[Ćwierćfinał 2-2] Aron Khada vs Jean-Paul Cremufca

Ruiny projektu Kartagina były według tego co wiedział Jean najbardziej niedopracowanym sektorem. Była to bowiem jedynie zaadaptowana na potrzeby walk struktura, której pierwotnym celem było przechowywanie danych i robienie za swoiste „mini-Lyoko” pośrodku cyfrowego morza. W przeciwieństwie do niego jednak było zupełnie inaczej zaprojektowane. Na sektor składało się wiele pomieszczeń różnorakich rozmiarów i wąskich tuneli połączonych z nimi za pomocą śluz. Większość ścian, podłóg i sufitów było zbudowane z czarnego materiału przywodzącego na myśl litą skałę jednak bardzo często zdarzało się, że jedna ze ścian pomieszczenia była wykonana z jakby z grubego szkła. Skutkowało to tym, że z niemal każdego pomieszczenia dało się podziwiam piękno cyfrowego morze, które w wypadku zdarzających się zaników oświetlenia w sektorze rozświetlało go niewielką łuną.


Pomieszczenie, w którym przyszło zawodnikom zaczynać walkę było niewielkie. Wielkością i kształtem przypominało salę lekcyjną. Było jednak całkowicie puste. Jedynym wyróżniającym się elementem otoczenia były dwa wejścia do tuneli znajdujące się po przeciwnych stronach pomieszczenia. Każde takie wejście posiadało z dwóch stron przycisk pozwalający na zamknięcie wejścia i oddzielenia tunelu od pomieszczenia na wypadek zagrożenia. Przy czym z tego co Jean kojarzył to tunel się zamykał, gdy przynajmniej jeden z przycisków był aktywny.


Ze względu na niewielką wysokość pomieszczenia klatki zawierające zawodników pojawiły się bezpośrednio na powierzchni a nie jak to zazwyczaj było kilka metrów nad ziemią.


-Dobra… teraz tylko ciebie pokonać i można się szykować na półfinał – mruknął Aron wyciągając katany.

-No nie zesraj się z tym półfinałem – odparł mu Jean – Najpierw musisz mnie pokonać a szczerze wątpię,żeby ci się to udało. Właściwie może się tak stać jedynie, gdy ten sektor z odzysku mnie czymś zaskoczy. W innym wypadku nie masz szans, bo zwyczajnie przewyższam cię pod każdym względem.


-Pewność siebie bywa zgubna. Niejednego pyszałka już w życiu pokonałem. A ty nawet nie wyjąłeś jeszcze broni.


-Sugerowanie, że mam taki obowiązek…- mruknęła olewczo zbrojownia.


-Ignorant – prychnął Aron po czym aktywował jedną ze swoich mocy– Powietrze!


Następnie cisnął podmuchem powietrza w Jeana i zniknął mu z oczu dzięki połączonej z tą mocą niewidzialności. Grenadiera ten podmuch nieznacznie odsunął do tyłu, ale nie wytrącił go z równowagi. Sięgnął od razu zarówno po granat negacji jak i ten wybuchowy. Wiedząc, że negacja obejmie tak czy inaczej całe pomieszczenie zdetonował granat pod sobą. Dostrzegł wówczas  przeciwnika ze swojej prawej strony jakieś dwa metry od siebie. Cisnął mu wówczas pod nogi granat wybuchowy. Aron w ostatniej zdążył jednak odskoczyć do tyłu poza zasięg eksplozji.


Ta jednak okazała się mocno brzemienna w skutki. Stworzyła bowiem wyrwę w powierzchni pomieszczenia, przez którą zaczęła się do niego wlewać woda. Obydwaj zawodnicy zapomnieli momentalnie o walce i czym prędzej pobiegli do wejść do tuneli. Turniej turniejem, ale ani Jean, ani Aron nie zamierzał ryzykować kąpieli w cyfrowym morzu. Co prawda technologia odzyskiwania danych poszła mocno na przód, ale wciąż była daleka od perfekcji. Zdarzało się bowiem, że osoby, które utonęły w cyfrowym morzu po byciu z niego odzyskanym miały niekompletną pamięć bądź tkanki w ich ciałach były uszkodzone co mogło skutkować potem rakiem bądź deformacjami. Na szczęście obaj zdołali na czas odseparować się w tunelach od nabierającego wody pomieszczenia.


Jean wówczas przysiadł i odpalił swój panel kontrolny. W przeciwieństwie do przeciwnika, który o rozłożeniu tuneli mógł wiedzieć jedynie tyle ile zapamiętał z dostępnej przed walką mapy sektora Jean miał ją na bieżąca pod ręką. I mógł teraz zobaczyć, dokąd prowadzą tunele. Jak się okazało obydwa tunele prowadziły do tego samego odległego o jakiś kilometr pomieszczenia, które robiło za swego rodzaju węzeł połączeniowy pomiędzy nimi oraz jeszcze jednym tunelem prowadzący do centralnej części kompleksu.
Jean ruszył biegiem ku niemu. Musiał być tam pierwszy a jego przeciwnik nie próżnował i też podążał jak najszybciej przed siebie. W oddali grenadier był w stanie poprzez oszkloną ścianę dostrzec drugi tunel a w nim poruszającą się sylwetkę Arona. Dzięki temu wiedział, że jest nieznacznie do przodu. Kiedy dotarł do końca tunelu na chwilę przystanął by rzucić za siebie minę, które nastawił tylko na zdalną detonację. Docelowo miała ta mina zniszczyć wejście do tunelu i zalać go wodą na wypadek, gdyby przeciwnik do niego wszedł.


Jak się okazało do kolejnego pomieszczenia obydwaj zawodnicy wbiegli jednocześnie. Było ono znacznie większe od poprzedniego. Na oko można by powiedzieć, że mające wymiary boiska piłkarskiego i wysokie na kilkanaście metrów. Wyjścia z tuneli znajdowały się w ścianach na wysokości 3 metrów i można było do nich wejść po przyczepionych niżej drabinkach. Na wysokości 3-4 metrów lewitowały pokryte białymi zerami i jedynkami czarne sześciany o boku wysokości dorosłego człowieka. Były one zapewne manifestacją zgromadzonych jeszcze przez Kartaginę danych. Aron od razu po Jeana zaszarżował na niego aktywując przy tym żywioł ziemi. Grenadier wówczas postanowił nieco spasować z używania granatów i sięgnąć po szablę i tarczę. Miał plan doprowadzić do sytuacji, w której nie mógł przegrać. Ale to wykluczało na razie detonowanie kolejnego pomieszczenia.


Khada zakończył swoją szarżę na Jeana atakiem z wyskoku, przed którym jego oponent próbował się zasłonić orężem jednak siła ciosu była na tyle duża, że przełamał on blok a grenadier musiał się cofnąć by nie oberwać. Aron wówczas poszedł za ciosem wyprowadzając pchnięcie w podbrzusze Jeana, które ten ledwo zdołał zablokować. Khada wówczas zrezygnował z dalszego parcia naprzód i postanowił skorzystać z wciąż aktywnej mocy ziemi. Wbił więc katanę w powierzchnię posyłając tym samym w kierunku przeciwnika falę uderzeniową, która wyglądała jakby powierzchnia zaczęła robić tak zwaną „meksykańską falę”. Grenadier jednak po prostu odskoczył na jeden z lewitujących bloków z danymi i kilkoma susami przeskoczył na ten najbliższy wejściu, z którego wszedł Aron. Wbił wówczas szablę w blok i sięgnął do pasa po miny. Rozrzucił trzy z nich następnie wokół wejścia a te przylepiwszy się do podłogi i ścian skutecznie je zablokowały dla przeciwnika. Wówczas kątem oka dostrzegł rozbłysk błękitu a jego nogi trawiła fala energii zamrażając go do pasa.


-Ależ żeś mi zaszkodził teraz tym zamrożeniem- prychnął Jean – Teraz to już nic nie zrobię.


Następnie sięgnął do pasa po granat negacji i zdetonował go pod sobą usuwając przy tym cały efekt zamrożenia. Aron się wówczas uśmiechnął pod nosem i aktywował żywioł powietrza. Od razu cisnął w Jeana podmuch wiatru strącając go przy tym na powierzchnię platformy i zaszarżował na niego. Grenadier co prawda szybko otrząsnął się po upadku i wówczas uświadomił sobie, że lodowy promień miał na celu jedynie sprowokowanie go do użycia granatu negacji. A teraz nie miał, jak odpowiedzieć na niewidzialność przeciwnika. Postanowił zaryzykować i na chwilę wbić szablę w ziemię by sięgnąć do pasa po miny czosnkowe.


Aron właśnie na to czekał. Niewidzialność się skończyła akurat jak zaczął wyprowadzać cios w odsłoniętego Jeana. Ten ledwo zdołał się zasłonić tarczą przed pierwszym ciosem, a drugi ciął go w nieosłonięty bark pozbawiając go ponad połowy punktów i sprowadzając do pozycji półklęczącej samą siłą ciosu. Grenadier zdołał jednak sięgnąć po szablę nim ten wyprowadził kolejny cios. Sieknął wówczas oponenta po nogach pozbawiając go tym samym na chwile równowagi. Następnie podniósł się i zaatakował od góry Arona swoją szablą. Jednak ten zablokował jego cięcie obydwa katanami i odskoczył do tyłu. Wówczas Jean użył hiperskoku i odskoczył na kilka metrów bok. Postanowił wtedy zaprzestać walki z ewidentnie lepszym technicznie i silniejszym Aronem oraz skupić się na realizacji wcześniej zaplanowanej pułapki. Schował szablę do pasa i sięgnął po granat, którym od razy cisnął w przeciwnika. Ten zdołał go uniknąć przez co granat nie poczynił mu szkody. Jedynie musiał odskoczyć nieco do tyłu przez co dystans pomiędzy wojownikami się powiększył a w miejscu gdzie wybuchał granat powstała kolejna wyrwa przez którą zaczęła się gwałtownie wlewać woda.


-Chcesz nas obu pozabijać?! – wykrzyknął wówczas Aron.
-Skądże znowu. – odparł mu Jean odwracając się – Pogrążyć zamierzam jedynie ciebie jak i twoje szanse na zwycięstwo


Teraz dla grenadiera przyszłą najtrudniejsza część jego planu. Wykorzystał fakt, że był bliżej trzeciego wejścia do pomieszczenia niż przeciwnik i od razu pobiegł ku niemu goniony przez Khadę. Dotarł do zamykanych „wrót” korytarza, gdy jego przeciwnik był jeszcze kilka metrów za nim. Wówczas wbiegł do korytarza i zamknął za sobą otwór. Aktywował też wówczas poprzez swój panel kontrolny detonację rozstawionych wcześniej min niszcząc tym samym pozostałe wejścia do pomieszczenia zastępuąc ich włazy wyrwami przez, które zaczęła się gwałtownie wlewać woda. Teraz już pozostało tylko czekać aż morze pochłonie jego przeciwnika. Jean odsunął się od zamkniętych wrót i ukłonił się w stronę drzwi i znajdującego się za nimi przeciwnika.


Wówczas przez drzwi tunelu przebiło się święcące ciemnym srebrem ostrze. Do Jeana dotarło, że jego oponent próbuje przebić się siłą do tunelu. I wyglądało na to, że zajmie mu to kilka sekund, ale się uda, bo drzwi powoli acz stopniowo ustępowały jego ostrzu.


-Jeżeli myślisz, że już wygrałeś to się mylisz! – wykrzyknął Aron zza ściany.
-Dokładnie tak myślę – odparł mu Jean sięgając po akurat zregenerowaną minę – I wcale się nie mylę. Idziesz na dno.


Podszedł wówczas do wejścia i rozstawił pod sobą minę. Następnie ruszył biegiem przed siebie chcąc uciec jak najdalej tylko mógł zanim wybuchnie mina. Udało mu się przebiec kilkadziesiąt metrów zanim usłyszał w oddali huk wybuchu. Aron wówczas przebił się do tunelu z tonącego pomieszczenia akurat jak woda w nim zaczęła sięgać poziomu wejścia do tunelu. Niestety jego pierwszy krok wewnątrz tunelu był jego ostatnim. Aktywował wówczas minę, która rozsadziła ściany tunelu wypełniając go wodą. A samego Arona odrzuciła do tyłu wprost do napełniającego się wodą pomieszczenia. Jean wówczas dostrzegł na panelu kontrolnym, że jego przeciwnik utracił wszystkie punkty życia i się zdewirtualizował. Wiedząc, że goni go fala cyfrowej wody nie przestawał jednak biec do przodu. Dewirtualizacja inicjowana przez organizatorów miewała opóźnienia a on nie chciał ryzykować kąpieli. Woda go bowiem zaczęła doganiać. Sięgnął więc po swój sztylet i przejechał nim po swoim gardle odsyłając się tym samym do skanera. Nie miało to już znaczenia dla przebiegu pojedynku. Pozostał ostatni na polu walki. Wygrał.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments