Rozdział 19

Babcia Ulricha pokazała gościom z Francji, co oznacza tradycyjna polska gościnność. Stół był pełen przysmaków – od rosołu z kury, poprzez pierogi w różnych wariantach, z serem, z mięsem, a nawet z truskawkami, aż po babkę waniliową. Wszyscy byli zdrowo najedzeni – nawet Odd, który zazwyczaj nie uznawał czegoś takiego jak „limit zjedzonego pokarmu” – tym razem poczuł, że jest faktycznie pełny. Starsza pani się nawet nieco zdziwiła apetytem młodzieży:

– Tak was źle w tej Francji karmią, że tyle zjedliście? No, ale niech wam wyjdzie na zdrowie. Szczególnie tobie Odd, bo widzę, że ty to sama skóra i kości, taki chudy jesteś.

– Nie jestem chudy babciu, tylko szczupły! – zaprotestował Włoch.

– No to chyba masz bardzo dobrą przemianę materii.

– Co takiego? – spytał Odd.

– Po prostu srasz ładnie w kibelku – wyjaśnił Niemiec.

– Ulrich, cholera jasna! – nieco na żarty zdenerwowała się babcia – Jak się odzywasz! Mówi się „robisz kupę”. Poza tym nie przy jedzeniu takie rzeczy…

Po kilkunastu minutach wszyscy poszli do pokoju telewizyjnego, aby się nieco odprężyć. Starsza pani zapytała młodzież:

– A co byście chcieli do picia, może herbatki albo soczku…?

– Obojętnie – powiedział Jeremie.

– Ale wolicie herbatki czy soczku?

– Obojętnie – powtórzyli wszyscy.

– A to gówno dostaniecie! – zaśmiała się babcia, a potem powiedziała – Żartuję oczywiście, w lodówce jest woda, sok, a nawet Pepsi.

W telewizji trwał właśnie rodzinny teleturniej. Był on nadawany od dawna, ale wciąż cieszył się popularnością. Jedni uważali, że to zasługa prowadzącego, który co prawda na początku opowiadał kiepski żart z 20-letniego pisma nazywanego potocznie „dla kawalarzy”, ale całe show prowadzi z wielką klasą. Inni zaś przyczyn sukcesu upatrywali w formule łatwej do zrozumienia nawet dla największych idiotów. Jeszcze inni z kolei oglądali program dla głupich odpowiedzi na pytania.

– No to przechodzimy do kolejnej rundy, proszę zawodników na stanowiska, dłonie przy przyciskach i czytam pytanie. Jaki przedmiot szkolny najmniej przydaje się w życiu?

Obaj gracze bardzo szybko się zgłosili, ale szybszy był uczestnik po lewej z wąsami.

– Yyy… mmm.. kanapka!

Wtem ozległ się klakson oznaczający błędną odpowiedź.

– Co za idiota! – zirytował się Odd – Jak można powiedzieć, że kanapka się nie przydaje? W szkole to jest podstawa, w końcu coś trzeba jeść, by żyć.

– Pewnie gdybyś ty tam był, to byś powiedział, że matematyka – odpowiedział Jeremie.

– A nie? To byłaby sensowniejsza odpowiedź. Poza tym zobacz – Odd wskazał palcem na telewizor – Jest na pierwszym miejscu, ankietowani myślą jak ja.

– Czekajcie… Skoro to jest takie łatwe, to może my byśmy wzięli w tym udział – głośno pomyślał Ulrich.

– Ale… jak…my? W telewizji? – powiedziała Aelita.

– Możemy w ogóle? – dodała Yumi.

– A czemu nie? – włączyła się babcia – Zaraz będzie koniec programu, to Strasburger poda zasady zgłoszeń, które są niezmienne. Zawsze to jakaś przygoda wakacyjna.

Tak jak staruszka powiedziała, po finale odcinka, w którym drużyna z Podkarpacia nie zdołała wygrać 25 tysięcy złotych, prowadzący poinformował o tym, jak można się dostać do programu.

– Niby to łatwe, ale… nie jesteśmy Polakami – rzekła Yumi.

Na to, jakby odpowiadając Japonce, z telewizora rozległ się głos:

– Przypomnę jeszcze, że teraz w ramach otwarcia się na świat zapraszamy także drużyny z całego świata, miło nam będzie was tu gościć.

Ta wiadomość ucieszyła naszych bohaterów.

– To jak? Zaraz odpalę laptopa i wypełnimy zgłoszenie. Akurat jest was piątka. Idealna drużyna, może coś wygracie – zaśmiała się starsza pani.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments