Jim Morales obudził się, jak zwykle, w pokoju w internacie. Od dwudziestu lat te same ściany, ten sam sufit, te same meble… Jedynie zwiększyła się jego kolekcja kopii dyplomów i zdjęć uczniów. Tęsknił za czasami, gdy sam zdobywał nagrody.
Wstał, przeciągnął się, ziewając i wyszedł umyć się. Wszyscy w internacie jeszcze spali, była zaledwie piąta rano. Mężczyzna jak zwykle wbił się w swój szary dres i czerwoną bluzę, założył opaskę i, po pośpiesznym umyciu zębów, zszedł na dół. Kiedyś chodził biegać. Zawsze po przebudzeniu. Ale nie mógł zostawić budynku otwartego, ani nawet zabrać ze sobą kluczy. Rozłożył przed drzwiami swoje krzesełko i wczytał się we wczorajszą gazetę.
Jego oczy błądziły po literkach. Zwykle tego nie czytał. Czasem rzuciło mu się w oczy znajome nazwisko, czy twarz, ale tak naprawdę unikał prasy jak ognia. Gazeta miała jedynie dawać wrażenie, że jest w pełni skupiony. Tak na prawdę przez cały czas rozmyślał. Rozmyślał o pracy. Jego pamięć nie była najlepsza. Uczniów, z którymi cały czas przebywał, jakoś rozpoznawał, ale dawne wydarzenia mieszały mu się okropnie. Po tych dwudziestu latach w szkole nie pamiętał już, czy pracował w CBA, czy CIA, czy ścinał lasy amazońskie, czy może rozbił się tam prywatnym samolotem. Mieszały mu się fakty i daty. Jedyne, co było dla niego pewne, to tu i teraz.
Kiedyś jeden z profesorów obiecał mu pomóc. Jim już nie pamiętał jego nazwiska. Z twarzy owszem, poznałby go. Miał taką śliczną córeczkę… Zawsze przypominała Jimowi córkę jego kuzynki. Szkoda, że obie zmarły. Chociaż nie. Jim nie był pewien, co się stało z córką profesora. Ogólnie sprawa zniknięcia tego nauczyciela… Była dziwna i utkwiła mu w pamięci na dobre. Gdy kolejny dzień nie dawał znaku życia, wezwano policję. Przeszukano dom, znaleziono ślady włamania. Nic więcej. Nigdy nie trafiono na trop profesora, ani jego córki.
A to natomiast przypominało zawsze Jimowi to, jak pracował z kilkoma amerykańskimi sławami nad sprawą… Już nie pamiętał kogo. Jakiegoś Belga z doklejanym wąsem? Nie, nie. Coś musiało mu się pomieszać. Ale pamiętał dobrze, że już kiedyś coś takiego widział. Zniknął mężczyzna i jego córka. Porwani przez jakiś gangsterów, terrorystów, czy rewolucjonistów. Może to jednak był jakiś film?
Jim wzruszył ramionami i spojrzał na jakiś akapit. Znajome nazwisko. Tak, znajome. Jeden z jego kuzynów miał córkę, która poślubiła takiego jednego. Czyżby to o nim była mowa? Tragiczny wypadek? Niee… Gdyby to był ktoś z rodziny, już dawno by o tym wiedział. Wrócił do wodzenia wzrokiem po kartce, ponownie oddając się wspomnieniom.
Praca w cyrku. Tak, był też taki epizod w jego życiu. Zawsze lubił cyrki, ale przez tamten miesiąc nie bawił się dobrze. Nie wiedział, czy po prostu źle trafił, czy może było tak wszędzie. Żal mu się robiło tych zwierząt, które tam widział. Wściekał się na ludzi, którzy je tam trzymali. Stracił pracę przez to, że wygarnął w końcu to, co myślał. W twarz dyrektora. Nie dostał wypłaty. Znalazł się w zupełnie obcym mu rejonie Francji, bez grosza przy duszy. Wtedy po raz pierwszy spotkał….
Eureka!
Profesor Hopper!
Ale czy aby mu się nie wydawało? Przecież poznał go dopiero w szkole. Nie znał go wtedy, gdy zaczął pracować dla… Dla…
Zdenerwował się. Nie mógł sobie przypomnieć najmniejszego szczegółu. Wszystko musiało mu się pomieszać, ale przecież nie zapomniałby człowieka, który pomógł mu znaleźć tą pracę w… Gdzie? Gdzie on wtedy pracował? Po tym cyrku, zanim jeszcze trafił do Kadic?
Zanim jego pamięć zaczęła tak szwankować.
Ale chwileczkę. Przecież on nie miał aż tak złej pamięci. Pamiętał nazwiska swoich pierwszych uczniów, nauczycieli, z którymi pracował, nawet takich błahostek, jak kiedy wygrał misia dla tej kobiety, która tak bardzo mu się wtedy podobała. Czemu więc umysł płatał mu figle, gdy myślał o tym, co zdarzyło się wcześniej. Czemu nie mógł sobie przypomnieć, czy ścinał ten głupi las, czy może próbował ratować?
Nie zauważył cienia stojącego za drzwiami. Nie zauważył tego, który od lat go obserwował. Nie usłyszał słów:
– Zróbcie to jeszcze raz. Chyba coś mu się przypomniało.
Autorka: Ananasims