19.06.2005
Lato… każdy w jakimś stopniu cieszy się z lata, co nie? Nikt jednak nie cieszył się tak bardzo ,jak nasz kochany nauczyciel WF-u…
Jim Morales, bo to o nim jest dzisiejsze opowiadanie, cieszył się jak dziecko z okazji kończącego się kolejnego roku szkolnego w Akademii Kadic. Może i do końca zostało jeszcze kilka dni ,ale Jim i tak postanowił trochę poświętować…
Zakupił on w pobliskim sklepie takie rzeczy jak piwo (oczywiście bezalkoholowe), trochę jego ulubionych orzeszków jak i specjalne wydanie „Street Fighting Kid 4” a jako że była to jego ulubiona seria o sztukach walki to nie mógł oprzeć się takiej okazji!
Po powrocie do swojej kanciapy załączył telewizor i rozsiadł się na swoim fotelu, zapomniał jednak że musi włożyć kasetę do odtwarzacza… a kiedy już to zrobił wziął się za oglądanie.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ…
Zanim Jim się obejrzał minęło z kilka dobrych godzin. Praktycznie zdążył już minąć cały dzień! A nie zgadniecie co w tym czasie robił nasz Jimbo…
SPAŁ! Nawet nie obejrzał całego filmu! Zasnął przy jakieś 35 minucie… Może te piwo miało w sobie jednak jakieś procenty?
Po chwili ktoś zapukał do kanciapy Jima i to od razu go pobudziło! Szybkim krokiem podszedł do drzwi otwierając je… I ku jego zdziwieniu był to sam Odd Della Robbia.
– Della Robbia? Co ty tutaj robisz o tej godzinie? – pyta zdziwiony
– Ummm… Bo wiesz, miałeś mieć z nami W-F… – odpowiada mu on spoglądając na bałagan w kanciapie.
– … – Morales’owi oficjalnie zawiesił się mózg. Nic a nic nie powiedział przez parę ładnych minut, Della Robbia zdążył nawet pójść do łazienki zanim ten coś z siebie wycisnął.
– Oj… Chyba go zepsułem. – mówi prześmiewczo blondas oddalając się z miejsca zdarzenia.
A Morales stał tak dalej i dalej i dalej… Dopóki chyba sam się nie zrestartował i niczym sportowe auto wybiegł z kanciapy chwytając swoją czerwoną kurtkę w ostatniej chwili.
A dokąd tak pędzi? NA ZAJĘCIA, A GDZIE! Jim może się taki nie wydawać ale nigdy nie opuści ani jednej swojej lekcji, no chyba że jest chory albo kontuzjowany. Wróćmy jednak do naszej historii, otóż nasz Flash dotarł na czas bo akurat wszyscy chcieli uciekać z zajęć.
– A WY GDZIE?! – powiedział oburzony wuefista.
Po tym jakże pięknym krzyku wszyscy ustawili się na zbiórkę
– No dobra… Umm Poliakoff?
– Jestem!
– Belpois?
– Obecny!
– Stern?
– Jestem, jestem.
– Morales?
Całą klasę zamurowało… Nigdy nie było takiej sytuacji że Jim wyczytał sam siebie… może coś mu w tym pomogło…? Ale oczywiście wszyscy musieli się trochę zaśmiać bo kto by utrzymał taką dawkę śmiechu?
– CO WAS TAK ŚMIESZY? – powiedział bardzo wkurzony.
– Chyba komuś żyłka zaraz pęknie… – szepnął Odd do Ulrich’a
– CO ŻEŚ POWIEDZIAŁ?! – krzyknął Jim podchodząc do Della Robbi.
– JIM, ZAMKNIJ SIĘ DO CHOLERY JASNEJ! – odpowiedziała krzycząca do wuefisty Susanne Hertz.
Można powiedzieć że Jimowi zrobiło się głupio ,ale zarazem był spełniony. Ponieważ pierwszy raz zobaczył gniew Susanne! Może sam to wywołał ale było warto – pomyślał.
– Dobra, resztę mam gdzieś! Przygotujcie sprzęt do skoku przez tyczkę!
– Ale Jim… – powiedziała z zakłopotaniem Aelita
– Hmmm…?
– Sprzętu nie ma, sam go wczoraj zepsułeś i kazałeś wyrzucić na śmieci.
– Doprawdy? A co z kozłem?
– Go też nie ma! – wciął się Poliakoff
– Chryste Panie, aż się boje co się z nim stało… – rzekł do siebie trochę smutny Jimbo.
Po chwili na boisko przyszedł sam Jean-Pierre Delmas.
– Jim…?
– O Pan Delmas?! O co chodzi?
– Nie pamiętasz? Dziś ta klasa ma pomagać w organizowaniu sali do wyborów. WIĘC ZBIERAJCIĘ SIĘ!
Cała klasa słysząc głos dyrektora natychmiast poszła się przebrać.
– Ale niech pan poczeka! Nawet nie zdążyliśmy nic zro-
– Nie obchodzi mnie to Jim! Byliśmy umówieni, a to że przez twoje imprezowanie o tym zapomniałeś to nie moja wina!
– Ale…
– Nawet się nie tłumacz… Twoje chrapanie było słychać nawet przez zamknięte drzwi! Wiem że niedługo koniec roku, ale musisz pracować Jim!
Kiedy Delmas dalej prawił morały, Jimowi nagle coś odwaliło…
– Wiesz co ci powiem Jean-Pierre? Ja mam to kurwa gdzieś! To wszystko przez tych głupich prezydentów!!! Gdybym to ja nim był Francja byłaby niczym ZSRR!
– O czym ty mówisz?
– Wolałbym o tym nie mówić! Ale Francja potrzebuje reform! I to dużych, nie mówiąc że naszej szkole brakuje sprzętu to jeszcze mam sobie zrobić wolne kiedy moi uczniowie zostali mi odebrani?
– Ale…
– ŻADNYCH ALE, JEAN-PIERRE! MAM TEGO SERDECZNIE DOŚĆ, WYNOSZĘ SIĘ Z TEGO KRAJU! BO TUTAJ KAŻDY PREZYDENT BĘDZIE I TAK CHUJOWY. TY TO WIESZ I JA TO WIEM ,WIĘC MOŻESZ SOBIE SZUKAĆ NOWEGO NAUCZYCIELA WYCHOWANIA FIZYCZNEGO! – powiedział Morales odchodząc szybkim krokiem w kierunku budynku gdzie ma swoją kanciapę.
Delmasowi, tak jak Jimowi zlagował mózg. Nadal nie wierzy co się w tym momencie stało, ale chyba faktycznie będzie musiał szukać nowego wuefisty…
NAZAJUTRZ…
Jim po wczorajszych wydarzeniach nie zdołał zmrużyć oka, myślał tylko, że to wszystko przez te głupie wybory, a gdyby to on dostał szansę wszystko zmieniło by się na lepsze! Przynajmniej tak sobie wmawiał…
Wybiła godzina ósma a słońce mimo że dopiero wstało świeciło tak mocno jak się da, kiedy nagle do Jim’a zadzwonił telefon.
– Halo? – mówi odbierający telefon Morales
– Jim? Przyjdź do mojego biura, masz gości. – opowiada mu Delmas
– …Że co?
– Słyszałeś. Przyjdź tu natychmiast – powiedział Delmas rozłączając się.
Jim może był lekko w szoku, bo myślał że od razu zostanie wylany, nic bardziej mylnego. Nasz wuefista pomimo lekkiego stresu wstał, ubrał się i wyszedł ze swojej kanciapy. Po drodze minął kilku swoich uczniów takich jak Stern, Belpois czy Della Robbia, i ku jego zdziwieniu każdy z nich patrzył na niego z… podziwem? Jakby coś mu się w końcu udało, ale sam nie wiedział o co chodzi.
Po dość krótkiej podróży dotarł do gabinetu i… nie było sekretarki? Coś naprawdę dziwnego zaczęło się dziać i sam Jim to zauważył, ale nie miał nic do stracenia i otworzył drzwi od gabinetu Delmasa.
Kiedy je otworzył zobaczył tam dwóch mężczyzn w garniturach, Delmasa i jego sekretarkę jak i… sam Dominique de Villepin?! Tak, dokładnie ten… Ale co robił w Akademii Kadic?
– Pan Morales? – Zapytał Pan Premier
– Ummm… Tak? – Odpowiedział
– W takim, witam Pana… Prezydenta
– …
Jim… Jim zrobił się blady i o mało co nie zemdlał…
– C-Co P-Pan P-Premier P-Powiedział? – Wyjąkał
– Powiem to jak najprościej się da, został Pan nowym prezydentem Francji.
– Że… CO?! – Powiedział Jim od razu mdlejąc.
Ta nowina chyba za bardzo go przerosła… A jednak czekajcie… Ufff żyje i właśnie się podnosi.
– Czy… Czy to był sen?
– Nie tym razem Panie Prezydencie. – Mówi podając mu rękę.
Jim nie wiedział co powiedzieć ani co myśleć… To na pewno musi być sen co nie?
Otóż nie tym razem…
KILKA DNI PÓŹNIEJ…
Kilka dni po tej jakże wspaniałej nowinie, Jim zdążył to przemyśleć i stwierdził że to nie jest sen mimo że nie wie jakim cudem akurat on został prezydentem… Ale na razie miał to gdzieś, bo akurat w tego dnia miała przyjechać limuzyna która miała go zabrać do jego pałacu prezydenckiego.
O, a co tam jedzie? Tak to ta limuzyna – pomyślał. I kiedy podjechała pod Akademię, Jim był gotowy i od razu kiedy szofer otworzył mu drzwi wsiadł do limuzyny i odjechał w siną dal.
– I jak się panu podoba? – Pyta Szofer
– Jest w porządku… A za ile będziemy?
– Za kilka minut Panie Prezydencie.
– Prezydencie… – Pomyślał
– Czyli jednak Bóg mnie wysłuchał? TO SIĘ NAZYWA ODJAZD!
Przez pozostałą drogę nasz Jimbo siedział tylko z uśmiechem na twarzy myśląc o tym co on w tej Francji nie zrobi…
I… Dotarli! Kto by pomyślał że nasz nauczyciel WF-u stanie przed pałacem prezydenckim? Przy wejściu został powitany przez swoich ochroniarzy i został zaprowadzony do swojego nowego biura
Sam pałac był bardzo zadbany, jak to na pałac przystało! Wszędzie porządek, flagi, normalnie żyć nie umierać!
W tym czasie Jim dotarł już do biura i został przywitany przez premiera
– Także… Panie Prezydencie… Proszę czuć się jak u siebie.
– No dobrze.. A mógłbym o coś spytać
– Oczywiście – Odpowiedział
– Co się stało że starego prezydenta nie ma? I dlaczego akurat ja zostałem wybrany na nowego?
– Cóż sami nie wiemy. Ale Pan został wybrany ze względu na…połączenie genetyczne ze starym prezydentem…
– Serio?! Znaczy… Doprawdy? – Powiedział uspokajając ton.
– No to wskazują badania – Mówi podając mu teczkę i wychodząc z biura.
Jim od razu otworzył teczkę i zaczął czytać znajdujące się w niej dokumenty, okazuje się że Jacques Chirac czyli były Prezydent Francji miał na drugie nazwisko Morales…
Ale jak to jest możliwe? Jim zadawał sobie to pytanie dość długo dopóki nie przestudiował całej teczki i po logicznym pomyśleniu… Nic nie wydedukował, było to dla niego zbyt ciężkie do przeanalizowania, ale jakoś musiał z tym żyć jak i z nowym obowiązkiem.
Po dość długim czasie Jim w końcu zabrał się za swoje obowiązki prezydenckie takie jak utrzymanie bezpieczeństwa w kraju czy… WPROWADZENIE REFORM PAŃSTWOWYCH! Jim dokładnie na to czekał, w końcu mógł wprowadzić trochę nowych pomysłów które na 100% ulepszą Francję… Prawda?
20.08.2005
Minęły dwa miesiące od kadencji naszego wuefisty i… nikt nie spodziewał się że dwa miesiące to wystarczająco czasu żeby doszczętnie zmienić kraj. Otóż nasz Jim postanowił zreformować trochę rzeczy i… może po prostu wymienię i opiszę niektóre z nich, okej?
Pierwszym z jego pomysłów było zreformowanie edukacji: ta reforma skupiała się szczególnie wokół wychowania fizycznego, dokładniej to dofinansował sprzęt dla wszelakich szkół a zniszczenie go, czy to przypadkiem czy nie, było karane pozbawieniem wolności na jakieś 6 miesięcy… fajnie nie? A jeśli chodzi o inne przedmioty to… Usunął niektóre z nich np. fizykę czy matematykę, po prostu uważał że jak one mu się w życiu nie przydały to czy komuś są one potrzebne?
Drugim z jego wspaniałych pomysłów było zwiększenie zarobków tych, którzy pracują za najniższą krajową. I pewnie myślicie, “wow ale fajnie musi tam teraz być”! Nic bardziej mylnego… Otóż wydłużył on też czas pracy, zamiast 10 godzin, we Francji pracowali teraz do 15-17 godzin dziennie. I może Jim tego nie przemyślał i może skończyło się to strajkami ale… Przynajmniej pieniądze się zgadzały!
Ostatnim z najważniejszych jest chyba coś czego obawialiśmy się kiedy Jim został prezydentem… Otóż zreformował on calutkie francuskie wojsko i nie że ulepszył uzbrojenie czy pojazdy bojowe, nie nie… ON TO ZAMIENIŁ W WALONĄ ARMIĘ DO PODBICIA ŚWIATA! Nie wiadomo skąd i jak ale miał pieniądze na przerobienie wszystkiego w bardziej nowoczesne no bo umówmy się, kto widział karabiny strzelające laserami w 2005 roku? I praktycznie tak Francja zajęła drugie miejsce na świecie jeśli chodzi o militaryzację pomijając oczywiście wszelkie zniszczenia przez wszelakie strajki czy wojny domowe… ale pewnego dnia wszystko nabrało innego koloru, jak myślicie co mógł planować Jim z taką armią? Podbój świata? Zmienienie granic Francji? Oj nie nie otóż nasz wuefista… szykował się na wielkie boom. Zamontował on w swoim biurze jeden czerwony przycisk… A do czego on służy? Tu się zaczynają schody, Jim sam zapomniał po co on jest prawdopodobnie miało to związek z jakaś bombą atomową którą stworzyli Francuzi… Nazywała się chyba „Little Jimbo”? Jakoś tak.
I przyszedł ten dzień ,1 września 2005 roku, zaczął się nowy rok szkolny, każdy powinien się cieszyć i radować nie? Jednak ostatnie wydarzenie nie należały do najlepszych, a ten dzień miał przejść do historii tego świata – był to ten dzień gdzie przycisk zostanie naciśnięty, a Jim tylko zacierał rączki w swoim biurze wypowiadając słowa: „NO TO ZACZYNAMY ZABAWĘ”!
Kiedy jego prawa ręka zbliżała się do przycisku… Coś zauważył… Było białe światło które było coraz bliżej i BLIŻEJ! AŻ W KOŃCU PUF!
Wszystko znikło… I WRÓCIŁO DO STANU SPRZED KILKU MIESIĘCY! Okazało się że to wszystko robota małego nicponia o imieniu XANA. Skurczybyk aktywował wieże w Lyoko której nikt nie zauważył przed 2 miesiące… Planował on doprowadzić Francję do samo destrukcji, wtedy superkomputer przestał by istnieć i mógłby na spokojnie rozwijać się w sieci. Ale banda Wojowników Lyoko zawsze go powstrzyma! I tak było też tym razem. A co stało się z Jimem, zapytacie? Nic specjalnego, biedak dalej uczy WF-u w Kadic, ale wszystkie wydarzenia zostały mu w głowie… Jako sen oczywiście i w sumie tak kończy się ta historia, Jim pozostaje Jimem a my jego uczniami… – powiedział Jeremy kończąc i zapisując nowe wideo do jego dziennika.
Autor: MrSmalec
[DISCLAIMER: TEKST INSPIROWANY BYŁ SERIALEM „SŁUGA NARODU” . WSZELKIE NIEŚCISŁOŚCI NP. NIEKONKRETNA DATA WYBORÓW TO TYLKO I WYŁĄCZNIE WYMYSŁ! WIĘC PROSZĘ NIE BRAĆ TEGO NA POWAŻNIE, W KOŃCU TEKST JEST TYLKO W CELACH HUMORYSTYCZNYCH]