Wojna Żywieniowa

Zabił dzwonek szkoły Kadic. Zakończyła się niniejszym przerwa, a zebrani na boisku uczniowie oczekiwali na ich nauczyciela. Ten pojawił się niedługo później, głośno otwierając drzwi:

– Hej, wiem że będziecie rozczarowani, ale muszę odłożyć dzisiejsze zawody w bieganiu na setkę!

Zebrani uśmiechnęli się z miejsca z ulgą jednocześnie wiwatując. Odda Dellarobie jednak rozbolał żołądek, jakby na te słowa przeczuwał coś niedobrego.

– Cicho mi tu! – Rzucił Jim Morales, nauczyciel WF – Nasza szkoła przystąpiła do własnego programu  zdrowego odżywiania się, dlatego aby wam wyjaśnić dlaczego garść sałaty może was uratować przed wężami w dzikiej Amazonii, Pani Yolanda Perraudin opowie wam o zaletach waszej nowej diety!

– Nie, to być nie może… – po cichu zaskomlał Odd – To się nie dzieje naprawdę. Mam jakieś deja vu!

Odezwał się głos szkolnej pielęgniarki – Sałata może nie, ale na pewno zdrowe odżywianie pomoże wam zachować dobrą formę. Przykładowo rano warto zjeść  lekkie posiłki.

Pani Perraudin dalej prowadziła wykład z prawidłowych metod odżywiania się. Do Odda po cichu odezwał się jego dobry kolega: Ulrich Stern:

– Zanim dobiegłem na zajęcia przeszedłem obok stołówki. Dzisiaj na obiad podają chyba sałatkę z ryżem i owocami.

– Nie, tak być nie może. – Zbulwersował się Odd. –  Muszę dzisiaj zjeść porządne jedzenie. Idziesz ze mną po lekcjach do stołówki!

========================================

Gdy tylko lekcje się zakończyły, Odd z Ulrichiem zakradli się do szkolnej stołówki.

– Nikogo nie ma. Chodźmy – rzucił Odd.

Weszli do środka i zajrzeli do kuchni. Odd jakby stały bywalec, od razu zlokalizował lodówkę a w niej nie wydane przez Rosę – miejscową kucharkę – jedzenie uznane przed dyrekcję za “nie zdrowe”. Stern odezwał się do swojego przyjaciela:

– Jesteś pewny że nikt nie zauważy braku przyczepy żarcia?

– A skąd, nikt się nie połapie. Wszyscy będą mieli nosy wsadzone w te ich zdrowe żarcie! – Odpowiedział  zadowolony Odd, pakując do plecaka kilka kawałków kurczaka oraz słoik z purre z ziemniaków. – Dobra, spadamy. Wrócimy po więcej jutro.

========================================

– Nie wierzę że się pokapowali! – Powiedział po cichu Odd, wyglądając następnego dnia zza węgła stołówki na stojącego przy drzwiach Jima.

– Nooo – odpowiedział Ulrich – Jeżeli Jim również przyszedł podjadać to pewno że się pokapowali. Co teraz?

– Nie będzie przecież tu stał w nieskończoność, dorwę się do tego jedzenia chociażbym miał podpisać pakt z diabłem.

========================================

W pokoju Jeremiego Belpuois, oprócz niego samego przebywała jeszcze jego koleżanka Aelita Stones. Do pokoju zapukali a potem weszli Odd oraz Ulrich.

– I jak? – Zapytał się Jeremy, obracając się na swoim krześle obrotowym – Dalej stoi przy tych drzwiach?

– Jim broni swojego terenu jak lew swej jaskini! – Zaśmiał się Ulrich – Wygląda na to że nawet Odd się nie prześlizgnie.

– Nie mogą przez wieczność tych drzwi pilnować, w końcu skończy się ten cały program! – Rzucił oburzony Odd.

– No tak, tylko czy twój żołądek to przeżyje? – Powtórnie zaśmiał się Ulrich.

– Oj, Odd, przesadzasz. – Odezwała się Aelita. – Zdrowe jedzenie nie jest takie złe.

– Wypluj to albo pożałujesz! To jest walka o przetrwanie! – Rzucił wyraźnie niezadowolony Della Robbia. – Skoro Jim pilnuje bez przerwy przy stołówce, to go po prostu zmuszę by ustąpił!

Aelita spojrzała na niego, trochę z niepokojem. – Mam nadzieję że nie będziesz go znów szantażować?

========================================

Późnym wieczorem żadnego ucznia nie dało się zauważyć na szkolnym podwórku. Robiło się coraz ciemniej, i tylko nauczyciel WF dumnie stał przy drzwiach stołówki. Zauważył idącego w jego kierunku jakiegoś ucznia, zasłoniętego szarym płaszczem, ciemnymi okularami oraz kapeluszem.

– Dwa słoiki psiego, znaczy, pysznego pasztetu mojej babci – odezwał się Odd, wyciągając zza pazuchy dwa szare słoiki z podejrzaną zawartością.

Jim otworzył pokrywkę, powąchał z zadowoleniem – Mmm, twoja babcia przyrządza naprawdę dobry pasztet Della Robbia. Proszę, zgodnie z obietnicą. – Uchylając delikatnie drzwi wyciągnął papierową torbę by zaraz przekazać ją Oddowi. – Tylko mam nadzieję że to pozostanie między nami.

– Oczywiście, nikogo tu nie widziałem proszę Pana.

========================================

– Ty, ja nie chcę nic mówić Odd – Obracając się na krześle w pokoju Jeremiego powiedział Ulrich – ale czy ci się nie kończy ta psia karma?

– Ta, a wygląda na to że i w stołówce zaczyna brakować zapasów. Zostało już tylko te zdrowe żarcie.

– To co zamierzasz zrobić? – Zapytał się Stern, wciąż kręcąc się na krześle.

– Najtrudniejsze sytuacje wymagają największych poświęceń. – Powiedział Włoch po czym stanął gwałtownie na równe nogi:

– Do biblioteki!

Ulrich aż spadł z krzesła.

========================================

Na lekcji historii nauczyciel zbierał po kolei referaty od każdego ucznia, wcześniej jednak wysłuchując ich ustnej odpowiedzi na zadane im wcześniej tematy.

– Della Robbia! – Zawołał Gilles Fumet – Teraz twoja kolej. Miałeś przygotować pracę o antycznym Rzymie.

– Tak Panie psorze – odpowiedział Odd, wstając z ławki i wychodząc na środek sali. – Starożytny Rzym był państwem istniejącym już od około 530 roku przed naszą erą. Zostało ono zbudowane dzięki wspólnemu wysiłkowi żołnierzy i ich dowódców. Żołnierze musieli być dobrze wyszkoleni, wyposażeni, oraz wyżywieni. Przykładowo podczas kolacji spożywano wieprzowinę oraz wołowinę. Na stołach pojawiały się również gęsi, kaczki, gołębie. Rzymianie znani też byli z sosów bez których żadna prawdziwa uczta nie mogła się odbyć…

Ostatecznie zakończyło się, że Odd przez dziesięć minut opowiadał o potrawach jakie spożywali Rzymianie.

========================================

Podczas zajęć prowadzonych przez Pana Gustava Chardina, uczniowie przygotowywali się do nowego spektaklu. Nauczyciela postanowił odwiedzić Dyrektor szkoły:

– A co oni tacy zmarkotnieli? – Zapytał się Delmas patrząc na zrezygnowanych podopiecznych.

– Nie wiem Panie Dyrektorze, wszyscy stracili humor gdy Della Robbia przyniósł własnoręcznie wykonane modele dziczyzny do sceny z ucztą. Powinni być zadowoleni, ten chłopak włożył w to całego ducha!

Do sali wszedł nauczyciel WF z dość nietęgą miną.

– Ja rozumiem że nasi uczniowie mogą być nieprzyzwyczajeni do zbilansowanej diety… – Począł mówić zakłopotany dyrektor, jakby próbując się bronić. – Ale jako dyrektor mam obowiązek dbać o ich zdrowie.

– Panie dyrektorze – Odezwał się Jim. – Telewizja przyjechała do naszej szkoły.

– Hę? – Zdziwił się Delmas. – A to niby w jakiej sprawie?

Przez drzwi sali przeszedł Thomas Wincent, człowiek znany w świecie medialnym jako “Telewizja”. Za nim ciągnęła się kamerzystka z widocznie włączoną kamerą.

– Zrób panoramę dzieciaków. – Rzucił do swojej kamerzystki reporter, po czym począł prowadzić reportaż – Czy szkoła Kadic zapewnia prawidłową przyszłość naszych dzieci? Patrząc na te wychudzone biedaki należy w to wątpić. Aby pokazać Państwu jak bardzo jest źle, wystarczy zapytać się pierwszego z brzegu ucznia…

– Moment, Proszę Pana! – Spanikowany dyrektor natychmiast podszedł do dziennikarza.

========================================

W szkolnej stołówce długa kolejka ciągnęła się do Rosy, miejscowej kucharki która wydawała jedzenie. W tem jednak, na sam środek bez pardonu wepchnął się Della Robia z wyraźnym zadowoleniem na ustach:

– I co Rossa? Co dzisiaj mamy na obiad?

– Purre z ziemniaków, panierowane kotlety, wędzoną kiełbasę. Co sobie wybierzesz, Odd. – Odpowiedziała równie zadowolona kucharka, ciesząc się z możliwości powrotu do swojej starej kuchni.

Autor: Wyklęty

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments