Xana, Xana… któż go nie zna? Tego cudownego programu, który w miły sposób chce przejąć władzę nad światem? Tylko banda dzieciaków chce mu zepsuć ten piękny plan. Nie rozumiem ich ani trochę, ty zapewne też. Ach, ta dzisiejsza młodzież – ciągle w tych komputerach i telefonach!
A tak nieco poważniej – wszyscy wiemy, że ten program to dupek, jakich na świecie mało. Jakieś małe coś myśli, że wszystko mu wolno. Całe szczęście, że znalazła się ta grupa znajomych, która obrała sobie za cel pokonanie tego panicza zła.
Jak doskonale wiemy, Xana jednak dał się pokonać pod koniec fabuły. Przez jeden, malutki program, który trafił w jego – przysłowiową – Achillesową piętę. Dosyć smutna śmierć, ale co zrobić. Raczej nie damy rady go reaktywować.
Zaraz… a może właśnie się da? Przecież nasz wirus powrócił i nadal zatruwał życie Wojownikom Lyoko, którzy zaczęli przykładać wagę do nauki i związków miłosnych (Panie Stern? Panno Ishiyama?).
Tak teraz człowiek się zastanawia… to gdzie do jasnej cholery ukrył się nasz antywirus potocznie nazywany Xaną? Ot tak przecież sobie nie wrócił na zasadzie „Dobra, pośmialiśmy się, że mnie nie ma, ale teraz sobie Zmartwychwstanę”. Gdzieś musiał sobie żyć przez te dwa lata czasu ziemskiego.
Pozostaje tylko pytanie – gdzie on się ukrył?
Moja pierwsza myśl po zadaniu sobie tego pytania, to Cyfrowe Morze.
Wiadomo, wszystkie sektory, (czyt. Górski, Pustynny, Leśny, Polarny i ich centrum – Kartagina) zostały zniszczone, a superkomputer, który przez jakiś czas był zasilaczem Xany, został wyłączony. Jednak nie było dosłownie ani jednej wzmianki, że ta lawina pełna cyferek i wiążąca potencjalnego topielca do wiecznego życia także została dezaktywowana.
Umówmy się – morze też było nieodłączną częścią Lyoko. Powodowało też ono stany przedzawałowe Jeremiego (ekhm… ukochana mu prawie umarła po raz drugi, trzeci i czwarty). Więc, czy ta szara chmura dymu aka Xana nie mogła zrobić tego samego? Niepostrzeżenie uciec do Morza Cyfrowego, gdy zorientował się, że to jego koniec? Chyba każdy zdaje sobie sprawę, że ten program nie jest aż taki durny i lekkomyślny, jak został nie raz przedstawiony. Mógł sobie w pewien sposób znaleźć drogę ucieczki i tym samym przechytrzyć naszych bohaterów.
Kolejna teoria – wpłynięcie do psychiki profesora Tyrona.
Chyba przyznacie mi rację, że z Xany było niezłe ziółko. Aktywował sobie wieże, kiedy chciał, poruszał się z kierunkiem prądu, kiedy chciał. No i właśnie – ot tak sobie wchodził do ludzkiego ciała, jakie obrał za cel. Dużo osób na tym ucierpiało, ba! Nawet każdy Wojownik Lyoko został minimum raz opętany prze Xanę (np. Jeremie w odcinku „Podwójny Kłopot”) i wykiwani przez polimorficzne spektra (odcinka „Pocałunek Xany” nie da się zapomnieć). Tak więc Xana mógł się właśnie pojawić w mózgu jednego z głównym bohaterów piątego sezonu, nazywanego potocznie „Ewolucją” – profesora Tyrona.
Jak wiadomo na podstawie wielu filmów czy kreskówek dziecięcych, wielki uczony oraz profesor jest najczęściej starym szaleńcem z brodą, który tylko siedzi w swojej piwnicy, jaką określa mianem „laboratorium”. Mamy tutaj idealny przykład takiego człowieka. Jednak czy ktoś wie cokolwiek o tym, jaki Tyron był kiedyś? Człowiek zagadka. Tak więc Xana ma idealne pole do popisu – przychodzi sobie w niespodziewane odwiedziny do naszego profesorka, osiada w jego głowie. Dzięki temu nasz wirus przeżywa wyłączenie superkomputera, a Tyron zyskuje coraz to nowe zdolności. Nawet Xana ma nowe mieszkano zupełnie za darmo (czyt. Superkomputer kolegi „po fachu”).
Właściwie to mogło się też tak stać z Franzem Hopperem, ale po pierwsze: jest to raczej temat na inną rozprawkę. Po drugie – Hoppera nie ma pomiędzy tym okresem, bo cóż… cytując Franza Maurera z filmu „Psy” – „A kto umarł, ten nie żyje”.
Skoro jesteśmy przy temacie Tyrona i jego mózgu, to czy Xana mógł stracić pamięć i odrodzić się w nowym miejscu, po drodze przypominając sobie, czym w ogóle jest?
Lekko naginam zasady rozmyśleń, ale pomyślmy – superkomputer w Kadic, który nota bene był domem Xany przez pewien czas, zawierał elementy wspomnień naszego szalonego programu. Wyłączając go, jednocześnie program traci na wartości – zupełnie nic nie pamięta, ogólnie to żyje jak człowiek z amnezją powypadkową. Można się nawet kłócić, że umarł – a co!
Wtem budzi się w zupełnie innym miejscu, mianowicie w piwnicy Tyrona, będąc w jednej z tysiąca próbek testowych. Kiedy Tyron (lub jego przydupas… znaczy pomocnik) otwiera takową próbkę, nasz program rozprzestrzenia się po terenie, a profesor wraz z przyjaciółmi udaje się do lekarza pierwszego kontaktu. Podczas poznawania nowego domu, nasz bohater główny nagle przypomina sobie, kim jest i kto mu wyrządził taką krzywdę. Mówi sobie w myślach:
„Ach… wrócę na ziemię. Zniszczę tę bandę dzieciaków, która mnie wysłała na takie chore wakacje do jakiegoś starucha! Tylko jak się dostać…”
I w tej sekundzie zauważa ten cud architektury – prywatny, nowiuśki superkomputer Tyrona! Aż się buźka cieszy na sam ten widok, niczym dziecko dostające swój wymarzony od lat prezent od Mikołaja!
Domyślam się, że ta ostatnia teoria wydaje się co najmniej, jakbym przez jej napisaniem zdążyła wciągnąć amfetaminę, wstrzyknąć rtęć i wypiła więcej jak ćwiartkę polskiej wódki. Ale przyznajcie, że brzmi to dosyć logicznie. Tak mi się wydaje.
W końcu nikt nie wie, co się stało z Xaną i nikt mi nie zarzuci, że takowe sytuacje mogły się wydarzyć, zanim nastąpił ostateczny powrót na ziemię do licealistów w Kadic…
Może trafiłam w sedno sprawy, a Xana mnie za niedługo znajdzie i tyle będzie z moich teorii spiskowych…
Kończę ten wywód, dla własnego dobra. Waszego też.
Autorka: Azize
Korekta: Mayakovsky