziewczyna dość chamsko.

– Jak nie chcesz jego to ja mogę – zgłosił się Nicolas- ja nawet chętnie mogę w dupę pocało…

– Zamknij się, zboczeńcu skretyniały! To nie o to chodzi! Naprawdę jesteś taki głupi? Tak się mówi, jak się chce dać do zrozumienia, że się tego nie zrobi – wyjaśniła mniej inteligentnemu koledze Sissi – Ale pomysł doceniam… tylko ja bym to zrobiła inaczej. I to tak, żeby bardziej jeszcze dokopać Japonce. A wiem, że się da… oj, zemsta będzie słodka.

Ulrich i Odd siedzieli w swoim pokoju i oglądali telewizję. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.

– Kurna, kto to, do cholery? – odezwał się Odd.

Po chwili drzwi się otworzyły i pojawił się w nich Jeremie. Miał ze sobą sześć puszek Pepsi i dużą paczkę Laysów o smaku fromage.

– Trochę kultury, jak goście przychodzą, psia mać! – odpowiedział okularnik, nieco się śmiejąc

– O, nawet coś przyniosłeś dobrego – ucieszył się Ulrich.

– Bo w gościach nie wypada być na krzywy ryj i z pustymi rękoma. Co tam oglądacie?

– A, wiesz, Jerry – powiedział Odd – zaraz się zaczyna „Piekielna Kuchnia”.

– Tego to chyba nie widziałem, chętnie obejrzę. O co w tym chodzi?

– Jest sobie restauracja – zaczął wyjaśniać Ulrich – zgłosiło się do niej bodajże piętnaście osób, które lubią gotować, i gotują różnym gościom wykwintne potrawy autorstwa Wojciecha Modesta Amaro. Najlepszy wygra u niego pracę i 250 tysięcy euro.

– Kurna… cud, po raz pierwszy w życiu Jeremiemu trzeba coś wyjaśniać. Kredą w kominie zapisać! – zawołał Odd.

– Oj dobra, no wiesz przecież, że ja aż tak w tym nie siedzę, bo gdy wyście się zajmowali telewizorkiem, to ja pracowałem nad Lyoko, i dopiero od czasu pokonania Xany mam więcej czasu na, nazwijmy to, kulturę popularną. Ale zaraz… czemu to się nazywa Piekielna Kuchnia?

– Aaa, to tego ci nie opowiemy. Sam zobacz – Odd wskazał na ekran telewizora.

Istotnie, zaczął się kolejny serwis, najbardziej emocjonująca i najcięższa część każdego programu. Uczestnicy byli już nieco podminowani.

– Dzisiaj nie życzę sobie żadnych wpadek. Ma być idealnie, tip top, tak jak ja zawsze to robię – przemówił szef Modest Amaro – Za każdą wpadkę sprawca wylatuje do domu, nie chcemy tu żadnych niedociągnięć.

Okazało się jednak, że pojawiły się one po dość krótkim czasie.

– Tatar przygotowany przez Marcello został ponownie odesłany do kuchni, klient jest niezadowolony z zamówienia – oznajmił lektor.

– No i ja się mu nie dziwę – powiedział Della Robbia – zobaczcie, jakie gówienko małe zrobił. Tym się nie da najeść. Dwa gryzy i po posiłku. I do tego drogie to jak cholera.

– Znaczy wiesz Odd… – wtrącił się Jeremie – Wydaje mi się, że tu nie chodzi o to, by do syta zjeść, ale po to by posmakować.

– Oj, Einstein, znasz przecież naszego żarłoka – odpowiedział Ulrich – Jemu trzeba podawać porcje w świńskim korycie, żeby mógł wreszcie po obiedzie powiedzieć, że nie jest już głodny.

– Gówno się tam znacie na jedzeniu! Patrzcie lepiej, co szef powie, a nie głupoty wygadujecie.

Szef Amaro podszedł do reklamowanego dania, posmakował je i od razu wypluł.

– Kurwa mać! Ble! Co to jest? Gdzie przyprawy? Jak można podawać nieprzyprawione dziadostwo! Czego ja cię uczyłem, Marcello?

– No ale ja smakowałem i było dobre.

– Dobre było? No to se to gówno weź i zeżryj w domu. Won mi z kuchni! – szef Amaro zdenerwował się nie na żarty.

Po chwili miał kolejny powód do niezadowolenia. Jeden z kucharzy zaczął smażyć pierogi, choć były one anulowane.

– Co ty robisz? Po co to smażysz? – spytał Amaro.

– Bo było takie polecenie… – zaczął się tłumaczyć delikwent.

– Ale ja je anulowałem!

– Tak? Szef anulował? Bo mi powiedziano wcześniej, za poprzednich czasów…

– Jakich, kurwa, poprzednich czasów? Za Mieszka I? Teraz żadnych pierogów nie ma! Won!

Pod koniec okazało się, że grupa kucharzy jest tak niezgrana ze sobą, iż doprowadziło to do niewydania dań dla połowy gości. Gdy szef Amaro miał już zamykać kuchnię, w garnku z olejem wybuchł pożar. Pewna uczestniczka, niewiele myśląc, wzięła butelkę wody i wlała do garnka. Pożar zamiast się zgasił, wzmocnił się, ogień wyleciał aż na wysokość sufitu. W tym momencie zaczęła się przerwa reklamowa.

– No…kurczę, faktycznie piekielnie – przyznał Jeremie.

– E tam, to to pikuś – odpowiedział Ulrich – Moja babcia z Polski opowiadała mi kiedyś, że jak na Starówce w Toruniu jest McDonald, to tam dopiero jest piekło, szczególnie jak przyjdą dwie bardzo spore wycieczki szkolne. Wtedy nawet nie ma gdzie usiąść, a co dopiero żeby się doczekać na zamówienie. Niby fast-food, a pół godziny trzeba stać po jednego BigMaca z frytkami i napojem.

– Czekaj, czekaj… – zaczął się zastanawiać Odd – Tyle lat mieszkamy razem i ani razu nie wspominałeś o tym, że masz babcię w Polsce.

– W sumie racja, nie mówiłeś – przytaknął Jeremie.

– No bo wiecie… – tłumaczył się Niemiec – Nie było okazji, zawsze brakowało czasu, by sobie o takich sprawach poopowiadać. Ale cóż… kiedyś mój dziadek musiał w ramach swojej pracy jechać do Polski. Wtedy wszyscy tam szli, to było bodajże tuż po wakacjach w trzydziestym dziewiątym. I tam poznał pewną Polkę. I tak to wyszło, że mam babcię z Polski. Jak będziecie chcieli, to więcej wam o niej opowiem, może nawet nas kiedyś do siebie zaprosi…

Choć robiło się już ciemno, w pokoju nauczycielskim wciąż paliły się światła i trwało zebranie. Dyrektor, zgodnie z zapowiedzią, zwołał je, by omówić postępy w czymś, co nazwał „Operacją szkolnej odnowy”, w skrócie „OSO”.

– Jim, jak poszło ci z redaktorkami? – zapytał Jean-Pierre.

– Bardzo dobrze, szefie. Zadanie wykonane, przekonałem je. Było to zresztą proste, bo wiem jak rozmawiać z kobietami – zaśmiał się wuefista.

– No, to przynajmniej tu możemy odnotować sukces. Natomiast jeśli chodzi o moją część, o rozmowę z córką… tu się muszę przyznać, że nie wyszło to tak jak chciałem. Nie udało mi się jej przekonać.

– W sumie, to było do przewidzenia. – stwierdziła Suzanne – Elisabeth jest bardzo silną osobowością, jej się nie da łatwo przekonać do swoich racji.

– Może i masz rację – przyznał dyrektor – tylko czemu ona taka uparta… no, nic, może jakoś inaczej się to zrobi.

– A może podczas lekcji wychowawczej? – zaproponował Gilles. – I tak musimy uczniów poinformować o zmianach, a wtedy przynajmniej sprawdzimy reakcje uczniów. Choć i tak myślę, że będą one bardziej stonowane niż rozmowa w zaciszu domowym.

– To jest myśl. Dacie radę to zrobić w tym tygodniu?

– Jasne – potwierdzili chórem nauczyciele.

– Tylko pamiętajcie, jak na razie wstępnie tylko o mundurkach, o innych rzeczach ani mru mru! Nie chcemy tutaj ruchu oporu.

– Właśnie…skoro o tych innych rzeczach – powiedział Gustave – Czy coś będziemy planować?

– Dobrze że o to pytasz. Wczoraj szukałem w sieci pewnych informacji na temat systemu oceniania zachowania, jaki będziemy mogli wdrożyć w naszej szkole. Jest to system punktów na plus i na minus.

– Punktów? – zdziwiła się Suzanne – Takich jak się stosowało w krajach postkomunistycznych? Za zbiórkę odpadów do recyklingu plus dziesięć, za pierdnięcie minus trzydzieści?

– A co, złe było? – odpowiedział Jim – Przynajmniej jasne to było.

– I o to nam właśnie chodzi, Suzanne. Żeby było to jasne i przejrzyste – potwierdził Jean-Pierre – A jeśli dołożymy do tego element rywalizacji, może konkurs zrobimy, to wszyscy będą chodzić jak w szwajcarskim zegarku, byleby wygrać.

– Podziwiam twoją determinację, Jean-Pierre – z pewnym wahaniem w głosie odrzekł Gilles – Myślisz, że teraz to się sprawdzi? I to u nas? Z taką młodzieżą? A jak się jednak trafi jakiś bunt?

– Mój młodszy kolego, wychowanie to ścieżka na której jest od cholery min. Ważne, by wiedzieć, które są niewypałami, a na które należy uważać, żeby nie wylecieć w powietrze. Ja już nie takie rzeczy widziałem, więc o to się nie martwię. A jak ktoś przegnie pałkę, to się go po cichu releguje. W końcu to też nam wolno – odpowiedział dyrektor.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments