[RUNDA 1-2]Noemie Elan vs Morrigan Lennox

– Runda finałowa. Morrigan Lennox.

Zaszłaś tak daleko…

Stając do swojej pierwszej walki, w ćwierćfinałach, nie spodziewałaby się, że tego właśnie dnia, zostanie wywołana jako jedna z zawodniczek w… finale. W wielkim finale trzeciej edycji Aren, poprzednio pokonując Doriana Finrsa i Alexa Becketa.

– Twoją przeciwniczką będzie Noemie Elan.

Dziewczyna zdawała się być niewiele młodsza od samej Lennox. Patrzyła na nią z takim zacięciem,jakby chciała powiedzieć, że finał należy do niej.

Tak. Od Noemie biła silna determinacja, wola walki i chęć zwycięstwa. I już potrafiła powiedzieć, że ta walka z pewnością… będzie ciekawa. Przecież, muszą mieć nieco umiejętności, skoro udało im się wyeliminować poprzednich przeciwników i zajść tutaj.

– Protosektor Schaeffera. Przygotujcie się do wirtualizacji.

Nie mogę być już bardziej gotowa.

Transfer Morrigan Lennox.

Wszystko… albo nic.

– Skan Morrigan Lennox.

Niech wygra najlepszy.

– Wirtualizacja!

Było tu tak ciemno. Nieprzyjemnie… Surowo. Kiedy tylko Morrigan zyskała możliwość widzenia w wirtualnej rzeczywistości, to była pierwsza rzecz, jaka rzuciła się jej w oczy. Nie awatar przeciwniczki.

Ten dziwny sektor. Protosektor. Prototyp… Widać. Naprawdę to było widać. Platformy miały zaledwie do kilkunastu metrów szerokości. Wzburzone fale Cyfrowego Morza obijały się o krawędzie sektora – Morrigan mogła dostrzec, że niekiedy nachodziły na wierzch platformy, jeszcze trochę, a pewnie i ją zakryje.

Mocniej zacisnęła dłoń na swojej włóczni. W półmroku, mogła dostrzec swoją rywalkę. Futurystyczna łuczniczka stała naprzeciw wyrwanej z celtyckiej mitologii magini, mierząc ją wzrokiem. Czy szacowała w ten sposób swoje szanse?

Czy był sens wdawania się w jakiekolwiek dyskusje? Żadna ze stron nie wydawała się w tamtej chwili rozmowna na tyle, by podjąć się odezwania. Może nawet Morrigan tego nie chciała – widząc  drwiący uśmieszek na ustach Elan.

To tylko zmotywowało Lennox, by go zetrzeć.

– Start!

Łuczniczka. Morrigan nie widziała, by Noemie miała przy sobie broń, dzięki której mogłaby sobie pomagać w zwarciu. To dawało czarnowłosej przewagę. Dużą przewagę, z której postanowiła zacząć w miarę możliwości korzystać…

No właśnie. W miarę możliwości. A ta właśnie zaczęła, bezpardonowo, spylać, jakby w odpowiedzi na przemyślenia.

Nie no, cudownie.

– No nie mów, że wystraszyłam Cię już na wstępie. – Morrigan uśmiechnęła się lekko pod nosem. Może z lekką drwiną…? Może z prowokacją? Sama do końca nie wiedziała, dlaczego, ale raczej Noemie tego nie mogła dosłyszeć. Była już… po prostu, za daleko. Ślizg raz, ślizg dwa…

Strzała.

Pojawiła się zarówno cięciwa, jak i strzała. Obydwa elementy stworzone były z energii, o czym w półmroku informował ich blask.

Naciągnięcie cięciwy, strzał, ślizg w bok. Naciągnięcie, strzał, ślizg… Raz po raz, strzały tylko świszczały przy uchu Morrigan, która starała się unikać ich za wszelką cenę. Noemie była spytna. Trzymała ją pod ostrzałem, przez który nie mogła się zbliżyć, ani nawet samej spróbować oddać tenże strzał. Skryła się za jednym z prostopadłościanów, będących chyba prowizorycznym wzniesieniem na platformie, na której się znajdowały. Czy też znajdowała. Noemie do tej pory mogła być już dawno na innej, byleby upewnić się, że Morrigan nie podejdzie bliżej.

Świsty jednak ustały. Za to, pojawił się jeszcze silniejszy blask, snop światła, do dwudziestu metrów od magini.

Wsparcie…? Ciszę przecięły kroki… a potem przekleństwo. Szum Cyfrowego Morza…

Kiedy wyjrzała, mogła zauważyć, jak Noemie odskakiwała na inną platformę, bo poprzednia… została po prostu zalana. Wciąż patrzyła w stronę, z której dochodziło światło. Cokolwiek tam było, musiało jej na tym bardzo, ale to bardzo zależeć.

A zatem nie mogła tego zdobyć.

– Nie ma! – zawołała Morrigan, wychylając się trochę bardziej. Wystrzeliła w stronę przeciwniczki magicznym pociskiem, po chwili samej się zrywając do biegu.

– Ty cholerna…!

– No, co ja?

Odpowiedział jej świst strzał. Dwie – jedna z nich, ponownie, obok ucha. Druga jednak już trafiła ją w nogę, na moment wytrącając z równowagi. Podparła się włócznią, ale Noemie i tak ją goniła. Ślizgnęła się w jej stronę.

Światło coraz bliżej…

– Tylko głupcy podążają za krukiem!

Kobieta zmieniła się w kruczycę, która wiele zwinniej już manewrowała między kolejnymi strzałami i jako pierwsza dopadła do źródła tego dziwnego światła, które…

Okazywało się być dziwną, czarną strzałą. Kruczyca na moment wgapiła się w przedmiot, by widząc biegnącą w jej stronę Elan, po prostu chwycić przedmiot w swoje szpony i się z nim wzbić.

– Wracaj tu! Oddawaj!

Jeszcze czego!

Plum! Kruczyca wrzuciła czarną strzałę do wody.

Oj tak. Noemie musiała być z pewnością niepocieszona. Morrigan postanowiła przysłuchać się bliżej jej żalom, kiedy tylko przemiana w kruka skończyła się – ponownie stając się kobietą, właśnie spadała w stronę rywalki.

O tak. Pojawiła się blisko – na tyle blisko, by spróbować wyprowadzić cios. Najpierw, chlasnęła jej szponami rękawicy po twarzy. Reakcja była do przewidzenia, Noemie pisnęła, a jej dłonie powędrowały ku twarzy.

– Badb, Macha! – ryknęła Morrigan… po chwili trzy Morrigan… które zdzieliły przeciwniczkę swoimi włóczniami – tę odrzuciło w tył, a z jej dłoni wypadł łuk.

Ten kołczan… był taki dziwny.

Powoli się ładował, a jednocześnie, jej otoczenie wydawało się robić jeszcze dziwniejsze, niż już było.

Może i ta dziwna aura strachu nie działała na Królową Widmo… ale to już było coś więcej. W półmroku dawało się dostrzec, że podłoże pod Noemie dziwnie… pękało, w miarę ładowania jej „baterii”.

Druga, wystrzelona magiczna kula nie trafiła – rozbiła się obok nogi przeciwniczki, kiedy ta zerwała się, odskoczyła i spróbowała dorwać się do swojej broni.

– Nie tak szybko…

Trzecia kula. Fatalizm. Znalazła się w zasięgu pola rażenia, została trafiona, a kolejne, cenne punkty życia – odebrane.

Jeszcze trochę. Jeszcze dosłownie…

Troszeczkę…

Ale, jednak nie mogła nacieszyć się tym tak, jakby tego chciała. Fala wzburzonego Cyfrowego Morza zechciała przykryć platformę, na której obie się znalazły – Morrigan odskoczyła na lewo, Noemie zaś na prawo. W rękach miała już swój łuk.

Morrigan natomiast nie miała jak się osłonić przed strzałami, żadnej tarczy. Pozostało tylko uciekać na boki, czym zaczęła się ratować.

Najpierw odskoczyła w bok, potem zaś schyliła. Strzała trafiła w koronę, ale jej nie strąciła.

Co masz do stracenia…?

No właśnie – w tamtej chwili już nic. Zaczęła sama miotać kolejnymi, magicznymi kulami. One nie musiały trafiać. Wystarczyło, by udało jej się dorwać do trzeciej…

Tak. Ta, którą teraz miała w dłoni, była ewidentnie większa. Aura wokół niej wirowała szybciej, wścieklej, okalało ją więcej eterycznych piór…

I nie musiała trafić centralnie w Noemie. Wystarczyło, by rozbiła się przy jej nodze…

– Biedna ptaszynka. – dało się dosłyszeć ze strony Elan. – Tyle starań na marne… jak się z tym czujesz? Jeszcze dwie strzały. Góra. I odpadasz.

Morrigan tylko prychnęła.

A potem, wypuściła ze swojej dłoni tę magiczną kulę.

Trafiła w początek platformy, ale po chwili jej wybuch rozniósł się dalej. Łapiąc Noemie.

Dewirtualizując ją.

– I po co Ci było tak głupio gadać…?

– Morrigan Lennox zostaje zwyciężczynią trzeciej edycji Aren!

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments