Zimna wojna zbliżała się wielkimi krokami do końca. Sowieci byli gotowi przeznaczać ogromne zasoby gotówki i ludzi na szalone projekty naukowców z wypaczonym spojrzeniem na etykę. W tym momencie właśnie Anthea Montalti, włoska neurobiolog z potężnymi przyjaciółmi w partii, sprzedała temu śmiesznemu ministerstwu, które finansowało też m.in. badania paranormalne, wizję nie do zignorowania.
„Co, gdyby Związek Radziecki mógł zdobyć broń dużo potężniejszą, niż rosnące w silosach stosy amerykańskich atomówek?
Co, gdyby wyruszył w podróż do zupełnie nowego lądu, dużo bardziej wartego zdobycia i bardziej niesamowitego niż sam Księżyc?”
Montalti chciała stworzyć superczłowieka przez digitalizację ludzkiego umysłu. Drogą, jaką miała ją tam zaprowadzić była szalona, acz genialna teoria Waldemara Schaeffera, poczciwego polskiego fizyka niemieckiego pochodzenia. I największego wizjonera naszych czasów. Tak oto ruszył projekt Kartagina, w którym zespół badawczy w serii makabrycznych eksperymentów Anthei i niesamowitych eksperymentów „Walda” przy akompaniamencie tragicznych konsekwencji powoli odkrywał „wszechświat w butelce”. Całą równoległą rzeczywistość wirtualną, pełną niewyobrażalnych niebezpieczeństw. Ale ich to nie zatrzymało. Nie od razu, w każdym razie. Dzień po dniu, wytrwale przekraczali granice, których nikt nie powinien przekraczać. A to wszystko targane wiatrami polityki, szpiegostwa naukowego, rozterek moralnych, realiów epoki, rodzącego się romansu…
– O czym ty pieprzysz tym dzieciakom?
Lowell Tyron przeniósł wzrok ze swojej małoletniej widowni – dwójki chłopców, którzy przerwali zabawę na podwórku, by posłuchać bajdurzenia osiedlowego pijaka – na wracającego do domu po dniu pracy mężczyznę.
Spojrzał sąsiadowi z klatki B, trzecie piętro, głęboko w oczy.
– Tak się zaczął koniec świata. I już nic go nie zatrzyma.
Autor: Qazqweop